I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powrót!!! Chcę poinformować, że nie zmieniałam bardzo książki, bo chciałam zachować jej duszę czy coś... Dlatego proszę nie bić za błędy z logicznością zdań xD  Nie wiem co mam napisać, więc po prostu życzę miłego czytania! XD

___________________________________

Historia postanowiła urządzić imprezę z okazji początku wakacji. Zaprosiła wszystkich swoich przyjaciół z całej szkoły do willi jej ojca. Była biała, posiadała nawet basen. W skrócie, ogromna i bajeczna. Najbardziej cieszył się na to Eren, gdyż uwielbiał imprezy, pałał też dużą sympatią do blondynki. Oczywiście była to jedynie przyjaźń i oni tak też to traktowali. Natomiast dziewczyna szatyna, Mikasa, nie widziała ich relacji w ten sam sposób. Według niej Historia robiła słodkie oczka do zielonookiego, a mu to odpowiadało. Była o nią zabójczo zazdrosna, chociaż Eren ciągle ją uspokajał. Niska dziewczyna wykazywała taką wyrozumiałość i opanowanie, że nie kłóciła się o takie rzeczy. Zresztą ona miała innych wielbicieli, dla których była jedynie miła. Oni i tak robili sobie nadzieję na coś więcej i się o nią kłócili. Mowa o Reinerze i Ymir. Jedno czuło się lepsze od drugiego.

Na imprezie miał także zjawić się Zeke, brat Erena. Jednak nie miał być sam, a ze swoim chłopakiem. Szatyn w ogóle mu nie wierzył, że kogoś ma. Uważał starszego brata za kujona, na którego nikt nie leci. Nie widział jeszcze chłopaka blondyna, bo ten nie chciał się pokazywać. To też utwierdzało młodszego Jeagera w przekonaniu, że Zeke kłamie. 

Wieczór. Willa świeciła już dosyć jasno. Raz na różowo, raz na niebiesko, a jeszcze innym razem na zielono. Nie brakowało również głośnej muzyki oraz przyjemnej i zgodnej atmosfery. 

Eren i Mikasa właśnie zbliżali się na imprezę, gdzie chłopak uśmiechał się pewnie. Od niego biło wręcz poczucie własnej wartości. Odważnie obejmował ramiona brunetki ręką, a ona miała, jakby spokojny wyraz twarzy. Wyglądała naprawdę niewinnie, co nie umknęło Jeanowi. On zerkał na nią z ukrycia, idąc ze swoim przyjacielem - Marco:

- Ona jest zajęta - zaśmiał się piegowaty.
- Ciii... Niedługo będzie przeze mnie zajęta - oznajmił chłopak.
- Tak sądzisz? Wygląda na zakochaną po uszy. Za to Eren, jakby nie brał jej aż tak poważnie...
- No właśnie! Ona zasługuje na kogoś lepszego! 
- Ciebie? - znów się zaśmiał.
- Na przykład! 

Przyjaciele nie zauważyli, że Jeager obserwował ich. 

- Koniomordy znowu narzeka, że jesteś ze mną - śmiał się głośno do swojej dziewczyny.
- Kocham tylko ciebie, Eren. 
- Wiem - pocałował ją w czoło. 

Tymczasem szła nieco starsza para. Zeke i jego chłopak, czyli niski i pozornie drobny brunet. Jego twarz wyrażała pogardę, a zarazem obojętność. Wyższy również obejmował jego ramiona ramieniem. Za to ten krzyżował ręce na klatce piersiowej. Odczuwał lekkie zażenowanie, że zgodził się na tę imprezę. Nie chodził w takie miejsca przede wszystkim dlatego, że nie miał spokoju od napalonych dziewczyn. Nie interesowały go, ale one nie rozumiały tego. 

W końcu zatrzymali się, kiedy na przeciwko nich stanął Eren z Mikasą. Szatyn uważnie obserwował swojego brata i.... jego chłopaka. Był w szoku, że Zeke naprawdę go ma. Lekko rozchylał wargi w zastanowieniu i zdziwieniu, za to starszy Jaeger uśmiechał się szeroko i z satysfakcją. To lekko rozgniewało nastolatka i podkopało jego pewność siebie. Wszystko się zmieniło, kiedy dwójka spojrzała sobie w oczy, a dokładnie Eren i chłopak jego brata. Ujrzeli niebo, niewyobrażalny raj. Oczywiście czarnowłosy szybko odwrócił wzrok, bo nie lubił komuś ulegać. Jednak młodszy Jaeger już to wiedział, musi poznać o wiele bliżej tego typa.

- Jestem Eren, a to moja dziewczyna Mikasa. - Uśmiechnął się uprzejmie oraz podał rękę nieznajomemu.
- Levi - spojrzał na niego cynicznie, po czym podał mu dłoń niczym prawdziwy lord. To już coś ruszyło w szatynie. 
- Dobra. To skoro już się poznaliście, to możemy iść - Zeke uśmiechnął się sztucznie, po czym zgarnął niższego i razem odeszli. 

Eren przez większość czasu rozmyślał o chłopaku swojego brata. Długo zastanawiał się, o co chodzi. W końcu zrozumiał, że czarnowłosy onieśmiela go. Nagle poczuł, że ktoś go szturcha w ramię:

- Hej, Eren!
- Coooo? - spytał zdezorientowany. Po chwili zauważył zasmuconą dziewczynę - Przepraszam, Mikasa. Zamyśliłem się - uśmiechnął się i ją przytulił. 

Siedzieli na białej kanapie i obserwowali, co się dzieje dookoła. Ludzie tańczyli, śmiali się oraz oblewali alkoholem. Ogólnie wszyscy świetnie się bawili. Wyjątkiem był samotnie pijący wino Levi, a Eren szybko go zauważył. Przeprosił na chwilę dziewczynę, po czym podbiegł do chłopaka jego brata. Sam sobie nalał tego samego wina i zaczął się nim raczyć. To lekko zdziwiło Levi'a, bo to był napój, który tylko on pił. 

- Hm, całkiem niezłe wino. Też tak sądzisz? 
- Tia... - z zażenowania unikał kontaktu wzrokowego i upijał kolejne łyki.
- Jednak ja wolę z '78... - wyszeptał mu do ucha. 

Młody mężczyzna poczuł, jak po jego plecach przechodzą ciarki. Chłopak dawał wyraźne znaki, że ma ochotę porozmawiać z nim trochę dłużej i może nie samymi słowami. Najgorsze było, że Ackermannowi to nawet pociągało. Te ciche podchody. Uniósł brew do góry, po czym spytał:

- Kiedy najbardziej lubisz pić wino? 
- Zanim pójdę z kimś do łóżka - odpowiedział pewnie i zdecydowanie, do tego nie krył swojego uroczego uśmiechu. Napił się.
- A ja w trakcie - wtedy również zwilżył gardło - spławiania ładnych chłopców, którzy myślą, że mogą mnie przelecieć, jeśli tylko poproszą. 
- Mi też się zdarza, kiedy ktoś na mnie leci, a udaje niedostępnego i nie do zdobycia.
- Igrasz z losem, cwaniaku - rzekł sucho. - I ze swoim bratem...
- Książę tajemniczości woli łazienkę, jakiś pokój czy w ogóle gdzieś na dworze? 
- Zaskocz mnie. 

Wtedy Eren złapał Levi'a za rękę, po czym zaprowadził go na strych. Jego serce biło już bardzo mocno. Czuł, że to właśnie czarnowłosego teraz pragnie. Od razu przyparł go do ściany, po czym położył rękę po jednej stronie głowy starszego. Natychmiast wpił się w jego usta i zalał je gorącymi pocałunkami. Szybko jednak zaczął błądzić obydwiema dłońmi po całym ciele starszego. 

Obsunęli się na podłogę, gdzie Eren wylądował obok czarnowłosego. Kontynuowali namiętny pocałunek, podczas którego na twarzy Ackermanna pojawiły się ciepłe wypieki. Była to mieszanka procentów oraz uczuć. Dłoń szatyna samoczynnie znalazła się na kroczu Levi'a, które od razu zaczął masować. Wtedy niższy złapał go za kawałek koszulki lewą ręką i mocno zaciskał. W przerwach między muśnięciami spoglądał szatynowi w oczy i dyszał. Nie zorientował się nawet, kiedy z jego bioder zniknęły spodnie i bokserki, a zostały na udach. Teraz Eren podwinął koszulkę Levi'a do góry, a następnie ponownie wrócił dłonią do jego męskości. Teraz to właśnie ją pieścił ruchami raz w górę, raz w dół. Przyłożył usta do prawego sutka starszego, po czym bez zawahania zassał się na nim. Następnie go oblizywał i przygryzał, wszystko przemiennie. Czarnowłosy spinał wszystkie mięśnie na ten dotyk, bo był niezwykle przyjemny. Przygryzał wargę, powstrzymując dźwięki rozkoszy. Problem nastąpił, gdy szatyn palcami dochodził do czubka jego członka. Wtedy czuł, jak bardzo musi z siebie wydać jakiś odgłos. Sam ułożył dłoń na kroczu zielonookiego, aby się czymś zająć. Jego ruchy były pełne pasji, aż sam Eren cicho pomrukiwał. Niedługo potem zaczął mu rozpinać rozporek, a potem włożył dłoń w jego spodnie. W tym czasie Jaeger wjechał wargami na szyję młodego mężczyzny i ją delikatnie muskał. Dla nich obydwu jednak był to bardzo podniecający dotyk. Levi czuł, że jego przyrodzenie już stoi dość sztywno, gdzie u Erena dopiero twardniało. Jednak czuł, że ma do czynienia z niemałym sprzętem.

- Możesz się pospieszyć? Zaraz sam w siebie wejdę  - nie umiał ukryć swojej wrednej natury.
- Może i tak - wyszeptał mu do ucha i kontynuował - ale nie poczujesz tego, co możesz osiągnąć ze mną, króliczku - uśmiechnął się pewnie i wjechał dłonią na lewą pierś bruneta, aby ścisnąć jego sutek. 
- Coś ty powiedział? - ścisnął jego krocze, ale w odpowiedzi otrzymał głęboki jęk, co go nakręciło jeszcze bardziej. 
- Tak, Levi... Dobrze pamiętam? Dotykaj mnie jak najmocniej. Takie anielskie dłonie to dar od Boga chyba...
- Nie jestem święty i nawet tak nie myśl. 
- Taak? W takim razie dlaczego jesteś taki grzeczny i niewinny?

Tego było za wiele. Eren przesadził, mówiąc o Levi'u w ten sposób. Nienawidził być porównywany do anioła w jakikolwiek sposób i nawet Zeke to wiedział. Ackermann odkrył kroczę szatyna tak, że teraz było kompletnie nagie. Bez chwili zawahania wziął do ust jego przyrodzenie i zaczął pieścić. Zielonooki odczuwał niesamowitą przyjemność, jakiej nigdy nie doświadczył. Te wyjątkowe usta właśnie dotykały jego penisa. Szybko wplótł palce we włosy starszego oraz odchylił głowę do tyłu. Mimo lekkiej uległości wypychał biodra na przód, oddając swoje ciało niższemu. Szybko też zaczął cicho stękać, a czasem nawet pojękiwać. Nagle spojrzał na czarnowłosego i zaczął mu się przyglądać: 

- Dobrze sobie radzisz, Levi. Twoje usta wprowadzają mnie w świat, w jaki nigdy nie zaprowadzała mnie moja dziewczyna... - wyszeptał. 

Zaraz jednak odciągnął od siebie kobaltowookiego, po czym przyparł go do ściany. Następnie spojrzał mu głęboko w oczy:

- Mimo wszystko musisz pamiętać, że to ja tu rządzę - uśmiechnął się, a Levi nawet nie zdążył zgłosić sprzeciwu, bo właśnie znalazł się w nim palec Erena. 

Czarnowłosy przymykał oczy i poruszał się razem z palcem, ponieważ nigdy nie czuł aż takiej rozkoszy w sobie. Niedługo potem uczucie było jeszcze większe i większe, gdy Jaeger dorzucał kolejne dwa palce. Levi ściskał palce u stóp, a za to te u rąk, na ramionach młodszego. Nie zabrakło także jęków, które leciały prosto do ucha szatyna. Ten wciąż uśmiechał się pewnie, choć dyszał już w kark starszego. Nie mógł się powstrzymać, a jego krocze dawało o sobie znać. Poczuł, że to ten czas. 

Właśnie w tym momencie po strychu rozległ się głęboki jęk, który skrywał w sobie ból oraz przyjemność. Czarnowłosy odchylił głowę do tyłu, rozchylając wargi. Za to jego oczy, a bardziej opadające powieki, jakby zdrętwiały, bo nie potrafił ich zamknąć. Za chwilę spojrzał w oczy śniadoskórego, który nie miał ani grama wstydu w nich. Ta pewność siebie Erena onieśmielała starszego i dodatkowo go podniecała. Sam nie lubił być zniewolony i zdominowany, ale w przypadku Zeke'a i Erena oddawał się mimowolnie. Z tym drugim przekonywał się dopiero w tym momencie. Może to ta energia Jaegerów go pociągała do tego stopnia, że zapominał o swoim dominującym i dyktatorskim ja. 

Dość drobne, jak na mężczyznę, i blade dłonie Levi'a błądziły po ramionach, karku, a także policzkach Erena. Palcami delikatnie gładził skórę szatyna, bo tylko na taką siłę pozwalał mu stan. Patrzył w oczy chłopaka z uległością, a na jego twarzy widniały wypieki. Dodatkowo, oddychał z otwartymi ustami. Zresztą Erena po czasie także złapał ten stan, gdy ten zaczął intensywnie pracować biodrami. Obaj poruszali ciałami dość dokładnie i głęboko. Bez wątpienia obaj pragnęli siebie właśnie w tej chwili. 

- Eren. Jeszcze mocniej - wysapał czarnowłosy. 
- Dziwne - również wysapał - Jesteś dość ciasny, a - przyłożył wargi do szyi starszego - chcesz być popychany jak doświadczona prostytutka - nie czekał na odpowiedź. Ścisnął mocniej biodro Ackermanna, po czym jeszcze zwiększył ruch. 

Levi natychmiast odchylił głowę do tyłu, wbijając paznokcie w plecy opalonego, a przed tym przejechał rękoma pod pachami przez talię młodszego, żeby wylądować nimi na jego plecach. Do tego przymykał oczy, wpasowując się w ruch Erena. Ich stosunek stał się niewiarygodnie namiętny, a nawet... dość ostry. 

Zielonooki lizał skórę starszego, a niedługo potem zjechał językiem na jego krtań i zaczął ją pieścić. To już totalnie mieszało w głowie starszego, wkraczał na skraj swojej wytrzymałości i przyjemności. Był taki bliski swojego limitu, gdzie to nagle Erenowi zabrakło wrażeń. Zwiększył ruch już maksymalnie, choć sam też czuł, jak mało mu brakuje do finishu. Mocno dociskał biodra do wnętrza kochanka, wykrzykując jego imię. Niemal błagał, aby ten jęczał jak opętany. Sam starał się jak najbardziej go do tego zmusić w ruchach bioder lub w pieszczotach. Pragnął usłyszeć, jak Levi wyjękuje jego imię w takim stanie. Jednak ten ograniczał się do tych dźwięków bez znaczenia. Za to używał ich nadmiernie. Nie zdążył jeszcze dokończyć jednego jęku, a już wychodził drugi. Eren także nie pozostawał cicho. Dyszał głośno i głęboko, a niekiedy zastękał. W końcu jego członek także nie był bezuczuciowy. W końcu był "uwięziony", ściśnięty w innym ciele. 

Ich ostatnia partia stosunku nie mogła trwać długo, gdyż wkrótce obaj doszli obficie... 

Spojrzeli na siebie z lekko zszokowanymi minami. Jednak w swoich oczach wyraźnie i wzajemnie odczytywali, jak bardzo się rozumieli w swoich potrzebach. Idealnie. 

Obaj musieli się powycierać i przez chwilę uspokajać. Gdy się ogarnęli, podeszli do drzwi. Zanim je otworzyli, jeszcze spojrzeli sobie w oczy. Levi przygryzł wargę, a Eren już wiedział, że to nie przypadek. Natychmiast rzucił starszego na ścianę, po czym wpił się w jego usta namiętnie. Zresztą czarnowłosy z przyjemnością, zachłannością i oddaniem odwzajemniał. Po dłuższej chwili jednak szatyn się oderwał:

- Levi. Jesteś cudowny. Ale... musimy już iść i zapomnieć o tym. Chociaż przy swoich połówkach... 

Niższy tylko pokiwał głową z już kamienną twarzą. Chłopak wiedział, że ten zrozumiał. Wyszedł jako pierwszy, a za jakiś czas i Levi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro