On Już Wie?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Geralt dojechał do karczmy i zszedł z konia usłyszał ciche śmiechy, które ucichły gdy miał wejść do środka. Otworzył drzwi i westchnął cicho domyślając się, że kobieta gada różnie tyle samo co Jaskier, choć się mylił. Tamara była typem słuchacza.

- Chodźcie - mruknął i wszedł. Nim kobieta zdążyła zrobić krok w przód Jaskier cmoknął ją w usta i szybko wszedł z karczmy a ona zaraz za nim. - Masz swojego konia? - zwrócił się do dziewczyny gdy wsiadał na Płotkę.

- Jasne, że mam! - powiedziała radośnie i zagwizdała parę razy a wtedy przybył tu czarny koń. Wsadziła do toreb konia dwie książki i usiadła na jego grzbiecie.

- To ruszajmy - mruknął i zaczął pomału jechać na końu w stronę ścieżki.

Kobieta zarzuciła na głowę kaptur i uśmiechnęła się nikle do Barda, który szedł obok Wiedźmina cały czas coś do niego mówiąc. Podrodze Geralt uświadomił im, że nie mogą sobie pozwolić na jakąkolwiek przerwę na cokolwiek, prócz załatwiania potrzeb fiziologicznych. Było to dosyć wielkim utrudnieniem zwłaszcza dla Jaskra, który musiał iść na nogach. W połowie drogi zaczął wyglądać jak śmierć. Nie dość, że nie chciał jeść to jeszcze szedł pierwszo. Kobieta popędziła trochu konia i była obok Jaskierka. Chwyciła go za rękę i podciągnęła by ten usiadł na koniu. Bez sprzeciwu tak zrobił i przytulił się do jej pleców z dosyć markotną miną. Spojrzała wymownie na Geralta i schywlila się delikatnie do swego ogiera.

- Astria, pędź - szepnęła a koń zaczął coraz to szybciej jechać. Nie oszczędzali siebie i koni, bo było blisko celu a im bliżej tym lepiej. Okazało się, że ogłoszenie zostało wywieszone przez jakiegoś człowieka z innej wioski, która znajdowała się dwa dni drogi od tamtej.

Te dwa dni nie minęły ich na pewno na rozmowach. Jaskier spał będąc wyczerpany fizycznie i psychicznie. Tylko Tamara od czasu do czasu coś mówiła do siebie, Geralta, albo Astrii. Jedyną odpowiedzią jaką otrzymywała od Geralta to było jego dobitne 'Hmm', więc zrezygnowała z rozmowy z nim. Zazwyczaj jadąc trzymała ręce Jaskra. Jak dla niej były zimne jak lud. Może to przez pogodę a on nie miał ciepłego odzienia, albo przez jego ogólny stan. W pewnym momencie zatrzymała się, zdjęła swój płaszcz i narzuciła go na Jaskra zakładając mu kaptur a chwilę później zaczęło padać. Oczywiście Geralt powiedział, że jedziemy dalej. Tak też zrobili. Kiedy dojechali do wioski było coś koło dziewiętnastej, ale było już ciemno jak w dupie u mużyna.

Nim weszli do karczmy kobieta zabrała szatynowi swój płaszcz i ubrała go na siebie. Była praktycznie cała mokra, więc nałożyła kaptur na głowę a Bard objął ją ramieniem i pocałował w czoło. Nie spał już z dwadzieścia minut, więc był w miarę rozbudzony.

- Zaraza - powiedział pod nosem Wiedźmin. - Będziemy musieli spać pod gołym niebem - mruknął zły.

- A wcale, że nie - powiedziała Tamara i wyciągnęła dwie sakiewki po czym rzuciła je Geraltowi z delikatnym uśmiechem. Ruszył szybciej do barkamnki i zaówił im pokoju po czym poszedł na górę gdzie już czekali na nią.

- Młoda jesteś dobra - mruknął czochrając jej włosy. Mimowolnie uśmiechnęła się i weszła za nim do pokoju i złapała Barda za rękę.

- Są tu dwa łóżka - mrukneła.

- Spostrzegawcza jesteś - powiedział białowłosy i usiadł na jednym z łóżek. - Ja tam mogę z tobą spać - mruknął a w duszy śmiał się z miny Jaskra, który automatycznie ją objął i przytulił do siebie.

- Nie oddam - mruknął bardziej ją przytulając.

- Jaskier, pamiętaj nie jestem rzeczą - powiedziała chcąc się wydostać z uścisku mężczyźny, ale coś jej nie wyszło. - puścisz? - spojrzała na niego kątem oka.

- Ciebie? Nigdy - zaczął iść do łóżka puścił ją, położył się i złapał ją za rękę ciągnąć do siebie. Wywróciła się na niego i leżała na nim.

- Mówiłam już jak bardzo Cię nienawidzę? - mrukneła chcąc wstać, ale jego ręce mu na to nie pozwoliły. Tylko obrócił się się na bok by lepiej jej się leżało. - Może być? - zapytał wtulając się w nią i bawiąc się jej włosami.

- Yhm - mrukneła przymykając oczy. Płaszcz zdjęła wcześniej, obecnie leżał na ziemi a ona była ewidentnie cała mokra. Wtuliła się bardziej w tors mężczyzny i zasnęła, uciekając w błogi sen który jest jej królestwem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiem kiedy pojawi się ten ostatni rozdział, bo głową mnie boli. Ledwo co napisałam ten.

Przepraszam. Naprawdę bardzo przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro