4. Drugs & alcohol

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Napiszcie coś ;)

--------------------------

- Dlaczego wszyscy ubierają się jak na Halloween? - Louis usiadł obok nich, kiedy kontynuowali rozmowę o imprezie w domu bractwa.

To był główny temat, o którym każdy mówił non stop od miesiąc i słyszenie słów 'impreza halloweenowa' i 'ciekawe kim Harry będzie w tym roku' było już nudne, ponieważ jak widać, lubił sprawiać wrażenie.

- Nasz dwójka przebiera się za Moose'a i Mavericka z Top Gun. - Ashton wskazał na siebie i na Luke'a, który pokazał im ich kostiumy na swoim telefonie. Louis przewrócił oczami na fakt, że każdy wie za kogo się przebiorą.

- Co z waszą dwójką? - Spojrzał na Zayna i Liama, którzy pokazali im swoje pasujące kostiumy facetów w czerni. Louis jedynie prychnął w rozdrażnieniu.

- Nie masz pojęcia co założysz, prawda? - Liam zmarszczył brwi, kiedy patrzył na swojego przyjaciela, który pokręcił głową.

- Może przyjdę jak gangster. Albo przebiorę się za diabła - myślał Louis, kiedy szukał wokół nieoryginalnych wyborów, które pojawiały się na ekranie.

Louis zastanawiał się jakim cudem każdy znalazł czas na szukanie stroju, kiedy mieli masę zadań, gdyż zostały dwa tygodnie do końca pierwszego semestru.

Większość czasu wykorzysta ten czas, by odwiedzić rodziny, ale Louis nie miał rodziny, nie chciał rodziny, ponieważ rodzina kojarzy mu się z czymś przez co uciekał przez większość swojego życia i teraz był w dobrym miejscu w swoim życiu i nie zamierzał pozwolić im na zrujnowanie tego.

-W czym idą Cal i Mikey? - Zapytał Zayn, patrząc na Luke'a i Ashtona, którzy uśmiechali się do czegoś o czym rozmawiali.

- Umm? Powiedzieli, że to niespodzianka, ale wątpię żeby to było coś specjalnego - odpowiedział Luke, wracając by pokazać cokolwiek to było Ashtonowi i Louis czuł się dziwnie odrzucony?

Niall i Amber zasnęli na kanapie i przytulali się. Zayn i Liam oglądali Netflixa w telewizorze i trzymali się za dłonie. Głowa Zayna spoczywała na ramieniu Liama, a Louis nie jest ślepy pomimo wiary w to innych i widzi, że coś się kręci między *kaszel* Ashtonem i Lukiem *kaszel*.

Ukradkowe spojrzenia, drobne gesty, śmianie się z nieśmiesznych żartów. I ciągle przyłapywał ich na rumieniu się. To było chore, oglądanie jak dwójka ludzi zakochuje się w sobie, nawet o tym nie wiedząc jest najgorsze i czasami Louis chciałby nie być taki spostrzegawczy i zamienić się z Niallem.

Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Zayn i Liam się spotykają aż do Nowego Roku, a Louis zastanawiał się czy był na haju przez większość tego czasu. Nie mówiąc już o tym ile mu zajęło zdanie sobie sprawy z tego, że Amber go lubi i nie chce być jedynie przyjaciółmi. Louis musiał zmusić Nialla, by ten sobie zdał sprawę z tego i Boże, to było męczące, nigdy więcej.

Louis zmarszczył brwi, kierując swój wzrok na telewizor, mając nadzieje, że to rozproszy go od miłości, która roznosiła się po pokoju, sprawiając że zdawał sobie sprawę z tego jaki samotny jest. Nie chodzi dokładnie o samotność, obecnie wokół siebie miał wszystkich, których chciał, ale coś kierowało go w stronę związku. Chciałby wiedzieć jak to jest być zakochanym, nawet jeśli nie mógł zobaczyć siebie w związku, wciąż miał nadzieję, że pewnego dnia jego opinie się zmienią i znajdzie mężczyznę lub kobietę którzy go uszczęśliwią.

Louis uśmiechnął się do tej myśli, która nie skończyła się pesymistycznie i skupił się na filmie, który załączył Zayn i zamknął oczy, skoro Niall i Amber mogli się zdrzemnąć to on też.

Wtedy drzwi otworzyły się szeroko i głośny głos zaburzył cichą atmosferę, Louis otworzył swoje oczy, patrząc na mężczyznę, którego loki były przytrzymywane przez bandanę, która Louis mu zwrócił kilka tygodni temu.

- Witajcie, zwierzątka. - Harry wskoczył na kanapę, wciskając się między Louisa i Luke'a, sprawiając że obydwoje jęknęli z protestem.

- Dlaczego tutaj jesteś? - Zapytał Louis, patrząc na chłopaka, który wyglądał na delikatnie rozczarowanego.

- Jest wtorek idioto - wyszeptał do jego ucha, a Louis westchnął, kiedy sobie przypomniał.

- Cholera, przepraszam, zostań aż wyjdą, dobra? - Harry jedynie zacisnął swoje wargi, kiwając głową, jego wzrok spoczął na telewizorze. Louis zmarszczył brwi, kiedy nadal patrzył się na bruneta.

Usłyszał ciche chrapanie i spojrzał w swoją lewą stronę, aby zobaczyć, że Liam i Zayn zasnęli razem, czuł jak ciężar na kanapie się zmienia i spojrzał na Ashtona i Luke'a, którzy wstawali.

- Myślę, że już pójdziemy. Nie puśćcie domu z dymem, okej? - Louis pokręcił głową, wstając aby przytulić swoich przyjaciół na pożegnanie.

Nie minęło dużo czasu nim Niall i Amber zostawili ich samych, wracając do bractwa, następnie Zayn i Liam wyszli jak w zegarku na swoją wieczorną randkę, zostawiając ich dwójkę samą w domu.

- W końcu. - Harry złączył razem ich wargi w gorącym pocałunku, jego dłoń dotknęła karku bruneta. - Następnym razem mógłbyś mnie ostrzec.

- Następnym razem? Co jeśli się tobą znudziłem i to nasz ostatni raz? - Louis złapał go za obojczyk i pociągnął do pokoju.

- Nigdy się mną nie znudzisz. - Harry uśmiechnął się, nim wspiął się na Louisa.

~*~

- Więc jak się ubierzesz na Halloween? - Zapytał Louis, kiedy zapalił papierosa, siadając na parapecie jedynie w bokserkach.

- Za diabła. - Harry mruknął, wstając z łóżka i zakładając na siebie swoją bieliznę, nim dołączył do Louisa na parapecie. - Więc, Zayn powiedział mi, że wiedział, że się pieprzyliśmy.

- Skąd się dowiedział? - Louis grał głupiego, odwracając wzrok od Harry'ego, jakby nie miał pojęcia jak się dowiedzieli.

- Plotka twierdzi, że mała księżniczka nie mogła utrzymać swoich ust zamkniętymi. - Harry uniósł wzrok na Louisa, uśmiechając się złowieszczo, jego stopa weszła między nogi szatyna, delikatnie naciskając na jego wybrzuszenie, sprawiając że delikatnie jęknął.

Louis po raz ostatni zaciągnął się swoim papierosem, nim wspiął się na kolana bruneta i złączył razem ich wargi. Gdy się od siebie odsunęli, Harry wypuścił dym, sprawiając że Louis stwardniał w swojej bieliźnie na widok palącego bruneta.

Jego dłonie bawiły się lokami Harry'ego, pociągając za pasma, uśmiechając się, kiedy poczuł, że Harry porusza swoimi biodrami w stronę Louisa.

- Mały ptaszek nie może również utrzymać swoich nóg zamkniętymi. - I razem z tym Harry wyrzucił peta przez okno, ponownie łącząc swoje usta z Louisem.

Dobra, więc Harry mógł być w pewien sposób odurzający i Louis nic nie mógł na to poradzić, ale czuł się na haju, kiedy się całowali albo kiedy usta Harry'ego znajdowały się na jego ciele.

I nawet jeśli wiele razy uprawiali seks, robili sobie blowjoby jeszcze więcej razy, głównie po treningu, kiedy kłócili się o to jak chujowe były ich taktyki albo kiedy jeden z nich źle grał, sprawiając że przeciwna drużyna wygrywała, o cokolwiek się kłócili, zajmowali potem jeden z pryszniców i wychodzili jakby nic się nie wydarzyło.

Zayn i Liam nie dowiedzieli się o tym, że co tydzień się pieprzą, ponieważ Harry wychodził zanim zdążyli wrócić, a Louis powiedział, że znalazł sobie 'zastępstwo' w co idiotycznie uwierzyli i wcale nie podejrzewali Harry'ego.

I póki co Harry nigdy nie został złapany, aż do dzisiaj, kiedy skończyli swoje aktywności i usłyszeli Liama, Zayna i dwójkę innych ludzi, śmiejących z siebie. Panika rozeszła się po ich kościach.

Louis wskazał na miejsce pod łóżkiem, co Harry zrobił bez żadnej kłótni, chowając swoje ubrania pod spodem, kiedy tylko Liam wszedł do jego pokoju.

- Śmierdzi tutaj - skierował się w stronę okna, otwierając je i ignorując fakt, że Louis był na samych bokserkach. - Nasza czwórka idzie do klubu, idziesz?

- Umm, mam rzeczy do zrobienia, wybacz. - Liam skinął głową na jego przeprosiny, a Louis poczekał pięć minut aż słyszał, że wyszli przez drzwi wyjściowe. - Było tak blisko.

- Wciąż mnie nie podejrzewają, prawda? - Louis pokręcił głową, a Harry westchnął z ulgą.

- Myślą, że to jakaś dziewczyna imieniem Lucy. - Harry zachichotał na myśl o Louisie z dziewczyną. Nie był w stanie sobie wyobrazić go dominującego albo pieprzącego kogoś innego. - Nie śmiej się, to działa.

- Śmieje się z tego, że sądzą, iż pieprzysz dziewczynę. - Harry założył swój t-shirt na swoją spoconą klatkę piersiową.

- Musisz wiedzieć, że jestem świetny w łóżku z kobietami. Tak mi mówiły przez ostatni miesiąc - dodał Louis, sprawiając że oczy Harry'ego się rozszerzyły.

- Sypiasz z innymi ludźmi? - Louis skinął głową.

- Tak, ty nie? - Harry pokręcił głową, sprawiając że Louis zmarszczył brwi. - Dlaczego?

- Nie są tak dobrzy jak ty, księżniczko. - Harry ścisnął policzek Louisa, sprawiając że ten zamachnął się na niego dłonią, jednak zdążył zrobić unik.

- Nazwij mnie tak jeszcze raz i nie będziesz uprawiał seksu przez naprawdę długi czas - ostrzegł, sprawiając że Harry przewrócił oczami.

- Prześpię się z kimś innym. - I gdyby Louis nie był zdenerwowany jego lekkim tonem powiedziałby, że Harry brzmiał nieco gorzko na fakt, że Louis spał z innymi ludźmi.

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie mógł, zważając na to, że wszystko co robią to uprawianie seksu. Nigdy nawet nie mieli rozmowy, która nie zakończyła się kłótnią albo seksem, więc to z kim śpi nie powinno mieć znaczenia.

- Insynuowałem to, że kopnę cię w jaja, ale śpij z innymi ludźmi, jeśli chcesz, nie obchodzi mnie to. - Louis nie powinien być zdenerwowany, to jego wina, że zeszli na ten temat.

- Dobra, będę. - Harry prychnął i wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami.

- Dupek - krzyknął Louis do nikogo, przebiegając dłonią po swoich splątanych włosach.

~*~

Impreza była na pełnej, kiedy przyjechał na nią razem z chłopakami. Ludzie ocierali się o siebie przed frontem, kubki były wszędzie oraz mnóstwo drinków było rozlanych na podłodze i Louis był wdzięczny za to, że nigdy nie był tym, który musiał pomagać ze sprzątaniem tego bałaganu rano.

Kiedy weszli do budynku muzyka od razu ich ogłuszyła. Grana była playlista Nialla, zdecydowanie miał gust do dobrej muzyki. Louis od razu zauważył Liama w kuchni, nalewającego sobie drinka i przystawiającego go do swoich ust i jeśli jest jedna rzecz, na której Louis się zna, to zawsze przynieś ze sobą własny napój.

Więc wyciągnął butelkę ginu, którą miał w swojej dłoni i wziął kubek z boku, robiąc sobie drinka. Podszedł do Liama, krzycząc do jego ucha, sprawiając że tamten podskoczył.

- Dobrze wyglądasz, czym jesteś? - Liam spojrzał na kostium Louisa, jego palce bawiły się jego szelkami. Miał na sobie biały t-shirt pokryty sztuczną krwią i nawet wylał trochę na swoje usta, by dodać sobie nieco wampirzego wyglądu, nawet jeśli to nie za niego się przebrał. - Wygląda prawdziwie. - Liam wskazał na siniaka na policzku Louisa, sprawiając że się wzdrygnął.

- To dlatego, bo jest prawdziwy. Ktoś kopnął mi w twarz piłkę po małej sprzeczce. - Od razu spojrzał na Harry'ego, który miał mężczyzn i kobiety z każdych stron, sprawiając że Louis przewrócił oczami.

- Harry kopnął piłkę w twoją stronę? - Liam zmarszczył brwi, odsuwając swoją dłoń.

- Twierdzi, że to był wypadek, ale ja sądzę, że zrobił to celowo. - Skinął ostrożnie głową, nim wyprowadził ich z kuchni, sprawiajac że minęli wiele ciał skaczących do muzyki.

Louis rozejrzał się po wampirach i wilkołakach, zdzirowatych pielęgniarkach, diabłach, aniołach, jak oni mieli być straszni? Jego oczy wylądowały na niskiej dziewczynie, która była jedną z jego byłych, ubrana była w zdzirowaty kostium ghostbuster z krwią rozpryskaną na swojej twarzy.

Louis wiedział, że nie powinien myśleć o podchodzeniu do niej, wiedząc że ich związek nie skończył się w najlepszych relacjach. Cóż, technicznie się nie skończył, Louis po prostu jej unikał aż załapała wskazówkę i sama zniknęła z jego życia.

Mógł usłyszeć jak Liam ostrzega go, że zostanie wciągnięty w jej pułapkę, a to ostatnia rzecz, której chce, ale posyłała mu spojrzenia, wiedząc że były jego słabością i prostą drogą do zabrania go do łóżka.

Louis spojrzał na swój zegarek, widząc że była dopiero 22 i miał całą noc na to, by do niej podejść, więc odwrócił się od niej, patrząc na zewnątrz, widząc że ludzie z bractwa ustawiali beer ponga, więc wyszedł na dwór.

Wyciągnął papierosa, trzymając go między swoimi wargami i zapalił, podchodząc do stołu. - Będziecie mieli coś przeciwko, jeśli dołączę?

- Oczywiście, że nie. Możesz być z Haroldem. - Louis zmarszczył brwi, kim był Harold? Jednak dostał odpowiedź na swoje pytanie, gdy sam diabeł przeszedł przez drzwi. Cóż, był przebrany za diabła.

Zmarszczył brwi, kiedy zauważył tutaj Louisa palącego papierosa z skrzyżowanymi ramionami, on i Harry nie rozmawiali od czasu nocy, kiedy Louis powiedział żeby spał z innymi ludźmi, a to było ponad tydzień temu. I chociaż pieprzyli się ponad miesiąc, ich kłótnie wróciły do normalności, jeśli nie stały się jeszcze gorsze.

- Mam nadzieję, że jesteś dobry - wymamrotał Louis, gasząc peta i podchodząc bliżej Harry'ego, który prychnął.

- Jestem mistrzem beer ponga, obyś ty był dobry - powiedział Harry, a Louis pokręcił głową na jego pewność siebie, poważnie, do czego to zmierzało?

- Wasza dwójka najpierw. - Harry rzucił małą piłeczkę na przeciwną stronę, pozwalając im zacząć. Nick (nie Grimshaw) jak sądzi powoli uniósł swoją dłoń, celując w najbliższy kubek Louisowi, piłka wylądowała prosto w kubku.

- Pijesz. - Louis wziął czerwony kubek i odchylił swoją głowę do tyłu, kiedy shot whiskey palił jego gardło. Od razu zakręciło mu się w głowę, nienawidził whiskey. - To obrzydliwe. Wszystkie są z whiskey?

- Nie, mieszamy je. - Harry zabrał piłeczkę z dłoni Louisa, oddając im ją, więc mogli celować w następny. Louis uśmiechnął się, kiedy jego kolega spudłował i Louis wziął piłeczkę, chcąc rzucić przed Harrym.

Celował w środkowy kubek i uśmiechnął się, kiedy piłeczka wylądowała równo w środku. Louis sprawił, że Nick wziął shota i śmiał się z wyrazu jego twarzy, kiedy skrzywił się na alkohol. Posłał mu mrugnięcie, nim wręczył Harry'emu białą piłeczkę, Harry uniósł swoje ramię, jego koszulka uniosła się ponad jego talię, a oczy Louisa wędrowały po znajdujących się tam malinkach.

Przewrócił oczami, patrząc na niego, widząc uśmieszek grający na jego wargach, nim rzucił piłeczkę, lądującą w pierwszym kubku trójkąta. Przyjaciel Nicka zmarszczył brwi, kiedy przyłożył kubek do swoich ust, pozwalając cieczy spłynąć po swoich gardle. Nie wzdrygnął się tak mocno jak Nick.

- Moja kolej - powiedział Louis, zabierając piłeczkę z jego dłoni, sprawiając że Harry przewrócił oczami.

- W dół po lewej. - Louis uśmiechnął się, kiedy Harry wskazał kubek, a Louis rzucił w niego, przygryzając swoja wargę, kiedy wpadło do środka.

- Jestem wspaniały - powiedział Louis, sprawiając że Nick się zaśmiał, nim wypił swojego drinka. - Góra, po prawej.

Harry skinął głową, nim wycelował piłeczką, jednak tym razem zamiast wpaść, odbiła się od boku na podłogę, sprawiając, że Louis się uśmiechnął, a Harry prychnął, odchylając swoją głowę do tyłu i ukazując żyły na swojej szyi. Louis mógł, ale tylko mógł uważać to za bardzo gorące.

- Ssiesz - zachichotał Louis, sprawiając że Harry spojrzał na niego, unosząc brwi.

- Wiele o tym wiesz - skomentował z bezczelnym uśmiechem, sprawiając że Louis zakrztusił się powietrzem. Miał nadzieję, że Nick i jego kolega tego nie usłyszeli, byli zbyt zajęci tym, że Louis musi wypić drinka.

Louis przewrócił oczami, biorąc shota i marszcząc nos, kiedy ciecz paliła jego gardło. Jęknął odkładając kubek do reszty pustych.

Louis i Harry oczywiście wygrali. Louis trafił w większość ilość niż Harry, mimo iż ten twierdził, że jest mistrzem beer ponga. Harry prychał na jego słowa, wymyślając wymówki takie jak 'jestem zbyt pijany' albo 'nie daję z siebie wszystkiego'.

- Swoją drogą ładny siniak. - Palec Harry'ego delikatnie dotknął znaku, sprawiając że Louis wzdrygnął się z bólu, odpychając jego dłoń.

- W głównej mierze dzięki tobie - prychnął Louis, wyciągając paczkę papierosów. Jęknął, kiedy Harry pozwolił sobie wyjąć jednego. - Nie zasłużyłeś na żadnego, po tym jak się popisałeś na boisku. - Louis chciał go wyrwać, kiedy Harry się odsunął i złapał jego dłoń.

- Czy zasłużę sobie, jeśli ci to wynagrodzę? - Wyszeptał do jego ucha, sprawiając że po jego kręgosłupie przeszły dreszcze. Gęsia skórka pokryła każdy cel jego skóry, kiedy czuł jego oddech na swoim uchu.

- Jakbyś to zrobił? - Jego głos się trząsł i chociaż nie mógł zobaczyć twarzy Harry'ego, mógł sobie wyobrazić uśmiech, który miał teraz na twarzy.

- Obciągnę ci. - Louis przygryzł swoją wargę, powstrzymując jęk, kiedy Harry delikatnie przygryzł jego ucho. - Chodź ze mną.

Louis podążył za Harrym do garażu, który znajdował się obok domu. To było naprawde szybkie, ponieważ palce Harry'ego przyciągnęły Louisa za jego szelki do brutalnego pocałunku, trzymał go blisko i to była najgorętsza rzecz jaką zrobił przez całą noc. Louis położył dłoń na jego karku, aby go do siebie przysunąć, a brunet złapał go za biodra, wbijając swoje paznokcie w jego skórę. Jego zęby były przyciśnięte do warg i jęknął na kontakt. Louis doszedł do wniosku, że Harry'ego ból podniecał.

- Nigdy kurwa więcej nie kop piłki w moją stronę albo zakopię cię sześć metrów pod ziemią - warknął Louis podczas pocałunku, kiedy Harry pchnął go do swojego samochodu, kładąc go na tylnych siedzenia swojej impali.

- Mówiłem ci, że to był przypadek - odpowiedział Harry, jego dłonie w pośpiechu rozpinały jeansy Louisa. Szatyn włożył swoje dłonie pod koszulkę bruneta, wślizgując je na jego plecy, a Harry odsunął się od pocałunku.

Brunet usiadł na swoich piętach, ściągając koszulkę i przekładając ją przez głowę, a dłonie Louisa ruszyły do jego klatki piersiowej, czując pod paluszkami swoich palców jego abs. Jęknął lekko, jego policzki się zarumieniły, kiedy Harry uśmiechnął się i pochylił do przodu, ściągając jeansy Louisa do kostek, eksponując go.

Louis wydał z siebie raczej żenująco głośny jęk, kiedy Harry pracował ustami przez jego bokserki, Louis zacisnął pięść w jego włosach, pociągając mocno i przyciągając go do swoich ust.

Louis spojrzał Harry'emu w oczy, nim złączył ich usta w kolejnym gorącym pocałunku, a dłoń Harry'ego powędrowała do szyi bruneta, łapiąc ją delikatnie. Oczy Louisa rozszerzyły się, ale kiedy brunet ścisnął, wypuścił jęk, sprawiając że Harry zrobił to ponownie.

- Tak bardzo cię nienawidzę - pisnął Louis, jego głos był słaby i trząsł się. Harry zachichotał, liżąc swoim językiem przy skórze Louisa, w dół do jego bokserek.

- Powiedz coś jeszcze raz, a wyjdę. - Harry uniósł brwi na Louisa, który jedynie westchnął, zamykając oczy i wyginając plecy do tyłu, kiedy brunet robił mu dobrze przez ubranie.

- Harry, możesz po prostu...

- Co powiedziałem? - Louis wyjął swoje dłonie, zaplątując je w włosach Harry'ego, kiedy ten ściągał jego bieliznę. Przycisnął swoje usta do długości Louisa i jęknął, kiedy Harry objął go dłonią.

- Spluń - powiedział Harry i Louis splunął na dłoń, czego brunet użył jako nawilżenia, kiedy powoli zaczął pocierać penisa Louisa, drażniąc go. I gdyby nie to, że Harry wyjdzie, jeśli wyda z siebie odgłos, to szatyn by jęknął.

Harry zassał siniaka na wewnętrznej stronie uda Louisa, kiedy wciąż pracował nad jego penisem, a szatyn przygryzł swoją wargę, powstrzymując jęki, ku swojemu niezadowoleniu. Przypomniał sobie, kiedy nienawidził jęków, szczególnie, kiedy to Harry jęczał, ale teraz jęki bruneta nakręcały go jeszcze bardziej. Trudno także my było, powstrzymywać swoje własne, ponieważ Harry właśnie rozpalił w nim ogień. Złość i pobudzenie przechodziły przez jego żyły, nienawidził tego.

- Jęcz dla mnie, księżniczko - wyszeptał Harry, biorąc go do swoich ust, a Louis pisnął wysoko, zamykając swoje oczy, kiedy brunet pracował wokół główki jego penisa.

- Nie nazywaj mnie księżniczką, dupku - odgryzł się Louis, nie otwierając swoich oczu, ponieważ czuł się tak dobrze i nie odważył się, spojrzeć na niego, wiedząc że Harry sprawia, że czuje się tak dobrze.

- Lubię księżniczkę. Pasuje do siebie. - Harry uniósł swoją głowę, zabierając swoje usta. Louis wydał z siebie smutny, zdenerwowany dźwięk i spojrzał w dół na bruneta, który teraz się uśmiechał. Jedna jego dłoń znajdowała się na penisie Louisa, a druga na jego własnym.

- Po prostu zrób to po co tu przyszedłeś - warknął Louis, jego głos był żądający, a Harry widocznie był w szoku. - To jedyna rzecz, którą potrafisz zrobić właściwie.

- Tak jest, proszę pana - odpowiedział sarkastycznie Harry, liżąc penisa Louisa, nim zaczął go brać do buzi. Louis patrzył jak bałagan loków na głowie bruneta podskakuje.

- Tak, właśnie tak... - Louis ponownie zaplątał swoje dłonie w jego włosach i nic nie mógł na to poradzić, ale zacisnął swój uścisk, sprawiając że Harry jęknął w jego penisa. Jego żołądek zacisnął się na ten ruch.

- Zrób to jeszcze raz - wyszeptał Harry, wracając do jego penisa.

- Zamknij się - syknął Louis, ponieważ był tak blisko.

Tak kurewsko blisko i wiedział, że Harry też to wiedział, ponieważ jego ruchy przyspieszyły i sam obciągał sobie o wiele szybciej. Louis złapał go za włosy, kiedy jego żołądek zacisnął się niesamowicie mocno i z ostatnim jękiem, Harry doszedł na swoją własną dłoń.

Louis doszedł chwilę później, wylewając ciepłą, białą ciecz do ust Harry'ego, jęcząc kiedy dreszcze przebiegły przez całe jego ciało. Harry przełknął to, unosząc swoją głowę, a Louis uśmiechnął się na jego obecność.

Z zarumienionymi policzkami, zmierzwonymi włosami i leniwym uśmiechem na swoich wargach, Louis pochylił się, przyciągając Harry'ego do pocałunku, smakując siebie na koniuszku jego języka, jęknął na ten smak, odsuwając się od pocałunku.

Po tym wszystkim nastąpiła chwila ciszy, gdzie siedzieli, łapiąc swój oddech, odtwarzając ten moment. Louis próbował zebrać się w sobie, ale jego kończyny były bezwładne i nie miał w sobie siły. Zastanawiał się jakim cudem Harry zawsze wstawał tak szybko.

Patrzył jak Harry zakłada swoją czerwoną koszulkę, patrząc na Louisa z uśmiechem, nie mógł się poruszyć przez dłużej niż 5 sekund.

- Wracam, czuj się wolny, aby dołączyć - wymamrotał Harry, Louis jedynie skinął głową, patrząc jak Harry wślizguje się do domu, a Louis wzruszył ramionami.

Jakieś pięć minut później szatyn zebrał się w sobie i wszedł do salonu, dołączając do każdego na kanapie kto palił jointa.

- Wyglądasz na wyczerpanego? - Wymamrotał Zayn, jego oczy zamknęły się leniwie, kiedy działanie narkotyku w niego uderzyło. - Dobrze się bawiłeś?

Louis uniósł wzrok, by dostrzec wpatrującego się w niego Harry'ego, przyłożył jointa do swoich ust, zaciągając się nim zrobił wydech.

- Nie masz pojęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro