5. Minęło tyle czasu...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Więc to już, chłopaki! - zawołał Zayn. - Będę za wami tęsknił!

- Ja bardziej! - zapewnił Payne.

- Aww - Amber zaśmiała się i przylgnęła do boku Liama. - Co z naszą wspólną imprezą?

- Nic się nie zmieniło - zapewnił Malik. - I wszyscy mają być, ty też Hazz.

Spojrzałem na niego i pokiwałem głową. Imprezy u Malika były epickie, najlepsze z najlepszych, a ta na zakończenie liceum i zdanie egzaminów to już w ogóle. Objąłem Carly w pasie i pocałowałem ją w policzek. Tę szatynkę poznałem właśnie na jednej z domówek. Była miła, urocza i bardzo mądra. Trzymaliśmy się razem już kilkanaście miesięcy. Spojrzałem w dal i dostrzegłem blondyna. Niall wyczuł, że ktoś go obserwuje  i spojrzał w moją stronę. Miał nieodgadniony wyraz twarzy. Odwrócił się i znów zagłębił w rozmowę ze swoimi znajomymi.

Nie odzywał się do mnie po tym, jak dowiedział się o zniknięciu szatyna. Jego kontakt z chłopakami również się ograniczył. Znalazł innych znajomych. Czułem, że obwinia mnie o całą tę sprawę z Tomlinsonem. To było tak dawno, że nie warto o tym wspominać.

- Hazz? - usłyszałem Liama.

- Hm? - spojrzałem na niego.

- Pytałem, czy zgarnąć cię po drodze, gdy będę ruszał do Malika - powtórzył. - Chyba, że umówiłeś się, że pojedziesz po Carly.

- Nie, ja przyjdę z dziewczynami - odezwała się szatynka. - Musimy się przyszykować, sukienki, makijaż i te sprawy. Możemy spotkać się na miejscu.

- Słyszałeś - zaśmiałem się. - Carly wszystko ma pod kontrolą.

- W porządku - uśmiechnął się Zayn. - Widzimy się u mnie!

Pożegnaliśmy się i każdy ruszył w stronę swoich rodzin. Moja mam i siostra już na mnie czekały. Widziałem łzy wzruszenia w oczach rodzicielki. Była ze mnie dumna. Carly poszła do swojego ojca i matki obiecując, że napisze kiedy z dziewczynami wyjadą.

- Gratulacje, synku! - zawołała Anne.

- Niesamowite, że mój kochany braciszek skończył szkołę! - zaśmiała się Gem. - I jak się czuje przyszły student?

- Wspaniale, w końcu będę miał chwilę odpoczynku od ciebie - wyszczerzyłem się i mocno przytuliłem obie kobiety.

Nie mogłem uwierzyć, że to już koniec. W końcu pójdę na wymarzone studia. Będę mógł zostać prawnikiem. Czeka mnie ciężka praca, ale wierzę, że dam radę. Bo kto jak nie Styles? Będę najlepszy w swoim zawodzie. Zayn planuje pójść na kierunek związany z jego pasją, jaką jest malowanie. Liam zarządzanie, gdyż z czasem przejmie firmę po ojcu. Zastanawiałem się, gdzie zamierza wybrać się Niall. Kiedyś godzinami potrafił gadać i śmiać się, że chce pracować w Nando's. Potem zmienił plany  i wolał założyć skromną restaurację, gdyż kochał jeść jak i również gotować. Był w tym naprawdę niezły.

Świętowaliśmy prawie cały dzień z rodziną  i w końcu przyszedł wieczór, tym samym zwiastujący niezłą zabawę u Malika. Moja dziewczyna zjawiła się wraz z koleżankami. Wyglądała fantastycznie. Założyła na siebie czerwoną, krótką sukienkę i dopasowane buty. Nie dziwię się, że potrzebowała sporo czasu by ułożyć włosy i nałożyć makijaż.

- Witaj skarbie - pocałowałem ją na przywitanie, a ta zachichotała wesoło.

- Witaj przystojniaku - ponownie złączyła nasze wargi razem.

Malik powoli rozkręcał imprezę. Z dużych głośników dochodziła głośna muzyka, a na stołach leżały różnego rodzaju przekąski oraz alkohol w dużych ilościach. Każdy kto przychodził, przynosił ze sobą zgrzewki piwa lub czegoś mocniejszego. Z upływem czasu byłem coraz bardziej pijany. Świetnie tańczyło mi się z Carly. Ta z gracją i wdziękiem  poruszała się w rytm muzyki. Niedługo potem wylądowaliśmy w sypialni dla gości. Jak przez mgłę pamiętałem fakt, że naciągałem na siebie prezerwatywę, w duchu dziękując Malikowi za zaopatrzenie. Przewidział, że niektóre pary w czasie imprezy wymkną się, aby pieprzyć się po kątach. Zapamiętałem, aby mu podziękować.

Nawet nie wiedziałem, kiedy odleciałem. Obudziłem się dopiero nad ranem. Głowa bardzo mnie bolała, jakby ktoś walił moją czaszką o ścianę. Zorientowałem się, że wciąż leżałem nagi. Obok mnie spała Carly. Pukle kasztanowych włosów rozrzucone były na poduszce, a niektóre zasłaniały jej twarz. Spojrzałem na nią czule i odgarnąłem kosmyki, aby jej nie przeszkadzały. Usiadłem i od razu tego pożałowałem. Skierowałem się do łazienki, gdzie zwróciłem zawartość swojego żołądka. Na szczęście pomieszczenie przyległo do sypialni i nie musiałem latać z gołym tyłkiem po korytarzu wśród obcych ludzi.

Gdy Carly się obudziła, powitałem ją pocałunkiem i butelką wody wraz  z proszkiem na ból głowy. Gdy spała zdążyłem się ubrać i zejść na dół do kuchni, gdzie na blacie leżało kilka opakowań tabletek i butelki wody. Zayn był najlepszym gospodarzem imprez, przysięgam na swoje loki!

- Byłeś wspaniały -  powiedziała dziewczyna i pocałowała mnie w policzek.

Nie chciałem nic mówić, że za bardzo nie pamiętałem naszego seksu. Tylko by ją to uraziło. Uśmiechnąłem się natomiast i skinąłem głową zapewniając, że było nieziemsko. Byliśmy jednymi z ostatnich osób, które opuściły dom Zayna. Pomogliśmy mu trochę ogarnąć, ale i tak  zostało sporo bałaganu. Liam nie był trzeźwy, więc czekał mnie dłuższy spacer do domu. Carly miała szczęście, że mieszkała niedaleko, więc odprowadziłem ją i sam ruszyłem chodnikiem. A mogłem jednak poprosić mamę o podwózkę...

Idąc w stronę domu, zauważyłem Nialla. Szedł ze wzrokiem wbitym w komórkę. Chyba odpisywał na jakąś wiadomość. Nawet mnie nie zauważył.

- Niall - zawołałem. - Nie byłeś na imprezie?

- Harry - popatrzył na mnie i schował telefon. - Nie, nawet nie zamierzałem się tam pojawić.

- Nie chcę, abyśmy ciągle się kłócili. Jesteś moim przyjacielem - powiedziałem. - Wyjeżdżamy na studia, nie chcę tak tego zakończyć.

- Ty wyjeżdżasz - podkreślił. - Ja zostaję. I nie kłócę się, po prostu chcę, abyś dał mi spokój. Wiem o tym, co się wtedy stało, wiem o wszystkim.

- Co? - zdziwiłem się. - O czym ty mówisz?

- On wysłał mi list. Napisał w nim wszystko - powiedział. - Przekazał mi nawet wiadomość dla ciebie.

- Kto? - zdziwiłem się.

Przez kaca wolno łączyłem fakty. Ciężko było mi się skupić na tym, co mówił.

- Doskonale wiesz o kim mówię - odparł chłodno. - Możesz udawać, jak to robiłeś przez te wszystkie lata. Naprawdę mnie to nie obchodzi.

- Co to za wiadomość? - zapytałem. - Co napisał?

- ,,Niestety jeszcze żyję, przepraszam" - powiedział głosem wypranym z uczuć. - Tylko, a może aż tyle.

- Masz do niego numer? Chciałbym porozmawiać...

- Wysłał mi tylko list, Harry - dodał. - Dwa lata temu. To była pierwsza i ostatnia wiadomość. Nie miałem zamiaru ci mówić, ale skoro więcej się nie zobaczymy, nie mam nic do stracenia. I tak nic nie zrobisz.

- Ale...

- Daj temu spokój, Styles - powiedział ostro. - Szukałem go przez kilka miesięcy w każdy wolny dzień od szkoły. Nie było go w mieście, a jego rodzice nawet się nim nie interesują, ty też nie powinieneś.  Patrzyłeś, jak go upokarzają, pozwoliłeś na to, pozwoliłeś, aby go zgwałcili. Minęło tyle czasu... A teraz wybacz, idę do prawdziwych przyjaciół.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

Witajcie asy!

Gdyby nie te rozdziały z zapasów, nie zmusiłabym się do pisania dzisiaj.

Jak ktoś zauważył, a może i nie... dodałam Zouisa. To pierwsze takie ff z tym shipem pisane przeze mnie. Podkreślam, że go tylko piszę, nie shippuje, bo to Larry is real!

Kto ma zamiar z tego powodu przestać czytać moje prace, nawet te z Larrym, nikogo przecież na siłę nie zatrzymam. To, że opublikowałam Zouisa niczego nie zmienia, nadal będę pisała ff o Larrym, które mam w planach.

Find happiness jest małą odskocznią od ciągłej tematyki Larry'ego, pozwala zebrać siły na dalsze pisanie. Nikogo nie zmuszam do czytania. Mam nadzieję, że choć w minimalnym stopniu mnie zrozumiecie...

Dziś pojawi się jeszcze prawdopodobnie Just one spark.

Miłego lanego poniedziałku!

Dziękuję za gwiazdki i komentarze!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro