Ślad 85

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poniedziałek 

Wszyscy wiedzą jaki jest mój stosunek do lekcji... Wszyscy wiedzą jakim zapałem pałam na chodzenie do szkoły... I tajemnicą nie jest jak bardzo lubię wagarować! Jednak dzisiaj... Dzisiaj nadszedł ten dzień. Dzień, który wolałabym spędzić w szkole! 

-Powiesz mi w końcu, co tu robię?

Spytałam patrząc na blondyna z uśmiechem. Matsuoto odwzajemnił gest i pokiwał przecząco głową. Siedziałam w kawiarni razem z nim i... Eizem... Mimowolnie zerknęłam na chłopaka, ale ten posłał mi pogardliwe spojrzenie i odwrócił wzrok, prychnęłam i sama spojrzałam w innym kierunku, by jeszcze raz przeanalizować swój poranek... Ubrałam się, zjadłam śniadanie, wyszłam z domu, wstąpiłam do sklepu po paczkę gum i wychodząc zostałam złapana przez Matsuoto i zaciągnięta do kawiarni, w której już czekał ten czarnowłosy goryl. Wróciłam do świata żywych dopiero, gdy chłopak wstał od stolika, prawdopodobnie nawet bym tego nie zauważyła, ale zrobił przy tym sporo hałasu...

-Pójdę do toalety.

Obserwowałam plecy oddalającego się chłopaka, aż do momentu, gdy wszedł do toalety. Akurat, kiedy poszedł, kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Przysunęłam do siebie koktajl i zaczęłam pić, chciałam się czymś zająć, a co najważniejsze zakomunikować chłopakowi siedzącemu na przeciw, że tak samo jak on nie jestem skora do rozmowy. 

-Przestaniesz ruszać tym stołem?

Spytałam z irytacją, gdy drewniany blat po raz kolejny zadrżał i to nie z mojej winy. 

-Odpierdol się. 

-Myślisz, że siedzenie tu sprawia mi przyjemność? Przebywanie z tobą jest faktycznie bardzo emocjonujące! -Rzuciłam z udawana słodyczą w głosie, aby po chwili obdarzyć przyjaciela, którym bądź co bądź dalej był, nienawistnym spojrzeniem- Sorry z tego szczęścia zapomniałam porzygać się tęczą...

Senpai przewrócił oczami, sycząc coś pod nosem. 

-Jakie to dla ciebie typowe. Zastanawiam się, czy robienie z siebie totalnej idiotki to jakiś fetysz ? Chodziarz ty musiałaś się taka po prostu urodzić...

Spojrzałam na chłopaka i odłożyłam szklankę na stół. Szklanka stuknęła o blat przez co kilka osób spojrzało w naszą stronę, ale szybko straciły zainteresowania i wróciły do swoich spraw. 

-Nie jestem idiotką, nie zniżyłabym się do twojego poziomu...

-Czyżby moja NAJDROŻSZA przyjaciółka była na mnie zła?

Spytał z ogromnym uśmiechem, ale w jego głosie słyszałam wyraźną kpinę. Dobra... Chce pogrywać? Proszę bardzo! Odwzajemniłam uśmiech, splatając dłonie pod brodą.

-A gdzie tam! Przecież wiesz jak bardzo cię szanuje! Mój DROGI przyjacielu...

-Już jestem! Coś mnie ominęło?

-Oprócz naszej jakże przyjacielskiej wymiany zdań? Nic, a nic!

Przyznałam z szerokim uśmiechem, opierając się o ramię chłopaka. Blondyn zaśmiał się ponuro i poklepał mnie po głowie. 

-Kłóciliście się?

-Tylko rozmawialiśmy.

-Jasne... -Nie był przekonany co do naszej wersji, ale widziałam po nim, że nie ma ochoty na kłótnie z nami... Ma własne problemy, ale z jakiegoś powodu nas tu zaciągnął- Ech... Powinniście się pogodzić. Pokłóciliście się o coś tak głupiego! Pamiętacie w ogóle o co wam poszło? -Oboje milczeliśmy... Pamiętam, że się wyzywaliśmy, ale to był nasz powód?- No właśnie... Sami widzicie, że to głupie. 

-Nie będę jej przepraszał! To ona zaczęła i to ona powinna przepraszać, ja nic nie zrobiłem.

Przewróciłam oczami, jeszcze chwilę temu byłam gotowa pierwsza wyciągnąć rękę, ale teraz niech się pieprzy. Dopiłam koktajl i spojrzałam na Eiza.

-Czasami nie mogę uwierzyć w to, że jesteś starszy... Zachowujesz się jak kompletny dzieciak. Wiecznie próbujesz zwalić winę na mnie. To upierdliwe...

Byłam zła... Ale wszystko co powiedziałam miało kpiący, a nie zdenerwowany charakter. Można powiedzieć, że argumenty chłopaka mnie bawiły. Tak, były bardzo zabawne. Takie puste i bez pokrycia. Nawet jeśli w jego mniemaniu to ja byłam prowodyrem kłótni, on nie był bez winny.

-Izumi nie prowokuj go...

-Dlaczego zawsze ja mam czegoś nie robić? Dlaczego nie powiedziałeś czegoś takiego jemu, gdy zaczynał tą kłótnię?

Spytałam, ale nie oczekiwałam odpowiedzi. Ściągnęłam z oparcia swoją torbę i wyszłam z restauracji, ignorując wołającego mnie chłopaka. Spodziewałam się, że mnie dogoni i tak też zrobił. 

-Izumi!? -Odwróciłam się w jego stronę i poczekałam, aż wyrzuci to z siebie- Dlaczego tak się zachowujesz!? Nie możesz po prostu go przeprosić!? Musicie zachowywać się tak akurat w takim momencie!?

Zmarszczyłam brwi i już chciałam powiedzieć, a raczej wykrzyczeć mu co o tym myślę, ale szybko się uspokoiłam. To nie byłby dobry pomysł. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na niego obojętnie. 

-Współczuje ci Matsu... To co teraz przeżywasz jest trudne. Rozumiem, że nie chcesz wybierać pomiędzy naszą dwójką... 

-Skoro to rozumiesz, dlaczego tak się zachowujesz!? To boli... Pierwszy raz mam prawdziwych przyjaciół! Nie chce was tracić...

Ból malujący się na jego twarzy sprawił, że zmiękłam. Chciałam jakoś go przeprosić za swoje zachowanie, ale przeszkodził mi telefon. Dzwonek wskazywał na telefon od Nezu. 

-Przepraszam... Muszę odebrać.

Chciałam nacisnąć zieloną słuchawkę, ale telefon niespodziewanie został mi wyrwany. Spojrzałam z niemałym zaskoczeniem na blondyna. Wyglądał na wściekłego, ale jednocześnie był bliski płaczu.

-Nie... Teraz rozmawiasz ze mną! Pogódźcie się i znowu bądźcie przyjaciółmi, nie kłócicie się w takim momencie! Potrzebuje was obu! Ja... Nie wiem co zrobię, jeśli mnie zostawicie...

Złapałam drugą rękę chłopaka, zrobiłam to w panice. Zobaczyłam w nim siebie sprzed kilku lat i odruchowo złapałam jego dłoń. 

-Przepraszam! Przeproszę go! Obiecuję! 

-Izumi?

-Naprawdę go przeproszę, ale... -Ugryzłam się w język zanim powiedziałam to co miałam w planach... Nie mogłam powiedzieć, żeby nie zamykał się w sobie... To byłoby dziwne i podejrzane- Muszę oddzwonić. To był naprawdę ważny telefon...

-Nie, Izumi... Od dłuższego czasu... Nie, od samego początku! Zachowujesz się tak jakbyś mnie rozumiała! Nie tak jak Eizo... On myśli, że rozumie, jego matka chciała się zabić, ale ją uratowali. Żyje! A ty? Wydajesz się naprawdę mnie rozumieć! Dlaczego tak jest!? Dlaczego wydaje mi się, że boisz się, że coś sobie zrobię!? Wytłumacz mi to!

-Nie wiem... Nie mogę wyjaśnić dlaczego masz takie wrażenie. 

-Kłamiesz! Skoro tak jest... Skoro Eizo rozumie mnie lepiej... Dlaczego to ty mieszkasz sama!? Mówiłaś, że wychowałaś się i urodziłaś w Tokio! Skoro tak jest dlaczego nie mieszkasz z rodzicami!? W twoim domu widziałem zdjęcia z czasów twojego dzieciństwa, były tam zdjęcia rodzinne, ale nie widziałem żadnego z czasów podstawówki, gimnazjum czy liceum! -Zamilkłam... Nie spodziewałam się, że przywiąże do tego jakąś wagę, większość ludzi po prostu to bagatelizuje- Izumi, rozumiem, że to drażliwy temat, ale możesz mi o tym powiedzieć... Jeśli...

-Wyjechali. Widziałeś te zdjęcia? Byłam jedyną i najmłodszą córką, a przynajmniej tak myślałam... Kiedy dowiedziałam się o siostrze, pokłóciłam się z rodzicami. Oni wyjechali do Ameryki, a ja zostałam. Najpierw opiekowała się mną babcia, ale gdy zmarła jej miejsce zajął przyjaciel matki. Nie przyjeżdżają tu, bo i tak bym z nimi nie rozmawiała. Tyle z tematu. Nie chce o tym rozmawiać. 

Bolało mnie takie kłamanie na temat matki i braci, ale nie mogłam powiedzieć mu prawdy... Gdybym to zrobiła, dowiedziałby się kim jest mój ojciec. Jednocześnie mógłby dojrzeć powiązanie między śmiercią swojej, a mojej matki. To oczywiste, że chciałby zabić mojego ojca, ale nie udałoby mu się... Możliwe, że on cały czas nas obserwuje, że obserwuje jego... 

~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro