Sixième chapitre

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W lokalu, w którym pracuje Pablo jest dziś mniej ludzi niż ostatnio. Może dlatego, że jest poniedziałek? Siadamy przy barze, a wampir wita nas szerokim uśmiechem. 

  – Przyszłyśmy na ploteczki–  rzuca bez ogródek Eva. 

–  U mnie same rzetelne informacje, żadnych plotek.–  Mruga konspiracyjnie.–  Czego się napijecie?

Pablo podaje nam zamówione drinki i po obsłużeniu jeszcze paru klientów skupia na nas całą uwagę.

–  Co chcecie wiedzieć?

– Cokolwiek o Christopherze de Sauvage. Wiemy tylko tyle, że przyjechał niedawno, by zasiąść w radzie–  mówię na jednym wdechu. 

Postawa mężczyzny ulega zmianie. Wesołość znika z jego spojrzenia i zastępuje ją niepewność i obawa. 

–  Czemu on was interesuje? Nie wiem o nim dużo – stara się dystansować.

–  Bo on się interesował mną.–  Wzruszam ramionami.–  Wydaje się specyficzny, zaintrygował mnie. 

–  Nie powinnyście o niego wypytywać. Mam nadzieję, że nie zaczęłyście spotykać się z Radnymi.– Jego surowy wzrok spoczywa na Evie. 

–  Na mnie nie patrz.–  Przyjaciółka unosi do góry ręce w geście obronnym.–  Oni lecą do Cat jak pszczoły do miodu, nie mam z tym nic wspólnego. 

Patrzę na nią krzywo. Jasne, że nie ma z tym nic wspólnego, poza faktem, że sama mnie w to wciągnęła! 

–  Dobra.–  Pablo wzdycha.–  Powiem wam, co wiem, ale nie powinnyście węszyć na jego temat. 

–  Zamieniam się w słuch– mruczę i pociągam łyk słodkiego drinka. 

–  Z tego, co mi wiadomo, urodził się jakoś w XII wieku. Jest obecnie najstarszym wampirem na świecie. A wiecie czemu? Bo wszystkich starszych sam się pozbył.–  Wstrzymuję oddech na jego słowa. Nie spodziewałam się takich rewelacji. Pablo kontynuuje.–  W tym również zabił swojego stwórcę. 

–  To niemożliwe.–  Eva kręci głową.– Nie przeżyłby.

–  To prawda.–  Widząc moje pytające spojrzenie Pablo śpieszy z wyjaśnieniami.–  Widzisz, Kate, relacje potomek-stwórca są zazwyczaj przepełnione szacunkiem. I nie tylko. Stwórca może kierować swoimi dziećmi jak marionetkami, cokolwiek powie, potomek nie może się zbuntować, po prostu magia.–  Wzrusza ramionami.– Co więcej, jeśli jakimś cudem stwórca zginie z ręki wampira, którego stworzył umierają oboje. Dlatego takim dziwnym jest, że Christopher zabił swojego stwórcę wieki temu, a dalej chodzi po tej ziemi. 

  –  Skąd masz pewność, że to on go zabił, skoro było to tak dawno?– pytam zainteresowana. Mam okazję dowiedzieć się naprawdę wiele o wampirach. 

–  Na własne oczy widziałem kroniki z tamtych czasów. Niesamowita lektura, słuchajcie dalej. Nie wiem, kto był jego stwórcą, ale przez jakieś trzysta lat nic specjalnego się nie działo. Wiecie, wampiry tak dawno temu nie były tak hmm... zasymilowane jak teraz. Szerzyło się barbarzyństwo, masowe mordy, totalne zezwierzęcenie. Prawie jak jeszcze siedemnaście lat temu–  śmieje się, ale mi nie jest do śmiechu. Byłam małym dzieckiem, gdy niewola ludzi wobec wampirów została zniesiona i na całe szczęście nie pamiętam tamtych lat.– W tamtym okresie, to jest koło XV wieku był już dość znany towarzysko. Ciągał się z Kostinami i Willsonem. Wiecie, co potem opisują kroniki? Absolutnie nic o nim. Jest tylko wzmianka o jego zniknięciu i poszukiwaniach. Nie mam pojęcia co się z nim działo, na ten temat nie ma nawet teorii. Nikt nie może tak po prostu zniknąć, na prawie dwieście lat. 

  –  Może po prostu usunął się w cień?–  Podsuwam. 

–  Tak myślisz?–  pyta z sarkazmem.– Coś musiało się stać. Bo do kronik powrócił z pompą w Anglii w XVII wieku. Wymordował wtedy  przeszło sto tysięcy osób, a przynajmniej tyle się szacuje. Wiecie, jak to nazwali historycy? Nawrotem Dżumy w Londynie.–  Pablo krzyżuje na piersi ręce zadowolony, że udało mu się nas zaskoczyć. Opada mi szczęka. Wierzyć w to wszystko? 

  – I ludzie w to uwierzyli? Przecież Czarna Śmierć powodowała śmierć z konkretnych powodów i nie były to rozerwane gardła.– Wtrąca się równie nieprzekonana Eva. Pablo wzrusza ramionami. 

–  Najwidoczniej uwierzyli. Był żądny krwi i nie dało się go zatrzymać. Przez wiele lat po prostu szalał. Nie ma na to żadnych wytłumaczeń. Szał krwi nie wygląda zazwyczaj aż tak brutalnie i nie zaczyna się tak znienacka, a jemu się w dodatku uspokoił pod koniec XVII wieku. 

  –  Zawsze myślałam, że szał krwi przychodzi do starych wampirów i powoli odbiera zmysły. 

– Co to szał krwi?–  pytam. 

– Najstarsze wampiry po długim stażu zaczynają wariować. To w sumie legenda, bo poza Christopherem żadne z nas takiego wampira nie widziało. Po prostu po paruset latach wampirom odwala i nie umieją powstrzymać pragnienia, nazywamy to szałem krwi. Było o tym sporo w kronikach, ale nigdy nikt nie odjebał takiej akcji jak ta w Londynie. Najlepsze było to, że typ poza masowymi rzeziami na tysiącach ludzi, wymordował także wszystkie starsze od niego wampiry. W tym swojego stwórcę, nie wiadomo czemu, ale ze szczególnym okrucieństwem. I przeżył. A jak wiecie, im starszy wampir, tym potężniejszy. Także fakt, jakim cudem pokonał ich wszystkich pozostaje tajemnicą. Potem nie było już nic ciekawego. Zack Kostin z bratem i Arthurem trochę go uspokoili i poza zwyczajnym cholernym uzależnieniem od krwi wszystko wróciło do względnej normalności. Potem dopiero po drugiej wojnie znowu napisano coś wartego uwagi, razem z tą swoją ekipą przejęli władzę, ale gdy Christopher się jej wyrzekł przejął ją Zack. To tyle, więcej nie wiem. Grzeje sobie teraz ciepłą posadkę w Radzie, ale ja bym go unikał jak tylko się da. 

  –  To... Przerażające.–  Dopijam drinka i próbuję sobie to wszystko poukładać w głowie. Naprawdę trudno w to uwierzyć. 

Jasne, typ wyglądał na dziwnego i sztywnego, ale w życiu bym nie pomyślała, jaka historia za tym stoi. Co musiało się wydarzyć przez te dwieście lat, że powrócił taki wściekły? I skąd miał tyle siły, by zabić całą masę wampirów, które teoretycznie powinny być od niego silniejsze? 

– Jutro składam wypowiedzenie.–  Eva mlaska z niesmakiem.–  Nigdy więcej nie zamierzam wchodzić Radzie w drogę. 

  –  Dobra decyzja, teraz rozumiecie, dlaczego nie powinien on was interesować? O takich osobach lepiej nie wspominać i omijać je szerokim łukiem. Chodzą plotki, że podpadł czymś Lilith i to ona ukarała go tak silnym uzależnieniem od krwi i brakiem samokontroli. Wierzę w nie, bo nie wiem jak inaczej wytłumaczyć  tak dziwną sprawę, niż ingerencją Bogini. 

Przecieram twarz dłońmi. To trochę za dużo jak dla mnie. 

– Dolej nam, Pablo. Na trzeźwo nie zdzierżymy tych informacji.–  Eva przesuwa nasze puste szklanki w stronę barmana. 

Wzdycham ciężko i odwracam się, by poobserwować bawiących się w klubie ludzi. Czy naprawdę do domu odwoził mnie mężczyzna zdolny do takiego okrucieństwa? A ja jeszcze marudziłam, że nie wydawał się zainteresowany moim towarzystwem! Czemu w  ogóle nie zrobił mi krzywdy? W końcu skoro ma ten cały szał krwi i nie panuje nad sobą, mógł się przecież na mnie rzucić w każdej chwili. W końcu przecież nic dla niego nie znaczę. 

Teraz chociaż rozumiem dziwne zachowanie Antoine. 

Mój wzrok błądzi po tańczących i zatrzymuje się na jednym mężczyźnie przechodzącym właśnie przez salę. Zamieram. Jest to ostatnia osoba, którą chcę teraz widzieć i o dziwo nie jest to nawet  wampir z przerażającą historią, o której właśnie usłyszałam. 

Jest to Gabriel.  


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro