IX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nagle minął miesiąc i nikt za bardzo nie wiedział, jak to się stało. Przecież dopiero był początek wakacji, a tu już połowa. Jednak w domu Jaegerów pojawił się temat o wiele istotniejszy. 

- Zeke! Eren! Proszę do mnie! - zawołała matka.

Po chwili obydwaj znaleźli się w salonie, gdzie dominowała czerwień. Stali przed rodzicielką niczym żołnierze na zbiórce. Wprawdzie Zeke miał już 24 lata, nie musiał aż tak słuchać matki, ale był jej oddany. Głównie ze względu na to, że go zaakceptowała, bo nie jest przecież jej rodzonym synem. Za jej namową mógłby zostać nawet księdzem, ale na szczęście kobieta nie miała takich skrajnych poglądów. 

- Słuchajcie, tata wraca! Dzisiaj wieczorem będzie kolacja powitalna, a on prosił, żebyście przyprowadzili swoje drugie połówki... Powiedział, że bardzo chce ich poznać. Poza tym, Zeke... Jeszcze nie widziałam twojej dziewczyny. 

W tym momencie Eren od razu zakrył sobie usta, hamując śmiech. Brunetka od razu zmierzyła wzrokiem chłopaka, przywracając go do porządku. Przynajmniej próbowała...

- Mamo, bo... Właściwie to... - blondyn podrapał się w tył głowy. 
- No co? Wyznaje szatana? 
- Nie... Jest chłopakiem. 
- Zeke... - na jej twarzy zagościło zdziwienie. Nie wiedziała, co powiedzieć. 
- Mamo, zapewniam Cię, że go kocham. To nie stereotypowy związek gejów. Proszę, zaufaj mi! 

Po chwili przytuliła go bardzo mocno. 

- Nie obchodzi mnie, jaką ma płeć, kochanie. Po prostu jestem trochę zdziwiona, to nic. O tatę też się nie martw, on jest bardzo tolerancyjny. Może nawet się ucieszy, że ma takiego wyjątkowego syna. - Następnie spojrzała na drugiego syna - A ty, Eren? Dalej jesteś z Mikasą? - powiedziała to jakimś surowszym tonem.
- O co ci chodzi? 
- Wiem, jaki jesteś, synu. Mam nadzieję, że jej nie zraniłeś. 
- Jest ze mną szczęśliwa, nie martw się. 

I tu urósł problem. Eren doskonale zdawał sobie sprawę, że zdradza swoją nieświadomą dziewczynę. Nie myślał o tym w trakcie popełnianych uczynków. Levi kompletnie zamazywał mu obraz rzeczywistości, w jego pobliżu myślał tylko o nim... I tu przylazła kolejna zagwostka. Przecież nie wytrzyma tyle czasu z Levi'em przy stole bez żadnych brudnych myśli, choćby wizji przejeżdżania mu po udzie pod stołem... Nawet w tym momencie jego wyobraźnia szykowała jakiś scenariusz. Ten niski uwodziciel robił z Erena reżysera pornografii na własnej skórze. Najgorsze było to, że szatyn nie miał opanowania i chciał to kontynuować. Levi był dla niego niczym alkohol dla Ackermanna. 

- Eren! - nagle usłyszał głos Zeke'a. 
- Co?! 
- Chciałbym Levi'owi coś kupić na przeprosiny, że go wtedy zostawiłem z tobą... 
- ,,Smutno mu nie było. Tym bardziej się nie nudził... '' - pomyślał i uśmiechnął się pod nosem. 
- Jak myślisz, co by się mu spodobało? 
- ,,Ja. " - w myślach. - Skąd mam wiedzieć? Nie znam go... 
- Ale tak na oko! No dawaj! 
- Kup mu alkohol! - nie zdążył ugryźć się w język. W duchu jednak bardzo go to rozbawiło. 
- On nie może pić alkoholu. Odbija mu wtedy. 
- ,,Przecież wiem."

Eren skończył w swoim pokoju. Przez jakiś czas słuchał muzyki na słuchawkach, leżąc na wielkim łóżku. W jego playliście królował rock, o dziwo. Jednak było też trochę trapu. Następnie postanowił TROCHĘ posprzątać na powrót ojca oraz dla gości. (Tylko dla Levi'a) 

Gdy to zrobił, spojrzał w lustro i poprawił ubranie. Miał na sobie luźną szaro-zieloną bluzę oraz czarne dżinsy. Postanowił, że nie będzie się specjalnie szykował. 

Zostało jeszcze trochę czasu do kolacji, a już ktoś zadzwonił do drzwi. Zaczął schodzić na dół w celu pociągnięcia za klamkę drzwi wejściowych, jednak jego starszy brat zrobił to pierwszy. Gdy zszedł na dół, ujrzał swoją dziewczynę. Miała na sobie czerwoną sukienkę przed kolano, przewiązaną na szyi na wskos. Z jednej strony upięła włosy, co dawało efekt bardzo dziewczęcej i urokliwej fryzury. Natomiast na twarz naniosła tylko tusz oraz brzoskwiniowy błyszczyk. To wszystko ładnie ze sobą współgrało i sam Eren uśmiechnął się szczerze na ten widok.

- Bardzo ładnie wyglądasz, Mikasa - rzekł Zeke w jej stronę.
- Dziękuję - powiedziała sucho.
- Heej, Mikasa - wtrącił się Eren, obejmując dziewczynę w pasie - To dla mnie się tak odstawiłaś? 
- Tak, Eren. Podoba ci się? 
- Wyglądasz świetnie - pocałował ją w czoło. 
- Ale chyba przyszłam za wcześnie... 
- To nic! Chodźmy pogadać! - objął ją ramieniem, po czym poszli gdzieś na bok. 

Za jakiś czas, tym razem ktoś zapukał. Zeke otworzył i od razu rozpromieniał, gdy jego oczy ujrzały tego słynnego Levi'a. Uśmiechnął się ciepło, przepuszczając gościa w przejściu. Czarnowłosy przejechał wzrokiem dookoła i wychwycił to spostrzegawcze spojrzenie. Starszy nie wytrzymał tej wkurzającej presji, dlatego odwrócił wzrok: 

- Ten gówniarz musi tu być... - westchnął pod nosem. 
- Coś mówiłeś, Levi? - zapytał opiekuńczo blondyn.
- Nie. Gdzie będziemy jeść? 
- Tam. Chodź, zaprowadzę cię - objął chłopaka ramieniem, powoli prowadząc go do jadalni. 

W pewnym momencie Levi coś szepnął na ucho Zeke'owi, po czym starszy kiwnął głową. Następnie wstali od stołu, kierując się na górę, zapewne do pokoju blondyna. To również nie umknęło Erenowi, który tak naprawdę co chwilę kontrolował ich relację. Wtedy czarnowłosy rzucił mu spojrzenie, które rozpaliło szatyna. Kompletnie go oszołomiło i był zdezorientowany. Nie miał pojęcia, co czuje. Był zdenerwowany, wściekły, zazdrosny, zaborczy... ale też podekscytowany, podniecony... Po prostu emocje zaczęły w nim buzować. Zupełnie zapomniał, że siedzi obok swojej własnej dziewczyny. Musiał się opanować, bo zaczęłaby pytać. Na szczęście miała zamydlone oczy jego urokiem i nie zauważyła za bardzo, że Eren jest właśnie w innym świecie. Chłopak zdążył wrócić, a następnie uśmiechnął się do niej. 

- Wiesz co? Dawno nie widziałem, żebyś się tak ładnie ubrała. 
- Nie było okazji...
- Czyli nasze randki nie są takimi okazjami? - powiedział z udawanym lekkim oburzeniem.
- Eren... - zaśmiała się. - Aha! Czyli uważasz, że na co dzień wyglądam zwyczajnie i brzydko? 
- O kurde... - podrapał się w głowę z tyłu - teraz mnie masz... Nie wpadłbym na to... Oj, Mikasa, wiesz, że cię kocham! - uśmiechnął się, tuląc się do niej mocno.
- Wiem, wiem! - zaśmiała się znowu.

W tym momencie wrócili Zeke z Levi'em. Z tym, że ten niższy miał potargane włosy oraz potarganą szarą koszulę, w której przyszedł. Z twarzy wyglądał na bardzo zadowolonego. 
Gdy zielonooki to zauważył, od razu postanowił wzbudzić w starszym zazdrość i zaczął całować się z Mikasą. Robił to coraz odważniej, a to rzeczywiście atakowało Ackermanna. Postanowił jednak, że nie zrobi nic. Zupełnie zignorował szatyna, reagując jedynie westchnieniem. I to go zdradziło. Eren już wiedział, że ich czułości wywołały w młodym mężczyźnie jakiekolwiek reakcje. Wkrótce poprosił Mikasę, aby i oni zajęli miejsca. 
Los chciał tak, że Levi i Zeke siedzieli naprzeciwko siebie. A może nie los, może to Levi specjalnie tak to rozegrał... Brunet kątem oka spojrzał na Erena, a po sekundzie już był w pełni oddany swojemu chłopakowi. 
Za chwilę do nich dołączyli szatyn oraz jego dziewczyna. W tym samym czasie do domu wszedł gość specjalny, czyli Grisha Jaeger. 

- Dobry wieczór - powiedział kulturalnie, podchodząc do żony i przywitał ją buziakiem w policzek. - Pójdę umyć ręce i wracam. - Poszedł, zostawiając bagaże w wejściu.

Niedługo potem już wszyscy zasiedli do stołu. Mężczyzna był bardzo pozytywnie nastawiony do gości w ich domu. 

- Nie przedstawicie mi swoich partnerów? Eren, Zeke...
- Ach tak! To Mikasa, moja dziewczyna! - Eren zerwał się na nogi i wskazał na brunetkę.
- A to Levi, mój chłopak - Zeke kulturalnie wskazał dłonią na bruneta. 
- Myślałem, że Levi jest z Erenem, a Mikasa z Zeke'em... 
- Co?! - Eren wrzasnął. - Tato, nie jestem gejem... 
- Eren. Nawet, jakbyś nim był, nie wykluczyłbym cię. Ciebie też nie wykluczam, Zeke. Nie ma dla mnie znaczenia, z kim się spotykacie. Bądźcie szczęśliwi i tyle. A was miło mi poznać! - tu spojrzał na gości. 

Panowała miła i życzliwa atmosfera, chociaż udzielała się tylko rodzina. W dodatku bardziej Zeke niż Eren. Szatyn właśnie starał się nie zwracać uwagi na to, kto obok niego siedzi. Levi wyglądał teraz bardzo spokojnie i opanowanie, a na ich ojca patrzył z szacunkiem. Tymczasem chłopak obok tylko pilnował swojego ciała i swoich myśli, aby nie zeszły na zły tor. 

Nagle poczuł na swoim udzie dłoń, która zbliżała się do jego krocza. Była bezwstydna i dość zwinna. Eren szybko spojrzał na Levi'a, a ten podniósł lekko brodę, wskazując na górę. Eren szybko oznajmił wszystkim, że idzie na chwilę do swojego pokoju coś wziąć, za to Levi do łazienki. Obaj wpadli razem do planowanego przez Levi'a miejsca, gorączkowo trzaskając drzwiami. Wylądowali na ścianie już zaangażowani w gorący pocałunek. Nie był to byle jaki pocałunek, bo francuski. Dwójka trwała w gotowości, aby robić to tu i teraz. 

Niespodziewanie ktoś go szturchnął w ramię. Właśnie się zorientował, że tkwił w swoim świecie fantazji, a tak naprawdę wszyscy siedzi spokojnie, włącznie z Levi'em. Chociaż ten patrzył się na niego jak na skończonego idiotę, jakby coś właśnie odwalił... (przypomnijmy sobie ten moment, gdy wyruszali poza mury i Erwin krzyczał do ludu i Levi na niego tak patrzył xd)

Szatyn oznajmił, że musi się na chwilę położyć, więc odszedł od stołu i powędrował do siebie, po drodze jeszcze przemył twarz w łazience. Za jakiś czas to Ackermann spytał, gdzie łazienka. Zeke z uśmiechem na twarzy mu wskazał drogę, a wtedy brunet już spokojnie poszedł za potrzebą. 

Nie minęła minuta, od kiedy Levi wszedł do łazienki, a już poczuł na swoim ramieniu i biodrach kogoś znacznie wyższego. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to Eren. Mimo wszystko czuł się niekomfortowo, kiedy spokojnie sobie robił siku, a tu mu jakiś typ stoi.

- Zjeżdżaj, matole. Jestem zajęty, nie widzisz? - warknął Levi.
- No widzę właśnie. Może mnie to podnieca?
- Zaraz nasikam ci do mordy to zobaczymy, jak cię to podnieca. 
- Dobra, ale czymś innym.
- Jesteś zjebany - westchnął, po czym skończył załatwiać potrzebę i zapiął spodnie. Następnie podszedł do umywalki i zaczął myć ręce. Oczywiście z dalej przyczepionym do pleców Erenem. - Długo będziesz tak mnie przytulał? Śpieszy mi się.
- Musimy porozmawiać, Levi. 

Kiedy czarnowłosy skończył myć dłonie, odwrócił się i spojrzał w zielone oczy Erena. Poczuł wielką presję i niższość, mimo, że nie wyglądał tak. Nie mógł też znieść oddania, jakie czytał w źrenicach młodszego. Najgorzej było jednak wtedy, kiedy skierował wzrok na wargi Jaegera. Wyglądały tak kusząco i tak buntowniczo, ale i wrażliwie. Sam nie wiedział, co ma sądzić, szczególnie w tej chwili... Poległ. Nim się zorientował, te wargi już obejmowały jego. Nie miał siły odpychać Erena, dlatego po prostu pozwolił mu na kontynuowanie. W sumie to nawet, gdyby chciał, to nie mógłby się odsunąć, ponieważ Eren przypierał go do umywalki.

Levi wcale nie myślał, że w każdej chwili ktoś mógłby zobaczyć ich w tej sytuacji, a wtedy byłby skończony u tej rodziny. Eren też miałby przechlapane... Ale nie obchodziło ich to. W tym momencie nie liczył się nikt, oprócz nich. Niespodziewanie szatyn oderwał się od bruneta, ale jego wyraz twarzy wciąż był niezmienny:

- Musimy porozmawiać. 
- No co ty nie powiesz... - zaśmiał się ironicznie starszy.
- Byłem zazdrosny, gdy poszedłeś z Zeke'em na górę, bo... - spojrzał w dół, a jego głos, jakby się załamał.
- No co? - uśmiech nie schodził mu z twarzy, skrzyżował ręce na torsie.
- Tylko ja mogę cię tak dotykać!
- Kto ci dał taki przywilej? 
- Sam sobie dałem. Jesteś tylko mój.
- Hola, hola... Nie przypominam sobie, żebyś mnie kupił ani, żebyśmy mieli jakąś umowę. Ja mam swojego chłopaka, ty masz... Swoją dziewczynę.. - mówiąc ostatnie słowa, jakby jego głos zagrzmiał.
- Uhuhu, czyżby malutki Levi był zazdrosny? - teraz mu przybyło pewności siebie. 
- Ja zazdrosny? Nie wiem co ty sobie wyobrażasz...
- No przecież widzę. Powiedz po prostu, że tylko ciebie mogę tak całować. 
- A całuj sobie kogo chcesz - odepchnął go od siebie, podchodząc do drzwi - Nie zakochałem się w tobie - powiedział pod nosem i wyszedł.

Eren uśmiechnął się z pełną satysfakcją. Nie miał szczególnego powodu, ale wiedział, że Levi tak samo bije się z myślami jak on. Tak naprawdę doskonale już zdawał sobie sprawę, że obaj wpadli. Za to Ackermann jeszcze nie chciał tego do siebie dopuścić, choć wcale nie kochał Zeke'a. Być może wkurzała go ta arogancka postawa Erena...

Po jakimś czasie Eren również wrócił do stołu. Za chwilę jednak jeden z gości postanowił zakończyć wizytę: 

- Robi się już późno. Muszę wracać do domu. Niedługo będzie padać, a nie chcę zmoknąć - rzekł Levi.
- Dobrze - uśmiechnęli się rodzice Zeke'a i Erena. 
- Odprowadzę cię. - Zeke natychmiast wstał, po czym pomógł w tym brunetowi.
- Sam sobie poradzę, Zeke - syknął. 

Blondyn nic nie odpowiedział, po prostu poszedł ze swoim chłopakiem. 

- Ja też muszę już iść. Tata zaraz po mnie przyjedzie... 
- To chodź, poczekamy razem - Eren wstał, po czym podszedł do brunetki i wystawił dłoń w jej kierunku.

I rzeczywiście za parę minut przyjechał tata Mikasy, po czym ją zabrał. Levi z Zeke'em nie zdążyli jeszcze dobrze wyjść poza terytorium Jaegerów, a już lunął deszcz. Tego jedynego dnia czarnowłosy nie zabrał ze sobą parasolki. I tu pies pogrzebany. 
Stał ze zmarszczonymi brwiami, a jego mokra grzywka po prostu zaczęła przylegać do czoła. Nie ukrywał swojej ogromnej irytacji i w tej chwili miał ochotę walnąć Zeke'a, chociaż ten mu nie zrobił nic złego. 

- Może cię zawiozę... - zaproponował blondyn.
- Wszystko mi jedno. Chcę do domu. 

Jak na złość wydarzyła się kolejna sytuacja wyprowadzająca Levi'a z równowagi. Zabrakło paliwa. Levi ze złości kopnął w drzwi od samochodu, które zaraz po tym się otworzyły. Czarnowłosy był naprawdę zszokowany, jak dużej siły użył. Spojrzał na swojego chłopaka, po czym bardzo przejętym głosem powiedział:

- Zeke, ja... 
- Nic się nie stało, Levi - uśmiechnął się. - Naprawię to. 
- Przepraszam... 
- Powiedziałem, że nic się nie stało - poklepał go po ramieniu - Chyba nie masz wyjścia, żeby nie wracać w deszcz... Albo czekaj, może my mamy parasolkę...
- Mogę nocować? - jego ciało drżało, choć starał się to jak najbardziej ukryć. 
- Zimno ci? Masz moją bluzę - okrył go.
- Żartujesz? To z nerwów...
- Ty i ten twój charakter... - pokręcił głową z uśmiechem. 

Za chwilę wyszli z samochodu i szybko podbiegli do drzwi. Natychmiast weszli do domu i poprosili o ręczniki. Lekko oszołomiony szatyn podał im je, przyglądając się: 

- Levi wygląda na zdenerwowanego... Co się stało? 

Wtedy Levi zabił go wzrokiem, ale Zeke zabrał głos:

- Jest mokry, w dodatku zepsuł mi drzwi od samochodu. Ale to dlatego, że jest zdenerwowany.
- Wow... - Eren nie podejrzewał, że brunet ma tak dużo siły. - ,, Przecież Levi lubi być mokry..." - uśmiechnął się pod nosem, a czarnowłosy to widział i znów spojrzał na niego tym samym wzrokiem. Postanowił mu zabrać ten uśmieszek z twarzy. 
- Zeke, zimno mi. Chyba mam gorączkę... - rzekł trochę roztrzęsionym głosem. 
- Co? - sprawdził mu czoło. - Może masz podwyższoną temperaturę... W takim razie muszę się tobą dobrze zaopiekować w nocy. Nie chcę, żebyś był chory. 
- Nic mi nie będzie, nie przesadzaj - tutaj spojrzał na już pełnego zazdrości Erena - Chodźmy po prostu spać. 
- No dobra. Dobranoc, Eren - powiedział blondyn, po czym poszedł z Levi'em do swojego pokoju. 

Szatyn poczuł tak wielką wściekłość, że postanowił też już po prostu iść spać. Największy problem był taki, że mieli pokoje na tym samym piętrze, czyli Eren mógł w każdej chwili usłyszeć coś, czego by nie chciał... Albo co sam chciałby spowodować.
Zdegustowany sytuacją chłopak po prostu zdjął z siebie wszystko, zostawiając jedynie czerwone bokserki i tak opadł na łóżko. Opatulił się kołdrą i zaczął usypiać. Było mu tak ciepło, że nie musiał zbyt długo czekać na zaproszenie w objęcia Morfeusza i po prostu zasnął. 

Po jakimś czasie obudził się, czując na swoim kroczu dość intensywny masaż. Zdezorientowany zachłannie spojrzał w dół, a wtedy już wiedział, z kim ma do czynienia. 
Ta blada i zgrabna dłoń należała tylko do jednej, dość zimnej osoby:

- Nagle Levi'ovi spodobał się seks z nieprzytomnymi? 
- Nie mogę usnąć... - cicho szepnął. Brzmiał jak zagubiony. 
- Levi... - odwrócił się, nie ściągając z siebie jego dłoni. - Co to za ton? To do ciebie niepodobne... Coś się stało? 
- Chcę mi się z tobą ruchać. Taka odpowiedź cię zadowala? - nagle wrócił stary Levi.
- Jest całkiem - uśmiechnął się, kładąc dłoń na kroczu starszego - przyjemna i ciekawa. Ciekawe, co jeszcze masz mi do przekazania, hmm... - przylgnął wargami do ust Levi'a.

Czarnowłosy już nic nie mówił, po prostu musnął dolną wargę Erena. Potem to szatyn odwzajemnił i tak rozpoczęli delikatny pocałunek. Ale jak to oni, długo nie zajęło wepchnięcie sobie języków do gardeł. Ich dłonie miały dość podobny ruch i wiedzieli, jak bardzo muszą uważać. Nie mogli sobie pozwolić na żadne dźwięki. 

Levi odciągnął Erena od swoich ust, po czym nakierował na szyję, którą za chwilę chłopak zalał pieszczotami. Jednocześnie Ackermann ocierał się bardzo ponętnie o ciało zielonookiego, chcąc jak najszybciej doprowadzić do własnej erekcji. Wiedział, że nie mają za dużo czasu, a jedyne, co ich zakrywało to kołdra oraz bokserki. Za chwilę Levi wsunął dłoń młodszego w swoją bieliznę, pomagając mu w stymulacji. Nie spodziewał się, jak bardzo podnieci go w tym momencie ta ciepła dłoń pod materiałem majtek. Sam był w szoku, jak wielką czuje satysfakcję. Szczególnie wtedy, gdy szatyn zaczął udowadniać, że sam doskonale wie, co ma robić. Brunet zsunął z siebie bokserki, co jeszcze bardziej go rozpaliło. Teraz także zdjął z siebie chłopaka, który za chwilę opadł obok. Levi nie tracił czasu i po prostu kontynuował. Zaczął składać na ciele kochanka delikatne pocałunki, mimo, że ten nie odpuszczał i zdążył dobrać się palcami do jego sutków. To znacznie utrudniało pracę starszemu, ale też nie odpuszczał. W końcu zbliżył się do brzucha, po którym zwinnie jeździł językiem. Był w takiej pozycji, że się po prostu wypinał. Eren to wykorzystał i w ten sposób zaczął rozciągać Levi'a, który szeptem wydał z siebie jęk. Było to trudniejsze niż mu się zdawało... Wcześniej oczywiście szatyn pomoczył palce w lubrykancie, który Levi przyniósł ze sobą. Po mału młodszy Jaeger zaczął się uczyć stosunku dwóch mężczyzn.. Oczywiście to nie jedyny sposób, ale oni mieli akurat taki. 
Levi wciąż ciągnął swoje zadanie mimo utrudnień. Zbliżył się językiem do podbrzusza młodszego, zsuwając z niego bieliznę. Wtedy też poczuł w sobie aż trzeci palec szatyna, co skutkowało jego lekkim wygięciem oraz kolejnym dźwiękiem. 

Wreszcie Levi dotarł do upragnionego miejsca, do nagiego krocza brata jego chłopaka. Bez chwili zastanowienia chwycił jego członka wargami i zaczął się przesuwać. Jego język również okazał się bardzo pomocny, ponieważ odpowiadał za sprawianie przyjemności. Eren przygryzł wargę, odchylając głowę do tyłu oraz wplątując palce u drugiej ręki we włosy starszego. Levi naprawdę robił mu dobrze i to nie byle jak. Eren czuł się jak w niebie, a jego penis jeszcze bardziej. 

W końcu usta Levi'a zniknęły, a pojawił się sam on we własnej osobie. Zrobił to tak delikatnie i powoli, że obaj poczuli to wyjątkowo mocno. Levi natychmiast zaczął się ruszać, obserwując twarz Erena. Owszem, jego policzki relacjonowały emocje, oczy podobnie. Ale teraz czuł się pewniej, gdy to on patrzył na młodszego, a nie na odwrót. Źrenice szatyna były takie szerokie, a same oczy wyrażały rozkosz i przyjemność. Czarnowłosy w głębi duszy uwielbiał ten widok, sam czuł przyjemność ze sprawiania przyjemności Erenowi... Chociaż przyszedł do niego z własną potrzebą. Oddychał bardzo głęboko, trzymając dłonie na rozgrzanym brzuchu chłopaka i nie zwalniając tempa. Za to szatyn delikatnie kontrolował biodra starszego, a przy okazji zwiększał ich satysfakcję. W końcu im więcej dotyku, tym lepiej. Jednak niedługo po tym zaczął się nudzić, dlatego lekką siłą przyciągnął czarnowłosego do swojego ciała, po czym natychmiast się obrócił i w tym momencie przejął pełną kontrolę nad ich stosunkiem. Nogi bruneta mocno przylegały do boków chłopaka, a sam on nie miał zamiaru uspokajać ciała. Odważnie współgrał z rozpalonym i zachłannym ciałem kochanka. Ręce ulokował na jego plecach, które za jakiś czas zyskały dodatkowe zadrapania. Zaczęły powstawać wraz z coraz to mocniejszymi pchnięciami ze strony Erena. Dodatkowo oblizał wargi, po czym powędrował nimi na unerwioną szczególnie w tej chwili szyję bruneta. Nie ograniczał też języka, a wręcz go wystawiał do zadawania jeszcze większej rozkoszy. Czuł, że jest już blisko, dlatego na finał złapał w dłoń męskość Levi'a. Jego ciało buzowało od emocji, dlatego też nie zdawał sobie sprawy, jak intensywnie dopieszcza Ackermanna. Ale w przypadku bruneta nie było inaczej, on również nie czuł tego szczególnie mocno. Właśnie dlatego, że cały on już był podniecony do granicy. 

Nagle Levi poczuł, że wybucha. Wraz z tym odchylił głowę do tyłu i zaczął oddychać jeszcze szybciej i głębiej. Nie mógł sobie pozwolić na jęki i nic z tych rzeczy. 

Za chwilę Eren wyszedł ze starszego i opadł na jego ciało z wyczerpania, wzdychając głośno. Do tego uśmiechał się bardzo szeroko, czując jeszcze resztki orgazmu. Powoli przesunął się na drugą część łóżka, nie spuszczając wzroku z Levi'a. Dokładnie lustrował jeszcze przeżywającą twarz starszego. Rozanielony przejechał dłonią po jego policzku, tam też się zatrzymując: 

- Levi... Nie możemy spędzać ze sobą czasu jedynie w ten sposób... Zachowujemy się jak dzikie i niewyżyte dzieci...
- Kto powiedział, że jesteś dorosły? 

Eren uśmiechnął się pobłażliwie, kręcąc lekko głową. 

- W takim razie jesteś pedofilem. 
- No to jestem. Podnieca mnie takie jedno dziecko. Jak ono miało...? Coś na E chyba...
- Wiem, o kogo chodzi. Znam go. Jest strasznie przystojny i hot i w ogóle... - powiedział Eren z przejęciem. 
- Nie przesadzałbym tak. Może ma trochę uroku, ale jest trochę słaby w łóżku... - powiedział ironicznie.
- Przykro mi, że nie spełniam wymagań tak dokładnej i wymagającej księżniczki - uśmiechnął się wrednie.

Levi spojrzał na niego groźnie, jakby właśnie uraził jego najgłębiej schowaną dumę. Po czym pomachał palcem ostrzegawczo i zszedł z jego łóżka. Następnie wyszedł, zabierając bieliznę. Oczywiście, że ryzykował, że ktoś go może zobaczyć na golasa. Jednak udało mu się prawie bezdźwięcznie wejść do łazienki, ogarnąć się i wrócić po cichutku do pokoju swojego chłopaka. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro