3. Co-captain

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liczę na komentarze ;)

---------------------------------

- Dlaczego on tu jest? - Wyszeptał Louis do ucha Liama, kiedy podeszli do stołu. Przewrócił oczami, kiedy zauważył Harry'ego, uśmiechającego się do niego i obczajającego strój Louisa. Cóż, nie winił go, wyglądał wspaniale.

Liam i Zayn sprawili, że założył te jeansy, które sprawiają, że jego tyłek wygląda na wielki, stwierdzając że musi zaliczyć. A skoro dzisiaj wychodzą to uznali to za dobrą okazję. Powiedzieli nawet, że nie wrócą do mieszkania przez całą noc, a potem odeszli, uśmiechając się pod nosem.

- Ponieważ jest naszym przyjacielem - wymamrotał Zayn.

'Cóż, nie moim' pomyślał, stając przed stołem, gdy każdy wślizgiwał się do budki. Liam pchnął Louisa na Harry'ego, sprawiając że byli razem ściśnięci. Louis jęknął w obrzydzeniu, ale bez drogi wyjścia, skrzyżował swoje ramiona.

Już wolałby siedzieć między Niallem a jego dziewczyną, gdy całowali się ze sobą. Gdziekolwiek byle nie przy Harrym.

- Co kto zamawia? - Zapytał Michael, kiedy odłożył menu, prześlizgując je po stole i Louis złapał je w tym samym czasie co Harry.

- Weź moje - wymamrotał Luke, wręczając Louisowi menu, próbując powstrzymać kłótnię, która nadchodziła. Wiedział, że Harry i Louis pokłócą się o każdą pierdołę, jeśli tylko nadarzy się okazja.

- Dziękuję. - Louis podziękował mu i spojrzał na opcje posiłków, może cheeseburger? Pizza? Makaron? Nie, weźmie cheeseburgera.

- Poproszę cheeseburgera i frytki oraz piwo - powiedział kelnerce oraz wyjął swój portfel, pokazując jej swój dowód. Po tym jak zebrała zamówienia od każdego, odeszła, a oni kontynuowali swoje rozmowy.

Louis był zbyt zajęty scrollowaniem instagrama, aby zwrócić uwagę na ich rozmowę, chyba rozmawiali o jakimś programie telewizyjnym, którym nie był zainteresowany.

- Trener powiedział, że napisze do nas dzisiaj wieczorem w sprawie kapitana - powiedział Calum, sprawiając że Louis zaczął słuchać, opierając się łokciami o stół.

Pisnął, kiedy Liam dźgnął go w bok, nienawidził łaskotek i gdyby nie byli w publicznym miejscu to by na niego naskoczył. Spojrzał więc w bok na Liama, unosząc brwi, a chłopak uniósł swoje dłonie w obronie.

- Nie dotykaj mnie - powiedział Louis, powstrzymując śmiech, jego telefon zawibrował i spojrzał na niego, widząc że dostał email od trenera, więc otworzył go.

Jego oddech ugrzązł mu w gardle, a jego dłonie zaczęły się pocić, kiedy zobaczył dwa nazwiska, a obok nich napis 'współkapitan'. Zablokował swój telefon, rzucając go na stół i z przewróceniem oczami, oparł się wygodniej na swoim siedzeniu.

- Musicie sobie kurwa ze mnie żartować - prychnął Harry, marszcząc brwi.

Luke i Ashton zaczęli śmiać się głośno, patrząc na dwójkę chłopaków, którzy mieli gorzki wyraz twarzy. Louis zmarszczył brwi i rozejrzał się po stole, aby zobaczyć, że Liam, Zayn i Niall śmieją się z tego, a Michael, Calum i Amber wyglądali na zmieszany, kiedy patrzyli na uśmiech innych.

- Dlaczego wszyscy się śmieją? - Zapytał Michael, przebiegając dłonią po włosach.

- Louis i Harry są współkapitanami - odpowiedział Ashton pomiędzy śmiechem, sprawiając że pozostała trójka także się zaśmiała, każdy patrzył się na nich z uśmiechem na ustach.

- Dobra, koniec śmiania. - Harry skrzyżował swoje nogi pod stołem, jego plecy stykały się z kanapą budki.

- Dokładnie, to nie jest takie zabawne - powiedział Louis, kelnerka wróciła chwilę później z napojami i posłała im uśmiech nim odeszła. Ponownie się pochylił, opierając łokciami o stół i kładąc jedną stopę na drugiej.

Louis uniósł napój do swoich ust, kiedy Harry poruszył się, by usiąść bliżej stołu, Louis poczuł jego dłoń przy swoim udzie, ale uważał to za przypadek przy poruszaniu, więc posłał mu jedynie krzywe spojrzenie, kręcąc głową. Nie był pewien czy ten zrozumiał co miał na myśli, ale kiedy Louis wziął kolejnego łyka, a dłoń Harry'ego zacisnęła się na jego udzie, zdał sobie sprawę z tego, że nie załapał aluzji. Zaczął krztusić się swoim piwem, sprawiając że każdy spojrzał się na niego z troską.

Jego ciała spięło się, kiedy złapał go ciaśniej, gdy wszyscy się na nich patrzyli i zastanawiał się co by powiedzieli, gdyby dostrzegli co się dzieje, ale druga jego strona miała nadzieję, że absolutnie nikt nie zauważy, ponieważ ciężko byłoby to wyjaśnić.

- Wleciało do złej dziurki - wymamrotał, łapiąc się za klatkę piersiową i kaszląc dramatycznie. - Przestań. - Warknął, kiedy chwyt Harry'ego się zacisnął.

- Przestać co? - Zapytał Luke, wyglądając na zmieszanego, mógł zobaczyć szelmowski uśmiech tworzący się na wargach Harry'ego, kiedy policzki Louisa stały się zaróżowione.

- Nie mówiłem do ciebie, wybacz. - Louis uszczypnął dłoń Harry'ego, sprawiając że ją zabrał. Szatyn odwrócił się, by spojrzeć na bruneta z 'czy ty jesteś poważny' wypisanym na twarzy, sprawiając że ten wzruszył ramionami.

- Cheeseburger i pizza? - Zapytała kelnerka i zarówno Harry jak i Louis przenieśli swoje napoju, robiąc miejsce na swoje jedzenie.

Kelnerka posłała Harry'emu oczko, kiedy ten powiedział. - Dziękuję, kochanie. - Zarumieniła się i odeszła, idąc po resztę zamówień.

- Więc gdzie potem idziemy? - Louis przełknął swój napój, patrząc wyczekująco na każdego, czekając na odpowiedź.

- Sądzę, że powinniśmy pójść do Desire - odpowiedział Harry, krojąc swoją pizzę na wiele trójkątów, a Louis patrzył jak jego żyły wyskakują, sprawiając że coś zacisnęło się w brzuchu Louisa, ponieważ tak, miał coś do żył na dłoniach, kto nie miał?

- Czy to gejowski klub? - Zapytał Michael, sprawiając że Harry skinął głową, uśmiechając się. - W takim razie nie.

- Nuda - wymamrotał Harry, ponownie się uciszając. Louis spojrzał na niego, a potem na resztę, każdy miał wypchaną buzię jedzeniem.

- Chodźmy do klubu na końcu ulicy - zaproponował Louis i każdy mruknął w odpowiedzi, byli zbyt zajęci jedzeniem, aby zwrócić uwagę na to co mówił.

Louis nic nie mógł na to poradzić, ale spojrzał na Harry'ego, kiedy ten wkładał sobie pizzę do ust i zazwyczaj to by było obrzydliwe, ale Harry sprawiał, że wszystko wyglądało gorąco i nienawidził siebie za to, że tak myślał. Minęło jedynie kilka tygodni od tego cokolwiek się stało i już myślał, że cokolwiek Harry robi jest gorące.

Mógł zauważyć jego uśmiech kątem swojego oka i Louis mentalnie przeklął siebie, bo to było oczywiste, że na niego patrzył. Uniósł burgera do swoich ust, biorąc gryza.

Naprawdę musiał zaliczyć i nie będzie to Harry.

~*~

Cóż, więc kiedy powiedział, że to nie będzie z Harrym to mogło być małym, słodkim kłamstewkiem i to nie jego wina. Cóż, w pewien sposób.

- Nie będę uprawiał z tobą seksu - wymamrotał Louis, kiedy Harry pocałował jego szyję, przyciskając go do drzwi jego mieszkania.

- Pewnie, wierzę ci - wymamrotał Harry przy jego szyi, ssąc ją i przygryzając oraz zostawiając na niej czerwone ślady. Zabiłby go za to, ale to było zbyt dobre uczucie, a Louis już robił się twardy na samą myśl o tym co może się stać.

- To ostatni raz - jęknął Louis, kiedy Harry zaniósł go do swojego pokoju i pchnął go na łóżko, wspinając się na niego.

- Jakby to kiedykolwiek miało się wydarzyć. - Zabrał swoje palce, bawiąc się materiałem jego koszulki, nim przeciągnął ją przez głowę, nie marnując czasu w złączeniu swoich ust z skórą Louisa.

Dłonie Louisa bawiły się guzikami koszuli Harry'ego i kiedy usiadł, aby mieć lepszy dostęp. Mógł również poczuć twardość Harry'ego przyciśniętą do jego brzucha i gdyby nie fakt, że chciałby być pod brunetem to pieprzyłby go do nieprzytomności.

Ich usta połączyły się w gorącym, niedbałym pocałunku, zostawiając ich bez tchu a Louis zrzucił jego koszulę z ramion, jego dłonie od razu odnalazły włosy Harry'ego. Harry przewrócił och tak, że teraz Louis siedział na jego kolanach, dłoń bruneta zajmowała się penisem Louisa przez jego jeansy, sprawiając że ten jęczał na ten kontakt.

Mógł poczuć uśmiech przez pocałunek i przewrócił oczami, pociągając go mocniej za włosy, próbując go zranić, ale kiedy ten wypuścił z siebie raczej głośny jęk, oczy Louisa rozszerzyły się szeroko i odsunął się.

- Pociągnij mocniej, lubię to. - Jego zęby zajmowały się obojczykami Louisa i ścisnął swoje wargi, próbując nie jęknąć. - Powiedziałem, pociągnij mocniej.

- Zrobię to, jeśli się pospieszysz się i mnie wypieprzysz. - Odgryzł się Louis, tym razem łącząc swoje wargi z obojczykiem Harry'ego, w miejscu, które nie będzie widoczne i zassał tam ślad. - Na plecy.

- Nie mów mi co mam robić - skarżył się Harry , ale i tak odwrócił się na plecy, Louis położył swoje dłonie na jego klatce piersiowej, zostawiając malinki wzdłuż jego tatuaży. Raczej mocno przygryzł nad jego linią V i uśmiechnął się, kiedy Harry zakołysał swoimi biodrami.

Dłonie Louisa powędrowały do paska Harry'ego i ściągnęły jego jeansy oraz bokserki i pomimo jęków Harry'ego i mówienia, że nie podoba mu się to, gdy Louis ma władzę i próbował go zatrzymać. Teraz z sukcesem Harry jęczał pod nim, kiedy wziął go do swoich ust bez ostrzeżenia.

- Kurwa - jego dłonie złapały za włosy Louisa raczej ciasno, ale zamiast bólu poczuł przyjemność przechodzącą przez jego ciało, sprawiającą że każdy włos stanął dęba. - Przestań albo dojdę.

Tak bardzo jak Louis tego chciał, nie mógł, więc uniósł swoją głowę i oparł się na dłoniach przy głowie Harry'ego, całując go szorstko. Mógł również wyczuć alkohol, który pił na końcu swojego języka. - Ściągaj jeansy. - Louis zrobił to, skopując swoje jeansy razem z swoją bielizną, rzucając je przez pokój, nie zwracając uwagi na to, że robili absolutny burdel.

- Na plecy - rozkazał mu Harry, a Louis nie wiedział jak gorące będzie to jak brunet będzie mu rozkazywał. Normalnie go to denerwowało, ale tym razem to było przyjemne i z każdym rozkazem był coraz bardziej nakręcony. - Lubrykant?

Louis sięgnął do swojej szafki, aby znaleźć tam truskawkowy lubrykant i wręczył go Harry'ego, który pokrył nim swoje dwa palce. Louis podparł się na łokciach, patrząc jak Harry powoli spogląda mu w oczy, nim włożył swój środkowy palec do jego dziurki.

Brwi Louisa złączyły się z bólu, gdyż minęło dużo czasu odkąd ostatnio był na dole. Po chwili brunet dodał drugi palec, krzyżując je i kuląc w tym samym czasie. Louis był gotowy powiedzieć Harry'emu, aby się pospieszył i w niego wbił, kiedy ten trafił w jego czuły punkt, sprawiając że wygiął plecy i głośno jęknął.

Jego jęki stały się bardziej gorączkowe, kiedy wargi Harry'ego owinęły się wokół jego penisa i kontynuował uderzanie w czułe miejsce. Louis nie mógł oddychać, ponieważ odczuwał tak dużą przyjemność, jego palce nie były już w włosach Harry'ego, ale ściskał w nich prześcieradło.

- Harry, dojdę, jeśli nie przestaniesz. - Brunet uniósł swoją głowę, nie odwracając wzroku od głowy Louisa, ukazującego swojego naznaczoną szyję. Ten widok był wystarczający, by Harry mógł dojść (ale tego nie zrobił, miał w sobie więcej siły).

- Taki jest mój plan - objął swoimi wargami jego ociekającego penisa jeszcze raz, jego ruchy stawały się coraz szybsze, pozostawiając Louisa bez tchu. Jego wnętrzności zaczęły się zaciskać i był tak cholernie blisko. Oparł się na swoich łokciach, patrząc na Harry'ego, który patrzył na niego 'niewinnym' wzrokiem co sprawiło, że doszedł w jego gardło z mocnym jękiem.

Harry przełknął to bez zawahania, poprawiając się na kolanach i rozkazując Louisowi, by ustawił się na dłoniach i na kolanach, co wykonał na drżących nogach. Dłoń Harry'ego otarła się o jego plecy, pociągając go za włosy i przyciskając jego plecy do swojej klatki piersiowej.

Jednym, szybkim ruchem wszedł w Louisa i jęknął, kiedy ten owinął się ciasno wokół jego penisa. Pochylił się do przodu, atakując jego wargi w niechlujnym pocałunku, kiedy położył swoją wolną dłoń na jego talii, aby utrzymać go w miejscu.

Obniżył się, sprawiając że Louis pochylił się do przodu, stawiając łokcie na łóżku, a jego plecy były wygięte w łuk. Harry wiedział, że nie wytrzyma długo z takim widokiem. Louis był taki posłuszny oraz uległy pod jego dotykiem i był w stanie zobaczyć jak wchodzi w szatyna.

- Kurwa. - Jego pchnięcia przyspieszyły, kiedy Louis poruszył się przy nim, kołysząc do tyłu i w przód, tworząc stały rytm.

- Dojdę zaraz - jęknął bez tchu Louis, a Harry także jęknął w odpowiedzi, jego własne wnętrzności się zacieśniły, a napięcie budowało.

- Ja też. - Przyspieszył swoje pchnięcia, nawet jego dłonie chwyciły mocniej za talię Louisa, zakopując swoje paznokcie w jego skórze, może trochę za mocno. - Kurwa - jęknął Harry, kiedy doszedł głęboko w Louisa, wystrzeliwując w prezerwatywę, a Louis doszedł chwilę później, jęcząc głośno. Dźwięk wydawał się być niebem i mógł poczuć jak znowu robi się żenująco twardy.

Wysunął się, będąc delikatnym, nim położył się na łóżku, próbując złapać oddech, ponieważ to był najprawdopodobniej najlepszy seks w jego życiu.

Louis spojrzał na niego, kiedy ten wstał, zbierając swoje rzeczy i zakładając je na siebie. Oparł się łokciami, otwierając swoje usta, aby coś powiedzieć, zanim drzwi się otworzyły.

- Gdzie idziesz? - Zapytał Louis, nim tamten mógł odejść.

- Nie zostaję na noc, księżniczko. - I Louis zamierzał mu powiedzieć, by nigdy więcej tak do niego nie mówił, kiedy ten zamknął drzwi, pozostawiając go samego. Z spermą na pościeli, bez tchu i spoconego.

- Kurwa? - Wymamrotał, kiedy wstał, rozglądając się po pokoju, widąc stan w jakim była jego pościel i gdyby nie fakt, że odpłynie w każdej sekundzie to by ją zmienił. Zamiast tego wziął jedną poduszkę ze swojego łóżka i zapasowy koc i podszedł do sofy, kładąc się na niej i zasypiając chwilę później.

~*~

- Miałeś dobrą noc? - Było pierwszą rzeczą jaką usłyszał następnego poranka. Jego talia zaswędziała, kiedy koc przejechał po znakach po paznokciach, ale zignorował ból w swoim tyłku, wiedząc że z czasem odejdzie.

- Co? Och, tak, było przyzwoicie. - Louis potarł swoją głowę, jęcząc kiedy ta go zabolała.

- To nie było dobre? - Liam zmarszczył brwi, kiedy odsunął koc, aby móc usiąść obok niego, nieświadomy nagości Louisa. Louis złapał koc, owijając się nim w talii, aby Liam nie zobaczył czegoś czego nie powinien.

- Nie, było świetnie. Po prostu nie był zbyt czuły - wymamrotał Louis, próbując zignorować pulsowanie w swojej głowie, to musiał być najgorszy kac jaki kiedykolwiek miał, a wcale tak dużo nie pił.

- Och? Kto to był w takim razie? - Louis spojrzał na Liama ze zdenerwowanym wyrazem twarzy, ale Liam zadawał jedynie więcej pytań, na które szatyn miał odpowiedzieć.

- To sekret. - Louis wstał, trzymając ciasno koc. Opuszczenie go było ostatnią rzeczą jakiej pragnął.

- Defensywnie, musiało być źle - zachichotał Liam, sprawiając że Louis przewrócił oczami na swojego najlepszego przyjaciela, który obczaił malinki ozdabiające jego górną część ciała.

- On jest totalnym kutasem - podkreślił słowo 'on' co było jedyną wskazówką co do tego z kim mógł spać, a Liam jedynie zacisnął swoje wargi, kiedy Louis ruszył w kierunku swojej sypialni, jego nos zmarszczył się na wszechogarniający zapach seksu.

Podszedł do swoich okien, wszystkie otwierając i chwycił ręcznik z grzejnika, kierując się w stronę łazienki, aby wziąć szybki prysznic, zmywając z siebie wczorajszą noc. Tylko delikatnie tego żałując, kiedy odtwarzał te wydarzenia w swojej głowie.

Kiedy wstał, wślizgnął na siebie jakieś joggersy z adidasa i gładki, biały t-shirt i rozejrzał się po pokoju, kiedy jego wzrok wylądował na niebiesko-białej bandanie. Prychnął sfrustrowany, kiedy podszedł do niej i wziął ją w swoje dłonie.

- Dlaczego ludzie zawsze wszystkiego zapominają! - Rzucił bandanę na swoje biurku, biorąc swoje brudne ubrania i brudną pościel i wrzucając je do kosza na pranie. Wyjął jedną ze swoich elastycznych gumek, które przytrzymywały mu włosy, kiedy podnosił kosz.

Rozejrzał się ostatni raz, uśmiechając się na to jak o wiele czystszy wydawał się być pokój i wyszedł, udając się do pralni, gdzie znajdowali się Liam i Zayn. Zayn uśmiechnął się, kiedy dostrzegł kilka ciemnych malinek na szyi bruneta, nawet makijażem nie udało się ich zakryć. Tak, próbował.

- Ktoś miał szczęście wczoraj wieczorem, kto był tym szczęściarzem? - Louis pokręcił głową, wrzucając wszystkie swoje białe rzeczy do pralki i patrząc na Zayna.

- To sekret. - Zayn polizał wargi, mrużąc oczy na chłopaka, nim się uśmiechnął.

- Wiem kto to jest. - I razem z tym wyszedł, prawdopodobnie wracając do mieszkania, czekając aż oni skończą swoje prania.

Rozejrzał się po ludziach, których nie rozpoznawał i jedna dziewczyna z rudymi włosami i septum wstała, gdy Louis spojrzał jej w oczy, wędrując od jego oczu, do szyi i Louis jedynie się zaśmiał, wiedząc że ona nie wiedziała, iż on ją przyłapał.

- Wpatrujesz się, kochanie. - Jej policzki zarumieniły się na ciemnoczerwony i wymamrotała przeprosiny. Uśmiechnął się jedynie, kiedy zauważył, że Zayn wrócił do pralni, uśmiechając się dumnie.

Uśmiech jednak żył krótko, kiedy dostrzegł bandanę w jego uniesionej dłoni. Louis zmarszczył brwi, jego serce przyspieszyło rytm, kiedy zatrzasnął pralkę przed sobą, a Zayn patrzył na niego ze zwycięstwem w oczach.

- Spałeś z Harrym, prawda? - Louis pokręcił głową, ignorując fakt, że mogli przejrzeć jego kłamstwo po jego zaczerwienionych policzkach. - Tak było, ty męska dziwko.

- Dobra, tak, ale nie musimy o tym rozmawiać, co nie? - Louis nerwowo klikał swoimi knykciami, kiedy jedynie pokręcili głowami.

- Nie, w porządku, nic nie powiemy innym, ale ty powiesz nam dokładnie jak do tego doszło. Wtedy utrzymam ten sekret. - Liam uśmiechnął się diabelsko, kiedy targował się z Louisem, sprawiając że ten przewrócił oczami.

- Ostatniej nocy uprawialiśmy seks po raz pierwszy, ale nie pierwszy raz 'to' się wydarzyło. - Ich szczęki opadły, kiedy opowiedział im co się stało przy poprzednich dwóch razach, sprawiając że jęczeli, mając więcej pytań, ale Louis pokręcił głową. - I potem ostatniej nocy byliśmy naprawdę pijani i kłóciliśmy się o tą sprawę z kapitanami czy coś takiego, a następnie się pocałowaliśmy i jedna rzecz doprowadziło do kolejnej i skończyliśmy u mnie w łóżku.

- Więc pieprzycie się, kiedy się kłócicie? Jeśli chcesz przestać to przestańcie się kłócić, to takie proste. - Liam uśmiechnął się jakby był geniuszem, ale Louis nie chciał przestawać. Lubił takie rozwiązanie kłótni, było lepsze niż krzyczenie na siebie. Cóż, krzyczeli, ale w inny sposób.

- Kto powiedział, że chce przestać? - Louis zmarszczył brwi, sprawiając że oczy Liama rozszerzyły się w zaskoczeniu, nie oczekując takiej odpowiedzi.

- Chcesz to ciągnąć? - Louis przygryzł swoją wargę, lekko zażenowany tym, że rozmawiał o tym z Liamem i Zaynem, ale lepiej z nimi niż z innymi ludźmi.

- Tak, to wydaje się być świetne i jest wspaniały w łóżku, więc dlaczego miałbym przestać? - Umysł Louisa pobiegł do ostatniej nocy, do tego jak dobrze czuł Harry'ego i jak wspaniale czuł się dzięki niemu. Jak dzięki niemu ściskało go w żołądku.

- Ponieważ go nienawidzisz? Nie łapię tego, dlaczego miałbyś uprawiać seks z kimś kogo nienawidzisz? - Zayn usiadł, patrząc jak tamta dwójka rozmawia i otworzył swoje usta.

- Ponieważ ich seks nie jest intymny, to wściekły seks i nie obchodzi ich to aż długo aż się pieprzą. - Brwi Louis złączyły się razem, kiedy spojrzał zmieszany na Zayna.

- Dokładnie to co powiedział Einstein. - Louis poraz ostatni zerknął na Zayna, nim spojrzał na Liama, który wyglądał na bardzo zmieszanego.

- Więc przez cały czas mówiliśmy, że musisz zaliczyć, a ty tak naprawdę zaliczałeś? - Louis skinął głową, mrugając, kiedy Liam uderzył go w ramię. - Ty pieprzony draniu, dlaczego nic nie mówiłeś?

- Ponieważ to nie jest istotne. To seks, każdy to robi - prychnął Liam.

- Wciąż wolałbym wiedzieć, że mój najlepszy przyjaciel kogoś pieprzy.

- Liam nie bądź głupi, dlaczego do kurwy miałbym ci coś takiego mówić?

Liam jedynie na niego spojrzał, nim skrzyżował swoje ramiona, siadając na jednym z krzeseł, znajdujących się obok okna, Louis przewrócił oczami, kiedy dalej sortował pranie, a Zayn powiedział coś o powrocie do mieszkania.

- Nie mów mu, że wiesz? Nie wiem czy chce, aby ludzie wiedzieli. - Zayn jedynie skinął głową, wychodząc z pralni i całując policzek Liama na pożegnanie.

Liam był cicho i było to dziwne. Nie podobało mu się to, ale znów, nie zrobił niczego złego. Po prostu nie chciał, aby ktokolwiek wiedział. I tak się nie stanie, jeśli Zayn i on niczego nie wypaplają.

- Dlaczego jesteś na mnie zły? - Louis skrzyżował swoje ramiona, patrząc na Liama, który marszczył brwi. - Wyglądasz jak kutas.

- Tak, cóż, przynajmniej ja powiedziałem ci, kiedy ja i Zayn zaczęliśmy się umawiać - prychnął Liam, a Louis przewrócił oczami na swojego przyjaciela.

- Umawiać... ja i Harry zdecydowanie się nie umawiamy, to tylko seks - powiedział Louis. - Powiedziałeś mi, kiedy się bzyknęliście z Zaynem? - Pokręcił głową, patrząc na swoje kolana. - Dokładnie!

- Ale wciąż, nienawidzisz go, zawsze na niego narzekasz. Wielka afera powstaje, gdy się dotkniecie przez przypadek, a co dopiero jak się pieprzycie. - Louis wzruszył ramionami.

- Pieprzyłem się z wieloma ludźmi, to nie oznacza, że ich kocham. - Liam uśmiechnął się, patrząc na Louisa.

- Nigdy nie powiedziałem niczego o kochaniu. - Louis wstał, wkładając następną porcję prania i ignorując stwierdzenie Liama.

Tak zrobił przez resztę dnia, zamykając się w swoim pokoju z słuchawkami. Patrzył na kampus ze swojego parapetu z papierosem w ręku i bandaną owiniętą wokół swojego nadgarstka.

Zastanawiał się czy oddać ją Harry'emu teraz czy na następnej imprezie, która była za kilka dni. Część niego chciała iść teraz, aby mógł go zobaczyć i może porozmawiać. Druga część jednak chciała zignorować sytuację, póki ponownie do niej nie dojdzie.

Poczuł wibracje swojego telefonu i wyciągnął go, widząc wiadomość od nieznajomego numeru.

Nieznany numer: chyba masz coś mojego księżniczko

Louis: Kto to i skąd masz mój numer?

Nieznany numer: Twoja ulubiona na świecie osoba, Zayn mi go dał.

Louis przewrócił oczami i zrobił sobie mentalną notkę 'powiedzieć Zaynowi, by przestał dawać jego numer przypadkowym ludziom'.

Louis: Luke?

Nieznany numer: Nie, tu Harry. Masz moją bandanę?

Louis: Mam. A co, chcesz ją??

Harry: Inaczej bym do ciebie nie pisał

Louis: To chodź po nią

Harry: Chciałbym, ale mam rzeczy do zrobienia. Kiedy jesteś wolny księżniczko?

Louis: Nie będę wolny, jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie księżniczką

Harry: Dobra, nie nazwę cię już tak. To kiedy jesteś wolny?

Louis: W każdy wtorek. Liama nigdy wtedy nie ma, więc będziemy mieć mieszkanie dla siebie

Harry: Świetnie, do zobaczenia wtedy

Louis: Następnym razem weź więcej kondomów

Harry: oki

I z tym wyłączył swój telefon, wzdychając głośno i ignorując trzepotania w swoim brzuchu, wiedząc że to będzie dzienną, jeśli nie tygodniową czynnością i sam nie wie czy jest na to gotowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro