Rozdział 9 Gra w karty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zasady są proste, musisz strzelić trzy razy w tamte kufle – mężczyzna wskazał dłonią na stojące w oddali naczynia. – ale musisz mieć zawiązane oczy!

Wszyscy zgromadzeni w barze zaczęli między sobą szeptać, wymieniając się przy tym teoriami. Nita natomiast wzruszyła tylko ramionami, jaki to będzie dla niej problem? Wierzyła w swoje umiejętności, wszak przecież ćwiczyła odkąd miała dziesięć lat, z tą różnicą że jest przyzwyczajona do większej broni niż pistolet, ale nie oznaczało to, że nie umie się nim posługiwać. Da z siebie wszystko!

Mężczyzna pierwszy podszedł do wyzwania. Był bardzo pewny siebie, przecież ta dziewucha nie da rady strzelić, jeszcze z zawiązanymi oczami. Poza tym, długo ćwiczył strzelanie z broni krótkiej bez patrzenia i szło mu to bardzo dobrze. Zawiązał sobie białą szmatką oczy po czym chwycił mocniej pistolet. Uśmiechnął się po czym nacisnął na spust.

Pierwszy strzał, trafił idealnie w środek kufla.

Drugi strzał, nie był już tak dokładny ale też zniszczył szklane naczynie.

Mężczyzna ściągnął opaskę, zdenerwował się gdy zobaczył że za trzecim razem nie trafił, pocisk odleciał dalej. Jednak miał dwa zbite kufle z trzech, a był święcie przekonany o tym że Nita nie da rady zestrzelić nawet jednego. Odwrócił się do niej i z kpiącym uśmiechem podał jej broń oraz szmatkę. Szatynka bez słowa wzięła obie rzeczy po czym zaczęła zawiązywać białym materiałem sobie oczy.

- Nita, to bez sensu – mówił Leorio próbując odradzić dziewczynie cały ten pomysł. – karabin a pistolet to nie to samo.

Nita tylko prychnęła.

- Może i nie to samo, ale jeśli przyjmuje jakiekolwiek wyzwanie to zawsze, ale to zawsze stawię mu czoła. – odpowiedziała po czym chwyciła pistolet.

Kiedy stanęła w odpowiedniej pozycji, w jej głowie pojawiła się myśl. Co jeśli nie trafi w żaden z kufli? Byłoby dla niej to upokorzeniem, oraz wtedy mężczyzna mógłby jej przywalić za tą wcześniejszą odzywkę. Poza tym, nie tylko ona miałaby problem, jej towarzyszom też mogłoby się oberwać. 

Potrząsnęła głową, przecież to absurd by sobie nie poradziła a to że nie widzi swojego celu nie znaczy od razu że przegra. Do perfekcji jej dużo brakowało, ale coś takiego jak brak pola widzenia nie przeszkodzi jej by pokazać temu okropnemu typowi, że zna się na strzelaniu.

Nacisnęła na spust, pot spłynął jej po skroni.

Usłyszała trzask tłuczonego szkła, wtedy się lekko uśmiechnęła. Strzeliła w pierwszy kufel.

- Jedna trzecia już za mną. – pomyślała po czym ustawiła się i ponownie nacisnęła na spust pistoletu.

Padł drugi strzał, znów słyszała jak pocisk niszczy naczynie. W tle roznosiły się odgłosy klaskania, szatynka nawet słyszała wołanie Gona. Wiedziała że jeśli teraz strzeli, wygra, jeśli chybi to będzie remis z mężczyzną.

Wypuściła powietrze z płuc po czym poprawiła pozycję i mocniej chwyciła za broń. Zaczęła odliczać w myślach do trzech, kiedy skończyła trzeci raz nacisnęła na spust. Wtedy też w myślach zaczęła się modlić o to by trafiła. 

Myślała że zacznie skakać ze szczęścia kiedy usłyszała dźwięk tłuczonego kufla, wtedy też cała sala zaczęła wiwatować.

Za to mężczyzna stał osłupiały. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, przecież to nie możliwe by on przegrał z pierwszą lepszą osobą, jeszcze w dodatku z dziewczyną. Spojrzał się w stronę szatynki która szczęśliwa podbiegła do swoich towarzyszy. Czuł się upokorzony, w końcu wszyscy zgromadzeni w barze widzieli jego porażkę. 

Nita widząc zamurowanego mężczyznę, podeszła do niego i szeroko uśmiechnięta powiedziała.

- Następnym razem nie lekceważ swojego przeciwnika.

Po tych słowach razem z swoimi towarzyszami opuściła bar, zostawiając mężczyznę w osłupieniu.

***

- To było świetne! – po zamknięciu drzwi do kajuty, Nita została zaatakowana przez Gona oraz Killuę.

- Ty umiesz strzelać z zawiązanymi oczami? – zapytał zaskoczony białowłosy, na co dziewczyna tylko pokiwała mu głową.

Po tym poszła do łazienki się umyć, wolała iść pierwsza ponieważ chciała już jak najszybciej położyć się w swoim łóżku. Nie siedziała nie wiadomo ile, co bardzo zaskoczyło chłopaków którzy obstawiali że zielonooka spędzi tam z co najmniej godzinę. Miała też szczęście, że statek zapewnił dla pasażerów czyste komplety piżam oraz ręczniki, ponieważ nie posiadała nic wygodnego do spania. Będzie musiała jutro pójść na porządne zakupy, ponieważ jej obecna garderoba składała się tylko z dwóch kompletów ubrań, dwóch par bielizny oraz trzech par skarpetek.

- Może pogramy w karty? – zaproponował zielonowłosy który ostatni był w łazience.

- A mamy w ogóle jakieś karty do gry? – Killua spojrzał się w stronę przyjaciela.

Oczy Nity rozbłysły.

- Ja mam! – zawołała po czym zaczęła szukać w swojej torbie opakowania z kartami, które po chwili znalazła.

- Ale w co będziemy grać? – tym razem zapytał Kurapika rozglądając się po pozostałej czwórce.

- Brydż? – wysunął pomysł Leorio ale Nita od razu pokręciła głową.

- Nie umiem w to grać. – przyznała po czym wywróciła oczami.

- To może remik? – tym razem zaproponował Gon, jednak odmówił Killua.

- Ta gra jest beznadziejna.

Nita słuchała jak pozostała czwórka wymienia nazwy różnych gier karcianych, tych znanych i tych mniej znanych. Jednak ona znała dobrze jedną grę karcianą i można rzec że jest w niej dobra.

- Umie któryś z was grać w Tysiąca?

Wszystkie pary oczu skierowały się na zielonooką.

- Tysiąca? – Leorio był zdezorientowany, ponieważ nie grał jeszcze nigdy w taką grę.

- Słyszałem coś o tej grze – Kurapika zabrał głos. – to ta gra gdzie gra się do tysiąca punktów, używając przy tym meldunków, prawda?

- Zgadza się – przyznała Nita wyciągając talię kart z pudełeczka. – jeśli chcecie mogę wam wytłumaczyć zasady i możemy po tym spróbować zagrać.

Zgodzili się nie mając lepszych pomysłów na grę. Nita rozstawiła wszystkie karty, kolorami oraz figurami i zaczęła tłumaczyć zasady przebiegu gry, wartość kart oraz jak działają meldunki. Gon średnio rozumiał zasady, jednak za to Leorio, Killua oraz Kurapika zrozumieli wszystko co Nita im tłumaczyła. Postanowili we trzech, że zagrają jedną rundę z Nitą by zobaczyć jak przebiega cała gra. Podczas pierwszej rozgrywki szatynka mierzyła się z Killuą, któremu szło nie najgorzej jednak nie udało mu się chociaż w połowie dogonić dziewczyny. Drugi był Leorio, z którym Nita wygrała z ogromną przewagą w punktach, okularnik po tym stwierdził że więcej nie gra z nią w karty. Ostatni był Kurapika i tu dziewczyna była zdziwiona bo blondynowi szło naprawdę dobrze, oczywiście ona wygrała ale on sam nie był dużo gorszy.

- Jest niezły – przyznała w myślach patrząc na wynik jej oraz blondyna. – gdyby miał więcej szczęścia to by mnie dogonił.

Po skończonej grze, wszyscy jednogłośnie uznali że pora iść spać. Kiedy Nita kładła się do łóżka ostatni raz tego dnia spojrzała na pudełeczko kart. Bawiła się z nimi dobrze tego wieczoru, nie wiedziała że można spędzić miło czas grając tylko w karty. Kiedy zamykała oczy lekko się uśmiechnęła do siebie.

- Było serio fajnie... – szepnęła prawie niesłyszalnie po czym zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro