24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Co do ciebie czuje? – spytał z niedowierzaniem.

– Tak – odparła.

Loki tylko westchnął i zaczął myśleć co jej powiedzieć. Mówił w myślach, że nie może nic do niej czuć ponieważ jest tylko zwykłą śmiertelniczką którą ratował i troszczył się o nią. Chciał przecież by czuła się tu bezpieczna a co najważniejsza by przy nim się śmiała. Wiele razy przychodził by powiedzieć jej dobranoc i popatrzeć jak słodko śpi, odganiając od niej wszystkie koszmary. Martwił się gdy nie mogła się wybudzić i robił wszystko co mógł by jej pomóc. Zadawał sobie pytania i z niedowierzaniem stwierdził, że on się zakochał. On. Sam Loki Laufeyson władca Asgardu i Ziemi zakochał się w w zwykłej kobiecie.

Czekała na jego odpowiedź. Czuła jak serce wali jej z emocji a w głowie miała różne scenariusze co jej powie. Może skłamać bo w końcu to bóg kłamstw i oszust.

Loki nie wiedząc co powiedzieć przybrał maskę obojętności i wyszedł z komnaty kobiety. Szedł szybko by oddalić się od tego miejsca. Gdy znalazł się w swoim pokoju pierwszy raz poczuł strach? Bał się tego co czuje wobec niej?

Patrzyła na drzwi przez które wyszedł Loki. Była tak blisko a jednocześnie tak daleko.

~ On się przestraszył? ~

Dwie godziny później

Nic nie robienie coraz bardziej go denerwowało. Musi się z nią spotkać ale wyjdzie na tchórza jak powie, że spanikował. Patrzył przez okno i stwierdził, że skoro już zadała takie pytanie to by chociaż było romantycznie. Spacer w świetle księżyca po wspólnej kolacji. Idealny plan. Musiał wyjść w celach służbowych i nie mógł jej odpowiedzieć więc zabierze ją do ogrodu i tam wyzna co do niej czuje. O ile nie zrobi żadnej głupoty.

Wieczór

Jedli w ciszy każdy pogrążony w swoich myślach. Kobieta czuła się zażenowana bo w końcu zadała pytanie o uczucia a on mógł to potraktować przeciw niej. Zjadła kolacje i wstała od stołu i chciała już iść ale zatrzymał ją jego głos:

– Zostań – nakazał – musimy dokończyć tamtą rozmowę  ale nie tutaj.

Podszedł do niej i podał jej swoje ramię a ona niepewnie je przyjęła. Szli w kierunku ogrodu a po chwili już tam byli. Niebo było bezchmurne a księżyc pięknie rozświetlał tą noc.

– Pięknie jest dziś, prawda? – spytał ją.

– Racja – przyznała – co do tej rozmowy – zaczęła – jeżeli chcesz ze mnie drwić i szydzić to daruj sobie.

– Nie chciałem tego zrobić. Cóż troszczę się o ciebie i ratuje ci życie, wiele razy. Dlaczego to robię? Po pierwsze jesteś moja a po drugie odmieniłaś moje życie.

Wyrwała swoją dłoń i rozgniewana powiedziała:

– Ja nie jestem niczyją własnością! A i pewnie zmieniłam twoje życie dlatego, że dzięki mnie podbiłeś Ziemię – że złości wymachiwała rękoma mówiąc.

Loki przewrócił oczami po czym szybko pokonał dzieląca ich przestrzeń dając jedynie kilka centymetrów między ich twarzami. Patrzył jej głęboko w oczy. Była zdziwiona, że te sprawy tak szybko się potoczyły i stała tak spięta patrząc w jego zielone tęczówki. Na twarzy miała już pewnie rumieńce.

– Co ty...robisz? – wydukała.

– Narazie nic – odpowiedział – a co myślałaś?

– Ja...nic – szybko się odsunęła od niego.

– Ludzie tak łatwo dają się ponieść chwili. Myślałaś, że cię pocałuje?

– Mówiłam, nic nie myślałam. Przepraszam ale jestem zmęczona i chciałabym udać się do komnaty – powiedziała ukrywając wstyd.

Pokiwał głową i po chwili teleportował ich pod komnatę kobiety. Nic nie mówiąc nachylił się i złożył pocałunek na jej ustach i znikł. Kobieta z szeroko otwartymi oczami weszła do pokoju. Niedowierzanie i strach widać było na jej twarzy.

~ Najpierw mówi, że to nie to a potem sam mnie pocałował. Czy ja mu się spodobałam?!~

Loki usiadł zadowolony na fotelu w swojej komnacie i analizował to co się stało przed chwilą.

~ Mogłem ją wtedy w ogrodzie pocałować ale oczywiście schrzaniłem ~

Dzień później

Jak codzień Victoria zeszła na śniadanie z całą masą pytań. Szybko zajęła swoje miejsce i zaczęła konsumować posiłek.

– Jak się dziś czujesz? – zapytał Loki.

– Jestem lekko skłowana i mam kilka pytań na które oczekuje od ciebie odpowiedzi.

– Postaram się ich udzielić – powiedział i widząc zadowoloną twarz kobiety dopowiedział – Jak zjemy posiłek.

Pokiwała głowa i w spokoju zjedli śniadanie. Loki pierwszy wstał od stołu i podał jej rękę jak wczoraj.

– Nie możemy tu porozmawiać? – spytała.

– Tutaj wszyscy mogą usłyszeć. Wolę raczej by służba nie plotkowała. Teleportujemy się.

Po chwili znikli w zielonym kłamie dymu. Przed nimi ukazał się piękny wodospad a na zielonej trawie koc. Gestem ręki Loki wskazał by usiadła na materiale. Gdy już siedziała ciągle wpatrywała się w piękny krajobraz i zapomniała, że Loki nadal tu jest. Była zachwycona widokiem który zapierał dech w piersiach.

– A więc o jakie pytania chodzi? – spytał skupiając na sobie uwagę brunetki.

– Wczorajsze zdarzenia były dosyć niespodziewane i chaotyczne – zaczęła ciągle myśląc jak odpowiednio dobrać słowa – jedno pytanie najbardziej mnie zastanawia. Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś? I czemu? Czy ty no masz uczucia i się we mnie zakochałeś? Oczywiście nie mówię, że ja też czy coś i niczego nie sugeruje – mówiła by dalej ale przerwał jej Loki.

Zaśmiał się pod nosem a po chwili pocałował kobietę i widząc jej minę dodał:

– Nie powinno cię moje zachowanie dziwić – czekał kilka sekund na odpowiedź dziewczyny aż sam powiedział – Wiem, że chcesz mnie teraz pocałować.

Po tym gdy poczuła jego wargi na swoich, choć na krótką chwilę dostała wszystkie odpowiedzi na swoje pytania. Chciała by to było kłamstwem ale nie, zakochała się w kłamcy. Zaskoczona tym jak szybko odczytał z niej te myśli, bez chwili zawahania pocałowała go a on odwzajemnił pocałunek od razu. Oboje wiedzieli, że zakochali się w sobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro