IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Erena nie było już jakiś czas, nie mówiąc o Zeke'u... Levi ze znudzeniem przeglądał kanały w telewizji, ale wciąż nie mógł nic znaleźć. Czasem nawet trafił na reklamę z dziewczyną Erena, która była przede wszystkim aktorką. Jednak z jej ładną buzią została również twarzą jednej z najsłynniejszych linii kosmetycznych w kraju. Dla sponsorów był to zysk, a Mikasa chciała robić to, co robił Eren i być możliwie blisko chłopaka. Istniała nawet szansa, że pewnego dnia mogliby razem prezentować kosmetyki jednej firmy. Eren bardzo szybko budował karierę modela i zdążył podpisać już kilka kontraktów  z bardzo znanymi firmami. Ale mimo wszystko umiał trzymać paparazzi na dystans. Przyciągał ich, kiedy chciał. Zazwyczaj.   

Z jakiegoś powodu Levi także dostawał te wszystkie propozycje, ale nie chciał z żadnej skorzystać. Uważał, że nie nadaje się na modela tak jak jego kochanek i że nie ma cierpliwości do sesji. Sam jako aktor musiał już poświęcać dużo czasu profesji, by nie czuć niezadowolenia z siebie. Jeśli chodzi o jego pracę, był profesjonalny i perfekcyjny. Nigdy w życiu nie odpowiedział na żaden flirt ze strony osoby, z którą musiał współpracować. Był adorowany przez naprawdę masę osób; zaczynając od aktorów/ek i kończąc na producentach/kach oraz reżyserach/kach. Na brak zainteresowania nie narzekał, ale on miał to kompletnie gdzieś. Może też dlatego, że już znalazł swój ideał, którego zaloty pociągały go do dobrze znanego mu czynu, jakim była zdrada. 

Gdy tak umierał z nudów, nagle usłyszał sygnał telefonu. Leniwie sięgnął po urządzenie, po czym odebrał: 

- Czego tam? - spytał bez większego zaangażowania. 
- Nie traktuj tak swojego agenta! - odpowiedziała Hanji. 
- Taki z ciebie agent jak ze mnie baletnica. Nieważne. Co chciałaś? Znowu jakiś głupi kontrakt z kosmetykami? 
- Nie, nie! Masz rolę w filmie! 
- Fantastycznie. Znowu jakiś serialik dla nastolatek? 
- Nie, Levi! To będzie pełnometrażowy film! Gdyby to był serial, nie zadzwoniłabym do ciebie, bo bym im od razu odmówiła, znając ciebie...
- Dobra. Prześlij mi scenariusz i szczegóły na maila, bo pewnie już zaakceptowałaś propozycję... 
- Wstępnie tak. Zostałeś przyjęty bez castingu, bo wszyscy znają twoją grę. 
- Tch... Dobra. I tak mi się nudzi. Zobaczę ten scenariusz. Kiedy będą zdjęcia? 
- Pojutrze. 
- Jak zwykle masz perfekcyjne wyczucie czasu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro