15 - Koniec?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Samanthy Stark


Obudziłam się koło 10. Jest piątek 2 lipca 2019.
Wakacje. J  i Jess wyjechali za granicę a jedyne co mi po nich zostało to zdjęcie z urodzin z zeszłego roku i smes od Jess że bardzo przepraszają ale ich babcia jest chora i jadą do niej na wyspę, a tam nie ma zasięgu więc nasz kontakt się urwie.

Poszłam wziąć prysznic i się przebrać a gdy wróciłam znalazłam kartkę z poprzyklejanymi literkami, które układały się w słowa:

Wkrótce zdechniesz wiedźmo!

To był cios poniżej pasa. Wzięłam czystą kartkę i napisałam na niej jak zrobić ten płyn który mnie uśpi. Nie napisałam tam że na innych nie działa. Napisałam po prostu:

1. Zebrać światło księżyca w pełni do szklanej miski z wodą.

2. Zdobyć łzę radości od np. Tonego. (Im więcej tym większe działanie.)

3. Wymieszać ze sobą 10 ml Księżycowej wody i 1 łzę.

4. Podać doustnie lub do krwi ofiary. Efekt utrzymuje się około 2 lat.

5. Ofiara będzie cierpieć!
             
                    S. S.

Zakończyłam wiadomość i włożyłam do małego pudełeczka. Obok kartki położyłam fiolkę z etykietką: Tester.

Pudełko położyłam na biurku i poszukałam wstążki i papieru ozdobnego do pakowania prezentów. Dodatkowo do pudełka napakowałam dużo waty i jeszcze raz włożyłam tam kartkę i fiolkę. Zamknęłam po raz ostatni pudełko, owinęłam czarnym papierem w białe łezki i związałam srebrną wstążką. Doczepiłam kartę z napisem dla Avengers i położyłam pudełko na stoliczku do kawy, przy wyjściu na balkon. Do tego położyłam kilka pustych fiolek, miskę z wodą i 2 miski bez niej. Wyciągnęłam kopertę ze zdjęciami, pusty album, kilka rysunków piratów i mnie oraz mój stary sprzęt, położyłam go na łóżku zakładając przy tym iluzję niewidzialności na te przedmioty. (W moim pokoju jest tylko podsłuch i podczerwień).  Podeszłam do wiadomości od  "Ktosia" i wyciągnęłam sztylet, który zawsze mam przy sobie. Nadcięłam sobie rękę i pozwoliłam krwi spłynąć na kartkę i obok niej. Potem się zaleczyłam. I spytałam się Jarvisa:

-Gdzie są Avengers?

-W salonie panienko.

Po tych słowach udałam się w stronę salonu. Gdy powoli dochodziłam (salon był za zakrętem) usłyszałam rozmowy...

-Należy ją unieszkodliwić! - mówił Fiury

-Przecież to nie jej wina że ma moce... -odparł Clint

-Możemy to wykorzystać w walce. A nawet jeśli nie to ma specjalną branzoletkę. -Słyszałam kapitana Ameryke

-Dlaczego Starka nie ma z nami? -Zapytał Thor

-Bo nie może wiedzieć, że chcemy zabić Sam!- Nat

Po tym wszedł Tony (patrzyłam przez ściany... to taka moc)

-kto mu powie?-spytał Clint

-O czym? - Tony

-Musimy zabić White Fier....

Dalej nie słuchałam cofnęłam się gwałtownie, a przez przypadek strąciłam szklany wazon, który się stłukł. Szybko pobiegłam do mojego pokoju. Zdjęłam iluzję z rzeczy na łóżku zostawiłam małą zieloną kopertę w szufladzie biurka i pobiegłam na dach. Muszę wypić 2 fiolki a pozostałe wczepić do bransoletek... Przyczepiłam fiolki i włączyłam stoper który po 3 minutach wstrzyknie serum do mojej krwi. Zrobi to w błyskawicznym tempie bo zaledwie w sekundę i będę miała spokój. Stałam przodem do przepaści, a tyłem do wejścia na dach. Czekałam. Po chwili usłyszałam że Avengersi przybyli...

-Żadnych gwałtownych ruchów! Wykrzyczała Natasha. Ja ze łzami w oczach patrzyłam na licznik który odmierzał czas... Minuta

-Sami nie rób nic głupiego... Nie pozwolę cię skrzywdzić... -mówił Tony...

Odwróciłam się do nich przodem. I ze łzami w oczach mówiłam...

-Ufałam Wam, ale zjawił się Loki który powiedział, że budzi się we mnie wielka moc...  40 sekund

-Połączył mnie z jego siostrą, którą bardzo kochał i powiedział jej historię. Miała równie silną moc co ja... 30 sekund

-Została zdradzona przez swoich przyjaciół, rodzinę... Zabili ją bo była dla nich zbyt potężna. Wy też chcecie mnie zabić...
20 sekund

-ale nie musicie!

Po tych słowach zerwałam fiolkę z szyi i wypiłam jej zawartość! Mocą nie pozwoliłam im się ruszyć. Kilka sekund później wstrzyknął mi się płyn z pozostałych fiolek i zaczęłam widzieć mroczki przed oczami. Upadłam....

Nastała ciemność a po chwili światło....

Byłam duchem...

Patrzyłam na to co działo się przy moim ciele...

Wokoło mnie latały różnobarwne ogniki, które tworzyły tarczę dzięki której nikt nie mógł mnie dotknąć, oprócz Tonego. Zaniósł mnie do pokoju szpitalnego i podpinał do mnie kabelki. Robił wszystko by mnie obudzić...

Ale ja tego nie chciałam...

Poleciałam (jako duch) do mojej sypialni. Po chwili weszli tam wszyscy avengersi i patrzyli na rzeczy które im przygotowałam...

Ku mojemu zdziwieniu wszyscy płakali...

Pov. Anthonego Starka -kilka minut wcześniej

Wszedłem do salonu w poszukiwaniu Sami. Nie było jej u siebie w pokoju, a Jarvis powiedział, że jest w salonie. Tam odbywała się jakaś rozmowa...

-kto mu powie?-spytał Clint

-O czym? - zapytałem

-Musimy zabić White Fier....

Po tych słowach usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła...

Sami słyszała to co ja albo jeszcze więcej...

Szybko pobiegliśmy w tamtym kierunku ale zastaliśmy kilka lodowych śladów...

Jednak ma te moce. Bransoletka nic nie dała...

Pobiegliśmy po sprzęt...
(Ja nie bo nie potrzebuje zbroi. Sami nie jest niebezpieczna.)

-Jarvis gdzie jest Sami?

-Na dachu Panie Stark.

Pobiegliśmy na dach, na który dostać się można tylko schodami. Gdy dotarliśmy zobaczyliśmy moją córkę stojącą 2m od krawędzi dachu. Na obu rękach miała jakieś urządzenia przypominające bransoletki do, których przyczepione były fiolki z jakąś cieczą. Na szyi zawieszoną miała jeszcze  kilka takich fiolek. Ciekawe co to?

-Żadnych gwałtownych ruchów! Wykrzyczała Natasha. Zauważyłem że teraz bransoletki migają na czerwono...

-Sami nie rób nic głupiego... Nie pozwolę cię skrzywdzić... - próbowałem ją powstrzymać przed tym "czymś", z resztą nie tylko ja ale jakaś moc nie pozwalała nam się ruszyć.

Odwróciła się do nas przodem. I ze łzami w oczach mówiła...

-Ufałam wam, ale zjawił się Loki który powiedział, że budzi się we mnie wielka moc... 

Wszyscy zaczęli rozmyślać nad tym co mówi moja Mała Sami (15 skończy dopiero w wrześniu)

-Połączył mnie z jego siostrą, którą bardzo kochał i powiedział mi jej historię. Miała równie silną moc co ja...

Niebywałe nawet Thor się zdziwił. Loki otworzył swoje serce przed Sami...
Ale dlaczego?

-Została zdradzona przez swoich przyjaciół, rodzinę... Zabili ją bo była dla nich zbyt potężna. Wy też chcecie mnie zabić...

~Jak to? Jak tak można! Nie pozwalam! To przecież coś okropnego! Ja nie pozwolę by Sami tak skończyła!

-ale nie musicie!

Wtedy zerwała sznurek z szyi i wypiła zawartość z fiolki. Potem upadła na ziemie. Podbiegłem do niej z Bruckiem i Stivem ale było za późno straciła przytomność...

Stiva i Brucka odepchnęło do pozostałych Mścicieli, a wokoło Sami pojawiły się różno-barwne ogniste stworki w kształtach różnych stworzeń...
Stworzonka płakały i wirowały koło mojej córki nie przeszkadzałem im. Zachowywały się tak jakby mnie tam nie było. Gdy tylko podniosłem ciało mojej córki i przeszedłem obok Avengers kilka stworzonek na moment podleciało do innych i zostawiło mały ślad po oparzeniu. Potem wróciły do Sami...

Zaniosłem jej ciało do pokoju lekarskiego. Próbowałem różnych rzeczy, podłączałem urządzenia ale nic nie działało. Jej organizm stał się samo wystarczalny. Zostawiłem więc ją na łóżku szpitalnym i poszedłem do jej pokoju.

Tam zastałem resztę avengers. Patrzyli oni na łóżko mojej córki...
Ku mojemu zdziwieniu Nat też płakała...

~O co chodzi? Czemu oni też płaczą? Przecież chcieli ją zabić...

Przypatrzyłem się rzeczom z łóżka. Były tam
....

zdjęcia Sami i nas z jej 14 urodzin. Ostatniego dnia przed katastrofą która ją spotkała...
Rysunki piratów i ich statków...
Rysunek jakiegoś chłopaka, na Statule wolności...
Zdjęcia Bliźniaków San i Moon...
Jej stary sprzęt z którym przybyła do mnie pierwszego dnia...
I pusty album...
Prawie pusty...
Na pierwszych 2 stronach były zapisane na czerwono ostatnie słowa Sami... Dokładnie te które powiedziała w ciągu minuty na dachu.

Na ziemi leżała kartka z przyklejonymi literkami...

Wkrótce zdechniesz Wiedźmo!

Nat patrzyła na tę kartkę ze łzami i strachem w oczach...
Też patrzyłem na tą kartkę. Była tam lekko zaschnięta duża plama krwi...

Po kilku sekundach na plamie pojawiały się białe literki...

Szykujcie się na jeszcze 1 rozdział!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro