32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeszcze 32 dni, 4 tygodnie

Okej, bo uznałam, że zrobię listę rzeczy, których żałuję, że nikt nie powiedział mi przed maturą. (Jeśli coś jest napisane nielogicznie albo walnęłam jakieś błędy to przepraszam!!! Nadal trzyma mnie gorączka i mózg średnio mi działa. Poprawię kiedyś!).

— Podczas egzaminu nie masz przyłożonego pistoletu do głowy. W internecie były informacje, że nie można nawet wnieść chusteczek w opakowaniu (uwierzyłam w to i powrzucałam wszystkie do kieszeni, żeby nie wywalili mnie z sali XD). Wyobrażałam sobie, że podczas matury za każdy mały ruch będą podejrzewać mnie o ściąganie, a przed wejściem do toalety przeszukają mnie lepiej niż policjant na komisariacie (dramatycznie, wiem). Tymczasem atmosfera była lepsza niż dobra (zależy też od komisji, ale nawet najgorsza komisja była lepsza niż w moich wyobrażeniach).

— Materiał do matur tylko wydaje się tak ogromny. Przyznaję, popłakałam się gdy pierwszy raz zobaczyłam wymagania od CKE na polski (okej, nie tylko pierwszy raz, płakałam często). W praktyce to wygląda tak: powtórz lektury na polski i kilka najważniejszych pojęć z epok. (+ Mocno polecam przejrzeć jawne pytania do ustnych i nauczyć się do nich odpowiedzi. Nie pamiętam już co było na podstawie z polskiego, ale oba tematy do rozprawki z rozszerzonego były inaczej sformułowanymi pytaniami do ustnych). 

— Co do ustnych! Te pytania się powtarzają (tylko są inaczej formułowane i proszą w nich o użycie innych lektur). Dlatego najlepiej wyszukać, które pytania są jednakowe (lub bardzo podobne) i uczyć się do nich jak do jednego (wtedy tylko wymieniasz sobie kolejność lektur podczas mówienia: tę którą masz w poleceniu używasz w pierwszej kolejności, a drugą wrzucasz jako kontekst). BTW — nie wiem czy tak jest u każdego, ale baba u mnie w komisji odejmowała punkty, jeśli na kontekst użyło się czegoś innego niż któraś z lektur, więc lepiej być ostrożnym z wrzucaniem tych wszystkich kontekstów społecznych albo Harry'ego Pottera.

— Komisja nie jest waszym wrogiem. Szkoły chcą żebyście zdali matury, bo chcą mieć jak najlepszą zdawalność. Dlatego na siłę przeciągną was przez te ustne (żeby nie zdać ustnych serio trzeba się postarać i nie powiedzieć kompletnie nic). Możesz się popłakać, trząść i zacinać albo nie znać jakiejś lektury, ale na to 30% zdasz na pewno, po prostu wykrztuś coś z siebie.

— Dalej polski. Wszyscy straszą tymi kardynałami, które zerują rozprawki, ale... no, to tylko straszenie. Na początku martwiłam się, że zostanę zastrzelona, jeśli pomylę wiedźmy z czarownicami, kiedy mówię o Makbecie (tak, jestem dramatyczna. Kiedy dramatyzowałam to usłyszałam, że przecież większość ludzi nawet nie widzi różnicy między wiedźmą a czarownicą, więc mam zebrać swoje gówno i przestać przesadzać). W praktyce jest tak, że serio trzeba walnąć potężną głupotę, żeby podpięli to pod kardynała (zwykle dają to po prostu jako błąd rzeczowy). BTW najwyraźniej za lektury uzupełniające nie można dostać kardynała (???). Tego akurat nie jestem pewna, ale tak mi powiedziano, gdy płakałam po ustnych (tak, dużo płaczę i nie wstydzę się tego).

— Matma! Na to wpadłam już podczas pierwszej próbnej, którą pisałam z podejściem „gówno umiem, nie uczę się, zobaczę co dostanę z takim stanem wiedzy". Więc jeśli jesteś debilem matematycznym, naucz się tylko kilku najważniejszych tematów (?), które zawsze pojawiają się na maturze (u mnie to były ciągi, logarytmy i prawdopodobieństwo). Reszty nie umiałam ni cholera (btw, funkcje to już potężna wiedza na maturę, wydawało mi się jakby połowa arkusza to były funkcje). Więc postawiłam na zgadywanie: wszędzie, gdzie nie znałam odpowiedzi, wpisywałam B i liczyłam na farta (działa, z obu próbnych miałam 35%). To dużo lepsze niż „dawno nie było C to dam C, a potem A", bo te odpowiedzi są równo rozmieszczone i macie pewność, że coś trafiliście (najlepiej sobie zobaczyć przy wpisywaniu odpowiedzi czego mieliście najmniej: jeśli najmniej pewnych odpowiedzi było D to dajcie D. Ja po prostu uparłam się na B, bo jestem przesądna i B za każdym razem mnie ratowałoXD).

— A tego akurat nikt nie musiał mi mówić, po prostu zawsze będę to powtarzać: angielskiego nie da się nauczyć z samego używania podręczników ani słuchania na lekcji (okej, może i się da, ale w ten sposób brzmi dramatyczniej). Z samego oglądania angielskiego tiktoka i czytania fanfików na ao3 nauczyłam się więcej języka niż przed 8 (10? 9?) lat w podstawówce, więc jeśli twierdzisz, że nie umiesz i nie zdasz matury z angielskiego to po prostu idź oglądać głupoty w necie (o!, to też raczej wie każdy, ale uczenie się słówek z angielskich piosenek jest dobrą opcją; tylko poprawność językowa tam leży, więc bądźcie ostrożni).

— Stres robi straszne rzeczy, więc czytajcie wszystkie zadania po dwa razy, a po skończeniu arkusza, przejrzyjcie go całego tak dużo razy jak tylko możecie, bo może się okazać, że źle przenieśliście odpowiedzi albo źle zrozumieliście polecenie (nie zliczę ile razy przeczytałam „liczby parzyste" zamiast „nieparzyste" albo „zaznacz odpowiedź" zamiast „zaznacz odpowiedzi"). PS. Dlatego też lepiej się wyspać niż siedzieć i uczyć do trzeciej w nocy. Niewyspany mózg=zły mózg i można wyłożyć się na czymś banalnym.

— To też raczej logiczne, ale i tak to napiszę, bo mogę i bo to ważne. Lepiej postawić swoje zdrowie psychiczne wyżej od nauki. Doprowadzanie się do stanu, w którym wymiotujesz ze stresu i mdlejesz przez zmęczenie nie jest okej. Zapominanie o jedzeniu, piciu i kompletne odrealnienie przez ciąg naukowy nie jest okej. Podejście „jeśli nie zdam matury i nie dostanę się na studia to przysięgam, że się zabiję, bo nie widzę po tym przyszłości" nie jest okej (!!!). Każdy z nas chce zdać matury, mieć to za sobą i móc iść na swoje wymarzone studia (chyba, że nie chce studiować), ale uczelnie nie uciekną, jeśli zrobisz sobie rok przerwy i napiszesz te matury kiedy indziej (jeśli nie czujesz się obecnie w stanie albo jesteś zmuszony do poprawek). Zdanie dla samego zdania i pójście na jakiekolwiek studia „bo każdy studiuje" też kompletnie ssie. Żyjemy w popieprzonym społeczeństwie, które uważa, że każdy powinien żyć według schematu narodziny-szkoła-studia-praca-ślub-dzieci-śmierć. Gówno prawda, myślcie o tym, czego chcecie i bądźcie dobrzy dla siebie, bo jeśli przesadzicie, to wasz trup nie będzie mógł spełnić waszych marzeń zza grobu (chyba, że tym marzeniem jest przeprowadzenie wywiadu z Hitlerem w piekle. Ale to też może poczekać, aż dożyjecie starości). Po prostu się nie krzywdźcie i nie dajcie sobie wmówić, że ten głupi papierek to najważniejsza rzecz w waszym życiu (psycholog jest drogi, lepiej wydać to na pizzę, więc nie róbcie sobie krzywdy!!!!!!!!).

Jeśli jeszcze sobie coś przypomnę to pewnie będę tu wracać i dopisywać (mało prawdopodobne, wyrzucam to traumatyczne doświadczenie z głowy).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro