- Możesz w końcu powiedzieć dlaczego?!? Cały czas o tym gadasz, a nic nie chcesz nam wyjaśnić! - Daniel walnął w biurko. - WEŹ SKOŃCZ PIERDOLIĆ I W KOŃCU TO NAM WYJAŚNIJ!!!
Delti tylko spojrzał na niego i zsunął jego rękę z blatu.
- ...właśnie do tego dochodziłem. Spójrz na swoją lewą rękę, a konkretnie na swoją bransoletkę.
- Eh? - gdy uniósł swoją lewą rękę, bransoleta, którą na niej nosił, zsunęła się o kilka centymetrów, jak to bransoletki mają w zwyczaju. Trójkątna zawieszka, która była do niej przypięta, wisiała sobie, delikatnie odbijając światło lamp.
- To jest powód. A konkretnie ta trójkątna zawieszka. Mam podobny kryształ przypięty do paska - gdy odsunął fartuch na bok, zobaczyli podobny, zielony trójkąt na pasku Deltiego. - Michał ma taki na łańcuszku przy spodniach, a Itled nosi go na szyi.
Momentalnie wszyscy spojrzeli na te miejsca. Itled zdjął swój wisiorek i przyjrzał mu się.
- Czemu... czemu to takie ważne? Co to jest? - zapytał.
- Naprawdę nigdy się nie zastanawialiście co to? Skąd je macie?
- Ja... od zawsze go miałem. Tyle.
- Dostałem to od babci na 16 urodziny... Miał przynosić szczęście czy coś - mruknął Daniel. - Ale nie mam pojęcia skąd ona go wzięła.
- Ja znalazłem to pewnego dnia na biurku... Zgłosiłem to, ale nikt go nie odebrał, więc został ze mną - dołączył Michał.
- No właśnie... Każdy z nas ma taki. I ten cały Dominic tak samo. Miał taki sam kamień na swoim pierścieniu. A po śmierci... Ten zniknął. Przepadł. To właśnie jest to, czego potrzebuje ten typ - Delti spojrzał na nich i wstał. - Ten kamień to jeden z najrzadszych minerałów w całym wszechświecie, o nazwie Szmaragd D-Omega. Wygląda niepozornie, ale to najbardziej naładowany energetycznie kamień świata. Nic nie ma większej mocy niż on, a energia jednego z nich jest w stanie zaburzyć równowagę Cyberprzestrzeni, jeśli wie się jak go użyć.
- JA JEBIĘ!!! - Daniel zsunął z ręki bransoletkę i rzucił ją na stół. - PRZEZ TEN CAŁY CZAS CHODZIŁEM Z JEBANYM REAKTOREM NUKLEARNYM NA NADGARSTKU?!?
- Tak. Spokojnie, bez odpowiednich aktywatorów jest tak nieszkodliwy jak powietrze wokół ciebie. Nawet cię nie napromieniuje.
- Marne pocieszenie...
- Ale... do czego mógłby tego potrzebować? - zapytał demon.
- Kamień ten, oprócz możliwości zasilenia czegokolwiek, ma jeszcze jedno możliwe zastosowanie - powiedział Delti. - Jeśli się nie mylę... Cała szóstka byłaby w stanie otworzyć wrota do każdego możliwego AU. Zero blokad, zero niedostępnych przejść między światami. Każde uniwersum dostępne bez ograniczeń.
- ŻE JAK?!? - krzyknęli.
Dla wyjaśnienia: możliwa jest podróż między AU, ale są pewne ograniczenia. Nie do każdego świata można się bezpośrednio dostać - część z nich jest dostępna jak droga z jednego pokoju do drugiego, do innych trzeba pokonać kilka milionów przejść, co jest niesamowicie czasochłonne. Ograniczenie stanowi odległość magiczna oraz energia portali - jeśli ktoś chce przenieść się do świata o całkowicie odmiennych parametrach, umarłby ze starości zanim w końcu osiągnąłby cel.
Jednak z sześcioma Szmaragdami D-Omega każde przejście byłoby dostępne bez żadnych ograniczeń. Nie ważne jak bardzo oddalony jest świat alternatywny, jeden teleport wystarczyłby by go odwiedzić.
- Przecież to... TO BYŁOBY W CHOLERĘ OP!!! - krzyknął demon.
- Każdy możliwy świat... Ja jebię... - wydusił Daniel.
- Łał... - westchnął Michał. - To... to wiele tłumaczy. Jeśli ten koleś zabiłby nas i zabrał wszystkie...
- Dokładnie - podsumował Delti. - Chaos, jaki by wywołał, byłby nie do opanowania, zwłaszcza jeśli jednocześnie przekształci je w broń absolutnego zniszczenia... Nie możemy na to pozwolić.
- Czyli...
Delti spojrzał na Itleda.
- Tak. Tradycyjny quest o nazwie "zbierz 6 obiektów mocy i pokonaj zło". Ja pierdolę, zawsze gdy tak jest, powtarzają się liczby 2, 3, 5, 6 i okazjonalnie 7, czasem inne też. Ludzie piszące te książki nie mają za grosz kreatywności.
- Ta- czekaj, co? Ty wiesz że...?
Westchnął.
- "...że jesteśmy w książce". Tak kurwa, a myślałeś że gdzie? Jakaś laska umarła krótko po stworzeniu tego uniwersum, ale mamy wyjebane, bo świat jest stabilny.
- Zaraz, AUTORKA NIE ŻYJE?!? Oh damn...
- Ta. Ta laska zginęła ileś tam lat wstecz. Nie zmienia to jednak faktu że ten świat to jej chory fanfik seksualny.
- Okej, co? - przerwał mu Daniel. - O czym ty teraz do cholery gadasz? Autorka nie pisałaby o czymś takim - zaśmiał się.
- Tak? To jak wyjaśnisz fakt że twój kij ma dokładnie tyle centymetrów ile ma? Słuchaj kurwa, osoba bez fantazji erotycznych nie dałaby ci kutasa o długości znacznie powyżej średniej.
CO JEST KURWA?!?
- EJ, PRZERWIJMY TEN TEMAT! - krzyknął Michał, stając między nimi, z wyraźnie czerwoną twarzą. - O ku... o-o-o takich sprawach możecie pogadać później, okej?! Zapominamy że miałeś jeszcze dobrą wiadomość dla nas... - spojrzał na Deltiego.
- Zgadza się. Wspomniałem o 6 osobach. Nasza czwórka, martwy Dominic... i ten koleś - podał im kartkę ze zdjęciem.
Momentalnie nachylili się nad kawałkiem papieru. Ten wyglądał podobnie jak oni. Miał ciemne włosy z grzywką, pod którą przewiązana była niebieska bandana w kolorze jego oczu.
- Kto to? - zapytał Daniel.
- Właśnie w tym rzecz że nie wiem... Za nic nie mogę znaleźć informacji o nim - mruknął. - To dziwne, przed moim AI nic się nie ukrywa. Wiem tylko, że tamten gnojek jeszcze go nie dopadł, i wiem też, gdzie go szukać.
- Czyli? - Itled spojrzał na niego.
Westchnął z zażenowaniem.
- To jest jeden ze światów, o którym mało wiem... Dam radę nas tam przenieść, ale co nas tam czeka... Tego nie wie nikt. Nawet ja.
- To dość straszne... Skoro nawet ty nic o nim nie wiesz, to nie wiem co mam o tym myśleć - powiedział Michał.
- I oto mnie wkurwia! Dlaczego ja, najbardziej inteligentny z nas wszystkich, nie jestem w stanie niczego się dowiedzieć?!?
Łał, wcale nie egoistycznie, pomyślał Itled.
- No dobra... Nic na to nie poradzę. Musimy się jakoś przygotować. Jakieś uzbrojenie się przyda - powiedziawszy to, podszedł do blatu i wcisnął kilka przycisków. Po chwili z blatu wysunął się stojak na miecze, w którym umieszczona była stalowa katana, ozdobiona zielonymi runami na ostrzu. - Bardzo lubię swoje drony, ale nic nie przebije starego, dobrego ostrza.
- Łał. To piękna broń - zauważył demon, podchodząc bliżej.
- Jedyna pamiątka po rodzicach. Nieistotne. Wy coś macie?
- Mam nóż i swoje moce... A wy? - spojrzał na Michała i Daniela. Oni pokręcili głowami.
- Musiałem zostawić broń w pracy, takie zasady - westchnął policjant.
- I z tego co wiem, Michał poza składanym nożem też za wiele nie ma... Łapcie - rzucił im bronie. Obaj dostali dwa proste pistolety, a Daniel dodatkowo otrzymał również karabin. - To na dowód mojego zaufania, nie zawiedź go.
- J-jasne.
- To jak, gotowi? - Delti spojrzał na pozostałych.
Ci kiwnęli głowami.
- W takim razie ruszajmy, czas ucieka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro