Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy usta Jaskra opuściło kilka słów za dużo, Geralt wiedział, że będzie to ogromny problem, ale nie wiedział, że aż tak.

Bard zaczął ksztusic się krwią i ją wypluwać, gardło niewyobrażalnie mu spuchło a temu wszystkiemu towarzyszył ogromny ból w brzuchu, a tak dokładniej w miejscu przepony. Upadł na ziemię wypowoedziawszy ciche 'Geralt', które i tak nie było by słyszalne dla człowieka, ale dla Wiedźmina było. Biały Wilk szybko podniósł go z ziemi i spojrzał mu w oczy.

- Co żeś ty narobił - mruknął Geralt pod nosem i zabrał Jaskra na Płotke po czym zaczął się kierować do najbliższego obozu, który okazał się być obozem ludzi.

Podrodze miali przepiękne krajobrazy, naturalne, śpiewające ptaki i szum strumyka wody. Zapewne Jaskier by się tym zachwycał, ale ból przy przeponie był tak duży, że nawet ledwo co myślał, ale nie mniej niż zwykle. Nie obrażam tu naszego kochanego poetę, tylko stwierdzam iż czasem mógłby ruszyć tą głową i mózgiem, bo coś w końcu je ma.

- Macie tu medyka?! - krzyknął Geralt szybko siadając z Płotki i zabierając Jaskra wraz ze sobą.

- Tak! Jest w tym namiocie! - krzyknął jakiś człowiek i wskazał na największy namiot w obozie.

Wiedźmin nie tracąc ani chwili wszedł do środka zapominając o wszelkich uprzejmościach - jak zawsze zresztą - i ułożył w pozycji siedzącej swego drucha i spojrzał na medyka.

- Dżin - stwierdził beznamysłu i zaczął przygotowywać na ogniu jakiś wywar. Wiedźmin ruszył głową na tak i czekał na dalszy ciąg wypowiedzi medyka - Ja może tylko złagodzić i spowolnić delikatnie proces, ale nic więcej. Tu przydała by się czarodziejka bądź czardziej - powiedziała dosjac do garnka jakiegoś oleju i ziół.

- Macie tu maga? - zapytał Geralt niemal natychmiast tym samym ukazując swoje zmartwienie.

- Byłoby to zbyt niebezpieczne - mruknął medyk zabierając garnek i kładąc go na ziemi.

- Zaraza - powiedział pod nosem widocznie zły z obiegu sytuacji.

- Tamara z Rehctiw - powiedział ostatkami sił Jaskier, łapiąc za koszulkę Geralta, by zwrócił na niego uwagę.

- Tamara z Rehctiw? - upewnił się Wiedźmin. Wtedy z rąk medyka spadł garnuszek, lecz szybko go podniósł i spojrzał to na Białego Wilka to na Barda.

- To jest niebezpieczna czarodziejka - powiedział poważnie człowiek.

- Z-zaufaj jje-j - powiedział ledwo co poeta.

- Siedź cicho Jaskier. Gdzie możemy znaleźć całą tę Tamrę? - zwrócił się do medyka który właśnie nawilżał gardło Jaskra maścią.

- To jest trudne pytanie. Obecnie może być wszędzie, nawet na drugim końcu świata - powiedział poważnie medyk. Ta kobieta była istną zagadką od czasu zniknięcia Coraline.

- Cccth-hie-ewrr - Znów odezwał się Jaskier by po chwili splunąć krwią i złapać się za brzuch.

- Wiesz gdzie jest Cthiewr? - zapytał człowieka i spojrzał na niego srogim wzrokiem, by nawet nie śmiał go okłamać.

- Na północ niech pan jedzie. Pod jeziorem Malediw - powiedział cicho szatyn i odszedł od Jaskra - Śpieszce się, bo ona dłużej niż tydzień nigdzie nie wytrzyma - rzekł uchylając wyjście i wejście namiotu tak by Jaskier i Geralt wyszli.

Wiedźmin odrazu ruszył na konia i skierował się na północ. Wiedział, że czeka go długa droga, lecz czego nie robi się dla przyjaciół...

Hehehe mam nadzieję, że się wam podoba.

Tu możecie pisać teorię odnośnie tego co będzie ¬

Tu mogą być teorie kim jest Tamara ¬

Jakieś tam wasze teorie ¬

Pytania ¬

Jak ktoś chce to może zrobić okładkę do tej książki

Ps.
Czy mam zrobić takie coś z Jaskrem co jest w mediach?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro