XXVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piątek nadszedł szybciej niż się spodziewano. W normalnych okolicznościach Eren już myślami byłby na imprezie wraz ze swoim przyjacielem, ale ten od jakiegoś czasu miał dziewczynę i z oczywistych względów wolał spędzać czas z nią. Nie to, że bardziej się dla niego liczyła, po prostu właśnie był w stanie onieśmielenia, zakochanie grało mu na emocjach. Szatyna znał tyle lat i był mu wierny, a do tego ufał jak nikomu, więc nie musiał się specjalnie starać, by go przy sobie zatrzymać. Za to na Mikasie chciał robić jak najlepsze wrażenie, a poza tym i tak sam czuł potrzebę bycia z nią jak najczęściej. Eren poniekąd to rozumiał i nie żywił urazy do blondyna, chociaż gdzieś tam był na niego zły. Przecież niemal każdy piątek spędzali razem, najczęściej na imprezach. Jean jeszcze nigdy nie wystawił Jaegera dla dziewczyny, chociaż parę ich miał. Żadna nie mogła przesłonić blondynowi przyjaciela, aż tu pojawiła się Mikasa. Chłopak totalnie zwariował na jej punkcie, także teraz Eren samotnie siedział w barze i pił jakiś trunek, kiedy w oczy rzucił mu się widok Levi'a rozmawiającego z jakimś drugim, może młodszym od niego chłopakiem. Szatyn aż zaśmiał się, kręcąc głową, kiedy upijał kolejny łyk. Zupełnie nie spodziewał się bruneta, a ten zjawiał się w odpowiednim momencie. Właściwie tak było zawsze i to robiło się coraz ciekawsze...

Kiedy brunet pożegnał młodszego, zaraz wrócił do swojego stolika. Sam zaczął zbierać rzeczy, ale nagle naprzeciwko niego usiadł uradowany Eren. Levi już nawet nie dziwił się, tylko zmarszczył brwi ze znużeniem, wzdychając głęboko, przy czym usiadł i krzyżował ręce na torsie, dodatkowo założył nogę na nogę. Właśnie patrzył na jakiegoś głupiego nastolatka, którego oczy świeciły mocniej niż gwiazdy tego wieczoru.

- Czego? - warknął brunet, obserwując ciekawość młodszego.
- Miałeś randkę? - spytał szatyn z figlarnym uśmiechem.
- Randkę? - cynicznie uniósł swoje kąciki ust w górę - Nie mam na to czasu...
- Więc kim był tamten chłopak? - sam usiadł luźniej, rozkładając nogi - Całkiem przystojny...
- Śledzisz mnie? Cały czas cię gdzieś spotykam... - westchnął.
- Może to ty szukasz okazji, żeby mnie zobaczyć.
- Po co miałbym to robić?
- Bo na mnie lecisz - zaśmiał się.
- To ty do mnie podchodzisz - niespodziewanie wstał i zaczął iść w kierunku wyjścia, ignorując chłopaka.
- Hej! - szybko go dogonił - Gdzie idziesz?
-  Daleko od ciebie.
-  Tamtego chłopaka tak nie traktowałeś!

Ackermann długo spoglądał na szatyna zirytowanym spojrzeniem, po czym ponownie westchnął i wyjaśnił:

- To był student z pierwszego roku. Dawałem mu notatki, nic innego. Każde spotkanie z tobą jest męczące, a ja muszę się uczyć...
- Jesteś niesprawiedliwy! - marudził, ale Levi mu przerwał.
- Eren, nie będziemy o tym rozmawiać tu...
- Dobrze, więc zapłać i wyjdźmy.

Brunet znów posłał mu nieprzyjemne spojrzenie, ale chłopak uparcie oczekiwał, że ten zrobi co należy. Wtedy mężczyzna szybko poprosił kelnera, a wtedy zapłacił za siebie i przy okazji Jaegera. Zaraz po tym razem z nim wyszedł z lokalu, co niesamowicie cieszyło wyższego. Nawet chciał złapać bruneta za rękę, ale wtedy ten spojrzał na niego jak na idiotę i przyśpieszył krok.

Za jakiś czas weszli w jakiś park, gdzie Levi nagle zwolnił, a Eren to samo. Powoli się ściemniało, przez co było coraz więcej zapalonych lamp. Przy tym wiatr wiał trochę mocniej, drażniąc tym delikatne policzki Levi'a, powodując na nich lekkie rumieńce. Śniadoskóry dostrzegł to kątem oka i aż przygryzł wargę, próbując o tym nie myśleć. Lecz nie wytrzymał i po prostu spojrzał, a wtedy dostał nagłych uderzeń gorąca przy szybszym rytmie serca, aż drgnął. Levi teraz posiadał taki przyjemny wyraz twarzy, a do tego patrzył ze spokojem, zupełnie inaczej niż jeszcze jakiś czas temu. Cały mężczyzna był piękny i Eren wiedział o tym od dawna. W końcu myślał o nim coraz częściej i tylko oczekiwał ich kolejnej chwili słabości, żeby mogli się poczuć...

Nagle brunet spojrzał na chłopaka, na co ten otworzył szerzej oczy, natychmiast stając nieruchomo. Żeby odciągnąć uwagę od swojego nietypowego zachowania, zaraz zmienił wyraz twarzy na pytający.

- Eren, naprawdę nie mam czasu...

Chłopak niby słyszał, co starszy do niego mówi swoim przecudownym, ciut oziębłym głosem, ale tak naprawdę jedyne, co rejestrował to ruch jego słodkich warg. Kiedy je lustrował, zaczął oddychać coraz szybciej, a przy tym samoczynnie opuszczał powieki. Sam nie zauważył swojego kroku w przód, przy którym odruchowo zbliżył dłoń do ciepłego policzka starszego. Zdążył jeszcze przejechać kciukiem po jego dolnej wardze, a następnie przyłożył do niej swoje usta. Wtedy wszystko w nim ożyło, a on czuł, jakby zaraz miało mu serce wyskoczyć. Zresztą cały drżał pochłonięty pocałunkiem, którego przyszłość już chciał realizować. Zszokowany Levi również poruszył się niespokojnie, natychmiast przylegając dłonią do ręki młodszego. Nieudolnie próbował ją odsunąć, ale w tym czasie przejęty Eren wykonał kolejny ruch, sprawnie rozchylając językiem jego wargi. Bladoskóry aż westchnął z bezsilności i leniwie opuścił powieki, a jego dłoń zadrżała. Bez sprzeciwu uległ chłopakowi, odwzajemniając każde przyjemne dotknięcie językiem, tworząc tym zmysłowy taniec. Wtedy Eren zaczął teś sunąć delikatnie drugą dłonią po plecach i boku mężczyzny, chcąc go zdobyć bardziej. Sam pocałunek mu nie wystarczał, chociaż coraz bardziej go pogłębiał, a brunet podążał za nim... Właściwie to obydwaj szli właśnie w kierunku jednego drzewa, aż Ackermann poczuł twarde oparcie. Wtedy szatyn wysunął język z ust kochanka, jadąc nim niżej, prosto pod jego żuchwę. Levi aż złapał Jaegera w potylicy i gdzieś w barku, przechylając głowę w bok. Wszystko w nim buzowało i wrzało, kiedy znów czuł na sobie tyle pocałunków Erena, a przez to też skakało mu tętno. Samoczynnie zaczął się ocierać o młodszego, nie mogąc powstrzymać popędu. Szczególnie, kiedy ten łapał go coraz mocniej i w coraz to wrażliwyszych miejscach. Oliwy do ognia dodawał stan samego Jaegera, który pieścił bruneta tak, jakby ten był jego dawno nie zażywanym narkotykiem. Chłopak wyrażał ogromne pożądanie, z którym wyraźnie sobie nie radził, ale Levi także go pragnął za każdym razem, gdy zaczynali...

- Eren, nie... - wystękał nagle starszy.
- Chcę cię, Levi... - wydyszał szatyn, nie przerywając - Teraz... Natychmiast...
- Ja ciebię też... Ale... - z trudnością odsunął od siebie chłopaka, po czym mówił dalej ciężkim głosem i marszczył brwi, poprawiając sobie ubranie - Naprawdę nie mogę.
- Możesz się pouczyć na moim ciele - burknął z niezadowoleniem, również uspokajając oddech.
- Nie o to chodzi. Muszę iść porozmawiać z twoim ojcem...
- Nie wiem czy jest w domu... - nagle uśmiechnął się podstępnie - Ale możesz sprawdzić.
- Zadzwonię do niego i spytam.
- Nie dodzwonisz się - nagle rzekł jak mały chłopiec.
- Niby czemu? - zmarszczył brwi.
- Bo go zjadłem.

Brunet spojrzał na chłopaka jak na dziwaka, po czym skierował wzrok na telefon. Już miał dzwonić, ale niespodziewanie wyższy wyrwał mu telefon i podniósł do góry.

- Eren - Levi spojrzał na niego groźnie.
- No weeź - znów zaczął marudzić - Pomóż mi, Levii! Nikt mnie nie kocha!
- No nie dziwię się... - burknął.
- Przyjaciel mnie zostawił dla laski! I co ja teraz mam sam robić?
- Rozbierz się i popilnuj ubrań.
- Pomyliłeś słowa - zaśmiał się - Chciałeś powiedzieć ,,mnie"...

Brunet przewrócił oczami, po czym odpowiedział:

- Oddawaj telefon.
- Czemu nie chcesz sprawdzić w domu?
- Bo wiem, że go tam nie ma. Chcesz mnie zaciągnąć tam tylko w jednym celu.
- Nieprawda! Po prostu nie chcę być samotny...
- Ktoś taki jak ty nie narzeka na samotność...
- Lubię cię, Levi.
- No i co z tego?
- Wolę spędzać czas z tobą niż z jakimiś głupimi ludźmi, którzy oczekują ode mnie tylko jednego.
- Ty chcesz ode mnie tego samego.
- To nie to samo. Ty jesteś wyjątkowy.
- Myślisz, że coś osiągniesz, kiedy będziesz mi prawił komplementy?
- Cóż... - zaśmiał się uroczo - Na laski to działa.
- Masz problem, bo jestem facetem - minął chłopaka i ruszył w jakimś kierunku, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- No ej, gdzie idziesz? Bez telefonu?
- Do twojego domu.

Wtedy szatyn uśmiechnął się z zadowoleniem, jeszcze chwilę oberwując mężczyznę z tyłu, po czym do niego dołączył. Finalnie jednak brunet zamówił taksówkę i początkowo wcale nie chciał zabierać ze sobą chłopaka, ale ten jakoś się wprosił.
***

Eren ledwo otworzył drzwi od swojego domu, a wtedy naburmuszony Levi szturchnął go ramieniem, pierwszy wpraszając się do środka. Szatyn jedynie pokręcił głową z pobłażliwym uśmiechem, po czym podążył za starszym. A kiedy zamknął za sobą i odwrócił się w stronę salonu, spotkał go zirytowany wzrok niższego, który zdecydowanie wyciągał do niego rękę:

- Oddawaj telefon - warknął brunet.

Chłopak chwilę spoglądał na niego, po czym zaśmiał się, ale ostatecznie oddał mężczyźnie jego własność. Wtedy ten szybko odszedł gdzieś do pokoju głównego, gdzie spoczął na kanapie, już próbując skontaktować się z promotorem. Za to Eren postanowił mu nie utrudniać, przynajmniej narazie, dlatego też sam zawędrował do kuchni w poszukiwaniu jakiejś przekąski.

Brunet siedział dosyć spięty, kiedy kolejny raz klikał w słuchawkę przy kontakcie do Grishy. Mimo, że nie byli umówieni to Levi musiał koniecznie z nim coś omówić, a ta sprawa nie mogła czekać. Przez to też tak mu zależało, aby ojciec jego byłego odebrał i nie rezygnował z realizacji tego celu.

W końcu wrócił także sam Eren, który rozłożył się wygodnie po drugiej stronie kanapy w pewnej odległości od starszego. Ze sobą przyniósł miskę lodów, którymi chętnie zapychał żołądek, chociaż nie robił tego zbyt zachłannie. A widząc starania gościa, na jego twarzy gościł wyraźny uśmiech, bo tak naprawdę wiedział, że Levi ma bardzo małe szanse na kontakt ze starszym Jaegerem dzisiaj. Lecz nagle z telefonu doszedł pewny, męski głos, co zaskoczyło samego szatyna.

- To coś ważnego, Levi? - spytał Grisha z cierpliwością w głosie.
- Bardzo ważne - odpowiedział student z równym zdecydowaniem.
- Matko... - westchnął ciężko i na tyle cicho, że młodszy ledwo co usłyszał. Zrozumiał od razu, że jego pilna sprawa znacznie utrudnia pracę mężczyzny, ale już nie miał możliwości zrezygnować, nie pozwalała mu duma. Za chwilę starszy odpowiedział w miarę opiekuńczo, na ile jeszcze pozwalał mu stres związany z wieloma obowiązkami w jednym czasie - Poczekaj na mnie. Postaram się wrócić tak szybko jak to możliwe. A teraz naprawdę muszę kończyć - po czym bez pożegnania rozłączył się.

Levi spojrzał na ekran telefonu, marszcząc brwi w jeszcze większej irytacji. Nie mógł uwierzyć, że ktoś go tak zlekceważył, w jego mniemaniu. Sam był w takim humorze, że nie przyjmował do wiadomości, że Grisha może mieć na głowie coś więcej niż jego najlepszy student. Do tego wszystkiego przyglądał mu się ten głupi szatyn, który widocznie nie miał nic lepszego do roboty niż uważna obserwacja bruneta, a przy tym robił te swoją niewinną minę. Za to, kiedy Ackermann skończył rozmowę, Eren od razu włączył jakąś muzykę, która jeszcze bardziej zdenerwowała starszego. Przez to spojrzał na młodszego z wyrzutem, a ten odpowiedział mu tym swoim głupim wyrazem twarzy, na co Levi przewrócił oczami i westchnął ciężko, kierując wzrok w drugą stronę. Do tego jak zwykle skrzyżował ręce na klatce piersiowej, zakładając nogę na nogę.

Czas mijał bardzo powoli, a podczas tego brunet przeżywał prawdziwą katuszę. Nienawidził tracić czasu, a siedząc tam, właśnie taki był efekt. Jeszcze usilnie patrzył w drugą stronę, byle tylko nie spojrzeć na szatyna, którego wzrok wciąż na sobie czuł. Gdyby na niego zwrócił uwagę, mógłby go sprowokować do powiedzenia czegoś, a nie miał ochoty słuchać młodszego Jaegera. Lecz trwanie w jednej pozycji tak strasznie go męczyło, że wreszcie rozłożył ręce i nogi, prawie zjeżdżając z kanapy, a przy tym znów westchnął ze znużeniem, co wyrażała także jego mina. Wtedy Eren uśmiechnął się delikatnie, zbliżając łyżkę w stronę starszego, na co ten spojrzał na młodszego groźnie, mówiąc oschle:

- Nie chcę.
- No zjedz trochę. Może się rozluźnisz... - zaśmiał się, jakby nic takiego się nie działo. Wprawdzie nie miał rację, ale przecież Levi wiedział lepiej i według niego sprawa była cholernie ważna.
- Spierdalaj - warknął.
- Nie to nie - uznał, przyjmując porcję za starszego - Jeśli będziesz taki spięty, to jak masz zamiar leczyć ludzi?
- Nie bądź taki mądry...
- Ale mam rację - uśmiechnął się pewnie - Zamiast uspokajać, będziesz jeszcze ich denerwować bardziej...

Kiedy Eren zaczął pouczać Levi'a, ten złościł się coraz bardziej, aż złapał jakąś poduszkę, którą zaczął bić młodszego, a ten ledwo co zdążył ochronić miskę, a przy tym próbował bronić się przed ciosami, chociaż nie potrafił zdjąć z twarzy uśmiechu.

- Levi, spokojnie! - śmiał się chłopak, dodając prowokująco - Chcesz mi zrobić krzywdę?!
- Właśnie tego pragnę! - wrzasnął.

Chwilę to trwało, kiedy szatyn wreszcie westchnął i zdecydowanie złapał narzędzie zbrodni, kładąc je obok siebie, z dala od bruneta, ale wtedy ten dodał szaleńczo:

- Mam jeszcze ręce!
- Są tak delikatne, że sobie samemu możesz coś zrobić - uśmiechnął się głupio, mówiąc, jakby poważnie.
- Ty..! - złapał mocno chłopaka za koszulkę.
- No ja - ze spokojem patrzył na starszego, zupełnie nie czując przed nim żadnego strachu.

Levi dostawał białej gorączki, widząc tę pewność i arogancję w delikatnym, szczerym uśmiechu Jaegera, który nie potrafił okazać ani grama szacunku, a na pewno nie w tej sytuacji. W jego oczach nie było żadnego wstydu ani skruchy, wydawało się, jakby cała ta sytuacja naprawdę go bawiła. W końcu mężczyzna nie wytrzymał i tym sposobem szatyn zaliczył u Ackermanna kolejnego liścia.

Zaraz po uderzeniu, Eren zaśmiał się głośno, łapiąc piekący policzek, a przy tym przyznał bezczelnie:

- Ostro.
- Zamknij mordę.
- Ty mi ją zamknij, kotku.
- Możesz pomarzyć - burknął z irytacją.
- Żeby tylko o tym...

Brunet pokręcił głową z bezsilności, po czym postanowił znowu zadzwonić do promotora, ale szatyn to zauważył i od razu rzekł:

- Lepiej tego nie rób.
- Dlaczego niby? - spojrzał na niego krzywo.
- Jest zajęty. Ty mu tylko dokładasz problemów i pewnie sam o tym wiesz. Jeśli teraz zadzwonisz, możesz go wkurwić i niepotrzebnie oberwiesz.
- Co ciebie to obchodzi?
- Jeśli będzie ci przykro, zawsze możesz się do mnie przytulić - posłał mu uroczy uśmiech - Ale chyba lepiej, żeby na twojej ślicznej buzi nie pojawiał się smutek i łzy, co?
- Ale pierdolisz.

Po czym Levi powrócił do swojego planu, na co Eren zaśmiał się pobłażliwie, pojmując, że ten i tak zrobi co chce. I brunet był krok od zadzwonienia, kiedy nagle wyłączył mu się telefon aż mężczyzna otworzył szerzej oczy, a następnie przeklnął głośno.

- Levi! - upomniał go Eren.
- To twoja wina! - wrzasnął, rzucając w chłopaka urządzeniem.
- Co się stało? - spojrzał na telefon, po czym z uśmiechem przyznał - Widzisz, przeznaczenie...
- Wychodzę - nagle wstał.
- Nie! - zrobił to samo, nagle zmieniając wyraz twarzy na ciut przerażony - Nie możesz wyjść!
- Jestem dorosły. Mogę robić co chcę.
- Ja nie jestem i też mogę. I co teraz?
- Przepuść mnie - rzekł twardym głosem.
- Eh... - westchnął ciężko - Ja zadzwonię, jeśli cię to zadowoli.

Wtedy brunet usiadł z powrotem, przybierając te swoją pozycję, co wciąż tak bardzo intrygowało Erena, ale teraz nie miał czasu na ekscytację. Ta mała bestia czekała, gotowa zrobić wszystko, byle osiągnąć swój cel.

Szatyn usiadł obok starszego, wyciągając telefon i specjalnie włączył głośnomówiący. Chwilę to trwało, ale udało się za pierwszym razem. Zaraz usłyszeli:

- Nie mam czasu, Eren! - wrzasnął ojciec, na co chłopak aż uśmiechnął się lekko, wcale nie zaskoczony - Mów szybko, o co chodzi.
- Tato, bo... - tutaj spojrzał na gościa - Twój student, Levi, siedzi tu i na ciebie czeka... Mówiłem, że jesteś zajęty, ale on nalega...

W słuchawce zabrzmiało westchnięcie pełne irytacji, ale mężczyzna odpowiedział:

- Dobrze. Jeszcze muszę załatwić parę rzeczy, ale niedługo będę. Przekaż mu to - chłopak już chciał się rozłączać, ale mężczyzna dodał jeszcze - A ty, Eren, nic nie kombinuj i nie waż się mu dokuczać. Narazie!

Eren zmarszczył brwi, słysząc te słowa od swojego ojca. To wcale nie tak, że ten miał powody, aby je wymawiać. Jak mężczyzna w ogóle mógł tak powiedzieć swojemu grzecznemu synowi i to młodszemu, który powinien być rozpieszczany. Mimo to zaraz zapomniał o tym, a w zamian za to spojrzał na bruneta z uśmiechem:

- Słyszałeś? Już się tak nie denerwuj.
- Masz mi nie dokuczać.
- Czy ja kiedykolwiek ci dokuczałem? - zaśmiał się niewinnie.
- Robisz to samym istnieniem.
- Gdybym nie istniał - nagle przysunął usta do ucha bruneta, na co ten drgnął. Wyszeptał - nigdy byś nie przeżył takiego orgazmu jak ze mną.
- Twój brat był lepszy - odpowiedział mu złośliwie, patrząc w bok i krzyżując ręce na torsie.
- Tak uważasz? - kontynuował szept, zaczepiając wargami o uwrażliwioną skórę starszego, niby niechcący pieszcząc ją zmysłowo - Więc kłamałeś, kiedy mówiłeś, że za mną tęskniłeś?
- T...tak... - niepewnie westchnął, czując napięcie mięśni pod wpływem przyjemnego dotyku młodszego.
- Musisz być wspaniałym aktorem - uśmiechnął się zadziornie, przechodząc coraz odważniejszymi pocałunkami przez całą szyję Levi'a, docierając aż do jego krtani, na co ten samoczynnie odchylił głowę, a z jego ust wyrwał się stęk, kiedy język szatyna robił swoje łapczywe ruchy - Teraz też udajesz?

Eren bezczelnie kontynuował swoje pieszczoty, doskonale wiedząc, jak to działa na mężczyznę, a przy tym karmił swoje pragnienie. Wszak aktualna czynność należała do ważniejszych zadań chłopaka w ciągu dnia, bez tego nie mógł być spełniony. Za to brunet bez sprzeciwu ulegał sytuacji, powoli opuszczając powieki i rozchylając wargi, które chciały odpowiadać na działanie młodszego, jednak Ackermann im nie pozwalał. Niestety nie miał wpływu na ogarniające go odprężające ciepło, od którego momentalnie się uzależniał, a jego jedyną formą sprzeciwu było złapanie młodszego za jego koszulkę i ciągnięcie jej, chociaż nieskutecznie. Za to Eren sam przeniósł dłoń bruneta pod spód górnej garderoby, prosto na swoje plecy, od których mężczyzna wyczuł o wiele mocniejszy poziom gorąca. Szatyn był rozpalony, mimo, że wyglądał na opanowanego...

Usta Jaegera płynnie wędrowały po ciepłej skórze starszego, aż w końcu chłopak złapał go mocno pod żuchwą, a następnie zachłannie wpił się w jego wargi, które zalał potężną namiętnością, której Levi uległ. Natychmiast przeniósł dłonie na gorące łopatki młodszego, przyciągając go do siebie. Do rozwijającej się uczty doszły ich spragnione języki, które tańczyły odważnie i niemal erotycznie, przez co  obydwaj silnie pracowali żuchwami i  automatycznie coraz bardziej napierali na siebie. A mimo to ich dłonie spokojnie pozostawały na swoich miejscach, chociaż drżały coraz bardziej.

Po dłuższym czasie dwójka oderwała się od siebie, natychmiast łapiąc powietrze, przez co oddychali głośno i zachłannie. Bruneta zaatakowały ciepłe kolory na twarzy, po których Eren wciąż przejeżdżał kciukiem, jakby czuł w tym przyjemność. Sam patrzył na starszego spod pół przymkniętych powiek, które wyrażały pewną słabość, ale on się tego nie wstydził. Wiedział czego chciał i jego ciało chciało to dostać. Przez chwilę jeszcze spoglądał na zaczerwienionego bruneta, po czym ponownie go pocałował, ale tym razem szybko, choć równie mocno. Zaraz po tym oderwał się, a na jego ustach zagościł wredny uśmiech:

- Skoro taki dobry z ciebie aktor w tych sprawach, powinieneś grać w filmach dla dorosłych - przyznał chłopak mimo dyszącego oddechu.
- Przestań, Eren... - westchnął ciężko, chcąc jak najszybciej uspokoić oddech - Twój ojciec zaraz wróci. Nie może nas zobaczyć...
- Wolisz mojego ojca ode mnie? - zaśmiał się tak nieprzyzwoicie, że Ackermanna aż przeszły ciarki - Ale musisz wiedzieć, że on jest żonaty, a ja nie. Poza tym jestem młodszy, a ciebie to chyba podnieca...
- Jak możesz tak o mnie myśleć?! - warknął, jakby już się pozbył całego stanu.
- Nie chcesz wiedzieć co o tobie myślę... - posłał mu ten swój uśmiech - A może bardziej, co sobie wyobrażam o tobie... Ale jestem głupi, co? Mógłbym teraz mieć każdego, a siedzę tu z facetem, którego chciałby mieć każdy. Wiesz, ilu ludzi gotowych by było mi grozić za to, że rucham się właśnie z tobą?
- Głupi swoją drogą... - stwierdził Levi - Ale to moja sprawa, z kim to robię, jak i gdzie. Nie obchodzą mnie inni ludzie.
- Właśnie przyznałeś, że mnie kochasz.
- Co?! Niby jak?! - zmarszczył brwi ze wściekłości.
- Powiedziałeś, że nie obchodzą cię inni ludzie. Ale zapomniałeś dodać: ,,poza Erenkiem".

Wtedy brunet znów nie wytrzymał i ponownie rzucił się na szatyna, ale tym razem gołymi rękoma, którymi bił go gdzie tylko mógł, nie zważając, czy chłopaka to zaboli czy nie. Jednak był na tyle rozemocjonowany, że nie miał ciosów na tyle mocnych, a poza tym nie był zbytnio dokładny. Przez to też chłopak nie trudził się ze złapaniem nadgarstka mężczyzny, które zaraz przyparł mocno do miejsc siedzących na kanapie. Levi próbował jeszcze coś zrobić drugą ręką, dlatego za moment ta podzieliła los nadgarstka z drugiej strony. Teraz Eren patrzył na starszego z góry, ale wyjątkowo nie uśmiechał się. Za to brunet rzucał mu gniewne spojrzenie:

- Puszczaj! - wrzeszczał.
- Żebyś mnie zabił czy coś? - odpowiedział nad wyraz spokojnie.
- Tak!
- Uspokoisz się w końcu, mały dzikusie?
- Jak mnie nazwałeś?!
- Jak mi się podobało. I nic z tym nie zrobisz, a wiesz dlaczego? - powiedział ciszej niczym tajemnica - Bo mnie kochasz.
- Masz rację - westchnął nagle.
- Co? - był szczerze zaskoczony aż z nieuwagi puścił nadgarstki starszego.

Wtedy brunet zdecydowanie złapał chłopaka za kark, po czym pociągnął prosto na swoje usta, a za chwilę wciągnął szatyna w gorący pocałunek. Eren zadrżał, ale natychmiast uległ, czując, że dłonie mężczyzny zaczynają wędrować po jego wrażliwych na dotyk Levi'a plecach, co czyniły z pożądaniem, jakie onieśmielało nastolatka. Sam swoimi mocno przylgnął do bioder bruneta, co z kolei ruszyło ciałem niższego.

Kiedy Levi już wystarczająco uśpił czujność chłopaka, z lekkim trudem, ale przekręcił się tak, aby teraz to on był na górze, co od razu zwróciło uwagę młodszego. Uśmiechnął się podczas pocałunku i specjalnie ugryzł starszego w dolną wargę, tym samym przyciągając jego krocze bliżej swojego, a wtedy natychmiast zaczął go drażnić. Ackermann przez chwilę samoistnie stękał cicho w usta Jaegera, po czym gwałtownie je opuścił, podnosząc górną część ciała. Mimo to dalej ze słabością, a jednocześnie uporem marszczył ciepłą twarz, gniotąc w rękach koszulkę chłopaka, bo ten skutecznie prowadził biodra starszego, przez co obydwaj byli stale pobudzani.

Szatyn uśmiechał się pewnie, obserwując uległość mężczyzny, chociaż sam był poddawany podnieceniu. A widok cierpiącego z nasilającego się pożądania Levi'a, którego wypieki znów dały o sobie znać, dawał mu tak ogromną satysfakcję, że nie potrafił skończyć. Wreszcie Ackermann wydyszał:

- Eren, przestań..!

Dopiero wtedy chłopak wyszedł z transu, zauważając u siebie te samą reakcję ciała, jaką rozkoszował się u mężczyzny. Sam oddychał ciężej, nie mówiąc już o rozpalonym ciele, chociaż obydwaj wciąż byli ubrani. Nagle przestał ruszać biodrami starszego, a ręce śniadoskórego zsunęły się prosto na uda starszego. Teraz szatyn patrzył na Levi'a z głupim uśmiechem, jakby jak zwykle wszystko go bawiło.

- Jestem pod wrażeniem, słońce - przyznał chłopak - Prawie udało ci się uwolnić.
- Więzisz mnie? - spytał, jakby urażony, po czym szybkim ruchem wstał z Erena i od razu ruszył do przedpokoju.

Eren jedynie spojrzał na oddalającego się bruneta, który w samotności próbował opanować dopiero co pobudzane ciało. Ten aż oparł rękę o ścianę, oddychając głęboko, a przy tym uważnie obserwował erekcję w swoich spodniach, jakby oczekiwał, że ta opadnie jak na zawołanie. Ale tak wcale się nie działo... Zresztą Eren męczyła ta sama przypadłość, a zresztą on naprawdę miał ochotę zrobić to z Levi'em.

Dlatego też zaraz chłopak wstał i szybko podszedł do starszego, łapiąc go od tyłu, żeby za moment wylądować z nim przy ścianie. Levi stał przodem do ściany, doskonale czując za sobą ciało Erena. Do tego ten bezwstydnie, choć z czułością pieścił kark mężczyzny, specjalnie dysząc w niego. Levi od tego przechodziły dreszcze i nie potrafił się oprzeć chłopakowi, a ten jeszcze mocno go trzymał w biodrach, przez co wzbudzał w niższym poczucie bezpieczeństwa.

- Levi, przepraszam... - wyszeptał chłopak, kierując jedną z dłoni pod czarną koszulkę starszego, gdzie zaczął go drażnić coraz bliżej sutka, na co ten wzgrygnął się - Byłem dla ciebie niemiły...
- Już... dobrze, Eren... - wystękał drżącym głosem, opuszczając powieki - Wiem, że chcesz to teraz robić, ale... Twój ojciec...
- Zapomnij o nim na chwilę - wyszeptał już do ucha starszego - Obydwaj jesteśmy na siebie napaleni... Musimy jak najszybciej się wyżyć, dopóki nikt nas nie przyłapał... Chyba nie chcesz spotkać mojego ojca, kiedy ci stoi, co?
- Nie, ale...
- Cii...

Zaraz chłopak odwrócił bruneta przodem do siebie, po czym pocałował go namiętnie, mocno napierając na niego, a Levi jak zwykle oddał się temu. Kiedy dłonie młodszego nerwowo błądziły pod koszulką Ackermanna, ten z równą zachłannością biegał palcami po całym Jaegerze. Ale to mu nie wystarczało, więc go od siebie odepchnął, po czym szybko ściągnął z niego górne ubranie i powrócił do dawnej czynności. Mocno naciskał na ładne ciało nastolatka, nie mogąc się nim nacieszyć, co wywoływało szczery uśmiech w Erenie. Bardzo podobał mu się widok, kiedy to właśnie Levi go podziwia.

Dwójka śmiale ocierała się o siebie, przywracając dawne podniecenie, kiedy szatyn usłyszał, że wciąż leci muzyka, przez co do głowy wpadł mu jakże wspaniały pomysł. Uśmiechnął się pewnie, właśnie przejeżdżając wargami pod żuchwą bruneta, gdzie kolejny już raz częstował kochanka najprzyjemniejszymi pocałunkami, aż wyszeptał gorąco:

- Levi, może zróbmy to pod muzykę...
- Co? - spytał swoim podnieconym głosem.
- To nic takiego. Po prostu będziemy się ruszać w rytm muzyki... To naprawdę przyjemne.
- Eren... - nagle zabrzmiał z obawą.

Chłopak oderwał się od szyi starszego, za to spojrzał mu w twarz z ciepłym uśmiechem, łapiąc go mocno za dłoń.

- Nie martw się... Jesteś ze mną, a ja wiem, co robię.
- Nie podoba mi się ten pomysł...
- Oj, Levi... - zaśmiał się chłopak, już go ciągnąc prosto na kanapę - Zawsze możemy przestać... Ale wątpię, że będziesz chciał to przerywać...

Kiedy dwójka zajęła miejsce, Levi przez chwilę patrzył w bok ze zmieszaniem, nie będąc pewnym. Z jednej strony to rozczulało Erena, z drugiej jednak szczerze chciał przeżyć to właśnie z brunetem, dlatego też znów postanowił go zachęcić. Niespodziewanie złapał starszego za podbródek, po czym odwrócił jego twarz w swoją stronę, a ten wyjątkowo nie miał śmiałości odwrócić wzroku. Zaraz dłoń chłopaka przeszła na szyję mężczyzny, a sam on zaczął mu szeptać do ucha:

- Spójrz, Levi - zaczął powoli poruszać dłonią coraz niżej, ostrożnie dotykając ciała bruneta - Leci teraz coś spokojnego, dlatego też tak cię dotykam... Podoba ci się, prawda?
- A jak przyśpieszy?
- Wtedy i ja przyśpieszę - zaśmiał się - Ale ty to lubisz i nawet nie próbuj tego ukrywać, słodziaku... Będziemy robić bardziej szalone rzeczy w przyszłości...
- Co? - spojrzał na niego, marszcząc brwi.
- Nic - powtórzył śmiech - Nie przejmuj się już niczym, tylko skup się na tym, że jesteś tu ze mną. Tylko ja.
- Ale...

Wtedy Eren pokręcił głową, po czym znów złapał mocno bruneta i po prostu pocałował go. Tylko, że piosenka nie pasowała mu do tego, co chciał zrobić, dlatego chamsko chwycił na ślepo pilot od odtwarzacza i przełączył. Wtedy usłyszał znacznie szybszy rytm, dzięki czemu też natychmiast pogłębił pocałunek, uwodząc starszego swoim zwinnym językiem, a przy tym złapał mocno jego biodro aż ten drgnął. Ale trwało to chwilę, bo w zniecierpliwionego chłopaka uderzały zmysły, które kazały mu zdobywać. Dlatego też zaraz zabrał język z ust bruneta, zwinnie podwinął jego koszulkę do góry i natychmiast przylgnął do jego torsu mokrym nąrządem mowy, a przy tym złapał go mocno w pasie, na co brunet wysunął klatkę piersiową do przodu, łapiąc chłopaka za włosy. Eren zachłannie lizał ciało starszego całym językiem, a jeszcze mocniej robił to przy sutkach mężczyzny, przez co momentalnie przywrócił wypieki na jego twarzy, a temu zdarzyło się zastękać. W tym samym czasie wolną dłonią sunął niżej, aż dotarł prosto na krocze starszego, o ktore ocierał się zdecydowanie, na co Levi skulił napięte ciało, nieco zginając nogi. Ale chłopak kontynuował, sprawnie rozpinając rozporek mężczyzny, a przy tym pieścił go wargami w okolicy rozgrzanego brzucha, w środku którego Ackermann odczuwał dziwną aurę ogarniającą go całego. Przez to też drżał coraz bardziej, a szczególnie, gdy jego spodnie wylądowały przy jego kostkach, a Eren pewnie wędrował wargami po bieliźnie starszego. W międzyczasie sam rozpiął swoje spodnie, chociaż wciąż głównie skupiał się na Levi'u, to on miał umierać z rozkoszy dzięki Jaegerowi. I widocznie chłopakowi się udawało, bo już był przy usuwaniu ostatnich części garderoby mężczyzny, kiedy ten cicho wystękiwał coś przez drżące z podniecenia wargi, gotowe na nowo przyjąć napalonego nastolatka.

Nagle szatyn znalazł się tuż obok mężczyzny, którego już kolejny raz zalewał gorącą falą namiętności, ale wciąż nie stworzył ani jednej malinki, co uznał za niedopatrzenie i właśnie teraz zaczął to robić. W tym czasie brunet doznawał głębokiej błogości, bo wtedy też na jego męskości tańczyła dłoń młodszego, a, że piosenka miała rytm dosyć skoczny, to też ruchy Jaegera takie były. A nerwowe biodra Ackermanna skakały razem z ręką chłopaka, czując z niej wielkie spełnienie i satysfakcję.

Nagle Levi dostrzegł swoim zamglonym wzrokiem gorące ciało Erena, które przez cały ich dotychczasowy stosunek nie dostało tyle odczuć, ile dostał starszy. Dlatego brunet szybko wsunął dłoń na umięśniony brzuch chłopaka, na co ten dyskretnie uniósł kąciki ust w górę. Także Jaeger napinał ciało, czując, że mężczyzna dotyka go w coraz to bardziej zakazane rejony na ciele, ale najlepiej było, gdy Ackermann pieścił go dłonią w bokserkach młodszego. Chłopak wtedy sam zapomniał na chwilę, co miał robić, poddając się rozkoszy, a przy tym zmrużył oczy i zaczął cicho wzdychać co jakiś czas, a przy tym poruszał się zgodnie z ruchem bruneta.

Levi był coraz odważniejszy. Poza zajętą ręką, także zbliżył wargi do szyi chłopaka i powoli szedł niżej przez całe drżace i rozpalone ciało młodszego, przez co ten odchylił głowę do tyłu i tylko głaskał starszego po głowie, dając mu się wykazać. Lecz, kiedy poczuł, że jego dolne partie ciała zostają odkryte, musiał spojrzeć. Z wielką uwagą delektował się widokiem bruneta, który robi mu dobrze ustami pod wpływem gorących rytmów. Szatyn widział i czuł, że mężczyzna naprawdę podąża za muzyką, jakby chciał uzyskać w młodszym uznanie za ten szlachetny czyn. Ale podniecona twarz Erena chyba mówiła sama za siebie... Ten coraz częściej wzdychał i nawet stękał, chociaż przygryzał wargę dla zachowania poziomu. Jednak przy mistrzowskich umiejętnościach bruneta było to cholernie trudne, o czym chłopak już wiedział bardzo dobrze.

- Levi... - nagle wystękał Eren - Chciałbym, żebyś już mnie poczuł...

Od tych słów bruneta przeszły dreszcze wraz z iskrami pobudzenia, które pogłębiły jego popęd. Teraz i on chciał już poczuć Erena...

Szybko wstał, ale zaraz wylądował na udach chłopaka, na co ten uśmiechnął się, mocno łapiąc uda starszego i wydyszał:

- Chcesz poskakać, słońce?
- Nie mów tak do mnie - burknął.
- Dlaczego nie?
- Bo tego nie lubię.
- To jak mam nazywać takiego słodziaka?
- ,,Panie doktorze".
- Co? - zaśmiał się w zadumie - Jak czuje się pan doktor ze świadomością, że popycha go jakiś głupi licealista?
- Nie, to ja go wykorzystuję.
- No proszę... Skoro to ty mnie wykorzystujesz, to nie będę się wtrącał. Rób co trzeba, a ja popatrzę - uśmiechnął się niewinnie.

Eren wszedł Levi'owi na ambicję, dlatego ten naprawdę zaczął radzić sobie sam. Najpierw znalazł wiadomy płyn, po czym zaczął go rozprowadzać na palcach chłopaka, a ten nie odtrącał dłoni, ale też nijak nią nie ruszał, tylko wciąż posyłał starszemu swój uśmiech.

I teraz zaczęła się prawdziwa zabawa, w której brunet próbował się rozciągnąć palcami szatyna, co go szczerze ruszało, aż przygryzał wargę, obserwując całą czynność. Zwłaszcza dlatego, że Levi traktował chłopaka jak jedną z zabawek erotycznych, którą się teraz zadowalał, a była ona na tyle skuteczna, że mężczyzna wyginał się na wszystkie strony, wydając z siebie te wszystkie dźwięki, jakie Jaeger wolał osobiście wywoływać w brunecie. Kiedy to obserwował, rosła w nim frustracja, aż nie wytrzymał i włączył swój ruch, a wtedy Levi zawył najgłośniej jak tylko potrafił. Teraz Eren z ciut wrednym uśmieszkiem bawił się wnętrzem starszego, oczywiście zgodnie z tym, co aktualnie leciało.

W końcu jednak to go znudziło, dlatego też wyjął swoje palce, a równie mocno wszedł w Levi'a, lecz właśnie wtedy muzyka zmieniła rytm na o wiele spokojniejszy, przez co chłopak aż westchnął z irytacją. Mimo to dopasował biodra,  powoli odprężając się przy tym, a to samo u bruneta, który lekko trzymał ramiona szatyna.

Jaeger już przymykał oczy, spoczywając wargami przy szyi Ackermanna, kiedy nagle rytm przyśpieszył, a oznaczało także zmiany w ich stosunku. Chłopak gwałtownie przyśpieszył z uśmiechem pełnym satysfakcji, na co brunet otworzył szerzej oczy, odchylając głowę do tyłu, a z jego ust wyleciało przeciągłe stęknięcie, przy czym złapał Erena mocniej.

Wkrótce jednak brunet przymknął oczy, marszcząc twarz, za to rozchylił wargi, którymi ładnie śpiewał Jaegerowi to, co ten lubił słyszeć najbardziej. Przez jego ciało przechodziły mocne doznania, których nie potrafił opisać słowami, mógł jedynie przyznać, że teraz naprawdę czuje Erena. W muzyce pojawiały się liczne bębny, które śniadoskóry łączył ze swoimi mocniejszymi pchnięciami, od których Levi'owi nieraz zakręciło się w głowie. Za to Jaeger rozkoszował się stanem, jaki go tylko nakręcał i nakręcał... W tym momencie czuł się naprawdę męsko, kiedy ciało podsyłało mu tak silne iskry spełnienia, które było tuż, tuż...

Nagła zmiana ruchów, podczas których Eren gwałtownie zwolnił, w efekcie czego Levi poczuł Jaegera o wiele mocniej, a przez to i zajęczał dłużej i głębiej, jakby ze słabością wobec stanu. Chłopak uśmiechnął się czule, łapiąc gorący policzek mężczyzny i rzekł dyszącym głosem, nie rezygnując z ciagłego ruchu ciała:

- Spokojnie, dziecino... Mamy jeszcze czas...
- Eren, chcę zmiany - rzekł szybko.
- Co? - chwilę się zastanawiał, po czym pokiwał głową i faktycznie wyszedł ze starszego, ale tylko po to, aby zaraz posadzić go na sobie, na co brunet drgnął - Teraz dobrze?
- Tak.
- Więc... - przyciągnął go do siebie przez potylicę, a wtedy wyszeptał - Pomasuj mnie, Levi...

Bruneta zalała fala podniecenia na te słowa, a przez to od razu zaczął swój taniec, który także natychmiast wpłynął na Erena. Chłopak wciąż uśmiechał się, chociaż już brakowało mu trochę siły, którą wykorzystał wcześniej. Ale starczyło jej na tyle, aby złapać dłoń mężczyzny, którą chłopak najpierw ucałował z czułością, a następnie ułożył na swoim ramieniu. To samo zrobił z drugą, ale ta szybko wpełzła we włosy szatyna, a ten nie miał nic przeciwko.

I po długiej walce z podnieceniem, w końcu doszli do ostatnich spazmatycznych ruchów, po których nastąpiły białe wybuchy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro