XXII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Związek Erena i Levi'a rozwijał się powoli, ale narazie trzymali to jedynie dla siebie. Ich tajemnica miała już ponad miesiąc, choć oni w ogóle nie zauważyli kiedy to przeleciało. Zapatrzeni w siebie tylko szukali każdej możliwej chwili, żeby spędzić ją ze sobą. Porzucili wszystkie swoje zajęcia i często nie pojawiali się w klubach. W samej szkole Eren ciągle jakoś cicho flirtował z Levi'em, chociaż ten go stopował. Przecież tam były osoby, które szczególnie nie powinny się nigdy dowiedzieć o ich związku. Jednak czasem brunet nie mógł się powstrzymać i unosił kąciki ust w górę, widząc urok swojego ukochanego. Ale dwójka musiała wyjątkowo uważać, bo plotki wciąż nabierały na sile. Doszły nawet do Zeke'a, który wiedział, że te teorie są dość realne. Dlatego też teraz próbował robić jeszcze więcej, żeby tylko oddzielić dwójkę od siebie. Nie wiedział jednak, że ci potrafili to robić ścianę obok, kiedy blondyn powinien spać. Tak chyba było, skoro wciąż nie usłyszał nic... W każdym razie związek Erena i Levi'a miał się w jak największym porządku i dopiero od niedawna zaczęli zauważać coś poza sobą. Niccolo nie był głupi, dlatego odpuszczał Jaegerowi nieobecność i głupiutki humorek. Ten wygłupiał się w najlepsze, a szczególnie w obecności Levi'a. Brunet próbował udawać zażenowanie, ale coraz gorzej mu szło. Był szczerze rozczulony swoim chłopcem, a jego przyjaciel to zauważał. Uśmiechał się, obserwując relację między dwójką. Między nimi było silne przywiązanie, jakiego raczej nic nie mogło rozerwać.

Levi właśnie uważnie obserwował akurat pochłoniętego pracą Erena, a w jego oczach tańczyło prawdziwe oddanie. Niccolo uśmiechnął się znacząco i zaczął:

- Ile już?
- Ale co? - Levi przeniósł wzrok na przyjaciela.
- Jesteście razem...
- Trochę...
- Czyli jednak - uśmiechnął się - Czemu mi nie powiedziałeś? Przecież i tak się domyślałem...
- Nie chcę, żeby wiedziało zbyt wiele osób. Poza tym... - lekko zaczerwienił się, patrząc w bok - Nie miałem czasu...
- Ale to fajnie - poklepał go po ramieniu po przyjacielsku - Tak dawno nie byłeś w związku.
- Niccolo...
- Tak?
- Tylko nie strasz go. Już Kenny cię w tym wyprzedził.

Blondyn uśmiechnął się ciepło, po czym poszedł spojrzeć na pracę Erena. Brunet obserwował z daleka jak przyjaciel coś mówi młodszemu, a ten tylko uśmiecha się pewnie. Jakby Niccolo go chwalił...
***

Następnego dnia młodszy Jaeger przez cały czas w szkole chodził jakiś podekscytowany. Jednak nie chciał nic powiedzieć Levi'owi, mimo jego niesamowitej ciekawości. Zresztą chłopak w ogóle nie za bardzo mówił, tylko uśmiechał się niczym dziecko. Miał też niecodzienne, duże źrenice, co zaniepokoiło bruneta:

- Eren, czy ty czegoś nie brałeś? - zapytał dość chłodno Levi.
- Co? - zaśmiał się szatyn - Nieeee, spokojnie.
- To czemu taki jesteś?
- Mówiłem ci już, słońce.
- Właśnie nic nie chcesz mi powiedzieć.
- Bo... - przeszedł oczami po suficie, po czym znów spojrzał na ukochanego - To niespodzianka, królewno... Zobaczymy się później - szybko pocałował go w usta, uśmiechnął się i odszedł, machając ręką na pożegnanie.

Ackermann zmarszczył brwi, krzyżując ręce na torsie. Z irytacją obserwował jak Eren go zostawia w niewiedzy, jakby to coś miało go ucieszyć. Trochę się obawiał, bo zielonooki zawsze miał głupie pomysły, podobnie jak Kenny... Jednak Jaeger był taki podekscytowany... To dodatkowo stresowało bruneta. Co ten debil mógł znów wymyślić...

Przez następne kilka lekcji Levi nie mógł się skupić na niczym innym, tylko myślał o niespodziance Erena. Czas niesamowicie mu się dłużył, a jeszcze miał obok siebie Zeke'a. Ten ciągle przypominał o projekcie, chociaż mieli czas do końca czerwca. Jednak blondyn chciał to wykorzystać do swoich oczywistych planów. Był w tym tak uparty, że Levi zaczął podejrzewać, że Zeke już wie... Ale gdyby wiedział, Eren miałby już wielki problem. Przecież starszy Jaeger nie odpuściłby tego...

Po lekcjach Levi ledwo zdążył wyjść z klasy, a już poczuł uścisk na nadgarstku. Za chwilę ktoś zaczął go ciągnąć za sobą, czemu on się poddał. Wiedział, że był to dotyk Erena. Jednak chłopak niemal biegł do jednej z otwartych sal. Levi zdążył zauważyć nienaturalnie ciepłe ciało wyższego oraz jego szybszy oddech, a sam ruszał się niespokojnie. Kiedy znaleźli się w środku, szatyn narwanie zamknął drzwi, po czym zbliżył się do niższego na niebezpieczną odległość. Chwilę popatrzył mu w oczy, po czym pocałował go zachłannie. Dla Levi'a to wszystko było takie szybkie, że nie zdążył nawet zareagować na dzikie, zielone spojrzenie... Od razu uległ gorącym wargom młodszego, odwzajemniając hojny dotyk. Jedną z dłoni czule gładził wrażliwą szyję śniadoskórego, który teraz miał niesamowicie wysoką temperaturę ciała. Chłopak prawie parował, a jednak brunetowi podobało się to. Sam poczuł ciężkie ręce Jaegera pod koszulką, chociaż te szybko przeszły niżej. Mocno złapały pośladki starszego, po czym Eren sprawnie podniósł go i ułożył na biurku. Wtedy do pocałunku dołączył dziki język szatyna, a on drżącą dłonią bezwstydnie zawędrował pod spód spodni Levi'a, po uprzednim rozpięciu ich. Chwilę masował krocze ukochanego, czemu ten totalnie ulegał, ale w końcu odsunął się od twarzy młodszego. Patrzył na niego z szybszym oddechem, czując wciąż na sobie ruchliwą dłoń chłopaka.

- Eren, co ty robisz? - rzekł półszeptem Levi.
- Ja... - zawstydził się nieco. Następnie spojrzał w bok, unosząc kąciki ust w górę z pozorną niewinnością - Chcę ciebie w szkole...
- Zwariowałeś?! - odsunął również dłoń młodszego, choć niechętnie - W każdej chwili ktoś może nas zobaczyć...
- Niech obserwują - zabrzmiał pewnie mimo przyśpieszonego oddechu - Może się czegoś nauczą i ich partnerzy będą śpiewać tak pięknie jak ty. Chociaż... nie, ty robisz to najlepiej.
- Eren...
- I tak nie mamy wyjścia, bo widzisz... Wypiłem środek i... Znów jestem twardy...
- Eren! - zmarszczył brwi - Jak mogłeś...
- Musiałem, bo byś się nie zgodził, żeby to tu robić.. 
- I nadal się nie zgadzam - warknął.
- Levi... - nagle zbliżył wargi do szyi starszego i zaczął gorąco szeptać - Pozwolisz swojemu uroczemu chłopczykowi tak cierpieć? Gdzie się podziały twoje maniery królewny?
- Przestań... - zastękał, czując powrót mocnych ruchów w swoich spodniach - Nie nazywaj mnie tak...
- Masz rację. Z tobą czuję się jak w niebie, więc na pewno jesteś aniołem, który spadł na ziemię...
- A ty diabłem - warknął, łapiąc chłopaka za kark - Zrób to szybko. A co z monitoringiem?
- Wyłączyłem w tej sali - uśmiechnął się z dziecięcą radością.
- Wszystko zaplanowałeś, napaleńcu?
- Oczywiście - zaśmiał się - Miałem nawet plan b, gdybyś jednak nie chciał...
- Po prostu sam byś zwalił.
- Tak, ale tobie nagrałbym całą relację z tego.
- Nie bądź obrzydliwy, Eren.
- A ty już nie udawaj takiego świętego, moja mała królewno - uśmiechnął się zadziornie, specjalnie prowokując bruneta, a przy tym zaczął drażnić ucho starszego szeptem i wargami - Zaraz sam będziesz jęczał jak zawodowa dziwka, którą robi kilku facetów na raz. Nie podnieca cię to?

Zaraz po tych słowach szatyn sprawnie zsunął z bruneta spodnie wraz z bielizną do kostek, czego ten nie zauważył. Następnie gwałtownie zszedł wargami prosto na przyrodzenie Levi'a. Zaczął delikatnie od najzwyklejszych, choć pobudzających muśnięć, którym przyglądał się sam Ackermann. Zrobił na twarzy grymas oraz spiął mięśnie, kiedy Eren wyciągnął język i zaczął odważnie pieścić nim czubek członka starszego. Brunet ulegle rozkładał nogi przed młodszym oraz wysuwał biodra do przodu, cicho prosząc o więcej. Jednocześnie było mu wstyd, że pozwala ciału wchodzić w stan podniecenia w takim miejscu. Do tego dochodziła obawa, że ktoś ich zobaczy... Serce biło mu jak oszalałe przez adrenalinę, ale Levi zauważył, że to w połączeniu z satysfakcją cielesną jest całkiem... przyjemne. Nagle złapał młodszego za włosy i ruchem zażądał, żeby ten włożył w usta jego całe przyrodzenie. Erena to w ogóle nie zaskoczyło, on jedynie zwiększył swój wysiłek, samemu czując satysfakcję z "psucia" tego idealnego ucznia według dyrektor. Brunet aż przygryzł wargę i opuścił powieki, oddając się zmianom zachodzącym teraz w jego ciele. Było mu coraz cieplej, a do tego skórą wyczuwał coraz mocniejsze prądy podniecenia, które zmuszały go do mimowolnych ruchów. Nagle Eren odsunął się od jego krocza, za to wszedł wyżej. Jego rączki weszły pod koszulkę starszego, gdzie ten za chwilę poczuł na sutkach ciężkie opuszki palców zielonookiego. W tym samym czasie Jaeger spoglądał mu w oczy pewnie, karmiąc się rozkoszą starszego. Przy dłuższym analizowaniu kolorków na jego twarzy, uległ urokowi Levi'a. Uśmiechnął się z zachwytu i wyszeptał:

- Ja pierdole... Mój najpiękniejszy.

Za chwilę syknął cicho, marszcząc brwi, przypominając sobie o erekcji w spodniach. Tak jak wcześniej mógł traktować swój stan przy okazji, tak teraz przy świadomości więzienia swojego krocza jego ciało szalało. Czuł, że zaraz dojdzie przedwcześnie, tak go nosiło... Szybko rozpiął swój rozporek, zsunął nieco dolną odzież z bioder, a wtedy złapał starszego za kark i wpił się w jego usta. Podczas zachłannego pocałunku złapał dłoń Ackermanna i ułożył na swoim nabrzmiałym penisie, rozpoznając w ukochanym chęć zrobienia tego. Nie mylił się. Levi czule jeździł drżącą dłonią, doskonale znając ciało chłopaka. Wiedział co robić, żeby Eren umierał z rozkoszy... I właśnie teraz szatyn cały drgał niespokojnie, a do tego wydawał z siebie jakieś bliżej nieokreślone dźwięki prosto w usta starszego. Zresztą ten również nie siedział cicho, a wolną dłonią jeszcze gładził szatyna po szyi. Nagle Eren odsunął się zupełnie, dysząc głośno i głęboko.

- Levi... - wysapał, patrząc uważnie na zaczerwienionego i tak samo szybko oddychającego bruneta - Zrobiłeś tak niewiele, a ja przez ciebie ledwo wytrzymuję... Nie wstyd ci? - zaśmiał się. W uszach bladoskórego brzmiało to niesamowicie seksownie - Przecież jesteśmy w szkole...
- Ani trochę - szatyn spojrzał zaskoczony na jeszcze niedawno niechętnego chłopaka - Chcę, żebyś mnie tu robił i doszedł we mnie. Wlej we mnie jak najwięcej, Eren.
- Och, Levi... - ułożył dłoń na jego gorącym policzku - Jesteś tak niegrzeczny, że nawet ja mógłbym się od ciebie uczyć.
- Nie bądź taki skromny. W końcu to ja mam być tym, który jęczy pod tobą...
- Tutaj też będziesz jęczał? - uśmiechnął się niewinnie, drażniąc wejście starszego.
- Eren... - drgnął, próbując się przyzwyczaić do dotyku, po czym kontynuował tym swoim prowokującym tonem - Co zrobisz, jeśli będę? Jeśli zainteresują się inni, co wtedy?
- Wyjebane. Postaram się, żebyś jęczał jeszcze głośniej, a oni niech robią co chcą. Nie będę się tłumaczył z ruchania.
- Jeśli ktoś będzie się chciał przyłączyć?
- Niech spierdala. Jestem zajęty, a tobą tylko ja mogę się zajmować.

Levi uśmiechnął się, po czym przyciągnął chłopaka i pocałował mocno. Teraz mieli chwilę, kiedy ich dłonie szły wszędzie, poza centrum przyjemności. Jednak po dłuższej chwili Eren szybko nawilżył palce, po czym ręką przejechał po nagrzanym udzie Ackermanna, podnosząc je do góry. Kiedy dotarł na sam dół, zdecydowanie wszedł dwoma palcami w ukochanego, wywołując w nim spięcie mięśni. Mimo to nie przerywał pocałunku, a także zaczął sunąć dłońmi od ramion do żuchwy młodszego. Odważnie poruszał biodrami zgodnie z palcami Erena, znając je doskonale. Sam Jaeger już odliczał sekundy, kiedy zamieni palce na swoją męskość, która wręcz prosiła się o to. Nagle usłyszeli pukanie, na co szatyn zareagował od razu...

Nagle do sali wszedł jakiś nauczyciel i zaczął się rozglądać. Tymczasem pod biurkiem Eren bezczelnie i bezwstydnie drażnił sutki Levi'a językiem, a także zakrywał usta starszego dłonią oraz masował jego przyrodzenie. Ackermann był już gotowy dochodzić przez doznania, jakich zdążył doświadczyć przy swoim chłopaku. Ulegle przymykał powieki, czując na ciele silne prądy podniecenia. Im niżej, tym mocniej... Nie umiał tego zatrzymać, zupełnie nad tym nie panował... Nagle dwójka usłyszała zamykanie drzwi, a wtedy Eren pośpiesznie zabrał Levi'a spod biurka. Teraz kazał starszemu ułożyć górną część ciała na biurku, w czym mu pomógł i przy okazji rozejrzał się odruchowo. Następnie bez przedłużania wszedł w starszego, samemu nie mogąc powstrzymać cichego stęknięcia przy marszczeniu powiek i brwi. Za to Levi mocno przygryzł wargę, również robiąc grymas. Eren od razu zaczął zdecydowanie poruszać biodrami, a przy tym oddychał głęboko i niestabilnie. Zbliżał się zdecydowanie szybciej niż zazwyczaj, a przy tym mocniej, przez co nie do końca panował nad tym. Mimo wszystko szło mu lepiej niż brunetowi, który mrużył powieki, a jednocześnie otwierał szerzej oczy. Jego mimika nie mogła zaznać spokoju, sam nie wiedział jaką minę przybrać... Kiedy był gotowy na jedną, za chwilę odczucie kazało mu to zmieniać. Z czasem biodra Erena rozkręcały się na niesamowite prędkości, przez co brunet musiał gryźć własną koszulkę, powstrzymując tym jęki. Jaegerowi było szkoda, ale wiedział, że tym razem to konieczne...

- Levi... Ja... - wydyszał Eren, łamiąc głos - Ja... chyba docho...
- Eren... Ahh... - wystękał Levi, czując koniec. Spuścił się.

Zaraz po nim Eren stracił rozum i sam wydał z siebie głośny dźwięk, wraz z którym skończył. Kiedy chłopak wyszedł ze starszego, chwilę na niego popatrzył, po czym pocałował go mocno, czule sunąc dłonią po boku bladoskórego. Po dłuższej chwili odsunął się od jego ust, za to zbliżył wargi do szyi i wyszeptał jak najniżej umiał:

- Kocham cię, Levi.
- Czemu tak cicho?
- Żebyś tylko ty usłyszał, maluszku - zaśmiał się lekko.
- Może chciałbym, żeby inni wiedzieli?
- Nie obchodzi mnie to. Te słowa mnie zawstydzają i dlatego będę je mówił tylko tobie.
- Zawstydzają? - posłał w jego stronę nieznaczny śmiech.
- Wiesz, Eren Jaeger też ma swoje słabe punkty. Nie jestem idealny.
- Niemożliwe... - powiedział z ironią.
- No wiem, że dla ciebie jestem super i w ogóle, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - wzruszył ramionami z mimowolnym uśmiechem.
- Dobra, zamknij się już.
***

Dawno już było po północy, a co za tym idzie, ciemno wszędzie. Większość ludzi dawno spała, nawet sam Eren. Jednak nagle przebudził się, słysząc powtarzający się dźwięk wiadomości. Na odczepnego złapał telefon, żeby zobaczyć, ale wtedy natychmiast usiadł na łóżku. Levi ciągle pisał coraz to nowsze wiadomości. Większość treści to imię chłopaka, ale także fraza: ,,Boję się". Eren nawet nie czytał wszystkiego, tylko od razu ubrał się i niemal wybiegł z domu. Zaraz znalazł się przy oknie Ackermanna, na które się wdrapał. Mógłby normalnie wejść drzwiami, ale wcale nie miał pewności, czy nie ma matki Levi'a...

Kiedy brunet usłyszał pukanie w szybę, od razu wstał i otworzył chłopakowi. Eren sprawnie wszedł i zamknął za sobą, żeby Levi się nie przeziębił. Za chwilę od razu podszedł do starszego, zaczął go oglądać ze wszystkich stron, a na koniec spytał:

- Co się stało, Levi?
- Ym... - spojrzał w bok - Czułem się samotny...
- Co? - otworzył szerzej oczy, a za chwilę odetchnął z ulgą. Szybko wtulił w siebie Levi'a, zaczynając go czule gładzić po plecach - Bożee, Levi... Myślałem, że coś się stało.
- No przecież się stało - burknął - Czułem się samotny.
- Levi... - zaśmiał się pobłażliwie - Jesteś taki rozkoszny.
- No i co?
- I to, że... - uśmiechnął się - A nie, nie powiem tego.
- Dlaczego? - posmutniał.
- Jestem tak zapatrzony w ciebie, że aż za często mówię te dwa słowa.
- No i dobrze. Powiedz to!
- Nie ma takiej opcji.
- A zostaniesz ze mną?
- Z przyjemnością.

Dwójka leżała w łóżku, a raczej Eren, bo Levi teraz przypominał małe dziecko. Niby się kładł, ale zaraz wstawał, bawił się ręką Erena albo jego ubraniem, a także kołdrą. Jaeger obserwował to z uśmiechem, bo ten widok rozczulał go. W dodatku dzielnie znosił to, ponieważ on jedyny mógł widzieć tego zwykle poważnego Levi'a Ackermanna w takim stanie. Był zaszczycony, ale i szalenie zakochany. Nawet, gdyby Levi miał zrobić coś denerwującego lub ogólnie niezbyt miłego czy dobrego, to Eren odpuściłby mu. Właśnie przez tę słabość... Dlatego też pozwalał, żeby Levi nim trochę rządził.

Nagle brunet ułożył się na torsie młodszego, po czym spojrzał mu w twarz:

- Co mógłbym dla ciebie zrobić, Eren?
- Ale ty nie musisz nic robić, słodziaku - posłał mu ciepły uśmiech, czochrając jego włosy.
- Chciałbym, żebyś mi powiedział, że mnie kochasz.
- Więc o to chodzi - zaśmiał się - To nie zależy od ciebie, tylko ode mnie. Nieważne co zrobisz, powiem to, kiedy będę chciał.
- Eren! - posmutniał.
- Nie mogę... - chwycił jego rączki w swoje dłonie - Wiesz... Im częściej mówimy te słowa, tym bardziej tracą one na wartości. Ja już ostro przekroczyłem limit, jak zwykle... - zaśmiał się, po czym znów spojrzał poważniej - Jesteś dla mnie ważny i dlatego nie mogę tak łatwo rzucać równie ważnymi słowami. Musisz się przyzwyczaić, że okazuję ci miłość w inny sposób... - po czym przysunął jego dłonie do swoich ust i ucałował je czule.

Levi uśmiechnął się, po czym rzekł:

- Jeszcze raz.
- Tak? - znów ucałował jego dłonie z uśmiechem. 
- I jeszcze.
- No nie, Levi... - zaśmiał się - Jest o wiele więcej sposobów na miłość...
- Pokaż mi je.
- Chcesz? - uśmiechnął się prowokująco.
- Bardzo - spojrzał uważniej.

Wtedy Eren sprawnie ułożył Levi'a na poduszce, po czym przykrył go kołdrą i pocałował w czoło. Aż uśmiechnął się niewinnie, widząc niezadowolenie starszego.

- Oszukałeś mnie, Eren.
- W jaki sposób? - udawał, że nie wie o co chodzi.
- Zawsze tak robisz...
- Niby jak?
- Dajesz sprzeczne znaki.
- A gdzie tu dałem ci sprzeczny znak? Chciałeś inny sposób na miłość, więc ci pokazałem. Troska to jeden z tych sposobów.
- Dobra, weź... - odwrócił się do niego tyłem i burknął - Idź już sobie...
- Levi - zaśmiał się, po czym przytulił go od tyłu, wcześniej wchodząc pod kołdrę - Tobie nigdy mało? Myślałem, że to ja jestem ten niewyżyty...
- Bo tak jest.
- A ty się łapiesz na moje prowokacje, słońce.
- Robisz mi nadzieję...
- Czyli tak samo lubisz to robić jak ja...
- Tylko z tobą...
- Uuu, ktoś tu się zakochał...
- Zamknij się! - uderzył go poduszką, odwracając się - Sam się zakochałeś!
- No. Miałem rację, żeby współczuć twojemu przyszłemu chłopakowi... - delikatnie uniósł kąciki ust w górę, obserwując reakcję bladoskórego - Tylko, że miał być lepszy ode mnie... Coś ci chyba nie wyszło, Levi...
- Byłeś pod ręką.
- Raczej to ty poleciałeś na mój podryw. A widzisz, mówiłem... Mam na imię Eren, jak twój aktualny chłopak.
- Miałeś nie wchodzić w związki...
- Ale coś mi odjebało i bach, właśnie leżę w łóżku tej delikatnej królewny marudzącej na wszystko.
- Na ciebie najbardziej.
- Kocham cię, Levi - uśmiechnął się, spoglądając uważnie na chłopaka.

Wtedy Ackermann przez chwilę nie wiedział jak zareagować, po czym szybko obrócił się i wtulił w ukochanego. Eren odruchowo ułożył dłoń na potylicy chłopaka i zaczął go głaskać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro