Rozdział 1: Dziwaczne okoliczności

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Witam u mnie - Delti wyszedł z portalu i pokazał im swoją miejscówkę. - Miałem małe przemeblowanie w piwnicy, ale układ pomieszczeń u góry jest mniej więcej ten sam.

- Łoł... Jest tu czysto! Znaczy, nie żeby wcześniej nie było... Po prostu jest bardziej pusto. I nie widzę puszek po energetykach - Daniel się rozejrzał.

- Ta... Już ich dawno nie piję.

- Jesteś w końcu...! - nagle podbiegł do nich JoJo. Wyglądał podobnie jak wtedy, gdy ostatnio się widzieli, poza tym że był nieco starszy i miał narzuconą na siebie kurtkę. - O matko... To wy chłopaki?!?

- No hej, Damian... Znaczy, JoJo - Itled się z nim przywitał. - Trochę się nie widzieliśmy, co?

- Trochę? Całe 10 lat! - powiedziawszy to, objął ich obu. - Kurwa, dobrze was widzieć.

- Ciebie też...

- Cześć tato! - nagle do Deltiego podbiegł chłopiec, który mógł mieć jakieś 9 lat, i przytulił się do niego. - Portal działa?

- Działa, i to jak...!

- Chwila, wy macie dziecko?!? - krzyknął Daniel.

- Ta jest! - JoJo podniósł go do góry. - To nasz syn, Johannes.

- Cześć...! Wy jesteście tymi przyjaciółmi o których opowiadali tata i tata? - spytał, patrząc na nich swoimi morskimi oczami.

- Uh... tak?

- Okej. Tak myślałem. Wyglądacie spoko.

- Dobra, skończmy to - zaśmiał się Delti, po czym spojrzał na JoJo. - Słuchaj, zadzwoń do nich i niech tu przyjdą... Musimy mieć spotkanie.

- Jesteś pewien?

- Mhm. Poza tym on chyba nie ma wyboru, nie?

- Ta... Idźcie do salonu, ja zaraz do was przyjdę - powiedział, wyjmując telefon.

- Jasne...?

- Wyjaśnię wszystko gdy będziemy w komplecie. A na razie się rozgośćcie.

*

- Wygodnie tu - przyznał Daniel, rozsiadając się na kanapie. - Wtedy nie siedzieliśmy tu wcale, więc pierwszy raz widzę twój salon.

- To prawda - przyznał Delti. - Cóż, teraz macie okazję. Chcecie coś do picia?

- Um, w sumie... masz kawę? 

- Mam. Tobie też zrobić? - spojrzał na Itleda.

- Czemu nie?

- To ja zrobię! Wy sobie pogadajcie! - Johannes ruszył do kuchni.

- Tylko ostrożnie!

- Heh... Uroczy z niego dzieciak - przyznał demon.

- Ta... ma to po nas.

- A, właśnie... Wy go macie, ale... Obaj jesteście facetami-

- O NIE - przerwał Danielowi. - Wiem o co chcesz zapytać. To... coś o czym wolę nie gadać. Nie w tej chwili.

- Co, pytają się o backstory naszego małego? - wtedy dołączył do nich Damian. - Ta... to skomplikowana sprawa. Wiedzcie tylko tyle że obaj jesteśmy jego biologicznymi rodzicami iiiii na tym skończmy.

- O... kej...? No dobra... Zgaduję że czekamy na Michała, nie? Właśnie, co u niego?

- W zasadzie niewiele, poza tym że porzucił YouTube i przeniósł się do Cyberprzestrzeni - odparł Delti, czując ulgę że temat rozmowy się zmienił. - No i... teraz jest dużo starszy, ale nadal umie się bić.

- No i ma Stand już na stałe.

- Chwila, co? - zdziwił się Itled. - Ale... jak?

- A to częściowo moja zasługa - nagle do salonu weszła postać. Mężczyźni zdziwili się, bo była to nieznana im kobieta. Miała długie włosy w morskim kolorze i bursztynowe oczy. Ubrana była w biało-pomarańczową sukienkę i pasujące baleriny. - Chciałam się pozbyć swojego Standu, więc oni wydobyli ze mnie jego energię, a potem poeksperymentowali i przekazali Michałowi tą moc. Dzięki temu jego Stand działa permanentnie. Myślę że była to dobra wymiana, bardziej zasługuje na Stand niż ja po moich... wyczynach.

- Uh... Dzięki za wyjaśnienie, ale... Kim jesteś? - zapytał Daniel.

- Oh, wybaczcie... Jestem Osoro. Osoro Enomoto. Przyjaźnię się z nimi od jakiegoś czasu.

- Miło nam cię poznać... Huh, ładna jesteś.

- Oh... Dzięki - odwróciła się, ewidentnie zaskoczona.

- Uh, sory... zabrzmiało to niezręcznie. Cholera, dlaczego w tym uniwersum nagle jestem kompletnym debilem? Przysięgam, normalnie nie jestem taki. Lepiej radzę sobie z podrywaniem lasek.

Osoro zaśmiała się.

- Nie przeszkadza mi to. To nawet miła odmiana od facetów, którzy zwykle spotykałam na swojej drodze. Właśnie, Michał zaraz będzie, po prostu był czymś zajęty gdy zadzwoniliście. Ale mocno go zaskoczyliście gdy wspomnieliście o waszych znajomych...

- Domyślam się. Chcesz herbaty?

- Zawsze mi robicie, nie ważne czy chcę czy nie.

- Racja. Johannes! Jeszcze herbatę dla Osoro!

- Okej! Cześć ciociu!

- Cześć! - przywitała się z nim na odległość. 

- No dobra, to w międzyczasie... - Delti wyjął z płaszcza fiolki z jakimś płynem. - Wypijcie to. Zaufajcie mi, Standy będą tu potrzebne.

- Uuu, aż tak? - zapytał Daniel, biorąc swoją.

- Ta... Spokojnie, zmodyfikowałem formułę dzięki czemu działa całe 2 dni i aktywacja przebiega łagodniej. Dla ciebie też mam - podał jedną Osoro.

- Jej też? Ale... Czy ona nie mówiła, że chciała się pozbyć Standu i... to zrobiła? - zdziwił się Itled.

- Tak. Ale nadal może go aktywować, tylko jest dużo słabszy. Mimo to działa on jako dobra tarcza, więc może się jej to przydać. No i lepiej jeśli będzie w stanie zobaczyć nasze.

- Racja - westchnął i napił się. - Ugh... No tak, dobrze to nie smakuje.

- Mogę tylko się domyślać - zaśmiał się JoJo. - Dobrze że nie muszę tego pić.

- Mam herbatę i wszystko! - do pokoju wszedł Johannes z tacą. - Hejka cio- Ah!

Nagle Johannes potknął się i wypuścił z rąk tacę. W tym samym czasie z jego ciała wyłoniła się świetlista sylwetka, która złapała ją, nie wylewając przy tym nic.

- Łoł! - Daniel aż krzyknął, patrząc jak odstawia ona tacę na stolik. - Wasz dzieciak ma Stand?!?

- Mhm! - odparł, wstając i otrzepując się. - Fajny, nie? Nazywa się Subwoofer Lullaby! Tata mówi że jest bardzo silny!

- I tak jest. Ale może opowiesz im później? - usłyszeli nowy głos. - Wybaczcie, trochę byłem zajęty.

- Michał!!! - ruszyli w jego stronę by się z nim przywitać, ale momentalnie się zatrzymali. - Łoł.

- Ta, wiem, nie jestem już tak młody jak wy - zaśmiał się, odgarniając z twarzy siwiejące włosy. - Minęło 10 lat i ponad 50 mi wbiło... Tak bywa.

- Ta... Ale i tak dobrze cię widzieć - przyznał Itled.

- I nawzajem. Dobra, jesteśmy w komplecie - powiedział i usiadł na fotelu. Reszta również zajęła swoje miejsca.

- Ta... Dobra, to o co chodzi? - spytał Daniel, pijąc swoją kawę. - Mówiłeś Delti że macie jakieś problemy... I to dość poważne.

- Tak... Konkretnie Michał. Właśnie dlatego mówiłem że Standy wam się przydadzą... Bo to wszystko jest sprawką jednego z nich.

- Jak to...?

- Michał, pokażesz im? - spytał JoJo.

Ten kiwnął głową i podwinął lewy rękaw. Na jego przedramieniu widoczne było coś, co wyglądało jak tatuaż. Ten przedstawiał cos przypominającego cyfrowy zegar, odliczając dni, godziny, minuty i sekundy...

...z tą różnicą że cały czas tykał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro