Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zanim Katsuki się obejrzał, oboje byli już w kawiarni w centrum miasta, siedząc przy czarnym stoliku z jasnym obrusikiem, na którym stało małe podwyższenie z ciemnymi świeczkami. W całej kawiarni było jak w starej bibliotece i nie chodziło tu o ilość kurzu i obsługę starą jak świat. No może poza właścicielką.

Na ścianach były zawieszone albo to małe obrazy, albo półki z książkami, których grzbiety odrobinę już pożółkły. Półki były specjalnie ułożone tak, żeby nikomu nie spadły one na głowę, chociaż zdarzały się i takie historie. W oknach były zawieszone białe wzorzyste firanki, które co jakiś czas zahaczały o kwiatki na parapetach, a na ścianach panowała spokojna biel. Po drugiej stronie średnio dużego pomieszczenia mieściły się regały z książkami, które można było bez problemu czytać podczas picia czegoś ciepłego, czy jedzenie świeżych ciastek.

- Stara biblioteka zmieniona na kawiarnię, serio? Nie mogłeś wybrać czegoś młodszego? - Bakugo prychnął, trzymając biały kubek kawy w dłoni, z którego co chwilę popijał gorącego płynu. Widać było, że nie tego oczekiwał.

- Przesadzasz - Kirishima zmarszczył brwi i spojrzał na niego, wbijając w niego swoje kryształowe oczy. - Ładnie tu, cicho, właścicielka to miła pani. Poza tym kawa jest dobra, prawda? - chłopak uśmiechnął się delikatnie, spróbowawszy przekonać dąsającego się blondyna do zmiany zdania.

- Ugh.. Niech ci będzie.. - Katsuki chciał dokończyć swój niezadowolony jęk ulegania Jeżowi, jednak jedno zdanie nie chciało mu przejść przez gardło, jakby się brzydził je wypowiedzieć. Po otwarciu ust jego mózg przekonał go, żeby nawet nie próbował. Bo po co? Nie chciał znowu niszczyć relacji z przyjacielem, która i tak mogła wisieć na włosku.

- Mówiłem! A właśnie.. Próbowałeś jakoś... Pogadać z Izuku? - czerwonowłosy zrobił mały dzióbek z ust i zjechał spokojnym wzrokiem na blat stolika, czekając na jakąś odpowiedź.

- A dlaczego miałbym z nim gadać? - blondyn warknął cicho i podniósłszy brew, nawiązał podejrzliwy kontakt wzrokowy z Kirishimą.

- Bo on dalej uważa, że jesteście przyjaciółmi. Jemu dalej zależy na Kacchanie - Eijiro westchnął i mrugając, patrzył w tęczówki chłopaka, które były blisko eksplodowania. - Powinieneś go przeprosić za wszystko i postarać się to naprawić... 

- Pff - Bakugo prychnął i odwrócił wzrok na szybę, która częściowo była zasłonięta przez firankę. Jego dłoń podpierała jego brodę i co jakiś czas zmieniała minimalnie kąt. Przymknął oczy i wyrzucił ciepłe powietrze z nosa, po czym znowu spojrzał na młodszego. - Nie wierzę, że to mówię, ale... Masz rację, debilu. 

Oczy Kirishimy zaświeciły się i sam w zaskoczonym geście zaczął się cicho śmiać, jednocześnie nie mogąc uwierzyć, że usłyszał takie "miłe" słowa od tego nerwowego chłopaka, którym był Bakugo. Po kilku sekundach z jego ust wyleciał jeszcze pojedynczy chichot, przez który policzki Katsukiego odrobinę się zarumieniły. Starszy miał same mocne strony i tylko jedną słabość - pieprzony uśmiech swojego przyjaciela. Za każdym razem musiał go doprowadzać do czegoś w rodzaju błogości. 

- Ty naprawdę się zmieniłeś, wiesz Katsuś?  - Kirishima przeczesał swojego leniwie związanego kucyka, zaczynając bawić się jasnymi kosmykami i uśmiechnął się delikatnie. Jego brwi minimalnie się uniosły, a żeby bez zupełnej świadomości przygryzły dolną wargę. - Podoba mi się to bardzo..

- Przymknij się albo cię walnę - Katsuś znowu prychnął i skończył pić swoją latte. Czuł dziwaczne ciepło na jego policzkach, przez które chciał porządnie przeklnąć na siebie. Szybko przetarł swoją zaczerwienioną twarz i próbował spojrzeć ze spokojem na przyjaciela. W tym momencie przydałoby mu się przypomnieć o super chłodzie tego złamasa Todorokiego. Odetchnął cicho w myślach i znowu się odezwał. - A jak nie chcesz mieć złamanego nosa, to chodź ze mną na spacer.

- Przyjemna propozycja. Już się zbieram - Eijiro strasznie zależącemu na czasie spędzonym z Bakugo szybko dokończył swoją kawę i zerwał się z krzesła, kierując się zapłacić za wszystko i wyjść. 

Blondyn ledwo złapał za portfel w swojej kieszeni, a już został wyciągnięty z kawiarni ze zdziwionym wzrokiem, skierowanym na drugiego chłopaka. Dlaczego ta czerwona kula włosów musiała być tak wkurzająca i zapłaciła za niego? Przecież Katsuki miał kasę i nie musiał pasożytować na innych. Chociaż znając tego, który płacił za niego, musiałby się kłócić, że to rzekome żerowanie było przyjacielskim gestem, a nie żerowaniem. Mężczyzna więc wywrócił oczami i mruknął:

- Nie musiałeś za mnie płacić, idioto. Mam swoje pieniądze.. - Bakugo spojrzał w sufit swoim typowym zirytowanym wzrokiem, cały czas sycząc wkurzony na swojego przyjaciela, który z uśmiechem szedł z w kierunku swojego ulubionego, czyli najbliższego parku w mieście, których było co najmniej dwadzieścia. 

- Wiem. Ale pomyślałem, że sprawię ci przyjemność takim gestem - czerwonowłosy wyszczerzył się delikatnie i zaciskając swój mocny uścisk na dłoni drugiego mężczyzny, przyspieszył odrobinę kroku. 

Bakugo zaczął żałować propozycji pójścia na spacer. No dobra, może przesadził. Potrzebował chwilę spędzić czasu z Eijiro, bo to póki co była jedyna rzecz, na którą miał dzisiaj ochotę. W głowie snuł plany o szukaniu mieszkania, pogodzeniu się z matką i znalezieniu pracy. Na samą myśl o tym ostatnim przeszedł go nieprzyjemny dreszcz po plecach. On i praca? Śmieszna mieszanka z tego była, ale musiał to zrobić, żeby cały czas nie mieszkać z kochaną mamusią. 

Na odpowiedź Kirishimy, nie wiedział czemu, ale odwrócił wzrok, czując dziwne ukłucie w brzuchu. Nie miał pojęcia, czemu słowo "przyjemność" wymówione przez jego przyjaciela, na którego coraz częściej spoglądał, brzmiało niezwykle zadziornie. Miał przeczucie, że coś tu się zaraz stanie. Że ta niewinnie wyglądająca pochodnia zacznie go napastować. W sumie to nie miałby nic przeciwko, to znaczy... 

Ugh, o czym ja myślę? Weź się kurwa ogarnij!  - dwa zdania pojawiły się w jego głowie, jednak nic to nie dało, bo nawet próby wyrwania się z uścisku ustały. 

- Zrób mi taką przyjemność i... - blondyn musiał się najpierw ugryźć w język, żeby nie palnąć czegoś chamskiego, jak to on miał w zwyczaju. Było to naprawdę ciężkie. Chciał rzucić w jeża jakąś kąśliwą uwagą, ale ten zalążek "miłego Katsusia" w jego głowie poczuł potrzebę przybliżenia się do niezwykłej osoby Eijiro Kirishimy. 

- Tak, wiem. Mam się zamknąć. Już-

- I się nie zamykaj - zanim jeszcze drugi mężczyzna zdołał skończyć, Katsuki wypuścił z ust swoją prośbę, patrząc z delikatnym uśmiechem na zdziwionego, aczkolwiek równie uśmiechniętego Eijiro, który prawie niewidocznie oblizał swoje ostre ząbki i po chwili zaśmiał się melodycznie.

- Skąd u ciebie taka nagła chęć słuchania mnie, co? - młodszy z nich podniósł mimowolnie swoje proste bordowe brwi. Dla niego było to nie lada zdziwienie. Ten chłopak, który zawsze dosłownie pluł na większość napotkanych mu ludzi, nawet ani razu nie syknął podczas dzisiejszego spotkania. 

- I tak już cię dużo słuchałem od kilku lat. Lubię czasami cię słuchać, więc... Co za różnica? - blondyn przeczesał swoją jaskrawą czuprynę i uśmiechnął się subtelnie, czując przyjemne ciepło w płucach. Lubił ten przyjemny głos Kirishimy i ten jego śmiech. Prawie zawsze go uszczęśliwiał. - Nie sądziłem, że kiedyś to przyznam, ale... Bardzo za tobą tęskniłem. 

Kirishima uśmiechnął się czule i odetchnął z ulgą, po chwili przytulając chłopaka. Położył swoje dłonie na talii Katsukiego, przyciskając go do sobie, przez co ich torsy zaczęły się powoli o siebie ocierać. Co jakiś czas oboje wydawali ze swoich gardeł ciche mruknięcia, a wokół nich zaczęło się robić ciepło. Bakugo przymknął oczy i zetknął swój policzek z ramieniem przyjaciela, który poruszył się do ciepłej i szerokiej szyi czerwonowłosego chłopaka. 

Było mu przyjemnie. Nawet za bardzo. Po kilku chwilach blondyn natychmiastowo odepchnął przytulającego go kumpla, patrząc na niego zawstydzony swoim niezbyt ciekawym problemem, którym było dosyć widoczne wybrzuszenie w jego dżinsach. Mężczyźni spojrzeli na siebie - Bakugo zasłonił swoje krocze dłonią, a Kirishima uśmiechnął się dosyć dwuznacznie. 

- Nie wiedziałem, że aż tak na ciebie działam - Eijiro poruszył kilka razy brwiami i założył ręce na piersi, patrząc na zarumienionego przyjaciela. 

- Przymknij się, kretynie! - blondyn warknął i westchnął dosyć zawstydzony dziwnym zachowaniem swojego ciała, które go zszokowało. - To nic takiego. Ale nie waż się nawet tam patrzeć, bo cię walnę.

- No ej! To nie fair.. To jest zbyt duża pokusa, ale okej no.. - Kirishima westchnął i klepnął bok starszego mężczyzny, wedle obietnicy nie patrząc na jego krocze. Z drugiej strony nie wiedział, czemu miał ochotę tam spojrzeć. Nie było to do niego podobne. Ale to był Bakugo, którego nie widział przez zbyt długo. Ale czuł, że to "rozstanie nie miało miejsca" i dalej miał mężczyznę za przyjaciela. Przyjaciela, który przyciągał go swoim magicznym magnesem. Przyjaciela, którego cały czas kochał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro