Rozdział VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Connor pov

-NIE!!!-z kąd! Ja się pytam. Z kąd ona wiedziała!Użyła Sonica jako żywa tarcze przed moim starałem. To miało trafić Sally a nie Sonica! Momentalnie się życiem w tamtym kierunku, a wróg się wycofał. 'Czy o to im chodziło?'

Shadow pov

Widziałem kontem oka jak Connor znika. Dobrze wiem, że jest świetnym snajperem i domyśliłem się dlaczego tak nagle zniknął. Ale to co się wydarzyło nikt się tego nie spodziewał. Po "negocjacjach" z tą szmatą Sally i jak się na nią z nożem rzuciłem aby ją zabić ale powstrzymał mnie od tego Silver. Ledwo potrafił mnie utrzymać. Nagle złapała Sonica i postawiła do pionu używając go jako żywa tarcze aby się uchronić przed śmiertelnym strzałem. Opuściła go i tylko powiedziała "Skoro tak stawiacie sprawę to okej." i się porostu wycofała z resztą armii Imperium. Ja nie marnują czasu pobiegłem w jego stronę i zacząłem sprawdzać jego stan.
'Całe szczęście.  Zdążyłeś w samą porę. Wiedzę, że jednak byłeś jeszcze przy nas bracie.' Po chwili dobiegł do mnie Tails z Silverem, a parę minut później był przy nas Connor. Na jego twarzy można było dostrzec matujący się strach.

-Czy....on......?-spytał się lekko poddenerwowany i spanikowany?. Nigdy go nie wiedziałem w takim stanie.
-Nie. Wychodzi na to, że był przytomny jak się to wszytko działo ale nie kontaktował ze światem. Zdążył użyć repliki na wywołanie mini reakcji chaosu. Będzie dobrze z nim, przeżyje-nagle ściana o którą opierał się Connor obróciła się w proch. Tak, nie w gruz tylko w proch.- Hej spokojnie Connor, każdemu mogło się to przytrafić- chciałem lub raczej próbowałem go uspokoić jednocześnie niosąc Sonica do TornadaX gdzie już tam czekał Tails z dwoma żołnierzami którzy z nim wcześniej przylecieli do City na ta samym początku. Ci co pozostali przy życiu po tej walce już dawno polecieli do bazy głównej. Dałem Tailsowi Sonica.- Leć z nim, ja później dołączę.
-Zgoda-szybko odparł lisek i odleciał. Natomiast ja skierowałem się do Connora. Obok niego stał Silver. Próbował go pocieszyć i uspokoić.

-Ale jak? Jak to się stało? Mogłem to przewidzieć- coś jest z nim nie tak.
-Cały czas to powtarza. Jak jakaś mantrę.
-To się robi niepokojace-odparłem. No i miałem rację. Nagle się odwrócił i próbował uderzyć białego jeża. W samą porę go powstrzymałem.-Hola. Uspokój swoje emocje Connor.
-Coooo jest...?-widać że dopiero zobaczył co chciał zrobić.-Moja głowa. NIE NO ZNOWU!Uhhhh.......
Spojrzałem porozumiewawczo do Silver'a. Czyli to co zaobserwować można było u niego przez krótki moment to nie był tak jakby on. Dobra trzeba się z tąd zmywać i wracać do naszych.

-Choć. Zbierajmy się z tego miejsca.
-Ttttia...masz rację. Zbierajmy się.
-KONTROLA CHAOSU!-ta zawsze mam przy sobie czerwoną replikę. Przeniosłem naszą trójkę jak najbliżej bazy.  Weszliśmy do środka i odrazu się rozdzieliliśmy. Silver poszedł coś załatwić, a ja zostałem obok przyjaciela.

-Hej pójdziesz ze mną na salę treningową?
-Ta pewnie Connor. Pomogę ci z tym poglądem energii.
-Ha ha bardzo śmieszne.
-No dobra już to idziemy.

>w City/czas po kontroli chaosu Shadowa<

??? pov

-Coś widzę, że nie poszło ci to za dobrze Nemeziz. A mówiłaś, że potrafisz to zrobić.
-ZAMKNIJ MORDĘ! Sally było mi łatwiej manipulować niż jego! Ma silniejszą wole niż ostatnio! Wiec się odwal odemnie. Jasne!
-Ej no już się nie denerwuj. Trzeba o tym zraportować Eggmanowi
-Tia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro