Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Black patrzył z zamyśleniem na śpiącego Harry'ego. Bał się o niego. Co chwile dowiaduje się, że ma jakieś problemy albo, że jest na coś chory. Przecież takie lęki... to choroba. Zmarszczył brwi. Przecież Cień nie wie, że Vernon nie żyje. Uśmiechnął się lekko. Może to mu pomoże? Czarny zaczął nagle wiercić się na łóżku, mamrocząc coś przez sen. Było widać, że ma jakiś koszmar. Łapa położył dłoń na czole Blacka Juniora. - Słońce, obudź się... Otworzył sennie oczy. Wokół było ciemno, a on, jak się domyślił, leżał w swoim łóżku, przykryty czarnym kocem. Przeciągnął się.- Jak nie kaczka to kot - wyszczerzył się Syriusz. - Bardzo śmieszne - mruknął sennie. - Co się stało? - Emm... straciłeś przytomność. - Tak po prostu? - Cień zmarszczył brwi. - No... przestraszyłeś się piwnicy... spanikowałeś i po chwili zemdlałeś. Harry nie odpowiedział. Miał chęć zapaść się pod ziemie. Do głowy przychodziły mu tylko dwa słowa „ale siara". - Nie czerwień się, bo nie masz po co - mruknął Black. - Wiesz jak mnie przestraszyłeś? O mało nie padłem tak jak ty. - Przepraszam... - Nie o to mi chodzi, młody. Byliśmy nawet u Isaaka, zanim łaskawie się obudziłeś. Powiedział mi, że masz wstręt do piwnic, że moja... „śmierć" mogła pogłębić twój lęk. Ta piwnica jest bardzo podobna do tej u Dursleyów, prawda? - Yhym... - No, ale zajęcia przeniesiemy do pewnego pokoju. To niespodzianka - uśmiechnął się lekko. - Nie ma mowy! Właśnie, że zajęcia będą tam! - Harry usiadł z morderczą miną. Szarooki zmarszczył brwi. - Ty tu nie masz nic do gadania - warknął. - Nie pomyślałem o tym pokoju wcześniej. A to jest lepszy pomysł. Więcej miejsca, lepiej wyciszony i... lepszy do czarowania. Cień położył się z obrażoną miną.
- Śpij, do jutra - uśmiechnął się triumfalnie Black i wyszedł. *
Następnego dnia, późno w nocy, Syriusz zaprowadził Harry'ego do specjalnego pokoju. Cień otworzył ze zdziwienia buzie. Pokój był ogromny. Podłoga wykładana czarnymi materacami - które skojarzyły się Harry'emu z wfem. Ściany były w szarym kolorze, wisiały na nich miecze i pistolety. - Ale... jakim cudem ten pokój jest taki...duży? - wykrztusił. - Czary-mary - uśmiechnął się Black. - A teraz, powiedz mi, na jakim poziomie jesteś w czarowaniu. Co umiesz? - A jak się liczy ten poziom? - zapytał zdziwiony. - Po prostu, jak ty uważasz? - Nie wiem... na pewno nie mam szans z Voldemortem. A z takimi na moim roku, to chyba bym sobie poradził. - Myślę, że najlepiej jak powalczymy na różdżki. Wtedy zobaczę, czego muszę cię nauczyć. - Ej, miała być bezróżdżkowa! Ja chce o tak - machnął ręką. - i żebym wyczarował... na przykład Mercedesa! - Ta, jasne - mruknął w odpowiedzi. - Od razu samochody będziesz wyczarowywał. - A nie da się tak? - zapytał zawiedziony. - Nie... nie da. - To kicz - stwierdził. - Ej! - wrzasnął, odskakując kiedy niebieski promień wystrzelił w jego stronę. - Wstawaj i walcz - zaśmiał się. Zaczęła się walka. Harry po długich... trzech minutach leżał na ziemi.- Nie no, Słońce - Black powstrzymywał się przed parsknięciem śmiechem. - szacuneczek... - Nie lubię cię - syknął w odpowiedzi.
*
- Czarny, wstawaj! - krzyknął ktoś do ucha, biednego Cienia. - Spadaj, Malfoy - Harry położył sobie na głowę poduszkę. - Haaary! Wstawaj, no już! Urodziny masz! - krzyknęła dziewczyna. - Avis! Spadaj na drzewo! Ja nie obchodzę urodzin! - Wstaaawaj! - wrzasnęła tak głośno, że zleciał z łóżka. - Co wy tu robicie? - zapytał cicho. - Przyjechaliśmy na twoje urodziny - wyszczerzył się Draco. - Ubieraj się i schodź na dół - wyszli.
*
- Ok. Rozumiem, urodziny... ale dlaczego tak wcześnie! - jęknął, kiedy zszedł na dół. - Jest po dwunastej - wywrócił oczami Syriusz. - To przez ciebie tyle spałem - warknął. - No i z tej okazji, i z tej drugiej mam dla ciebie prezent - wyszczerzył się. - Tylko nie książkę - jęknął cicho. - Chodź - Black pociągnął go na dwór. Wszyscy zaciekawieni wyszli za nimi (tylko Remus, Avis i Draco wiedzieli, jaki to
prezent) - Kupiłeś mi trumnę? - zapytał Cień, patrząc na coś przykryte czarną płachtą. - Dzięki ojciec... - Nie wiedziałem, co wybrać, a tyle się o niej nagadałeś... - Chcesz się mnie pozbyć? - zaszlochał. - Tak, ale jeszcze nie teraz - uśmiechnął się. - No idź, otwórz prezent. Nie zmieścił się w
pudełku. Cień podszedł do „trumny" i zdjął okrycie. Jego oczom ukazał się śliczny, świecący Mercedes Sec. Dla ozdoby, na dachu, miał dużą czerwoną kokardę. Oczy Czarnego spoczęły na przyciemnionych szybach i po chwili na czarnych, chromowanych felgach (dwudziestkach). - O ja, komu zapłaciliście za takie sny? Chcę go poznać! - powiedział po chwili radosnym głosem. - To nie sen - wyszczerzył się Łapa, podchodząc do niego. - Tu masz kluczyki - włożył je w dłoń Blacka Juniora. - Remus i ja kupiliśmy samochód, a Avis i Draco wyposażyli go w dodatkowe bajery. Nitro i Neony, chociażby. O reszcie nie chcieli mi powiedzieć. Malfoy i Dakers uśmiechnęli się niewinnie. - Chcesz mi wmówić, że to nie jest sen? - zapytał Cień. - Nie dam się! - On zawsze tak? - zapytał Black. - Zawsze - mruknęli zgodnie. - Au! - krzyknął Silver, kiedy dostał butem Czarnego. - Teraz go oddaj - wyszczerzył się. - Auu - jęknął, kiedy dostał w kolano. Cień spojrzał na świecące się autko. Podreptał w jego stronę i zdejmując buty wdrapał się na dach, kładąc się na nim. Rozłożył ręce, obejmując ile się dało. - Słońce, co ty robisz? - zapytał niepewnie Syriusz.- Chyba spodobał mu się prezent - wyszczerzyła się Avis. - A ty, co masz taka minę? - zapytała, Dracona. - Czuję się zazdrosny... Dziewczyna zaczęła chichotać. Czarny zszedł z samochodu, wycałował Dracona i Avis. Po chwili wpadł w ramiona Łapy i Remusa. - Jak mam wam wszystkim dziękować? - zapytał. - Czekaj, niech pomyślę... - zamyślił się Syriusz. - Nie masz za co dziękować - wywrócił oczami Lupin. - Nie słuchaj go. - To co? O której idziecie do znajomych na imprezę? - zapytał Black. - A skąd wiesz, że w ogóle idziemy? - zapytał podejrzliwie Black Junior. - Ja wiem wszystko - wyszczerzył się. - Ale najpierw... przeżyj stypę na Grimmauld Place 12. - O nie - wymamrotał.
*
Owszem - to była stypa. Torcik, soczki, poważne rozmowy, zero muzyki, ledwo słyszalna telewizja. Draco i Avis musieli po chwili wyjść. Większość prezentów to były książki, lub inne nudne rzeczy. - Nie zasypiaj - szepnął do Cienia, Black. - Zaraz Molly wyśle was do łóżka. - Która godzina? - zapytał, łapiąc Syriusza za nadgarstek i patrząc w zegarek. - Dwudziesta druga... - Boli mnie ręka - mruknął po chwili Łapa. - Oj, sorry. - Dzieci, do łóżka!
*
- Czarny!!! - rozległy się wrzaski w wystrojonym pubie. Kolorowe lampy błyskały po ścianach. Muzyka grała głośno. Stoły były pozastawiane słodyczami i trunkami. Cień uśmiechnął się złośliwie. - Zaczynamy imprezę? - Tak! Jakiś czas później... - I co? Niedługo do Hogwartu? - zapytał czarnowłosy chłopak. - Taa... będzie ciekawie - wyszczerzył się Black Junior. - Stwierdziliśmy z Draco, że zrobimy niezłe wejście... - Nagrajcie film - wyszczerzył się ciemnoskóry chłopak. - Tym się zajmie Slytherin - parsknął śmiechem Silver. - Ich już poinformowaliśmy o naszym planie. - Będzie cudownie - mruknął rozmarzonym tonem Cień. - I jak ty wciąż możesz zapominać o swoich urodzinach? - Nie mam pojęcia...
*
- Młody, wstawaj! - ktoś szarpnął, biednym, nieprzytomnym Blackiem Juniorem. Zero odpowiedzi. - Harry! Zaraz jedziemy na Pokątną! - znowu jakiś krzyk. Cisza. - Jakbyś tyle nie wypił wczoraj, to byś teraz nie leżał nieprzytomny!- Syriusz... zostaw mnie... umieram... - Ty umierasz ostatnio niezwykle często, co nie? - Mmm... - Słońce, zaraz obleję cię wiadrem wody! - Ssspadaj... Wtulił głowę w poduszkę słysząc, jak Black odchodzi. Czuł się, jakbyś ktoś zdzielił go z całej siły pałką od palanta. Nie pamiętał, co działo się wczoraj. Czuł, że na pewno zrobił coś głupiego razem z kolegami, ale nie mógł przypomnieć sobie co. Zresztą... co roku robi coś głupiego. Hmm... znowu tańczyli na stole, wymalowani na Emo? Uch... możliwe. - AAA! Black, zamorduję cię! - wrzasnął, kiedy poczuł zimną wodę na swoim ciele. Trzęsąc się wstał z podłogi. Nadal był w swoich ciuchach z jego urodzinowego party. Spojrzał wściekłymi oczami, zasłoniętymi grzywką na ojca. Warknął. - Wyglądasz całkiem... strasznie - spanikował Black, odsuwając się do tyłu. Nagle Remus wszedł do pokoju. - Chryste - odskoczył, widząc coś czarnego, stojącego przed nim. - Spokojnie, to tylko mój syn - mruknął Syriusz. - Dobrze się czujesz? - zapytał niepewnie Lupin. - Wyglądasz dosyć... niezdrowo. - Ha. Ha. Ha. - zaśmiał się sztucznie Harry. - Bardzo śmieszne. Ten cham oblał mnie wiadrem wody... - Nie wiadrem, tylko wodą z różdżki - wpadł mu w słowo Syriusz. - A dlaczego masz całą czarną twarz? - zapytał niepewnie Lunatyk. Cień spojrzał w lustro - chyba naprawdę Avis go znowu wymalowała. Przez wodę, cały czarny makijaż, rozmazał mu się na buzi. - Chyba ktoś mnie skopał - szepnął, łapiąc się za głowę - Yhym - mruknął Łapa. - Flaszką wódki. - Nie możecie za mnie kupić książek? Proszę - jęknął, siadając przy ścianie. - Nie. Mam dla ciebie eliksir cud - wręczył go synowi. - Miętowe to - mruknął Cień, po chwili. - Ou... głowa mnie nie boli. Dzięki - rzucił się Blackowi w ramiona. - Spoko. Umyj się, przebierz i zejdź na dół.
* - Syriusz, czy ja mogę zabrać Martiniego ze sobą? - zapytał Czarny w sklepie z
pergaminem i piórami. - Psa? Chyba nie... - Nie no! On nie wytrzyma z tobą pod jednym dachem! - Ej, w końcu to też pies... - Biorę go ze sobą! - krzyknął. - Chrzanić zakazy Dumbledore'a - szepnął. Black uśmiechnął się lekko. - Rób, jak chcesz... - Och... przecież to nie chodzi o ciebie! Po prostu za rok to on będzie wyglądał całkiem inaczej i mnie nie pozna! - Dumbledore powinien pozwolić na to Złotemu Chłopcu. W końcu może przeciągnie cię znowu na swoją stronę. - Taa... prędzej pójdę do Voldi'ego - mruknął. Szarooki przyjrzał się mu uważnie, kiedy ten wybierał nowe pióro.- Tak szczerze - powiedział, widząc, że nikt ich nie podsłuchuje. - Przyłączyłbyś się do Voldemorta? - Nie planuję, a co? - zdziwił się Harry. - A gdyby, dałby ci jakąś dobrą propozycję? Cień odwrócił się w jego stronę i zmarszczył brwi. - I co, nawet zabiłbym ciebie, gdyby dałby mi niezłą sumkę? Jasssne - mruknął ironicznie, odwracając się. - Po prostu wiem, że masz... skłonności do robienia złych rzeczy. - Złych? Różnie to nazywają. - Och, nie chodzi mi, że znowu mam ci za złe, to kim jesteś. Po prostu byłem ciekawy, czy przyjąłbyś taką propozycję. - Zależy, jak ta propozycja by wyglądała. Satysfakcjonuje cię ta odpowiedź? - zapytał Black Junior, naciskając dzwonek, leżący na biurku sprzedawcy. Po chwili kasjerka przyszła i podała cenę produktów. Cień zaczął przeszukiwać kieszenie spodni. - Kurde, nie mam tyle kasy - mruknął. - Muszę wyjąć z konta... Syriusz położył pieniądze na blacie. - Ou... dzięki - wyszczerzył się młody. - Oddam ci, jak pójdziemy do Gringotta. - Wierz mi, nie zauważyłem różnicy na moim koncie - mrugnął do niego Black. - No to teraz po książki - westchnął Black Junior. *
Z nudów Cień przeglądał książki. Jutro jedzie do Hogwartu. Ostatnie dni składały się z nauki bezróżdżkowej i... innych rzeczy. Był z siebie zadowolony. Musiał przyznać, że Łapa naprawdę umiał uczyć. Hogwart... będzie niezła akcja i w ogóle, ale... jak pomyśli, że Remusa i Syriusza zobaczy dopiero na pierwszych świętach... - tępym wzrokiem spojrzał na książkę. - Kurczę... pierwszy raz nie chcę jechać do Hogwartu...
________________________


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro