Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- To jest Ciri, moje dziecko niespodzianka - wyjaśnił Geralt.

Tamara jedynie uśmiechnęła się delikatnie i wyszła na dół karczmy. Postanowiła zostawić ich samych, w końcu tworzyli idealny duet, a teraz może i idealne trio. Zaczęła żałować, że postawiła nogi w życiu Jaskra, bo może potoczyło by się to lepiej? On nigdy by jej nie spotkał, nigdy nie przeszedł by obok jeziora w którym był Geralt, nigdy nie napotkał by Dżina, nigdy by nie cierpiał aż tak. Wiele pytań a tak mało odpowiedzi. To było najgorsze uczucie jakie jej towarzyszyło od początku tej wyprawy. A może to wszystko jeden wieki sen? I kolejne pytanie do kolekcji. Tak siedziała patrząc martwo w jeden punkt.

- Co się dzieje kochaniutka? - zwrócił się do niej jakiś mieszczan, który był już ostro wstawiony.

- Odwal się - mrukneła zirytowana zbywając go ostrym tonem jak i ruchem ręki. Na całe szczęście jakiś jego kolega zaragował nim ten wymierzył w nią cios. Wtedy na dół zszedł Geralt z Ciri i Jaskrem.

- Pójdziemy w czwórkę po strzygę, ja będę walczyć, Tamara mi w razie czego pomoże a Ty Jaskier... Masz trzymać Ciri zdala od kłopotów - powiedział ostatnia część zdania poważnie, aż za poważnie.

Kobiecie wydawało się, że on naprawę nie rozumie, że Julian ma dar wpakowywania się w kłopoty no, ale cóż zrobić? No nic nie zrobisz. Czasem nadzieja jest większa niż intelekt a takiej osobie rzadko kiedy idzie przemówić do rozumu. Westchnęła jedynie i zapytała:

- A więc kiedy ruszamy? -

- Teraz - powiedział Geralt i wstał od stalu idąc do drzwi

- On nie żartował tak? - zapytała wzdychając i wstając z siedzenia.

- Niestety moja piękności nie - odpowiedział swoim pięknym głosem Jaskier a Ciri patrzyła się na nich jak na... zakochanych nastolatków.

- Tak tak, tylko przystojniaku pilnuj młodej - mrukneła gdy zaczęli wychodzić z karczmy.

- Postaram się moja pani - powiedział pod nosem Jaskier i spojrzał na najmłodszą z towarzystwa.

- Yhmmm - mrukneła jedynie wsiadając na konia i ruszając nim za Wiedźminem.

Dwójka tak naprawdę dzieci szła obok Geralta i żartowała ze sobą. Na sam śmiech szatyna i białowłosej uśmiechała się kasztanka. Miała tylko nadzieję, że Jaskier naprawdę nie wtrąci się do walki z stworzeniem, bo może nie być ciekawie, zwłaszcza patrząc na to iż walka z Strzygą nie należy do najprostrzyszch. Czasem przez sekundę nie uwagi może zginąć.

- To już nie daleko - oznajmił Geralt siadając z konia, tak też uczyniła piwnooka.

- Zostajecie tu a Tamara idzie ze mną - rozkazał pewnym siebie głosem. Ruszyła oczywiście za nim przygotowywójąc swój kochany miecz i uśmiechając się pewnie

W końcu dotarli w miejsce gdzie powinna ona być, lecz nie zastali jej choć nocy jeszcze nie było.

- Strzyga może włączyć za dnia tak? - mrukneła i poprawiła swoje włosy przez mało widoczny stres.

- Tak - burknął jedynie Wiedźmin i ustawił się gowtoy do boju.

Wtedy usłyszeli głośne warkniecie, i tak oto zaczęła się walka gdzie Wiedźmin zadawał najwięcej ciosów a Tamara próbowała odwrócić uwagę stworzenia od Białego Wilka.

W tym samym czasie Ciri i Jaskier stwierdzili, że pójdą w głąb lasu, bo czemu by nie. Szli za hałasem głośnym. W końcu dostali niedaleko małej biwty i przyglądali się temu z zachwytem. Nagły krzyk ruszył każdym, nagła sztuczka, która uciekła z rąk kobiety uderzyła bestie tak, że upadła.

Ostatni oddech wydusiła, ostatni raz piersią poruszyła, ostatni wzrok wbiła w książyc.

Bestia w ręku miała serce. Nie byle jakie, bo serce kasztanki.

Szatyn podniósł się nagle z łóżka i rozejrzał po pokoju cały spocony. Wtedy wszedł tam Geralt.

- Dobrze się czujesz? Miałeś realistyczny sen? - zapytał siadając na skraju łóżka.

- T-Tak średnio się czuje a co do tego drugiego to tak, bardzo realistyczny sen... - mruknął łapiąc się za głowę.

- Nigdy więcej nie rzucaj się na Strzygę. Nawet gdyby miała mi wyrwać serce - burknął Geralt kątem oka zerkając na niego. - Dobra ja idę połowić ryby. Ty tu zostań - powiedział i wyszedł.

Szatyn ubrał się szybko i zszedł na dół, a później do jeziorka.

Zaczął się kłócić z Geraltem.

Powiedział o kilka słów za dużo...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem wiem, debilne zakończenie i w ogóle

Noi ten
Przepraszam za to coś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro