Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jasne promienie słońca wdarły się przez duże okna do sali, przypominającej salę obrad jakiegoś rządu, której białe ściany łączyły się ze światłem, prawie że oślepiając znajdujących się tam ludzi. W drewnianych ławach siedziała duża grupka młodych ludzi z notesami, książkami, czy laptopami przed swoimi twarzami, które co jakiś czas były otwierane i zapełniane notatkami. Niektórzy pisali ze swoimi znajomymi na telefonie, chowanym między nogami, inni praktycznie leżąc na swoich ramionach, przysypiali najpewniej z braku energii po wczorajszej imprezie, a jeszcze kolejni zażarcie słuchali mężczyzny pokazującego wycinki artykułów na temat wizyty pewnej ważnej osobistości w Europie.

Wśród słuchających siedział młodzieniec o karmazynowych włosach ze spokojnym uśmiechu, skierowanym w pustkę w przestrzeni sali. Jego lekko wąskie różowawe usta były rozchylone, a wzrok wlepiony w ścianę. Chłopak się zamyślił. Ostatnio miał tak coraz częściej. Odlatywał ze swoimi myślami na lekcjach, zaczynając zastanawiać się nad swoim aktualnym humorem i ochotą pójścia na spacer, którą blokował mu wykład ciągnący się już drugą godzinę. Nagle usłyszał przytłumiony głos, jakby ktoś mu zasłonił uszy. Głos się nasilił, kiedy siedząca obok dziewczyna szturchnęła jego łokieć, wskazując głową w dół na zirytowanego dorosłego mężczyznę w czarnej koszuli.

- Czy pan Kirishima mnie w ogóle słucha? - wykładowca, który już zdążył wstać ze swojego biurka, założył ręce na piersi i głośno zapytał śniącego. 

- Uh.. Tak, panie profesorze! - czerwonowłosy odpowiedział prędko, zamrugawszy kilka razy, żeby doprowadzić się do psychicznego ładu.

- To powiedz mi, o czym teraz mówiłem - profesor nie dał za wygraną i wyciągnął swojego studenta na cienką linę, między przepaścią wyrzucenia z wykładu. Chłopakowi zależało, żeby przejść przez tę czeluść, dlatego przetarł twarz i śmiałym wzrokiem zjechał na wykładowcę.

- Mówił pan coś o... - tutaj się zaciął, patrząc na tablicę, na której wyświetlano materiały lekcji. Właśnie te materiały zapaliły mu wielką lampkę w głowie. - ...O metodach zamieszczania źródeł w poszczególnych artykułach?

Mężczyzna stojący z 2 metry niżej od ucznia, kiwnął delikatnie głową i wrócił do swojego biurka, co oznaczało, że pan Kirishima rzeczywiście uważał na lekcji i nie można było go wyprosić. Jednak prawda była taka, że chłopak miał niezwykłe szczęście. Na tyle duże, że postanowił starać się słuchać słów profesora i zapamiętywać najważniejsze informacje, na tyle, jak bardzo potrafiła jego zdolność przyswajania faktów. 

Po tym nieprzyjemnym incydencie wykład zgodnie z czasem się skończył, a studenci mieli półtorej godziny przerwy obiadowej, żeby zjeść, pogadać z innymi, ewentualnie zabrać rzeczy potrzebne na następne godziny nauki. Eijiro już dosyć zmęczony kilkugodzinnym słuchaniem wykładowców, postawił na dużą porcję ryżu i grillowanego łososia z warzywami, którą jadał zdecydowanie najczęściej, kiedy jadł na uniwerku. Plusem było to, że nie było to tuczące i jadł z paczką swoich licealnych przyjaciół, którzy mieli przerwę obiadową w tym samym czasie. 

- Kirishima! - ciepły i przyjazny krzyk wybrzmiał niedaleko stołu, przy którym chłopak usiadł. Kirishima odwrócił głowę w kierunku zawołania i ujrzał uśmiechającego się szeroko, zielonowłosego chłopaka, którego loki latały na wszystkie strony świata. - Nie zgadniesz, co robiłem na lekcji! - lokaty szybko usiadł obok swojego kumpla i zaczął się spokojnie śmiać.

- Cześć, Midoriya. No dawaj, co zrobiłeś? - Eijiro spojrzał na przyjaciela zaciekawionym wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który spowodował pokazanie swoich ostrych kłów, które z odruchu oblizał. 

- No to-

- Pisał prawie cały czas z Todorokim - dziewczyna bawiąca się swoimi metalowymi kolczykami, usiadła obok nich i zaczęła pić pomarańczowy koktajl. Jej spojrzenie unikało czegokolwiek oprócz ekranu swojego telefonu i blatu stolika. - Już mi niestety o tym mówił. Przy okazji, to hej.

- Jiro! Ja to chciałem powiedzieć.. - Izuku przeczesał swoją gęstą czuprynę i jedząc swoje jedzenie, spojrzał "wkurzony" na przyjaciółkę. - Ale tak, pisałem z Shoto! Kurcze, nawet nie wiem, kiedy ostatnio z nim gadałem... Ale chyba trochę się zmienił - chłopak złapał się za kark i nerwowo go masując, cały czas mówił. - A przynajmniej tak jego profilowe mówi. Zobaczcie

Midoriya wyciągnął telefon z kieszeni i przez chwilę postukał w ekran, by w końcu pokazać dwójce zdjęcie, o którym mówił. Wspomniany chłopak, Shoto, wyglądał jeszcze dojrzalej niż w szkole średniej. Na białej krótkiej czuprynie zrobił sobie czarne pasemka, a jego ciało zrobiło się szersze i potężniejsze. Czarny sweter idealnie na nim leżał, a dym wylatujący z jego ust podkreślał nieprzyjemną aurę chłopaka. 

- Kurde, to na pewno jest on? - dziewczyna zmarszczył brwi i zabrawszy telefon, żeby się przypatrzyć chłopakowi. Odłożyła kubek z napojem i spojrzała na zdjęcie. - Nie wygląda przyjaźnie. Jakby kiedykolwiek wyglądał. Prawda, Kiri?

- Taa, wygląda jak młodsza wersja jego ojca w pewnym stopniu - czerwonowłosy podrapał się po skroni i wzruszył ramionami, wracając do jedzenia. - A jak się z nim pisało? 

- Raczej w porządku. Był chyba zaskoczony, że poszedłem na zarządzanie, ale nie próbował unikać rozmowy. W końcu 3 lata chodziliśmy razem do szkoły, więc trochę się znamy - Izuku westchnął i wzrok wlepił w swoje nogi, które zaczęły stukać o podłogę. - Chociaż.. Po tej sytuacji z ostatniej klasy mógł mnie znienawidzić...

- Weź się nie wygłupiaj, Mido! - Kirishima zawołał, próbując pokrzepić przyjaciela. Spojrzał na niego ze swoim typowym wzrokiem, sugerującym pomoc i westchnął. - To nic złego, że wyznałeś mu miłość.. Przecież ludzie się zakochują czasami! - chłopak klepnął lekko przybitego przyjaciela w ramię i uśmiechnął się słabo. Miał w głowie myśl, że jego słowa są dosyć głupie, bo mało wiedział o miłości. Wprawdzie nigdy się raczej szczęśliwie nie zakochał i zaczął żyć z faktem, że jeszcze trochę poczeka na to uczucie. - No Mido, rozchmurz się. Może tylko ci się wydaje.

- Kirishima ma rację. Nie powinieneś się tym przejmować - czarnowłosa nie lubiła zbytnio ludzkiego dotyku, ale nie umiała odmówić pomocy przyjacielowi, dlatego zaczęła głaskać znacznie wyższego od siebie chłopaka po głowie. - Głowa do góry, Izuku. A nawet jak dalej chcesz do niego zarywać, to rób to śmiało. Pasujecie do siebie.

Przez całą przerwę trójka przyjaciół rozmawiała z przyjemnością. Na ich języki narzuciło się dosyć dużo tematów, bo przez wspomnienie o Todorokim, Midoriyi przypomniało się o reszcie klasy 1-A. Na przykład okazało się, że Kaminari, czyli niezbyt ogarnięty chłopak, który chciał kiedyś wsadzić gruby metalowy pręt w gniazdko, cały czas pisze z Jiro. Wszystko by było w porządku, gdyby nie sugestywne wiadomości chłopaka skierowane w stronę jego ofiary. Albo Iida, przewodniczący klasy. Co jakiś czas dawał oznakę życia, jednak przez sportowy uniwersytet, miał zupełny brak czasu - mogliby go w sumie odwiedzić, bo ich uniwersytety były kilka kilometrów od siebie, ale Izuku wątpił, że znajdą chwilę wolnego w tygodniu. 

Przyjaciele się rozeszli w swoje strony - Kyoka mogła już wrócić do domu, bo skończyła na dzisiaj zajęcia. Studia na wydziale teoria muzyki połączona z pasją dziewczyny nie były trudne. Śmiało można rzec, że dziewczyna bawiła się wyśmienicie, o czym świadczyły jej pozytywne wyniki. Izuku, wróciwszy na swój wydział, miał podobnie - idealnie nadawał się na zarządzanie. Profesorowie go bardzo chwalili i zdołał zdobyć kilku przyjaciół, z którymi zdarzyło mu się raz imprezować. Zielonowłosy zawsze mawiał, że ludzie z tego kierunku to nie tylko sztywne nerdy w okularach i dziwnych szarych sweterkach. 

Kirishima będąc niezwykle rozmownym, przyjaznym i kreatywnym człowiekiem, poszedł na dziennikarstwo. Chciał zostać dziennikarzem, który sunąłby w tłumie z mikrofonem i swoim kamerzystą obok siebie, informując miasto o najważniejszych wydarzeniach w kraju, czy na świecie. Początkowo, po skończeniu szkoły średniej, chciał pójść w stronę medycyny albo sztuki, jednak zmienił diametralnie plany po pewnym niezbyt przyjemnym incydencie.

I to nie tak, że chłopak zupełnie porzucił zostanie artystą. Od czasu do czasu szkicuje panoramy wymyślonych przez niego miast, bawi się w abstrakcjonistę, rozrzucającego farbą po płótnie lub zwyczajnie maluje proste widoki ze swojego okna. Ludzie by pomyśleli, że pewnie zajmuje się sportem, bo nie chwaląc się, wygląda bardzo dobrze, ale pierwsze wrażenie bywa zgubne. 

Równo z charakterystycznym dźwiękiem spokojnego dzwonka, studenci zaczęli zapełniać salę wielkości typowej klasy w szkołach i zajmując swoje miejsca, niemalże wyrzucali zawartości swoich toreb lub plecaków, powodując niezbyt przyjazny huk w sali. Owy huk był ostatnią atrakcją na śmiertelnie nudnej lekcji, na której profesor żywiołowo próbował obudzić studentów swoimi zawołaniami brzmiącymi bardziej, jak apel na forum starożytnego miasta, a niżeli próba zwrócenia na siebie uwagi na japońskim uniwersytecie. 

Czerwonowłosy nawet nie starał się słuchać profesora i błądził wzrokiem po spadających listkach drzew wiśni, uderzające o okna i siebie nawzajem, powodując lekki uśmiech na twarzy chłopaka, który w szybkiej chwili zmienił się w zdegustowanie. Nawet nie spytał profesora, tylko wziął swoją torbę i wybiegł w stronę łazienek. Wszedł do jasnego obudowanego błyszczącymi kafelkami pomieszczenia i zawisnął nad zlewem, oparłszy się dłońmi o boki ceramicznej obudowy. Spojrzał w czarny odpływ i westchnął, biorąc do ust głęboki i bardzo powolny oddech, którym chciał odwrócić swój żołądek od zwracania dzisiejszego obiadu. 

- Ciężki dzień, co? - nagle w łazience rozbrzmiał niski głos, którego ostrość mogła dorównać przeciętnemu nożu kuchennemu.

Eijiro odwrócił się wystraszony i zmarszczył delikatnie brwi, mierząc wzrokiem palącego kilka metrów od niego blondyna, który wypuściwszy gęstą smugę dymu, wędrującą w sufit, czekał na odpowiedź.

- A tobie co do tego? - Kirishima odpowiedział oschle i westchnął, po czym odepchnął się od zlewu i spojrzał na chłopaka. 

- Raczej człowiek bliski wymiotów potrzebowałby przynajmniej odrobiny pomocy, prawda? - drugi z nich wzruszył ramionami i stukając dłonią o ścianę, przejechał wzrokiem po zmęczonym Kirishimie. - Wyglądasz jakbyś nie spał z kilka dni..

- No i? Nie udzielam wywiadów losowym typom z toalet.. - czerwonowłosy oparł się o bielutkie kafelki na ścianie, próbując z nich nie zjeżdżać na ziemię. Przetarł twarz i znowu zerknął na dziwnie znajomego blondyna, który wrzucił wypalonego papierosa do muszli i uśmiechnął się szeroko na słowa Kirishimy. Nagle jego wyraz twarzy zapalił się w ogromnym zaskoczeniu, a jego serce mimowolnie zabiło szybciej. Jednocześnie przestał przejmować się kłującym bólem jego brzucha. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. - Bakugo?!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro