30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kobieta spała w najlepsze gdy do jej komnaty wbiegła dziewczynka radośnie wołając:

– Wstajemy! Wstajemy! Dziś taki ładny dzień – wgramoliła się na łóżko i zaczęła po nim skakać.

Za nią przebiegła Marta która wyglądała jakby przebiegła maraton.

– Nyala nie wolno budzić królowej o tej porze.

Na te słowa Victoria szybko zerwała się z łóżka i popatrzyła pytająco na służbę.

– Nyala mnie zmusiła bym tak do ciebie pani mówiła. I przepraszam za nią. Jest zbyt roztrzepana, nadpobudliwa i cholernie szybka.

– Ciociu nie wolno tak mówić. To bardzo brzydko – murzynka powiedziała to przytulając brunetkę za nogi i patrząc na Martę.

– Nyala chodź nie wolno teraz królowej przeszkadzać. Królowo zaraz przyjdzie Coralina cię wyszykować.

Mała dziewczynka wybiegła z komnaty jakby była na jakimś wyścigu. Radość w jej oczach nie znała granic. Czuła się taka szczęśliwa iż mogła mieszkać w Pałacu.

Gdy dobiegła do komnaty usiadła na małym stołeczku i poczekała na niebieskooką. Mała nóżkami nie wiedząc czym się zająć. Po chwili ujrzała zielony dym a w nim pojawiła się sylwetka Lokiego.  Ucieszyła się na jego widok.

– Nyala dziś odbędzie się bal dlatego przekaż swojej służącej by wyrzykowała cię najlepiej jak potrafi i masz zjawić się za cztery godziny.

Nie zdąrzyła nawet coś powiedzieć a zniknął.

Pojawił się za to w pokoju kobiety. Była ona w trakcie zakładania szlafroku a że stała tyłem nawet go nie zauważyła. Podszedł do najciszej jak się ta i objął ją od tyłu. Przestraszona kobieta walnęła go łokciem a widząc go w pół zgiętym zasłoniła usta dłonią by się nie roześmiać.

– Czemu to zrobiłaś? – spytał prostując się.

– Przestraszyłeś mnie – odparła – następnym razem pukaj do drzwi. A gdybym była w trakcie rozbieranie się?

– Dla mnie tym lepiej – odparł unosząc brwi dwuznacznie i obejmując ją – przyszedłem by poinformować cię o balu. Za cztery godziny przyjdę po ciebie. Ubierz się ładnie.

– Czyli na codzień brzydko wyglądam?! – oburzyła się.

– Skądże ale lepiej by ci było w zielonej sukni – mówiąc to wyjął pierwszą lepszą i pokazał jej.

Spojrzała na nią i zobaczyła, że ten krój miał zbyt duży dekolt i rozcięcie na nodze.

– Wiesz o tym, że jesteś zboczeńcem – chwyciła suknię i odwiesiła ją do szafy.

– To akurat był przypadek ale – przeciągnął ostatni wyraz – pięknie byś na pewno wyglądała.

– Na twoje życzenie założę czerwoną, bez dekoldu i z długim rękawem. A teraz przepraszam muszę się wyszykować.

– Możesz przy mnie – zaproponował – wiesz gdybyś nie mogła się dopiąć służę pomocą.

Palcem wskazała na drzwi i odprowadziła go wzrokiem. Gdy drzwi się zamknęły przeglądała w szafie wszystkie suknię. Zastanawiała się nad kolorem. Czy założyć czerwoną czy zieloną. Obie były piękne lecz zdecydowała, że zrobi mu tą przyjemność i założy jego ulubiony kolor. Suknia była koronkowa z długim przylegającym rękawem. Była idealna.

Gdy wzięła wieszak do pokoju weszła Coralina. Kobieta uśmiechneła się do nastolatki i pokazała suknię.

– Myślę, że będzie ci do twarzy – uśmiechneła się radośnie – zapomniałabym dodać królowo.

– Czemu dziś każdy to mi mówi wystarczy, że już on mnie tym męczył.

– A nie jesteś królową? Wszyscy szepczą, że król mianował cię królową. Każdy chce teraz się tobie podlizać bo wiesz jesteś królową.

Kobieta usiadła przy toaletce i pozwoliła się czesać Coralinie. Nastolatka starała się jak najdelikatniejsza rozczesywać jej włosy.

– Kto by pomyślał. Zwykła midgardka staje się prawie królową – prychnęła z niedowierzaniem.

– Jednak jesteś wyjątkowa skoro król Loki cię wybrał. A przecież masz moce prawda?

– Te "moce" ograniczają się do podawania książek. To akurat nie jest ważne.

Na balu

Goście zebrani tańczyli w rytm grającej muzyki a dzieci biegały po sali. Król siedział na swym tronie i szukał wzrokiem jej. Victorii. Dziś miał być ważny dzień a ona się spóźnia.

Lochy

Echo muzyki niosło się po korytarzach. A kobieta rozmawiała z Tonym. Potrzebowała się wygadać a przecież on był jej przyjacielem.

– Nie powinnaś być na górze? Wiesz z gośćmi? – spytał w środku rozmowy.

– No niby tak ale po ostatnim balu mam taką jakby traumę. Wiesz z Sigyn – uśmiech zniknął z jej twarzy a zastąpił go smutek.

– Ej nie czas na smutki idź i tańcz jakby jutro nie było – zażartował Tony – tylko zero mi tam romantycznych densów. Zrozumiano?!

Roześmiała się i pokiwała głowa i odeszła. Musiała wejść na salę nie zauważona. I najlepiej wmieszać się w tłum.

Strażnicy niestety pilnowali wejścia i widząc ją otworzyli drzwi i cały tłum gości patrzył na nią. Słychać było szepty wśród gości.

– Pokłońcie się przed wasz królową! – oznajmił głośno i uroczyście Loki.

Tłum zrobił miejsce na przejście dla króla a później wszyscy prócz tych dwóch uklęknęli. Gdy był już na tyle blisko podał jej swoją dłoń i powiedział:

– Królowo twój tron już czeka.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro