False Daydream p.02

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chenle wrócił po chwili z kuchni z już zrobionym ramenem. — Proszę. — podał porcję Jisungowi. Tamten wziął ją od niego nieco zdziwiony, ewidentnie mówił, że nie jest głodny. — Smacznego. — powiedział Zhong siadając obok niego ze swoją miską i zaczął jeść, włączając przy tym telewizję. Jisung popatrzył na niego i po dłuższej chwili zdecydował się jednak na zjedzenie ramenu. Tak pięknie pachniał, a Park był naprawdę głodny.

Oboje po zjedzeniu odłożyli miski. — No... Więc, smakowało? — spytał, a Jisung pokiwał głową dając mu znam, że tak. Sam nie wiedział, kiedy stał się taki nieśmiały. Może po prostu ten tłum emocji tak na niego wpływał. To był naprawdę ciężki dzień i dużo się działo. — No to się cieszę. — Chenle uśmiechnął się do niego ukazując swoje białe uzębienie.

Po jakimś czasie zrobiło się już późno. Spędzili tą godzinę a oglądaniu filmu. Potem Chenle pokazał Jisungowi jego tymczasowy pokój. Był on dość duży z osłoniętym szklanym balkonem. Od razu mu się tu spodobało. Sam Zhong poszedł spowrotem do swojego pokoju.

Minęło sporo czasu a Park dalej siedział na łóżku nie mogąc zasnąć. Patrzył się w ogromne okno na ulicę i drzewa naprzemian. Dynamika nie dominowała tam. Było tak pusto i cicho. Jak i tutaj. W domu o tej godzinie zapewne oglądałby filmy z rodziną, lub grali w różne gry. Jeśli wszyscy byliby już zmęczeni, pewnie by chociażby najzwyczajniej rozmawiali. To dopiero pierwszy dzień z dala od domu, a już Jisung odczuwał niemałą tęsknotę. Usłyszał ciche pukanie, później drzwi się otworzyły i do pokoju zajrzał Chenle. — Chciałem tylko sprawdzić czy już śpisz. Późno się zrobiło. — podszedł do niego i usiadł na łóżku obok Parka.

— Jakoś nie ciągnie mnie do spania. — odparł chłopak w odpowiedzi.

— I nawet nie zmrużyłeś oka? Jest koło 2 w nocy. Nie wyśpisz się.

— I tak nie idę jutro do szkoły zapewne. — w istocie miał rację. Lepiej by było, gdyby przez najbliższy czas nie wychodził nigdzie.

— Posiedzieć tu z tobą? — spytał. Park pokiwał jedynie głową na znak, że się zgadza, poczym podkulił kolana do siebie.

— Co robisz jak nie możesz spać?

— Zazwyczaj nie mam z tym problemów. Nie zastanawiałem się w sumie nad tym.

— Jasne, rozumiem. — oznajmił dalej patrząc się w okno pustym wzrokiem.

— Nie podoba ci się tu co nie?

— Nie nazwałbym tego tak. Podoba mi się ale wolałbym wrócić do domu.

— Przyzwyczaisz się. — powiedział chcąc pocieszyć młodszego, co się nie udało za bardzo.

— Tak, ale kiedy... — po tych słowach Zhong już sam nie wiedział co mówić. Po prostu oboje zamilczeli i w ciszy razem wgapiali się w okno.

Po dłuższej chwili Chenle poczuł na swoim ramieniu lekko ciężar jakim okazała się głową Jisunga. Zasnął. Zhong nie wiedział co w zasadzie zrobić z nim, ale miał nadzieję że się nie obudzi. Położył go do łóżka ostrożnie i okrył kołdrą. Mógł stwierdzić, że wyglądał w zasadzie uroczo. Zhong skierował się do drzwi, a przy zamykaniu ich usłyszał ciche 'dobranoc'. Uśmiechnąłem się i odpowiedział na te słowa tym samym. Poszedł do swojej sypialni i położył się na łóżku, po chwili zasnął.

Rano Chenle obudził się słysząc dźwięk, który go zaniepokoił. Zerwał się z łóżka. Pobiegł do kuchni, stamtąd dobiegał właśnie ten dźwięk. — Co się tu... — zdążył spytać jedynie, ale po chwili sam zauważył co się stało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro