XXXIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Samolot właśnie wystartował, przez co Eren od razu odczuł efekt zatkanych uszu, jaki niebardzo mu pasował. Przynajmniej mógł skupić uwagę na to, co działo się za oknem, lecz tam nie było nic interesującego, więc co chwilę wzdychał z nudów. Siedział obok Zeke'a, który właśnie prawie wchodził w swoją książkę, tak zaczytany był. Do tego muzyka w słuchawkach dostatecznie odsuwała go od świata rzeczywistego, co irytowało szatyna, bo nie miał z kim rozmawiać. Sam chłopak nie czuł się specjalnie dobrze, był zmęczony i znużony, a wszystko przez kaca, jakiego nie potrafił niczym zniszczyć. A taki stan go dręczył, ponieważ wczoraj wcale nie ograniczył spożycia alkoholu do wypicia połowy butelki zabranej ze stołu, za to po wyjściu Levi'a i pani Ackermann szybko zaprzyjaźnił się z barkiem w domu. Wprawdzie z początku chodził po domu bez celu, jakby zaczarowany, potem bez powodu robił wszystkim awantury, żeby ostatecznie zabrać do pokoju znaczny zapas picia o wiadomym pochodzeniu, którym zaczął zapijać burzę uczuć. Odwiedziny Ackermannów strasznie namieszały mu w głowie i wciąż nie był pewny, co powinien dalej robić. W środku panikował jak mały szczeniaczek, który zgubił drogę, lecz na zewnątrz to właśnie siedział z luźno rozłożonymi nogami, prawie leżąc. Do tego leniwie podpierał policzek na łokciu, patrząc beznamiętnie to w jedną, to drugą stronę.

Kątem oka dostrzegł, że Levi po drugiej stronie siedzi spokojnie i dostojnie i nic dziwnego, bo on właśnie taki był. Mimo to sam spoglądał na widok zza okna, podpierając podbródek na ręce, a na jego twarzy grała łagodność, jaką zawsze tam miał. Jedynie brunet ją przysłaniał swoim naburmuszeniem, jakby wiecznie było mu niewygodnie lub wszystko go irytowało. Eren odruchowo unosił kąciki ust w górę, zawieszając wzrok na mężczyźnie. Jednak szybko zmienił wyraz twarzy na rozzłoszczony, kiedy dotarło do niego, co robi od dobrych paru minut. Nie rozumiał, dlaczego mężczyzna robi się dla niego taki istotny i czemu myślał o nim coraz częściej. Jeszcze za wszelką cenę chciał się odsunąć od bladoskórego, a tak naprawdę za każdym razem kończył w kontakcie z nim. No, w końcu Levi mu się podobał i znał tę przyjemność, dlatego chciał do niej wracać i wciąż od nowa jej zażywać. Tylko problem polegał na tym, że on powoli zmieniał nastawienie do starszego. Już coraz mniej patrzył na niego jak na cel, w który musi uderzyć, a coraz częściej zastanawiał się, czy Levi miał dobry dzień. Dręczyło go to, bo co miały go obchodzić sprawy życia codziennego mężczyzny, którego znał tylko ze stosunku. Nigdy nie rozmawiali poważnie, a zawsze nawiązywali do swoich wspólnych przygód. Czemu chłopak w ogóle przejmował się tym...

Levi czuł na sobie wzrok i doskonale wiedział kogo, dlatego natychmiast spojrzał w stronę Erena, posyłając mu zirytowane spojrzenie. Wtedy ten odpowiedział niewinnym uśmiechem, machając do starszego. Brunet przewrócił oczami, pokazał chłopakowi, aby puknął się w czoło, po czym wrócił do poprzedniego zajęcia, już ignorując młodszego. W tym czasie Eren już próbował zapanować nad szybszym rytmem serca, od którego ciężej mu się oddychało przez tętno podchodzące do gardła. Chłopak nieznacznie rozszerzał oczy, przeżywając kolejny szok na to, co się stało, gdy tylko bladoskóry na niego spojrzał. Oprócz nieszczęsnego serca młodszego, zareagowało również całe jego z reguły ciepłe ciało. Teraz przez te przechodziła lodowata energia, pozostawiająca po sobie uciążliwe i ciągnące iskry, jakby bólu, ale to nie było to... Najbardziej atakowało go w brzuch i tam też najwięcej się działo, co przygniatało jego przebojowość, bo przez to tracił zainteresowanie całym światem i tonął w tym gęstym uczuciu. Jedyne, na czym mógł się skupić to Levi. O nim myślał prawie cały czas, niezaleźnie od tego co aktualnie robił czy jakie inne myśli mu krążyły w głowie... Jakoś funkcjonował w ciągu dnia, jednak myśl o brunecie zawsze była na pierwszym miejscu. Jednak Eren wcale nie chciał, żeby tak było, dlatego chodził zirytowany i szukał wymówek, aby z kimś się pokłócić, bo chociaż to podnosiło mu poziom adrenaliny i dzięki temu obraz Ackermanna w jego wyobraźni słabł.

Nagle chłopak dostrzegł, że Levi wstaje, co go niesamowicie zainteresowało. Sam zrobił to samo, podążając za starszym, a gdy stanął obok niego, szybko pociągnął go za sobą przez ramię niższego. Za chwilę brunet dostrzegł, że drzwi za nim zamknęły się, a on wylądował w jakiejś ciasnej przestrzeni pełnej toreb podróżnych i tym podobne. Najgorsze, że naprzeciwko niego stał zadowolony z siebie Eren, który uważnie spoglądał na bruneta.

- Co ty kombinujesz znowu? - spytał podejrzliwie Levi, krzyżując ręce na torsie, a przy tym marszczył brwi.

Szatyn jedynie delikatnie uniósł kąciki ust ku górze, po czym sprawnie rozdzielił ręce starszego, a jedną z nich nawet złapał za nadgarstek, którym przywarł do ścianki tuż za Akcermannem. To wszystko po to, aby za sekundę podrażnić wargi bruneta, wzdychając w nie głęboko. Levi aż otworzył szerzej oczy i zadrżał, patrząc na chłopaka z pewnym przerażeniem, chociaż z drugiej strony czuł, że momentalnie rośnie mu temperatura pod wpływem czynności wyższego. Nigdy wcześniej nie wyobrażał sobie czegoś takiego, ale teraz zapragnął Erena właśnie w tym momencie. I nie było to dziwne, w końcu był w nim zakochany.

Kiedy Ackermann poczuł na jednej ze swoich warg ruch, natychmiast odwzajemnił gorąco, układając dłoń na karku młodszego. W ten sposób dwójka rozwinęła piękny pocałunek, w jaki obydwaj wkładali dużo swoich uczuć, chociaż nie byli świadomi, że czują do siebie to samo. Eren nie wiedział o uczuciach Levi'a i swoje wypierał, za to Levi wiedział o swoich, ale o tych Erena już nie.

Po dłużej chwili szatyn oderwał się od ust starszego, przekładając dłonie na jego biodra, skąd pojechał w górę. W tym czasie wargami zjechał niżej, prosto w zgięcie szyi bruneta, a wtedy wtulił się w niego mocno, co zaskoczyło mężczyznę, a wręcz onieśmieliło. Poczuł, że jego serce wariuje od tak bliskiego i ciepłego kontaktu z ukochanym, więc stresował się także, że chłopak zaraz to odkryje i zacznie się wyśmiewać. Z tego też powodu chciał dyskretnie usunąć problem, ale młodszy znacznie mu utrudniał. Wszystko przez to, że nos chłopaka mocno drażnił skórę bruneta, a on sam się wtulał i wtulał, jakby nic. W takim wypadku Levi jedynie ułożył dłonie na plecach młodszego, jakby obejmując go. Wreszcie zielonooki wymamrotał z chrypą w głosie, jakby zasmucony:

- Levi, wpadłem w kłopoty.
- Jakie kłopoty? - spytał łagodnie, lecz z ostrożnością.
- Straszne kłopoty. Nie wiem czy to przeżyję...
- Matko, co ty odwaliłeś?
- Ja nic - westchnął - Najgorsze jest to, że nie miałem na to żadnego wpływu...
- Co się stało?
- Ty...
- Co? - spojrzał na włosy młodszego zdziwiony.
- Po prostu ty. Przez ciebie wpadłem w kłopoty. Teraz muszę się z tym męczyć, a ty nie ponosisz za to żadnych konsekwencji... To niesprawiedliwe.
- Eren! - zawołał emocjonalnie z lekka przerażony - O co ci, do cholery, chodzi?
- A... O nic - zaśmiał się delikatnie - Nie martw się. Tak sobie marudzę. Wiesz, nie czuję się dzisiaj dobrze...
- Źle wyglądasz. Dlaczego?
- Byłem wczoraj na jednoosobowej imprezie.
- Aż tyle wypiłeś? - westchnął.
- Nie wypiłem tak dużo. Chyba...
- Od wczoraj dziwnie się zachowujesz.
- Wcale nie. Jestem tak samo zjebany jak zawsze.
- Szukasz tylko okazji, aby pić. O czym nie chcesz myśleć?

Wtedy Eren drgnął i otworzył szerzej oczy, czując na sobie wodospad wstydu i stresu, jakie oblały całe jego ciało. Teraz zaczął żałować, że w ogóle poszedł za Levi'em i powiedział mu trochę za dużo, przez co miał teraz problem. Przecież nie przyzna się do całej prawdy, jakiej nawet sam do siebie nie dopuszczał. Nagle oderwał się od mężczyzny, robiąc naburmuszoną minę:

- Lubię pić! Nie ma niczego, o czym nie chcę myśleć.
- Nie urodziłem się wczoraj, Eren. Wczoraj albo mnie zaczepiałeś, albo piłeś. Robiłeś wszystko, żeby tylko się czymś zająć. Chcę wiedzieć, o czym nie chcesz myśleć.
- Co... - spojrzał na niego zaskoczony - Ty... Nic nie rozumiesz!

Po czym zmarszczył brwi jeszcze bardziej i wyszedł ze schowka ciężkim krokiem. Brunet obejrzał się za nim, mając w głowie jedno wielkie: CO. Z jednej strony rozumiał, że Eren to tak naprawdę jeszcze mentalne dziecko, które przeżywa jakieś swoje okresy buntu, a do tego może wiele rzeczy przeżywać mocniej przez hormony i te sprawy. Lecz mimo wszystko, czemu chłopak jeszcze nie ufał mu na tyle, aby zdradzić, co takiego złego go spotkało, że szukał od tego ucieczki. Zresztą szatyn zawsze mówił wszystko, co mu ślina przyniosła na język, dlaczego więc teraz tak się krył z powodem swojego nietypowego zachowania... I to przez Levi'em. Przed kimś, z kim w ostatnim czasie był najbliżej ze wszystkich ludzi w swoim otoczeniu. I nie chodziło jedynie o akt cielesny, ale dwójka ogólnie spędzała ze sobą bardzo dużo czasu i mimo wszystko przywiązali się do siebie. Eren stał się Levi'owi na tyle bliski, że o dziwo brunet w miarę szybko zapomniał o tym, że przez osiem lat trwał w ważnym związku, który miał się zmienić w małżeństwo. Jeszcze parę miesięcy temu był przekonany, że resztę swojego życia spędzi u boku ówczesnego mężczyzny, a przy tym godził się na nudną codzienność w samotności. Tymczasem szatyn otworzył mu oczy i uświadomił, że tak czy siak w tej relacji dawno nie było miłości. Do tego pocieszał go po zerwaniu, przypominając, że życie wcale nie mu tak wyglądać, a radość jest bardzo ważna dla zachowania równowagi. Jaeger może nawet sam nie miał świadomości tego, jak bardzo odmienił życie jednego z wielu stundentów jego ojca. Dla niego to mogło być głupią zabawą, ale Levi zdecydowanie przestał to tak traktować i wiedział, że w końcu będzie musiał to wyjaśnić z chłopakiem. Ale jeszcze nie teraz. W końcu ten teraz przejmował się jakąś wielką sprawą, która prawdopodobnie była ważniejsza od zwykłego kochanka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro