Bezsenność?Czy aby na pewno?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była już noc, prawie, że północ. Wiedźmin poszedł spać gdyż jednak też miał jakieś ograniczenia i mógł się zmęczyć. Zasnął dosyć szybko, ale tak błogi i piękny stan nie mógł dopaść za nic muzyka. Choć chciał, choć czuł, że powinien, nie mógł zasnąć.

W końcu wstał z łóżka kręcąc głową na boki. Bardzo cicho ruszył do pokoju gdzie leżała Tamara. Delikatne otworzył drzwi choć i tak musiały zaskrzypieć a kobieta delikatnie poruszyła się na łóżku jakby miała się za chwilę obudzić dlatego też Jaskier stanął bezruchu i obserwował co kasztanka zrobi. Na całe szczęście, bądź jego brak nie obudziła się i wróciła do jakże wspaniałej krainy snów. Wtedy też poeta wszedł do pokoju i bardzo powolnymi ruchami usiadł na brzegu łóżka i spojrzał na twarz piwnookiej.

Twarz dziewczyny była oświetlona blaskiem księżyca. Wyglądała pięknie jak słońce o poranku wczesnym, jak róża biała, która dopiero co rozkwitła, też jej twarz wyglądała na tajemniczą niczym las o później porze nocy, niczym zakazany owoc, jeśli nie spróbujesz się nie dowiesz co to jest i jak samuje. A jej włosy były w ciemności, wyglądały niczym kasztan - z tąd przezwisko kasztanka, ale też był drugi powód. Kochała zbierać kasztany. Zawsze co roku z Jaskrem swoją siostrą i kuzynką zbierali je a później bawili się nimi, szukając w siebie czy robiąc tak zwane 'kasztanowe ludki'.

Mężczyzna westchnął cicho. Przypomniał sobie wiele z wczesnego życia i to jak było mu wspaniale.

Cholera.

Zbliżył swoją twarz do bladej jak ściana - oczywiście biała ściana - twarzy dziewczyny. Oddychała równo co mógł poczuć będąc bardzo blisko. Jedną rękę delikatnie położył obok jej twarzy, a kciukiem, bardzo powoli i spokjnie pogłaskał jej policzek. Wyglądała nadwyraz słodko i pięknie. Jak malinka. Jego malinka.

Co ja do kury robię?

Swoją twarzą znalazł się jeszcze bliżej twarzy kobiety tak, że czuł jej oddech, tak, że czuł każdy jej nawet najmniejszy ruch a tylko milimetry dzieliły go od jej malinowych ust. Chciał znów zobaczyć na jej policzkach rumieńce, tak piękne. Zawsze je kochał. Dodawały jej słodkości, ale ona się ich wypierała, a on zawsze powodował, że były malinowe. Delikatnie musnął usta kobiety. Na jeden moment. Na jedną chwilę. Na jedną cudowną sekundę jego życia. Czekał na to bardzo długo. Za długo.

Co ja kurwa zrobiłem?

Odsunął się od niej i patrzył się wpros na jej twarz. Nie zarumieniła się, żadna część się nie ruszyła. Spała. Spała jak zabita a on spełnił swoje marzenie. Zabrał rękę która cały czas była obok jej twarzy a kciuk masował jej policzek. Zaprzestał tych czynności i wstał z łóżka kierując się do wyjścia, ale nie spodziewał się skrzypienia. Nie podłogi, nie drzwi a łóżka. Obrócił się szybko i zobaczył jak twarz kobiety jest skierowana do niego i słabo się uśmiecha.

- Tamiś - szepnął znów jej skrót imienny i popędził do niej klękając przy łóżku na jedno kolano. - Jak się czujesz? - zapytał z odczuwalną troską w głosie.

- D-dobrze - mrukneła słabo i podniosła rękę, która powędrowała do włosów musyka. - N-nadal masz t-takie faj-fajne włosy - wysiliła się na uśmiech i jakiekolwiek słowa by Szatyn nie martwił się o nią choć pogorszyła tylko jego poczucie winy.

- Będzie dobrze. Będzie dobrze. - zaczął mówić do dziewczyny choć wyglądało to bardziej jakby chciał uspokoić samego siebie. Dopiero wtedy spojrzał w jej oczy. Były puste, bez wyrazu. Jakby utknęła pomiędzy światem realnym a snem i nie mogła wyjść. Pochwylił się do jej ucha i szepnął - Idź spać proszę - chciał już wstać i odejść, ale delikatny, ledwie wyczuwalny uścisk poczuł na swoim nadgarstku. Obrócił się i spojrzał na kobietę z pytajacym wyrazem twarzy. Starał się nie rozpłakać z szczęścia, ale też smutku.

- Z-zostań. Pro-proszę - szepnęła wzrokiem podążając do jego pięknych niebieskich oczów. Niebieskich jak bezkresny ocean w którym można utonąć jeśli tylko niedostanie się łódki i mapy, gdzie ma się płynąć.

Obszedł łóżko na około i usiadł pomału po drugiej stronie łóżka po czym się położył. Kasztanowłosa delikatnie i powoli zaczęła się obracać w jego stronę a kiedy już to uczyniła uśmiechnęła się słabo i przymknela oczy. Finezyjnie złapała rękę mężczyzny, bo inaczej nie mogła. Lekki uścisk jednak nie puszczał w ogóle a Jaskra to nad wyraz cieszyło. Zbliżył się bardziej do niej i delikatnie objął ją ramieniem i pocałował w włosy zostając w nich. Ostatecznie zasnął wraz z nią.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam takie pytanka;

Wolicie gdy skupiam się na uczuciach, wyglądzie czy rozmowach bohaterów? ¬

Spokjnie jeśli macie nie dosyt romantico i kiss kiss to w następnym rodziela powinno być tego więcej plus, będzie śmiesznie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro