XXIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tego marcowego wieczoru dwójka najmłodszych Jaegerów postanowiła spędzić razem czas przy jakimś filmie. Erenowi bardzo podobał się ten pomysł, ponieważ to właśnie ze starszym bratem najlepiej mu się coś oglądało i ten znosił jego ciągłe komentowanie i ogólnie średnio ciche zachowanie. Nie wiedział jednak, że blondyn nieco zmienił plany, co niekoniecznie psuło ich pierwotny zamiar.

Szatyn zdążył już rozłożyć ciało na wielkiej kanapie, kiedy po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zaskoczony chłopak spojrzał na starszego brata, a ten z lekkim uśmiechem oznajmił, że otworzy.

Za chwilę do środka wszedł zupełnie niespodziewany gość. Był ubrany dość zwyczajnie, ale podobnie jak na niego. Mimo wszystko nie brakowało mu wdzięku i czystości samej w sobie, wewnątrz i na zewnątrz.

- Dziękuję, Zeke - rzekł Levi, co doszło do uszu Erena, ale narazie to ignorował - Ratujesz mi życie...
- Czemu właściwie się ukrywasz? - spytał blondyn, drapiąc swój kark.
- Ktoś nie zrozumiał i postanowił zabrać mnie na randkę...
- Czemu po prostu nie powiesz, żeby nie przychodził albo go nie wywalisz? Radziłeś sobie z gorszymi natrętami...
- Nie rozumiesz... To syn jednego z profesorów... Żyć mi nie da, jeśli go spławię po swojemu, i będę skończony...
- Przecież mój ojciec cię lubi i nie pozwoli tak po prostu cię wywalić...
- Tak, ale ojciec tamtego debila da mi odczuć, że mnie nie lubi... - burknął.
- Dobra, dobra... - zaśmiał się.

Kiedy Zeke poszedł do kuchni po napój dla Levi'a, brunet wszedł do salonu, gdzie już Eren rozgościł się na dobre. Chłopak przeglądał coś na telefonie, kiedy zauważył obecność bruneta, a wtedy skierował na niego wzrok wraz z niewinnym uśmiechem. Ackermann po prostu westchnął, przewracając oczami, po czym zajął miejsce, kiedy już młodszy udostępnił mu nieco przestrzeni. Mimo to nie spuszczał ze starszego wzroku, szczególnie, że ten usiadł w interesujący Erena sposób. Mianowicie oparł plecy o oparcie kanapy, za to ręce skrzyżował na torsie oraz założył nogę na nogę, a przy tym wszystkim śniadoskóry nie dopatrzył się w brunecie żadnej krzywizny, jakby ten miał doskonałą posturę. Aż zmrużył powieki z ciekawością, skupiając na starszym jeszcze większą uwagę, bo jego wzrok teraz śledził każdy ruch czy w ogóle zakończenie mężczyzny, utwierdzając się w przekonaniu, że Levi jest niemal idealny. Na widok całkiem bladej szyi chłopak sprytnie i pod nosem unosił kąciki ust w górę, przypomniawszy sobie, że jeszcze niedawno mężczyzna nosił na niej obecność syna swojego promotora. Brunet oczywiście czuł na sobie obecność ciekawskiego nastolatka, ale jeszcze chwilę mógł to znosić. W końcu jednak nie wytrzymał i warknął:

- Co się gapisz?
- Kiedy coś mnie interesuje, patrzę na to - odpowiedział zwyczajnie, choć zdecydowanym tonem - Dbasz o mój kluczyk, słońce?

Wtedy Levi zmarszczył brwi, po czym szybko ściągnął z siebie naszyjnik, a następnie silnym ruchem rzucił nim w młodszego, żeby zaraz po tym odwrócić wzrok, próbując zapanować nad złością. Eren zaśmiał się jak to w jego stylu, zabierając wisiorek, który zawiesił na szyi i schował za białą koszulkę.

Wkrótce wrócił blondyn, od razu podając brunetowi szklankę z napojem. Pech chciał, że Zeke usiadł tak, że już ostatecznie zablokował niższemu drogę ucieczki przed młodszym Jaegerem, przez co ten musiał przy nim siedzieć. Nie, żeby Erenowi się to nie podobało i wcale nie okazywał tego mężczyźnie, choć dyskretnie... Tak było między innymi, kiedy film już się zaczął i trwał w najlepsze, a Levi sprawiał wrażenie zainteresowanego, zresztą Zeke też. Za to szatynowi średnio podobał się film i nie potrafił się na nim skupić z jakiegoś powodu, za to bawiła go skupiona mina bruneta. Żeby jakoś sobie urozmaicić czas, postanowił podokuczać starszemu obok siebie. Specjalnie czekał, kiedy Levi będzie pił, a wtedy sprytnie zbliżył usta do jego ucha i wyszeptał z wrednym uśmieszkiem:

- Ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić? - przy tym zaczął delikatnie chodzić palcami po udzie starszego.

W tym momencie brunet drgnął, otwierając szerzej oczy, a wraz z tym wypluł całą zawartość picia prosto na starszego Jaegera. Zszokowany blondyn spojrzał na równie zakłopotanego bruneta, za to szatyn aż złapał się za usta, ledwo powstrzymując śmiech, a przy tym wiercił się.

- Levi! - zawołał Zeke z lekkim wyrzutem.
- Przepraszam! Ja... Bo... - brunet zaczął się tłumaczyć ze zmieszaniem.
- Eh..! - warknął, wstając - Dobra, nieważne... Idę się przebrać.

Kiedy tylko blondyn wszedł na górę, Levi natychmiast spojrzał groźnie na Erena, a ten przez chwilę próbował uważnie patrzeć na starszego, ale śmiech zwyciężył i chłopak aż łapał się za brzuch. Wtedy brunet zmarszczył brwi, po czym złapał pierwszą lepszą poduszkę i zaczął nią okładać młodszego. On dalej się śmiał, próbując ochronić ciało przed starszym.

- Ty idioto! Pojebało cię?! - warczał brunet.
- Przestań, Levi! Haha! Przepraszam no!
- W dupę se wsadź te przepraszam!
- Czekaj, czekaj! - kiedy brunet na chwilę się uspokoił, bo się zmęczył, szatyn z niewinnym uśmiechem rzekł - Tobie mogę...

Brunet jeszcze bardziej zmarszczył brwi i kontynuował, ale chłopak wołał:

- Spokój, maleństwo, bo zaraz przyjdzie twój były i jeszcze będzie zazdrosny!
- Zamknij się! - znów warknął, odkładając poduszkę. Teraz przybrał obrażoną minę.
- Ty masz jakiś talent do przyciągania synów wpływowych ludzi, co? - zaśmiał się chłopak, lustrując starszego.
- Obracam się w takim towarzystwie, to dlatego. Tamten chłopak ma taki chwilowy kaprys, żebym z nim chodził na randki...
- Wiesz, też jestem kapryśny... Mogę sobie wymyślić różne rzeczy z tobą w roli głównej...
- Wszystkie twoje kaprysy sprowadzają się do ruchania. Tamtemu nawet nie chodzi o żadne relacje, po prostu chce mnie mieć.
- Ale ty wolisz mnie - uśmiechnął się pewnie.

Brunet spojrzał na niego z obrzydzeniem, po czym odwrócił wzrok. Tymczasem do dwójki właśnie podszedł Zeke, jakby gotowy do wyjścia, na co zdziwiony Eren spytał:

- Wychodzisz?
- Tak... - syknął z zakłopotaniem - Właśnie zadzwonił do mnie kolega i poprosił, żebym zajrzał do jego komputera...
- Nie może poczekać do jutra? - spytał ciut zawiedziony Levi.
- Właśnie nie... Do jutra musi koniecznie coś zrobić... Wiem, że nie przepadasz za Erenem, ale on wcale nie jest taki zły... Po prostu musicie złapać wspólny język...
- Tak, tak... - burknął, spoglądając na zadowolonego z siebie szatyna - No ale skoro musisz...
- Bawcie się dobrze!

Minęła chwila, a blondyna nie było już w domu. Brunet natychmiast zauważył na twarzy chłopaka wymowny uśmiech, na co warknął:

- I co się cieszysz?
- Ja? - zabrzmiał, jakby z udawanym zaskoczeniem - Ależ skąd...
- To dobrze. I nic nie kombinuj. Przyszedłem oglądać film i będę to robił dalej.
- Jasne, jasne, nie krępuj się.

Brunet jeszcze spojrzał na chłopaka ostrzegawczo, a ten tylko odpowiadał mu delikatnym uśmiechem.

Jednak film dalej nie interesował szatyna, przez co okropnie się nudził. Nawet trochę prowokował bruneta, żeby ten się oderwał i zaczął odpowiadać na jego zaczepki, byle tylko zabić tę panującą nudę. Aż chłopak zainteresował się akcją na ekranie, ponieważ była to ta scena. I w tej chwili Eren zmienił zdanie, uznając film za naprawdę ciekawy. Nawet rozłożył się wygodniej, zupełnie ignorując bruneta, którego teraz to nie obchodziło, bo sam oglądał z zaangażowaniem. Przez to też nie powstrzymał szatyna, który sprawnie wsunął dłoń pod jego czarną koszulkę i zaczął spacerować po wrażliwym torsie. Jaeger z perfidnym uśmiechem, pełnym grzechu, bez pośpiechu naciskał na zaskakująco ciepłą skórę starszego, idąc coraz wyżej. Kiedy dotarł do jednego z jego sutków, wtedy mężczyzna wyraźniej napiął mięśnie, ale sam jeszcze nie reagował. Więc śniadoskóry posunął się dalej i zaczął delikatnie ocierać opuszek palca o sutek starszego, a robił to z jak największym wczuciem. Już sama ta czynność napełniała go przyjemnym uczuciem napięcia, które z kolei pobudzało jego serce. A już na pewno szybszy oddech bruneta i jego próba zapanowania nad czynnością, przez co chłopak poczuł ciepło na twarzy i całym ciele, a przy tym sam miał problem z zapanowaniem nad oddechem ulegającym pobudzeniu. Levi mimowolnie poruszał niespokojnie ciałem oraz marszczył lekko zarumienioną twarz, nie chcąc zaakceptować reakcji ciała.

- Eren, gdzie masz swoją rękę? - spytał przez cięższy oddech brunet.
- Pod twoją bluzką... - uśmiechał się niewinnie.
- Czy możesz przestać?
- Ja jeszcze nie zacząłem, Levi...
- Zachowujesz się jak chłopiec, który dopiero odkrył ruchanie... - warknął, czując napływające fale ciepła z pobudzeniem.
- Jestem chłopcem, który dopiero odkrył ruchanie... - wydyszał.

Brunet przygryzał wargę, nie chcąc się poddać i usilnie próbując uwolnić ciało od dłoni młodszego, ale za chwilę poczuł jego drugą rękę na swoim policzku, żeby zaraz usta młodszego solidnie przylgnęły do tych jego. Eren z jak największą czułością oddawał brunetowi każde osobne muśnięcie, zdecydowanie naciskając na wargi starszego. Sam dostawał coś podobnego, bo pocałunki od szatyna były słabością Levi'a, którego ten mógł tym zdobyć bardzo szybko. I bardzo szybko obydwaj przeszli do bardziej rozwiniętego pocałunku, w którym to ich języki tańczyły ze sobą, chcąc się jak najbardziej pobudzić. Wtedy też Jaeger zjechał dłonią na bok starszego, po którym zaczął jeździć subtelnie, chociaż pewnie. A brunet na to wszystko mu pozwalał, jedynie gniotąc w dłoni kawałek koszulki młodszego na jego barku.

W końcu oderwali się od siebie, dysząc głęboko w gorącym uczuciu, jakie ich w tej chwili łączyło. Brunet przez chwilę próbował złapać oddech, po czym z trudnością rzekł dyszącym głosem:

- Zeke może przyjść w każdej chwili...
- Nie przyjdzie - Eren uśmiechnął się zadziornie, karmiąc swoje podniecenie tą chwilą - Znam tego kolegę i uwierz mi, komputer nie jest jedyną rzeczą, w którą będzie zaglądał Zeke...
- Nie... - mimo to protestował - Ja nie mogę...
- Nic nie musisz robić - wyszeptał przez oddech - Po prostu się odpręż...

Gdy to powiedział, od razu podwinął koszulkę starszego, a następnie przylgnął do jego torsu wargami. Zaczął nimi spacerować w pobliżu sutków mężczyzny, które obcałowywał z jak najświętszą delikatnością i czułością, na co brunet mimowolnie opuszczał powieki i odchylał głowę do tyłu, a przy tym wsunął dłoń we włosy chłopaka. Mimo to Eren jak w transie kontynuował swoją trasę, jeszcze układając dłonie gdzieś na dolnych plecach starszego dla wygodności. W miarę czułości śniadoskóry zsunął się bardziej na ziemię, klękając tuż przed starszym, między jego udami, i wciąż pieścił skórę kochanka, jakby dotykał cennej rzeźby. Kiedy doszedł do pępka starszego, przelotnie spojrzał na jego twarz, a potem zaczął mu rozpinąć spodnie, a kiedy to uczynił, nagle Levi pociągnął go w górę w taki sposób, że brunet wylądował plecami na miejscach siedzących, a chłopak na nim. Jeszcze przed czymkolwiek, bladoskóry pośpiesznie ściągnął z młodszego koszulkę, a zaraz po tym przylgnął dłońmi do jego pleców, przyciągając go mocno do siebie. W ten sposób nieco zmusił Erena do mocnego pocałunku, ale Jaeger poddał się bez sprzeciwu, pogłębiając, a przy tym zachęcił ciało starszego do zmysłowego tańca, jeszcze błądząc dłońmi po drżącym ciele bruneta pod jego koszulką. To wywołało w szatynie inny rodzaj pobudzenia, przez które dostał nowych drgawek, a jego oddech znów uległ podnieceniu. Nagle oderwał się na chwilę od starszego, żeby zachłannie usunąć z jego ciała górną odzież, po czym pulsującymi wargami zszedł na szyję bruneta. Tam łapczywie muskał jego skórę, z powrotem kierując nerwowe dłonie prosto na jego ciało. Tymczasem Levi poruszał się niespokojnie, odchylając głowę do tyłu, którą kierował w jedną i drugą stronę, a przy tym przymykał oczy. Jego ręce gorączkowo błądziły we włosach chłopaka i po jego rozgrzanym karku, ramionach oraz plecach, a przy okazji specjalnie ocierał krocze o krocze młodszego, na co obydwaj reagowali ciężkimi, choć cichymi stękami.

Gorące usta szatyna z namiętnością zalewały dostatecznie już podrażnioną szyję starszego, który coraz efektywniej dokazywał, jak czynność na niego wpływa. Ale dla chłopaka to było mało i był sfrustowany monotonią, dlatego płynnie zsunął wargi niżej, pozostawiając po sobie ślinę, a przy tym ściskał mocniej Ackermanna w pasie. Tak przeszedł do najczulszych punktów na ciele mężczyzny, gdzie nie zawahał się użyć kolczyka na zmianę z czubkiem języka, przez co brunet jęknął, podnosząc klatkę piersiową do góry, a przy tym pociągnął chłopaka za włosy. Ale to go nie zniechęciło, a nawet wywołało ekscytację, przez co kontynuował z coraz większą rozkoszą i zaangażowaniem. Lecz najbardziej spazmatyczne ruchy u Levi'a powodowało to, gdy Eren nagle łapał jego sutka w wargi i nawet przytrzymywał na dłużej, przy okazji liżąc. Levi na to po prostu wyginał rozjuszone ciało, jeszcze częściej ciągnąc włosy śniadoskórego. Wtedy ten uznał, że wystarczy, więc poszedł jeszcze niżej i złapał rozpięty już rozporek starszego, a zaraz przesunął dłonie bliżej jego bioder. Zaraz zaczął ściągać z niego spodnie w czasie, gdy wargami czule drażnił przyrodzenie starszego przez materiał bokserek, na co ten poruszał biodrami lekko do góry. Za to Levi wciąż tak uroczo oddychał. Znaczy robił to w naturalny sposób dla aktualnych okoliczności, ale samemu Jaegerowi wydawało się to takie niesamowite...

Kiedy Eren usunąć ze starszego spodnie, wtedy Levi znów go przyciągnął do siebie. Wtulił chłopaka w siebie, zmysłowo ocierając się o jego ciało, a przy tym wyszeptał mu do ucha:

- Rozbierzmy się nawzajem.
- Nagle jesteś taki chętny? - zaśmiał się, odwzajemniając każdy ruch.
- I tak obydwaj jesteśmy już podnieceni... - westchnął - Zróbmy to czym prędzej, a potem zapomnimy...
- Tak, tak, tak, zapomnimy...

Brunet rzucił młodszemu zły wzrok, ale ten odpowiedział mu ciepłym uśmiechem, po krórym pocałował mężczyznę. Wtedy też zaczął drażnić go tym, że raz zsunął jego bioder bieliznę niżej, a raz naciągał z powrotem. To sprawiało, że Levi drżał z frustracji, podniecenia i w ogóle szaleństwa, a szczególnie jego poddane emocjom serce. Sam postanowił działać szybko, dobierając się do rozporka Erena. Szybko go rozpiął i  bez żadnej zabawy po prostu zsunął z niego dolną garderobę, a to samo zrobił z jego białymi bokserkami. Kiedy ściągnął je do połowy, szybko złapał męskość szatyna w rękę, na co ten drgnął i mruknął prosto w usta starszego. Zaraz przesunął wargi blisko jego ucha, gdzie wydyszał przez podniecenie:

- Podoba ci się? Zaraz będzie w tobie...
- O tym marzę... - odpowiedział podobnym tonem.

Jaeger uśmiechnął się krótko, po czym odsunął od siebie mężczyznę. Na chwilę podniósł ciało przed nim, żeby sięgnąć z kieszeni spodni po saszetkę z wiadomym żelem. Pośpiesznie rozdarł ją, nie mogąc już się doczekać, kiedy przejdą do tej części właściwej. Kiedy namoczył palce, powoli zaczął rozciągać bruneta, zaczynając od jednego palca, na co brunet posłusznie przyjmował obce ciało. Więc Eren dodał drugi palec, co już bardziej przejęło bruneta, ale jeszcze dawał radę. Wprawdzie poruszał ciałem i coś tam zastękał czasem, ale nie reagował jakoś gwałtownie. Było tak luźno, że niespodziewanie poczuł w sobie coś znacznie większego, na co drgnął gwałtownie, łapiąc młodszego w gorących barkach, a przy tym skrzywił nieco twarz, patrząc prosto w oczy chłopaka, który w reakcji na połączenie westchnął ciężko, układając dłonie gdzieś na ciele bruneta, w którym zaczął się powoli poruszać.

Dwójka właśnie patrzyła sobie w oczy, czując, że ich ciała przyzwyczajają się do siebie, co trwało zaskakująco szybko. Przy tym wymieniali się gorącym i zachłannym oddechem, które świadczyło o ich reakcji na stosunek. Zarówno Eren jak i Levi właśnie przeżywali te kilka minut wyjątkowego uczucia, jakiego nie można doświadczyć w żaden inny sposób jak tylko w ten. Levi miał w sobie energię Erena, a po szatynie przechodziło poddanie się bruneta. Wszystko rosło powoli i stabilnie, a nawet biodra chłopaka nie szukały przyśpieszenia. Jaegerowi było dobrze tak powoli ocierać się o ściany wnętrza starszego, nabierając przy tym jeszcze większego napięcia. W końcu aż opuścił głowę gdzieś przy szyi mężczyzny, dysząc mu prosto w skórę, a przy tym przyśpieszył. Levi miarowo rozchylał wargi coraz szerzej, a wraz z tym coraz niżej zamykał oczy, poddając się cudownej rozkoszy, która kierowała jego ciałem. Powoli podążał za Erenem, wyczuwając jego rytm, za którym podążanie zdawało się być przyjemnością.

Levi ułożył nerwowe dłonie na gorących plecach aktywnie pracującego kochanka, pociągając go bliżej siebie. Oddechy same mówiły za siebie, ale to te drobne gesty wywoływały gęsią skórkę na ciele Erena. Chłopak starał się ze wszystkich sił, aby brunet umierał z rozkoszy, do czego skutecznie dążył. Bo Levi już dawno oddał ciało w ręce Jaegera, a przy tym chłopak słyszał, że ten śpiewa coraz częściej i odważniej. Mężczyzna z każdą sekundą też coraz częściej mówił ciałem, co właśnie odczuwa, a wraz z tym posuwał dłonie dalej niż same plecy chłopaka.

- Eren, mocniej... - wystękał Levi.

Wtedy szatyn zgodnie z prośbą starszego zwiększył ruch swoich bioder, na co aż obydwaj zaczęli gwałtownie oddychać i wydawać z siebie różne odgłosy rozkoszy, chociaż Eren jeszcze chciał się powstrzymywać i przygryzał wargę lub po prostu stękał dość twardo. Levi obezwładniony przez przyjemność powoli ulegał jej nasileniu, które lada moment miało dojść do końca, chociaż miał jeszcze co do tego wątpliwości. To samo zauważył poprzez mowę ciała młodszego, który już ledwo dawał radę, a wyraźnie gubił się... Jeszcze wszelkie dźwięki chłopięcej słabości Erena udowadniały, jak bardzo szatyn ulega rozkoszy. Cały drżał, chcąc jak najdłużej wytrzymać, a przy tym wykazać się przed Levi'em... Tylko, że nie mógł oszukać własnego popędu, który sam z nim pogrywał w tym momencie. Jednak Jaeger nie chciał przyznać, że słabnie, więc już resztkami sił przyśpieszył, a przy tym warknął uparcie. To dostatecznie uderzyło w Levi'a, który zdążył drgnąć gwałtownie i jęknąć przeciągle, kiedy poczuł, że przez jego ciało właśnie przechodzi magiczna energia zagubienia, ubrana w sekundę skraju rozkoszy... Tymczasem chłopak wciąż się buntował, ale reakcja starszego zdekoncentrowała go, przez co za chwilę sam utracił kontrolę, dając się złapać w metafizyczną przestrzeń cudownego spełnienia. Towarzyszyło temu jego jakże urocze stęknięcie, które odsłaniało  jeszcze chłopięcą naturę Erena.

Kiedy dwójka pojęła, co właśnie zrobiła, natychmiast odsunęła się od siebie, po czym ruszyli do gwałtownie ubierania, chociaż nawet nie zdążyli uspokoić ciał. I przez to zaraz zupełnie ubrani siedzieli, patrząc w przeciwne kierunki, a przy tym normowali oddechy. Oprócz tego chcieli ostudzić wypieki na twarzach, ale te akurat mogły wystąpić przez ogólne ciepło w pokoju. Ale, żeby obydwaj w tym samym czasie...

I los chciał, że za chwilę do domu wrócił Zeke, na co dwójka otworzyła szerzej oczy, czując wewnętrzny stres. Przecież nie mogli teraz przyznać przed blondynem, że przed chwilą na tej kanapie uprawiali seks, jakby nagle ich stosunki uległy poprawie. W oczach Zeke'a nadal mieli się nie lubić, a raczej to brunet miał nie lubić Erena, ale młodszy Jaeger miał być obrażony, że Ackermann nie dał mu się zaliczyć. I Zeke miał znać tę wersję wydarzeń, nawet, jeśli była nieaktualna. Mimo to, kiedy blondyn patrzył na dwójkę dziwnie, szatyn nie wytrzymał i po prostu zaczął się śmiać, a Levi rzucał mu zabójcze spojrzenie.

- Eren bardzo ci dokuczał, Levi? - spytał nagle Zeke, patrząc na byłego.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... - odpowiedział zimno, nie spuszczając wzroku z młodszego.
- Jak już chyba pójdę spać... - Eren udał, że ziewa, posyłając brunetowi dyskretny uśmiech, a przy tym oddalał się na górę.
- Niech ci się przyśnią jakieś koszmary... - burknął brunet pod nosem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro