Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pamela uparcie ignorowała wszelkie połączenia przychodzące od Logana. Nie chciała z nim rozmawiać. Uważała, że ta znajomość prędzej czy później zakończy się ze względu na kłamstwa i dlatego nie zamierzała brnąć dalej. Lepiej zakończyć coś co nie miało przyszłości niż kontynuować bez sensu, prawda?

- Idziesz na imprezę, Pam?- zagadnęła ją Ashley, uśmiechając się promiennie. Przez związek z Seanem cały czas miała świetny humor.

Rudowłosa pokręciła głową. Nie miała na to ochoty. Ciągle zastanawiała się w jaki sposób może dowiedzieć się o co chodziło z dziwnymi telefonami Luke'a. Najłatwiej byłoby zdobyć jego telefon, tylko jak? Co się z nim stało po zaginięciu? Czy telefon zniknął razem z nim, a może siedział gdzieś na strychu w domu rodziców?

- Tym razem sobie odpuszczę.

- Będzie genialnie, jak zwykle- zwróciła uwagę Daisy takim tonem jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.- Nie chcesz tego przegapić.

- Właśnie. Nie ma co przejmować się facetem- dodała Ashley.- Lepiej iść na imprezę i pokazać mu, że zajebiście się bez niego bawisz.

Daisy obrzuciła ją pytającym spojrzeniem, po czym odłożyła telefon do torebki. Włączała się do dyskusji. Świetnie...

- Jakim facetem? Czemu ja o niczym nie wiem?- zapytała tonem zdziwionej przyjaciółki. Gwoli ścisłości, nie przyjaźniły się. Rudowłosa nie wiedziała jak określić tę znajomość, ale na pewno nie chodziło o przyjaźń. Po prostu spędzały razem przerwy, czasami też czas wolny.

- Żadnym, to nic ważnego- odpowiedziała Asher, chcąc zakończyć temat. Ashley jej na to nie pozwoliła.

- Mogę ci go pokazać. Przystojny, starszy, studiuje...

Rudowłosa przewróciła oczami, po czym zatkała dłońmi uszy, żeby nie słyszeć kolejnych komplementów lecących z ust Ashley. Postanowiła, że się do niego więcej nie odezwie i tyle. Nie chciała zmieniać zdania, okej?

- To dlaczego nie umawiasz się z tym facetem? Brzmi jakby był spoko.

Chyba z wyglądu, pomyślała Pamela. Co Ashley mogła wiedzieć o charakterze Logana, skoro od niej słyszała najmniej jak tylko się dało?

- Flirtował z inną na jej oczach- wtrąciła Ashley, krzywiąc się nieznacznie.- Jeszcze z modelką. Początkującą, ale jednak ładną...

- To kiepsko, ale co on na ten temat powiedział? Mówiłaś mu o swoich... Hmm... Obserwacjach?- kontynuowała Daisy.

Przynajmniej już nie rozmawiały jakby jej z nimi nie było, pomyślała rudowłosa. Zdecydowała się wtrącić do dyskusji i szybko zmienić temat.

- Tak. Twierdzi, że wcale nie umówił się z nią na randkę. Nie wierzę mu.

- To może znaczyć, że jest kutasem i właśnie cię okłamał albo po prostu mówi prawdę. Powinnaś zaprosić go na imprezę i wtedy na spokojnie pogadać. Będzie sporo starszych osób, więc nie będzie się wyróżniał z tłumu. No chyba że z powodu wyglądu.

- Podczas imprezy mam z nim na spokojnie porozmawiać? Jedno z drugim się wyklucza.

- No to możecie wyjść na zewnątrz. Jezu. Co za problem? Pokaż fotki.

Ashley chętnie pokazała Daisy profil społecznościowy Logana. Ta pokiwała głową z uznaniem. Rudowłosa uniosła wzrok ku górze, szukając wolnych pokładów cierpliwości. Nie znalazła ich.

- Koniecznie musisz przyjść- podsumowała Ashley.

- Zastanowię się, dobrze?

Asher powiedziała tak tylko po to, żeby się odczepiły. Udało jej się, narazie. Ashley i Daisy pogrążyły się w dyskusji o osobach, które miały przyjść. Rudowłosa absolutnie nie kajarzyła wymienionych imion i nazwisk. Tamte dwie miały naprawdę sporo kontaktów. Asher ledwie znała z imienia i nazwiska swoją klasę, już nie mówiąc o imprezowiczach. Ilość osób przychodzących na imprezy organizowane przez Daisy była zaskakująco duża. Aż dziwne, że organizatorka potrafiła się w tym połapać.

Akurat skończyły lekcje, więc Pamela pożegnała Ashley i Daisy, po czym udała się do pokoju. Od czasu ostatniego wyzwania tajemniczy numer nie odezwał się. Nawet nie odpisał na jej wiadomość. Wysłała ją pod wpływem emocji, ale teraz uważała, że była ona adekwatna do sytuacji.

Od Pamela: Miało mi się to spodobać?! Jakim pieprzonym cudem?! Co będzie później?! Mam wskoczyć pod pociąg?!

No dobra, może nie musiała dodawać tego o pociągu. Poza tym, zareagowała odpowiednio. Znała wiele osób, które pewnie ucieszyłyby się z darmowych narkotyków. Chociażby na imprezie u Daisy znalazłoby się mnóstwo osób, które chętnie by się zabawiły. Osobiście uważała, że narkotyki to syf, jak wszystkie inne uzależnienia. Może nawet gorszy. Nigdy tego nie tknęła i nie zamierzała w przyszłości.

W każdym razie czuła się sfrustrowana brakiem odpowiedzi. Została zdyskwalifikowana? Chyba nie. Ten ktoś napisał "to dopiero początek", co znaczyło, że raczej jej nie wyrzucił z konkursu. Ciągle miała szansę na wygraną. Może z tymi pieniędzmi zdołałaby przekupić gliniarzy, żeby wznowili śledztwo? Nie wiedziała czy system tak działa, ale nie chciała, żeby sprawa jej brata została przedawniona.

Przyszła do pokoju z myślą o nauce. Jednak miała wielkie problemy ze skupieniem. Myślała o Luke'u, trochę o Loganie, chociaż tego nie chciała, o konkursie i o głupiej imprezie. Miała ją olać, ale czy Ashley i Daisy nie będą zawiedzione? Od kiedy w ogóle przejmowała się ich samopoczuciem? Chyba zaczynała się przyzwyczajać do tej paczki. Nie wiedziała czy powinna się z tego powodu cieszyć czy płakać.

Jej myśli samoistnie dryfowały w tylko sobie znanych kierunkach i już po chwili książka od historii spoczęła koło niej na łóżku. Zamknięta, oczywiście. Chyba i tak nic więcej się nie nauczy. Rozważała w myślach, co mogło zdarzyć się z telefonem brata. Czy policja go w ogóle miała? Czy przeszukali go starannie? Czy jej brat faktycznie był przez kogoś szantażowany? Grożono mu? Jeśli tak, to czym? Miała tyle pytań i żadnych odpowiedzi.

Nagle przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Może jednak mogła coś zrobić. Wybrała numer mamy. Wiedziała, że to nie będzie łatwa roznowa, ale musiała to zrobić. Tylko tak mogła poznać prawdę.

- Cześć, mamo- rzuciła do telefonu, po czym została zasypana mnóstwem pytań. O szkołę, nauczycieli, koleżanki, czy ma przyjaciół, może zaczęła się z kimś spotykać, oceny też chciała znać... Pytaniom nie było końca. Asher odpowiadała na nie, w miarę możliwości, krótko. Chciała zapytać o Luke'a, ale jak miała to zrobić? "Wiesz co? Rozmawiałam z dziewczyną Luke'a i podobno dostawał dziwne wiadomości. Chciałabym sprawdzić od kogo. Co się stało z jego telefonem?" Prawda zdecydowanie nie wchodziła w grę.

- Wybacz, ale muszę ci przerwać. Umówiłam się z przyjaciółkami do kina- wymyśliła na szybko rudowłosa.- Za chwilę będę musiała iść.

To drobne wtrącenie spowodowało jeszcze większy potok słów. Dlaczego nie zadzwoniła wcześniej, częściej i tak dalej. Przeprosiła, tłumacząc że miała mnóstwo zajęć i nauki. Obiecała, że to się więcej nie powtórzy. W pewnym momencie postanowiła, że poruszy temat brata za wszelką cenę. Już wiedziała o co zapytać.

- Ostatnio spadł mi telefon na płytki. Zapomniałam, że miałam go w kieszeni i jakoś tak wypadł.

- Mówiłam ci, że kiedyś go zepsujesz- stwierdziła mama bez złości. Komu nie zdarzało się upuszczać telefonu? Asher takich osób nie znała. Przynajmniej raz na jakiś czas każdemu mógł wypaść.

- Wiem. Rzecz w tym, że chyba zepsułam ekran. Mam kilka rys, ale to najmniejszy problem. W rogu jest czarna plama, która się powiększa... Muszę kupić nowy tylko jestem spłukana. Książki do szkoły, ubrania, wyjścia ze znajomymi... Ostatnio miałam sporo wydatków- powiedziała Pamela, czując tylko minialne wyrzuty sumienia z powodu drobnego kłamstwa. Miała dobry powód.

- Rozumiem. No dobrze, w drodze wyjątku możemy ci kupić z tatą telefon. Nie będzie najnowszym modelem i będziesz musiała po niego przyjechać, ale...

- Nie chciałam prosić was o pieniądze- przerwała jej rudowłosa.- Już ze względu na Madison macie wystarczająco wydatków. Pomyślałam, że może telefon Luke'a nadałby się na jakiś czas? Jak zarobię trochę pieniędzy to kupię nowy, obiecuję że tamten zwrócę w nienaruszonym stanie.

- Od początku ci o to chodziło, prawda?

Rudowłosa przewróciła oczami. Tak łatwo dało się ją przejrzeć? Starała się, żeby nie uznała, że dzwoni z interesem. Najwidoczniej jej to nie wyszło.

- Chciałabym mieć więcej zdjęć Luke'a. Poza tym teraz jak jestem w Madison to może rozpoznałabym kilka miejsc i...- Asher umilkła na moment, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu zdecydowała się na prawdę.- Tęsknię za nim.

- Jak my wszyscy- odparła mama z nutką żalu w głosie.- Dałabym ci tamten telefon, ale zaginął razem z twoim bratem. Nie znaleziono go.

Asher przeklęła w myślach. Rozważała taką możliwość, ale miała nadzieję, że jednak ten telefon siedzi na strychu w jednym z tysiąca znajdujących się tam pudeł.

- Szkoda.

- Tak, być może pomógłby policji. Mogę ci wysłać trochę zdjęć, jeśli chcesz.

Rudowłosa odmówiła. Doceniała propozycję mamy, ale nie chciała, żeby musiała iść na strych i przeszukiwać rzeczy Luke'a. Wiedziała ile by ją to kosztowało. Pomimo upływu kilku lat, wcale nie było łatwiej. Cała rodzina zastanawiała się co się wydarzyło i kto zawinił. Oczywiście, rodzice się obwiniali, chociaż nie mieli z tym nic wspólnego. Luke był w Madison i jego zaginięcie na pewno nie miało nic wspólnego z kochającymi rodzicami. Raz Pamela usłyszała jak babcia rozmawiała z ciocią.

- Nie zrozum mnie źle, córeczko. Tak samo mocno jak reszta chciałabym, żeby Luke się odnalazł. Po prostu to oczekiwanie na cud...- babcia pokręciła głową ze smutkiem.- Czasami chciałabym, żeby znaleziono jego ciało. Po takim czasie na pewno nie żyje. Inaczej by wrócił... A my moglibyśmy go pochować i zakończyć ten przykry etap.

Ciocia Bethany skinęła głową ze zrozumieniem.

- Też czasami myślę, że tak byłoby łatwiej. Mam wrażenie, że moja siostra trwa w zawieszeniu... Jakby cały czas miała nadzieję, że Luke wejdzie do domu i oznajmi wszem i wobec, że to był żart. Z każdym dniem szansa na taki scenariusz maleje. Coś mu się musiało stać. To pewne. Biedny chłopak. Miał przed sobą całe życie.

- To starzy powinni umierać, nie młodzi- zgodziła się z nią babcia, ścierając łzę z policzka.

Asher pożegnała się z mamą, mówiąc że jej przyjaciółki przyszły i musiała wychodzić. Mama przyjęła to spokojnie, ze zrozumieniem. Jednak słyszała w jej głosie lekkie drżenie. Taki efekt odnosiły rozmowy o Luke'u. Rudowłosa nie chciała rozdrapywać ran, ale musiała poznać prawdę. Nigdy nie zdradziła, że słyszała rozmowę pomiędzy ciocią Beth, a babcią. Na początku była na nie zła, że w ogóle mogły coś takiego powiedzieć. Dopiero po dłuższym czasie zrozumiała, że miały rację. Zamierzała zakończyć tamten etap i jeśli musiała znaleźć do tego trupa, była gotowa zaryzykować.

Jej pomysł z telefonem nie udał się. Mogła spodziewać się, że Luke nie zostawiłby telefonu, niezależnie od tego, gdzie się wybierał. Rodzice żartowali, że pewnie już się do niego przykleił i nie będzie mógł go odkleić. Na żadną chmurę czy cokolwiek podobnego nie mogła liczyć. Luke był w Madison, oddalonym od rodzinnego miasta o kilkaset kilometrów i cenił sobie prywatność. Wiedział, że gdyby istniała jakakolwiek możliwość sprawdzenia co u niego słychać, rodzice chętnie by z tego skorzystali. Nie chodziło im o kontrolę, po prostu chcieli uczestniczyć w jego życiu. Czasami aż do przesady.

Rudowłosa z westchnieniem usiadła na łóżku. Obrzuciła nieufnym spojrzeniem książkę od historii. Nie znosiła tego przedmiotu, ale chyba musiała się go pouczyć.

*****

Jakieś półtora godziny przed imprezą Ashley i Daisy wpadły do niej, żeby "upewnić się", że na nią szła. Przecież wcale im nie powiedziała, że pójdzie. Mówiła, że się zastanowi.

- Hej, Pam. Myślałam już co ubierasz?- spytała Ashley, trzymając w rękach pokaźnych rozmiarów kosmetyczkę. Owa "kosmetyczka" przypominała rozmiarami kuferek i to wcale nie taki mały. Jezu. To można mieć tyle kosmetyków? Pamela zapewniłaby go maksymalnie do połowy i nie miałaby pojęcia co jeszcze do niego włożyć!

- Nie, bo nie idę- odparła rudowłosa, starając się ignorować gości. Mimowolnie zauważyła, że Daisy wiozła za sobą walizkę. A to co? Ubrania? Po wielkości walizki śmiało można byłoby uznać, że się tutaj wprowadzała.

- I tutaj się mylisz. Będziesz wyglądać bosko. Nie wyrzucisz nas, bo przytargałyśmy do ciebie przez pół akademika ubrania i kosmetyki- odezwała się Daisy.

Rudowłosa jeszcze przez chwilę protestowała, ale w końcu się poddała. Może jednak impreza jej dobrze zrobi? Patrzenie na zachowanie pijanych ludzi było zabawne, zwłaszcza jeśli samemu piło się tylko trochę.

- Może to?- zapytała Daisy, pokazując im krótki, błyszczący top na ramiączkach.

Pamela od razu pokręciła głową. Akurat szukały czegoś dla niej. Ta bluzka, o ile w ogóle można byłoby ją tak nazywać, pokazywała zdecydowanie zbyt dużo.

- Nie w moim stylu. Nawet nie miałabym stanika, który nie wystawałby spod tej... Bluzki- mruknęła rudowłosa, taksując wzrokiem krótki materiał.

- Jest zajebista- stwierdziła Ashley. Asher rzuciła jej powątpiewające spojrzenie.- Nie zachowuj się jak przyzwoitka. Nigdy nie ukrywaj swoich atutów. Warto je pokazywać póki masz co. Jeśli teraz nie ubierzesz takiej bluzki to później tym bardziej. Jak już będziesz poważną, odpowiedzialną dorosłą w życiu jej nie ubierzesz.

- Jakie to głębokie- stwierdziła ze śmiechem Daisy.- Ale właściwie to masz rację. Widziałyście kiedyś hot trzydziestki?

- Mega rzadko, tym bardziej ubranej w krótki, zdzirowaty top- odparła Ashley.

Daisy posłała jej zabójcze spojrzenie.

- Jak nazwałaś tą bluzkę? Sama stwierdziłaś, że jest zajebista!

- Jedno z drugim się nie wyklucza. Teraz jest jak najbardziej czas, żeby ubierać się zdzirowato.

Rudowłosa nie zdecydowała się podążyć za radą Ashley. Zdecydowała się ubrać czarną, obcisłą sukienkę na ramiączkach. Na nią narzuciła kurtkę skórzaną, swoją ulubioną, a poza tym ubrała botki na koturnie. Nie dała się przekonać na szpilki. Są strasznie niewygodne. Oprócz tego pozwoliła zrobić sobie nieco mocniejszy niż zwykle makijaż i była gotowa.

Już niemal wychodziły, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

- Idziesz z kimś na imprezę, Pam? Jak mogłaś nam o tym nie powiedzieć?- spytała Ashley, nakładając tusz na rzęsy.

- Nie. Nie wiem kto to.

Kto pukał u nich w akademiku? To się praktycznie nie zdarzało. Jeśli ktoś coś chciał, to po prostu wbijał do środka. Chyba że była na drzwiach skarpetka. To był umowny sygnał, żeby nie przeszkadzać. Jedyny respektowany, nawiasem mówiąc.

- Logan?- zdziwiła się Asher na widok znajomej twarzy. Ciągle musiała unosić wzrok, żeby spojrzeć mu w oczy, ale w tym butach była trochę wyższa.- Skąd wiesz który mam pokój?

- Ostatnią godzinę spędziłem na chodzeniu i pytaniu. Musimy porozmawiać. Daj mi szansę się wytłumaczyć- poprosił brunet.

- Nie mamy o czym gadać- zaoponowała Asher. Była zdeterminowana, żeby się go pozbyć. Szkoda tylko że trzymał dłoń na framudze, przez co nie mogła zatrzasnąć drzwi.- Lepiej weź tą dłoń, jeśli nie chcesz, żeby twoje palce ucierpiały.

Nie ruszył ręki ani o milimetr.

- Nie przytrzaśniesz mi celowo ręki- oznajmił spokojnie z całkowitą pewnością, że ma rację, co jeszcze bardziej wkurzyło Pamelę. Miał rację. Nie potrafiłaby nikogo świadomie skrzywdzić fizycznie.- Nie ruszę się stąd dopóki nie porozmawiamy.

- Przystojniak ma rację- odezwała się Ashley, przez co została spiorunowana morderczym spojrzeniem przez rudowłosą.- Chwila rozmowy chyba cię nie zabije, co nie? Później i tak zrobisz co zechcesz.

- Twoja koleżanka dobrze mówi. Jeśli później dalej nie będziesz chciała mojej obecności, wyjdę. Obiecuję- dodał Logan.

Pamela odwróciła wzrok. Czuła się dziwnie pod wpływem intensywnego spojrzenia niebieskich oczu bruneta. Wiedziała, że gdyby patrzyła w nie dłużej, szybko by wymiękła. Jak mogłabh nie złamać się pod wpływem tego łagodnego spojrzenia? Chyba po raz pierwszy w życiu doświadczyła troski od kogoś spoza rodziny i nie wiedziała co o tym myśleć.

- Okej- zgodziła się, zaskakując samą siebie.- Dziewczyny zostawicie nas samych?

- Wybacz, ale mam makijaż do skończenia- mruknęła Daisy.- Możesz udawać, że nas tu nie ma. Nie odezwiemy się ani słowem.

- W takim razie my idziemy na zewnątrz- zdecydowała rudowłosa. W gruncie rzeczy, rozumiała postawę Daisy. Przyniosły do jej pokoju tyle rzeczy, że samo zbieranie ich zajęłoby im pół godziny. Taki bałagan tutaj zrobiły, nawiasem mówiąc. To logiczne, że nie chce im się przenosić.

Asher wzięła skórzaną kurtkę z łóżka. To była ta od Logana. Pewnie nie powinna jej brać, ale nie miała ochoty szukać czegokolwiek w tym bałaganie. Później pomoże Ashley i Daisy posprzątać.

- To o czym chciałeś gadać?- spytała rudowłosa tuż po wyjściu na zewnątrz. Szczelniej opatuliła się kurtką, bo zrobiło się nieco chłodno. Brunet na pewno zauważył, że miała jego kurtkę, ale w żaden sposób tego nie skomentował.

- Nigdy nie umówiłem się z Heather na randkę. Nie była w moim typie już w Madison- zaczął Logan.- Naprawdę chciałem z nią porozmawiać o dawnych czasach. Wiem jak to brzmi. Jakby to było bardzo dawno. Po prostu od tamtego czasu dużo się wydarzyło i nie mówię tylko o zaginięciu Luke'a. Ona się zmieniła, ja się zmieniłem... Nawet nie obejrzysz się i już będziesz miała na karku dwadzieścia parę lat. Czas mija potwornie szybko.

- Czas to pojęcie względne. Jak na razie, strasznie mi się dłuży- stwierdziła Pamela. Dopiero po chwili się zreflektowała, żeby nie odebrał tego w zły sposób.- Miałam na myśli Madison. Czuję jakby od przyjazdu minęło mnóstwo czasu, a to zaledwie miesiąc.

- Wiesz, że Heather ma narzeczonego?

Rudowłosa zrobiła wielkie oczy. Ta informacja mocno ją zaskoczyła. Co jak co, ale nie spodziewała się, że początkująca modelka chętnie się ustatkuje. Może i jej opinia bazowała na stereotypach, ale rozmawiała z nią. Wyrobiła sobie pewną opinię.

- Nie miałam pojęcia- przyznała szczerze.

Logan wyciągnął telefon, po czym pokazał jej kilka zdjęć z Instagrama Heather. Rudowłosej aż zrobiło się głupio na widok ilości zdjęć z pierścionkiem lub narzeczonym. Jak mogła zasugerować, że Heather umawiała się z kimkolwiek poza swoim narzeczonym? Była w nim bezgranicznie zakochana. Tak przynajmniej można było wnioskować po ilości zdjęć.

- Mogłam sprawdzić portale społecznościowe zanim stwierdziłam, że ze sobą sypiacie- rzuciła z zażenowaniem. Zdecydowanie wyciągnęła pochopne wnioski z sytuacji.

- Mogłaś też mnie zapytać. Nie gniewasz się już?

Pamela pokręciła przecząco głową. Pewnie zrobiła się czerwona jak pomidor ze wstydu. Teraz już nawet nie potrafiła przypomnieć sobie, czemu tak właściwie się na niego gniewała. Chodziło o Heather? Tylko?

- To raczej ja powinnam cię o to zapytać. Zachowałam się jak idiotka. Proszę zapomnij, że tamta sytuacja miała miejsce.

- Nie mogę- powiedział brunet, zbliżając się do niej. Dłonią odgarnął jej kosmyk rudych włosów za ucho. Asher mimowolnie wstrzymała oddech, bo Logan znajdował się bardzo blisko i cały czas patrzył jej prosto w oczy.- Bo to znaczy, że byłaś o mnie zazdrosna.

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, brunet wpił się w jej usta. Od razu odpowiedziała na pocałunek, jednocześnie kładąc dłonie na klatce piersiowej Logana. Momentalnie przestało jej być chłodno. Poczuła żar. Cokolwiek się między nimi działo nie chciała tego przerywać. Podobało jej się.

Po chwili brunet przerwał pocałunek, ale nie odsunął się. Ciągle obejmował ją w talii. Na jego twarzy zagościł pełen zadowolenia uśmiech. Rudowłosa też się uśmiechnęła. To było silniejsze od niej. Jeszcze nikt nigdy tak jej nie całował. Przy Loganie wszystkie jej doświadczenia z płcią przeciwną blakły.

- Chciałem to zrobić od dawna- przyznał Logan.

- W takim razie długo z tym zwlekałeś.

- Tak uważasz?- spytał brunet, unosząc brwi.- Myślałem, że to będzie dla ciebie za szybko. Od początku mi się podobałaś, ale to nie miało wpływu na propozycję pomocy w sprawie Luke'a. Nie chcę, żebyś myślała, że pomagałem ci żeby cię poderwać.

Rudowłosa jeszcze o tym nie myślała. Po tym pocałunku nie potrafiła skupić się na niczym innym niż na chwili obecnej. Nie myślała o tym, dlaczego to zrobił. Nie przejmowała się też West Side, chociaż ciągle sobie tego nie wyjaśnili. Nagle dobry nastrój ją opuścił.

- Coś się stało?

Asher skrzywiła się jakby zjadła cytrynę.

- Przypomniałam sobie o imprezie, na którą miałam iść- Cholera, nie miała na to ochoty, ale już obiecała, że pójdzie Ashley i Daisy. Wpadła na pewien pomysł.- Może chcesz iść na imprezę? Już obiecałam, że pójdę, a chciałabym spędzić z tobą trochę czasu...

- To dlatego tak się ubrałaś, na imprezę?- zgadł brunet, taksując ją wzrokiem.

- Tak, czyli jak?- spytała prowokująco, robiąc najbardziej niewinne spojrzenie na jakie było ją stać.

- Cholernie seksownie. Chodźmy na tę imprezę, skoro tak ci zależy. Mówiłem ci już, że świetnie wyglądasz w mojej kurtce?

Pamela uśmiechnęła się lekko. Ciągle nie potrafiła uwierzyć w to co się wydarzyło. Absolutnie się tego nie spodziewała.

*****

W końcu tylko chwilę spędzili na imprezie Daisy. Swoją drogą, jej koleżanki zareagowały bardzo entuzjastycznie na ich widok. Rudowłosa spiorunowała je spojrzeniem, czym kompletnie się nie przejęły. Na szczęście zdążyła oddalić się z Loganem zanim doszło do wybuchu tej radości.

Wracając do tematu, nie siedzieli zbyt długo na imprezie. Nie kręciły ich pijackie gry w butelkę, gdzie niemal co chwilę ktoś kogoś całował, a tym bardziej branie narkotyków. Jeden imprezowicz gapił się na lampę jakby to był największy cud świata jaki widział w swoim życiu. Nieźle odleciał. Ani Logan ani Pamela nie chcieli podzielić jego losu. Postanowili przejść się na spacer.

Czas w towarzystwie Logana mijał zaskakująco szybko i przyjemnie. Pamela musiała wracać do akademika, jeśli następnego dnia chciała wstać na lekcje. Ciągle nie poruszyli tematu powodu ich nieoczekiwanego spotkania na West Side. Jednak Pamela nie chciała psuć tak udanego wieczoru. Była szczęśliwa. Ciekawe co by powiedział jej brat na temat tej relacji. Cieszyłby się z ich szczęścia czy może wręcz przeciwnie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro