XXXIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy dolecieli na miejsce, od razu zaczęła się prawdziwa gorączka. Zdążyli tylko dojechać do hotelu, a tam szybko zniknęła Carla wraz z Kuchel, które miały dużo roboty, a mało czasu. Dlatego też Eren został z Grishą, Zeke'iem i Levi'em, na którego, jakby był obrażony. Po prostu starał się nie zwracać uwagi na obecność bruneta, co zastanawiało średniego Jaegera. Przecież szatyn, jakby nie patrzeć, już potwierdził swój romans z Ackermannem, dlaczego więc teraz traktował go tak obojętnie. Tymczasem Levi co jakiś czas spoglądał na chłopaka, próbując zrozumieć, co temu aktualnie siedzi w głowie. Nie był już na niego nawet zły, za to chyba poważnie zaczął się martwić... To także wychwycił blondyn, dlatego, gdy zaczęli się rozchodzić do swoich pokojów, podszedł do starszego i dyskretnie spytał:

- Co się stało Erenowi?
- Czemu mnie o to pytasz? - zabrzmiał, jakby ze zdziwieniem - Ty jesteś jego bratem, powinieneś go lepiej znać.
- Ja jestem jego bratem, ale to ty ostatnio spędzasz z nim dużo czasu... - uśmiechnął się wymownie.
- Co sugerujesz? - zmarszczył brwi, patrząc na wyższego z wyrzutem.
- Nic - zaśmiał się - Wiem co was łączy.
- Powiedział ci? - zrobił oburzoną minę.
- Sam się domyśliłem. On tylko to potwierdził.
- Wiedziałem... - westchnął z irytacją - Debil nie umie utrzymać języka za zębami...
- Nie, żeby coś, ale ty wiesz o tym najlepiej... - rzekł ze śmiechem.
- Ech, zamknij się już... - warknął, przewracając oczami - Nie wiem co mu się stało. Nie chciał mi powiedzieć... Powiedział tylko, że wpadł w wielkie kłopoty i to przeze mnie. Kiedy to mówił, brzmiał jakoś nieprzyjemnie... Jakby był przybity.
- Więc to tak... - teraz zabrzmiał, jakby pewniej, a uśmiech wciąż nie schodził mu z ust - Nie domyślasz się, o co mu chodziło?
- Skąd mam wiedzieć...
- Nasz mały Erenek się zakochał... - zawołał melodyjnie.
- Jesteś pewny? Zachowuje się, jakby naprawdę coś się stało...
- To jego pierwszy raz. Nie przyzna się, ale mu wstyd. Dlatego nie powie ci tego tak po prostu. Będzie robił jakieś ciche podchody, a ostatecznie i tak pewnie będzie uciekał.
- Ktoś taki jak on... - był zaskoczony.
- To jeszcze dzieciak... - zaśmiał się - Nieważne jak bardzo jest pewny siebie, są sprawy, przez które będzie się peszył jak mały chłopiec.
- Czemu mi to wszystko mówisz? - warknął nagle - Nie powinieneś mu odradzać bycia z byłym jego brata?
- Czemu miałbym? Jesteś dobrym partnerem.
- Co? - zdziwił się - Szkoda, że, kiedy byliśmy ze sobą, ciągle narzekałeś.
- Nie, Levi. To ty narzekałeś. I to ty ze mną zerwałeś. Do tej pory zastanawiam się, dlaczego ze mną byłeś i to tyle czasu...
- Czasem byłeś śmieszny... - burknął, patrząc w dół.
- Ale Eren jest śmieszniejszy, co?
- Co to ma znaczyć?! - wrzasnął.
- Coś tylko sprawdzałem. Jednak patrząc na twoją reakcję, coś chyba jest na rzeczy...
- Że niby też się w nim zakochałem?! - wyśmiał go.
- Nie ja to powiedziałem - uśmiechnął się, po czym poszedł w swoją stronę.

Brunet naburmuszył się, patrząc na odchodzącego blondyna, który tak spokojnie powiedział te wszystkie rzeczy. Nie robiło na nim wrażenia, że jego brat i były mają się ku sobie, że coś ich łączy, wręcz, jakby dokładał swoją cegiełkę do tej relacji. Tymczasem ta informacja stresowała Ackermanna, chociaż przed Zeke'iem grał niewzruszonego. Więc wychodziło na to, że to właśnie on jest tymi kłopotami, z jakimi musi mierzyć się Eren. Przez to teraz sprawy się skomplikowały, ponieważ przez ich wzajemne uczucia będą musieli przejść przez poważną rozmowę, jakiej mężczyzna nie chciał przeprowadzać. Niezależnie, czy jego zakochanie było obustronne, czy nie, on nie chciał takiej relacji. Dlatego też zamierzał udawać, że o niczym nie wie...
***

Białą salę już szykowano specjalnie pod pokaz, na którym Eren niebardzo chciał być. Właśnie leżał bezczynnie na wybiegu, wzdychając ze zrezygnowaniem. Obługa chodziła to w jedną, to drugą stronę, upewniając się, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, a ewentualnie jeszcze poprawiali. Ktoś zwrócił chłopakowi uwagę, żeby sobie poszedł, bo przeszkadza, ale on zaczął się kłócić, że jest synem ich pracodawczyni i nic mu nie mogą zrobić, a on sobie będzie leżał gdzie chce. Także doszło do tego, że ludzie przechodzili nad nim, ignorując to, że ten tam jest. On też nie zwracał uwagi na innych, bo myślami był zupełnie gdzie indziej.

Nagle na wybieg wszedł sam Levi, który także postanowił popatrzeć, jak wszystko będzie wyglądało. Szedł zdecydowanie, patrząc to w jedną, to drugą stronę, kiedy nagle poczuł przy nodze przeszkodę, jednak było już za późno. Zaczął gwałtownie spadać w dół, aż skrzywił się gotowy na upadek, jednak finalnie wcale nie wylądował na zimnej, twardej powierzchni, raczej jego lądowanie było ciut miększe...

Nim się zorientował, już leżał na zszokowanym Erenie, który, spotykając się ze spojrzeniem starszego, natychmiast podniósł wysoko powieki, a sam, jakby zamarł. Zupełnie nie oczekiwał, że taka sytuacja może się zdarzyć. Mimo wszystko nie potrafił nic zrobić i tylko czekał na ruch ze strony kaskadera, który zrobił sobie z młodszego bezpieczne lądowanie.

Skołowany i równie zdezorientowany mężczyzna natychmiast podniósł się, a stojąc już równo, zmarszczył brwi i warknął oschle:

- Nie plącz się pod nogami, bo ktoś może sobie złamać nogę.
- Chyba ty! - odpowiedział z równą serdecznością, co starszy, wstając gwałtownie, a wtedy wrzasnął - Poza tym to ty powinieneś patrzeć pod nogi!
- Co to za idiotyczny pomysł, żeby leżeć na środku wybiegu?
- Bo tak mi się podoba!
- Nie wszystko, co ci się podoba, możesz mieć czy robić!
- A właśnie, że mogę! A ty nie możesz mi tego zabronić! - uniósł zuchwale podbródek i spojrzał na bruneta z wyższością - Jak będę chciał to przelecę wszystkie te laski! - wskazał na miejsce, skąd powinny wychodzić modelki.
- Myślisz, że mnie to obchodzi? - skrzyżował ręce na torsie, patrząc na chłopaka z wyraźną irytacją na twarzy - Swojej matce będziesz się tłumaczył, nie mi! Poza tym... Uważaj tylko, bo któraś jeszcze się w tobie zakocha, romantyku ze wsi!
- I dobrze! Przynajmniej będę miał od ciebie spokój, lekarzyku od siedmiu boleści!
- Lepszy ze mnie lekarz niż z ciebie tancerz!
- Chyba odwrotnie! - wyśmiał go butnie.
- Odwrotnie to ty myślisz!
- A ty w ogóle nie myślisz!

Dwójka tak się przekrzykiwała, mierząc się gniewnymi spojrzeniami, kiedy ktoś z pracowników wrzasnął:

- Idźcie się kłócić gdzie indziej!

Obydwaj popatrzyli w stronę mężczyzny, po czym znów na siebie, a za chwilę Levi skierował otwartą dłoń prosto w twarz wyższego, w efekcie czego Eren dostał z liścia. Następnie naburmuszony brunet odszedł, zostawiając rozemocjonowanego chłopaka samego. Ten aż złapał się za mrowiący z bólu policzek, otwierając szeroko oczy oraz usta, a zaraz zmarszczył gniewnie brwi.
***

Nadszedł wieczór, a co za tym idzie, najważniejsza część tego dnia, czyli pierwszy pokaz mody Carli i Kuchel. Kobiety już gdzieś działały za kulisami, dokonując ostatnich poprawek, a do tego sprawdzały, czy wszystko w porządku z modelkami. Jedna z nich musiała czuć się wyjątkowo dobrze, ponieważ właśnie była bajerowana przez pewnego wysokiego szatyna o ładnym odcieniu skóry, którego uroda robiła niesamowite wrażenie. Chłopak z uroczym uśmiechem szeptał coś dziewczynie na ucho, przypadkiem i niewinnie zahaczając palcami o jej dłoń czy bok. Modelka była tak zauroczona młodym Jaegerem, że zupełnie zapomniała o wszystkim...

Carla zauważyła, co robi jej syn, a wtedy zmarszczyła brwi i szybko podeszła, odciągając szatyna od dziewczyny.

- Co ty robisz, Eren? - kobieta zabrzmiała, jakby z wyrzutem.
- Rozmawiam ze swoją przyszłą żoną - uśmiechnął się niewinnie - Co, nie podoba ci się? Bo mi bardzo. Mógłbym jej zapewnić lepszą rozrywkę niż ten głupi pokaz.
- Nie żartuj sobie teraz, dobrze? To nasza najważniejsza modelka i to jej udział jest najistotniejszy dzisiaj. Jeśli nie będzie mogła się przez ciebie skupić to nasza ciężka praca pójdzie na marne, a ja... Nie wiem co ci zrobię!
- Oj, już spokojnie, nie denerwuj się, mamo... Przecież nie pierwszy raz jest przez kogoś podrywana - uśmiechnął się pewnie - Zresztą, jeśli jest taka dobra, to nie pozwoli, żeby jakiś debil zawrócił jej w głowie na tyle, że nie będzie mogła pracować.
- Ale ty to ty, a nie jakiś debil - zmarszczyła brwi, teraz bardziej ze zmartwieniem - Dobrze wiesz, że ty potrafisz kogoś dobrze oczarować...
- Dooobra, już sobie idę...

Jeszcze uśmiechnął się do modelki, po czym faktycznie zniknął. Niestety jego pozorna radość nie trwała długo, ponieważ wciąż musiał być na tym pokazie, do tego siedział tam, gdzie Levi. Widząc go, chłopak od razu wpadł w złość i nie miał zamiaru tak po prostu tego zostawić. W miarę rozwoju całego wydarzenia, zaczął przeszkadzać starszemu. Najpierw nieznacznie, niby niechcący trącał go ramieniem, ale robił to coraz mocniej, przez to brunet w końcu też się wkurzył i jednym, zdecydowanym ruchem nakierował łokieć prosto w tors chłopaka, przez co ten aż zacisnął wargi, potrzymując jęk, a przy tym spojrzał na bruneta z wyrzutem. Jednak nie pozostał dłużny, bo zaraz mu oddał, chociaż nie miał śmiałości tak mocno, jak tamten go uderzył. Zeke szybko to zauważył i od razu zareagował. Nie pytając nawet Levi'a pociągnął go na swoje miejsce, a sam usiadł pośrodku dwójki. Wtedy Eren zmarszczył brwi, czując się zablokowanym przez starszego brata i aż skrzyżował ręce na torsie przy burknięciu czegoś niewyraźnie. Kiedy tak siedział, nagle poczuł z tyłu głowy mocne trzepnięcie, które, szybko zauważył, zostało mu podane przez bruneta, jaki musiał się nieźle wyciągnąć, aby to zrobić. To tylko rozjuszyło chłopaka i gwałtownie wstał, jednak Zeke zaraz ściągnął go z powrotem w dół.

- Eren, co ty odpierdalasz? - spytał blondyn.
- Muszę mu oddać! - wrzasnął, wskazując na Levi'a.
- Dziwny sposób na wyznawanie miłości...
- Co?! Jakie wyznawanie miłości?!
- No wiesz... - uśmiechnął się.
- Ty myślisz, że ja go....?!
- A nie?

Chłopak wybuchnął szaleńczym śmiechem i tylko to, że byli na pokazie mody, gdzie nikt nic nie słyszał, chroniło go przed byciem na ustach wszystkich.

W końcu Eren się uspokoił, a wtedy jeszcze tylko pokręcił cynicznie głową i skupił już uwagę na modelkach, które wychodziły jedna po drugiej.

Czas mijał i mijał, ale w końcu wyszły same gwiazdy, czyli Carla i Kuchel, co oznaczało, że zaraz koniec. Kobiety uśmiechały się, machały, aż wreszcie faktycznie zamknięto wybieg. Wtedy ludzie zaczęli wychodzić z sali i od razu szli do drugiej, w której już czekał poczęstunek i dobra muzyka. Na wejściu witano ich szampanem, jakim Eren nie pogardził. Z tym, że on pewnie wziął kieliszek z tacy, po czym wypił na jednym łyku, przez co ludzie zaczęli się na niego dziwnie patrzeć. Ale on sobie z tego nic nie robił, tylko odłożył naczynie, otarł usta i wszedł w głąb, szukając sobie towarzystwa. Większość to byli ludzie według szatyna starzy lub w wieku jego rodziców, więc też mało interesujący. Wszystkich łączyła zamożność, a temat ich rozmów wcale nie był tak daleki od ich pozycji w społeczeństwie, bo każdy mówił o interesach i różnych inwestycjach albo o jakichś planach budowy nowego domu i tak dalej. Także często rozmawiano o samym pokazie, co Jaegera ciekawiło tak samo jak bycie poważnym i odpowiedzialnym.

Nagle zauważył Levi'a w obecności jakiegoś mężczyzny, z którym ten zdawał się świetnie dogadywać. Wprawdzie nie posyłał mu uśmiechu ani nic w tym rodzaju, ale wyraźnie patrzył na niego z szacunkiem i uznaniem. Jeszcze z taką uwagą go słuchał... Eren zmarszczył brwi, czując w sercu jakieś dziwne uczucie, jakby wyżerające go od środka, co niezbyt go zadowalało. Do tego przygryzł wargę i zacisnął pięść, z którą nie mógł zrobić nic więcej niż tylko trzymać nisko, bo tak mógłby niechcący kogoś uderzyć. Zaraz przed oczami przeszła mu wcześniej poznana modelka, a jego wzrok pobiegł za jej sylwetką. Wtedy przebiegle uniósł kąciki ust w górę i natychmiast ruszył za dziewczyną, którą momentalnie dogonił. Objął ją ramieniem w pasie, przylegając całą długością ręki do jej odkrytych pleców, na co ona wzdygnęła się. Jednak posłała mu uśmiech, na który szatyn odpowiedział tym samym, żeby za chwilę spojrzeć, czy brunet zauważył. Ale nie zauważył. Dlatego też wyższy specjalnie poprowadził modelkę tak, aby przeszli dosłownie obok Levi'a, zmuszając go do tego, aby dostrzegł, co robi jego ulubiony debil. I faktycznie, wtedy Ackermann zobaczył dwójkę, na co przewrócił oczami, bo doskonale wiedział, co ten próbuje zrobić, a mężczyzna nie zamierzał się w to bawić. Jedynie jeszcze pokręcił głową, kontynuując dyskusję ze swoim rozmówcą. Szatyna drażniła ta zniewaga, dlatego poszedł o krok dalej, znów zrobił słodkie oczy do niższej od niego modelki, zaczynając jej prawić wszelakie komplementy. Przy tym wszystkim chwycił jakiegoś drinka w rękę, jakiego pił w dość szybkim tempie, a do tego wciąż zerkał w stronę Ackermanna, czy ten nie patrzy.

Wreszcie brunet drgnął nieznacznie, nieco unosząc powieki, a jego oddech zrobił się cięższy, kiedy zobaczył, że Eren chwycił dziewczynę w wyjątkowo romantyczny sposób, ale najgorsze było to, że jego usta dotykały ust osoby trzeciej. Wprawdzie szatyn nie całował modelki w jakiś szczególny sposób, zaledwie delikatnie muskał jej wargi, ale to już wystarczało, aby serce bruneta zwariowało. Ten niemal od razu pożegnał wymijająco mężczyznę, po czym podszedł do pierwszego lepszego stołu, gdzie leżały napoje. Niewiele myśląc chwycił jakąkolwiek butelkę z alkoholem, z którą zaraz gdzieś wyszedł, co rzuciło się w oczy Jaegerowi. Wiedział, że powinien pobiec za starszym, ale jakoś nie mógł... A może zwyczajnie nie chciał. W końcu to był Levi, a on tego właśnie mężczyzny chciał unikać. Nie myślał o tym, co mogło stać się starszemu, on nie chciał go po prostu widzieć. Wcześniej chciał mu coś udowodnić, ale nie wiedział za bardzo co. Może był trochę zazdrosny, że ten wolał towarzystwo jakiegoś obcego typa niż znajomego mu już chłopaka... Kiedy Eren o tym myślał, poczuł napływ złości, w efekcie czego skończył rozmowę z modelką, która nawet nie protestowała i po prostu poszła rozmawiać z kimś innym. Za to szatyn uznał, że strasznie chce mu się pić, dlatego też zaraz zaczął dużo pić, ale może niekoniecznie samą wodę...

Minęło trochę czasu, a na salę wrócił Levi z widocznym zmęczeniem na twarzy, które objawiało się lekko zaczerwienionymi policzkami oraz nieznacznie opuszczonymi powiekami. Chociaż pod samymi oczami także widniał jakiś czerwony ślad, jakby po pocieraniu...

Brunet patrzył na wszystkich dookoła i nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić. Każdy miał swoje towarzystwo i wszyscy byli w świetnych humorach, ale jemu wcale nie chciało się uśmiechać. Nagle poczuł na nadgarsku zdecydowany uścisk, a potem ciągnięcie w stronę wyjścia, czemu nie zdążył się nawet postawić, więc zwyczajnie przeszedł. Zaraz zauważył, że trzymająca go dłoń może należeć tylko do jednej osoby, przez co aż poczuł wypieki na twarzy. Przecież chłopak jeszcze przed chwilą skutecznie próbował wywołać w starszym zazdrość, a kiedy ten faktycznie coś poczuł, ten to zignorował. Po co teraz go znowu gdzieś zabierał, żeby mu mieszać w głowie jeszcze bardziej...

Wreszcie brunet wylądował na zimnej ścianie, do której przyparł go rozchwiany emocjonalnie szatyn. Ten przez chwilę patrzył szaleńczym wzrokiem prosto w oczy starszego, po czym wtulił się w niego mocno, zanużając nos gdzieś w jego zgięciu szyi.

- Przepraszam, Levi - warknął, jakby miał się popłakać - Totalnie zjebałem.
- Eren... - niepewnie wyszeptał, delikatnie układając dłonie na łopatkach wyższego. Czuł, że ten cały drży z emocji.
- Chciałbym być inny, ale coś mnie zmusza, żebym robił te wszystkie rzeczy... Nie wiem, co się ze mną dzieje.
- Rzeczywiście... - westchnął, przewracając oczami - Zachowujesz się jak... - Eren mu przerwał.
- Nie - uśmiechnął się dziko.
- Nie? - spojrzał na niego zdziwiony.
- Chcę cię - niemal wydyszał, spoglądając na bruneta.
- Co...

Nagle usta Levi'a zostały zatkane przez język szatyna, którym ten zaczął ruszać narwanie i bez opamiętania. Starszy zdążył tylko mruknąć, będąc atakowanym przez zwierzęce instynkty chłopaka, a zaraz złapał mocno jego koszulę gdzieś na plecach i niemal wtopił się w pocałunek. Levi ulegle kontynuował każdy ruch, czując na swoim ciele nadciągające fale gorąca, szczególnie, że czuł przy sobie ciepłe ciało młodszego oraz jego zachłanne dłonie. Ten łapał go wszędzie, gdzie tylko mógł, w udach, biodrach, plecach, a nawet pośladkach. Był w tym wszystkim tak zatracony, że zupełnie nie myślał, że właśnie przebywają na korytarzu, przez który w każdej chwili mógł ktoś przejść.

Nagle Levi go od siebie odepchnął, a wtedy spojrzał na chłopaka, oddychając szybko i ciężko. Dostrzegł w jego oczach to samo pożądanie, jakiego ten nigdy nie ukrywał. Widząc szatyna w takim stanie, nie rozumiał, jak ten może tak kręcić zamiast szczerze mówić, co mu chodzi po głowie...

- Levi... - wdyszał Eren - Chodźmy do twojego pokoju.
- Nie możemy - zmarszczył brwi, próbując zapanować nad własnym stanem - Czekają na nas...
- Ja... - spojrzał w bok zawstydzony - Nie mogę tam wrócić...
- Dlaczego?
- Stoi mi...

Brunet automatycznie spojrzał w dół, a wtedy aż podniósł powieki, widząc idealnie odznaczającą się wypukłość w spodniach chłopaka. Chwilę myślał, po czym westchnął i złapał szatyna za rękę, ciągnąc go gdzieś. Ten po prostu biegł za starszym, nie mając zamiaru się buntować, bo tak naprawdę było mu wszystko jedno już...

Jednak nim się zorientował, brunet faktycznie zaprowadził go do swojego pokoju, w którym zaraz zamknął drzwi na klucz. Następnie popchnął chłopaka na łóżko i usiadł nad nim, od razu zaczynając rozpinać mu rozporek. Zaskoczony Eren tylko obserwował mężczyznę, podpierając się na łokciach, a przy tym poczuł, że jego serce zaczyna bić szybciej z ekscytacji. W końcu właśnie patrzył na atrakcyjnego bruneta, którego lubił, jak ten sprawnie uwalnia jego męskość od ciasnoty w spodniach.

Gdy Levi skończył, zaczął rozpinać własną koszulę, a robił to w taki sposób, że w szatyna uderzyły impulsy, w efekcie czego złapał mężczyznę i przyciągnął do siebie, błądząc dłońmi pod materiałem białego okrycia starszego. Zachłannie wpił się w jego wargi, zmuszając, aby ten otarł się o jego krocze, na co sam zadrżał. Zaraz jednak agresywnie prawie, że zerwał z niego koszulę, a następnie dotykał bladej skóry na tyle mocno, że zostawiał na niej czerwone ślady, na co brunet napinał się i cicho pomrukiwał w usta chłopaka.

Eren niecierpliwie przesunął palce na sutki Levi'a, które zaczął drażnić w bardzo prowokujący sposób, przez co ten aż oderwał się, a wargami zszedł na szyję młodszego. Tam załamywał głos w jękach, jakie trafiały głęboko w skórę rozpalonego Jaegera. Niespodziewanie Ackermann podniósł się, a wtedy śniadoskóry uniósł powieki w górę, widząc przed sobą wyraźnie podnieconego mężczyznę, którego zdradzały rumiane policzki oraz na wpół przymknięte powieki, a do tego rozchylone wargi. Zresztą samo ciało starszego drżało niespokojnie, samoczynnie wykonując ruchy, jakie z kolei pobudzały młodszego. Ten nie chciał czekać, dlatego zaraz ponownie przyciągnął kochanka do siebie, po czym przekręcił go tak, aby to teraz Jaeger był na górze.

Wtedy od razu zbliżył wargi do szyi bladoskórego, którą zalewał mocnymi muśnięciami, a w tym samym czasie już zajmował się jego rozporkiem. Za chwilę wsunął dłoń w spodnie starszego, gdzie zaczął zdecydowanie nią poruszać, zmuszając tym, aby mężczyzna ponownie napiął mięśnie i złapał chłopaka gdzieś w karku, do tego drugą ręką przylgnął do jego dłoni, jakby chciał go pozornie zatrzymać. Oprócz tego opuścił powieki do końca, odchylając głowę do tyłu, dając temu robić wszystko, co ten tylko sobie zażyczył. Ale Eren nie miał czasu. Dlatego też po krótkim pokazie siły, niespodziewanie podniósł się przed starszym, a wtedy zachłannie ściągnął z siebie koszulę, a potem wziął się za spodnie oraz bieliznę mężczyzny, jakich za chwilę już nie było.

Zdezorientowany Levi z wypiekami na twarzy spojrzał na chłopaka spod ledwo otwartych powiek, ale zaraz zadrżał mocniej, łapiąc Erena w ciepłych łopatkach, kiedy ten złapał go po bokach, tym samym przenosząc wargi na rozgrzane ciało Ackermanna. Zdecydowanie przesuwał się łańcuchem pocałunków po wrażliwej skórze bruneta, wędrując coraz niżej, aż Levi odchylił głowę do tyłu, wypychając tors w górę, a jego dłonie mocno zacisnęły się na barkach śniadoskórego. Wtedy ten szybko przesunął dłonie po udach starszego, odchylając jego nogi tak dokładnie, że kolana bruneta prawie dotykały pościeli. Tymczasem język Jaegera już dokładnie badał wnętrze starszego, wpuszczając tam jak najwięcej śliny, co tylko podniecało ich obydwu jeszcze bardziej. Po ciele młodszego przechodziły ciarki na myśl o tym, że robi ze starszym coś na tyle szalonego, a to wszystko w hotelowym pokoju. W każdym momencie mogła tam zapukać choćby sama matka Levi'a, co narażało dwójkę na wielkie poczucie wstydu. Jednak to ryzyko nie mogło się równać z tym, co właśnie przeżywał Levi, bo ten aktualnie przebywał w niebie, czując w sobie chłopaka.

Nagle poczuł pustkę, kiedy chłopak już ściągał z siebie wszystko, co mu przeszkadzało, a następnie znów złapał mocno starszego już pod kołdrą, żeby zaraz go odwrócić tyłem do siebie. Brunet nie zdążył nawet tego zauważyć, kiedy poczuł w sobie kwintesencję męskości Erena, od czego natychmiast złapał poduszkę, na której zacisnął dłonie. Do tego jęknął krótko, lecz nie zamykał do końca oczu, pod którymi tańczyły urocze rumieńce. 

Levi stękał miarowo, doświadczając wolnych ruchów chłopaka nad sobą, który dyszał ciężko w jego kark, a przy tym czasem sam wydał z siebie jakiś cichy odgłos rozkoszy. Jednak, kiedy Eren oswoił swoje ciało z ciałem starszego, zaczął się ruszać nieco pewniej, przy czym jedną dłonią chwycił biodro mężczyzny. Brunet momentalnie ulegał przyjemności, czując ją dzisiaj wyjątkowo intensywnie. Za to Eren przymykał oczy, nieświadomie ocierając wargi o napięte barki starszego, a przy tym jego ciało zalewało coraz to kolejne źródło rozkoszy, od czego zyskiwał delikatnych wypieków.

Nagle dłonie szatyna zawędrowały prosto na dłonie bruneta, które szybko przesunął niżej, ale szerzej od siebie. Mimo to trzymał je czule, jakby nigdy nie chciał ich puszczać. Jednak jedna rzecz mu przeszkadzała, dlatego też niespodziewanie wyszedł ze starszego, przekręcając go znów przodem do siebie, przez co Levi nagle otworzył szerzej oczy, czując jak uderza w niego wielki wstyd na widok śniadoskórego. Ten sam był zaskoczony, jednak on jedynie uśmiechnął się ciepło, po czym nachylił się nad starszym, chwytając go pod żuchwą i przylgnął wargami po jego szyi po drugiej stronie.

W trakcie oddawania tej czułości, ponownie wszedł w bruneta, a wtedy sam westchnął twardo, czując powrót do domu. Tym razem był już bardziej zdecydowany, przez co jego kochanek od razu zamknął oczy, próbując wejść w rytm szatyna, a przy tym kontynuował śpiew rozkoszy, od jakiego Eren się uzależniał. Czując na sobie bezbronne dłonie mężczyzny, który ulegle porusza ciałem zgodnie z młodszym, nabierał mimowolnej prędkości, od czego i on nie potrafił już czasem zatrzymać pojedynczych stęknięć.

Zaraz znów złapał dłonie starszego i wylądował z nimi na pościeli, a wtedy poczuł, że ten zgina palce, jakby się go łapał, co niesamowicie rozczulało chłopaka.

- Eren... - zaczął brunet pod wpływem podniecenia - Jesteś niesamowity...
- Levi... - wydyszał zaskoczony szatyn.
- Jeszcze, Eren...

Te słowa sprawiły, że chłopak drgnął przy napływie podniecenia, po czym przyśpieszył, co tylko nasiliło stan. Za to Levi przestał panować nad sobą, a co za tym idzie, jego jęki były głośniejsze i coraz częstsze. Do tego wystękiwał imię swojego kochanka, a to już skrajnie rozpalało wszystkie zmysły chłopaka.

Nagle poczuł, że znów zmieniają pozycję i teraz to brunet jest na górze, gdzie bezwstydnie poruszał biodrami, jakby nigdy wcześniej nie był tak wyzwolony. Onieśmielony szatyn obserwował szalonego mężczyznę i aż przygryzł wargę, czując chwilę słabości, od czego zaczęło bić mu szybciej serce. Całe jego ciało podziwiało Levi'a, jakby ten był cudem.

Chłopak podniósł się na rękach, a wtedy złapał bruneta w biodrach, chcąc go trochę opanować, chociaż zaraz jedną z dłoni przeniósł gdzieś na jego rozgrzane plecy. Chwilę z uwagą obserwował zatracającego się bruneta, aż nie wytrzymał i:

- Levi... - wyszeptał na drżącym oddechu w szyję bruneta, łapiąc go pod żuchwą z drugiej strony - Chyba cię kocham...

Na szczęście zrobił to na tyle cicho, że starszy nie zdołał tego usłyszeć przy własnych, donośnych jękach, jakie zwiastowały nadejście upragnionej chwili. Levi już na ślepo ocierał się o młodszego, kiedy ten zaciskał wargi, byle nie wydać z siebie już nic więcej. Było mu wystarczająco wstyd przez swoje wyznanie, że postanowił się zamknąć na wieczność. Jednak niespodziewanie rozchylił wargi, nieco unosząc głowę, kiedy uderzyła w niego najgłębsza rozkosz, a on zakończył niespodziewanie delikatnym jękiem. Levi doszedł zaraz po nim, napinając wszystkie mięśnie i ostatni raz wystękując imię Jaegera.

Eren opadł na łóżko wraz z brunetem na sobie, próbując uspokoić oddech. Sam uważnie obserwował, gdy Levi z niego schodził i kładł się obok...
***

Za oknem niebo było coraz jaśniejsze, a Eren i Levi właśnie skończyli kochać się kolejny raz. Dwójka właśnie dyszała ciężko w przerwach między namiętnymi pocałunkami, jakie nie miały końca. Wreszcie jednak zmęczeni wylądowali na miękkich poduszkach, przyglądając się swoim twarzom. Levi czule gładził policzek szatyna, patrząc mu głęboko w zielone oczy, a ten tylko odwzajemniał spojrzenie.

- Eren - zaczął brunet spokojnie - Kiedy to robiliśmy... Mam wrażenie, że czasem mi coś próbowałeś powiedzieć...
- To tylko wrażenie - odpowiedział stanowczo, odwracając wzrok w drugą stronę. W środku przeklinał się za swój giętki język.
- Nie wydaję mi się. Ty naprawdę coś mówiłeś.
- Nic nie mówiłem.
- To dlaczego odwróciłeś wzrok?
- Nie odwróciłem. Po prostu... Ta ściana jest naprawdę interesująca! - zmarszczył brwi, szukając wymówek.
- Coś przede mną ukrywasz.
- Jak nie przestaniesz mnie dręczyć to zobaczysz, jaki jestem okropny, gdy jestem wkurzony.
- Ostatnie, czego się boję, to twój gniew - parsknął cynicznie - Poza tym to nie ja ciebie dręczę, tylko ty mnie. Mieszasz mi w głowie, a ja jeszcze to znoszę... - westchnął - Właśnie zarwałem dla ciebie noc, a ty nawet nie chcesz być ze mną szczery.
- Jestem szczery! Ale ja naprawdę nic nie mówiłem! No, musisz mi uwierzyć! - zaczął marudzić jak małe dziecko.
- I tak słyszałem. Po prostu testowałem, czy się przyznasz.
- Co?! - otworzył szerzej oczy, czując jak zgniata go ogromny wstyd - To... Co usłyszałeś?
- Czyli jednak coś mówiłeś.
- No kurwa! - wrzasnął - Specjalnie to zrobiłeś!
- I tak mi powiesz. Im szybciej, tym lepiej.
- Skąd taka pewność?
- Bo nie umiesz trzymać tajemnicy.
- Jak to nie?!
- Spytaj swojego brata.

Levi już zignorował chłopaka i po prostu poszedł spać, a wtedy Eren zaczął się zastanawiać, czy Levi faktycznie nie usłyszał i co miał na myśli, mówiąc, aby szatyn spytał swojego brata. Znów się zaczął irytować i frustrować, a to w łóżku typa, którego miał unikać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro