12 (dodatek)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

×××

Po małej kawalerce rozniósł się głuchy dźwięk padania na łóżko. Kenma Kozume miał dzisiaj wyjątkowo męczący i ciężki dzień. Czuł jak wszystkie sprawy nagromadzone z ostatnich kilku dni, skumulowały się i zaatakowały nic nie świadomego blondyna w najgorszym możliwym momencie. Nie miał na nic siły. Fizycznie jak i psychicznie. Był jak mały kłębek nerwów, który lada moment miał eksplodować. 

I faktycznie tak się stało, tylko w inny, nietypowy dla niego sposób.

Zwyczajnie się rozpłakał. 

Zaczerwienione oczy nie widziały już zbyt wyraźnie przez mokrą ciecz, stojącą w nich, a jego wielkie jak groch łzy rzeźbiły koryta w bladych i nieco pyzowatych polikach. Wyglądało na to, że nic nie miało zatrzymać lawiny bolesnych kropli.

A jednak, ktoś wszedł do mieszkania. Kozume przestraszył się jak spłoszony kot i w mgnieniu oka zaczął ścierać swoje łzy za dużą bluzą.

- Kenma? - do uszu blondyna dotarł głos czarnowłosego. - Jesteś tu?

Nic nie odpowiedział, bo w jego gardle stanęła za duża gula. 

- Kenma-? - usłyszał swoje urwane imię, po tym jak Kuro zauważył opuchnięte i czerwone od łez oczy blondyna.   - Matko, Kenma..

Blondyn nic więcej nie usłyszał, a jedynie poczuł wielkie łapska Tetsuro na swoich ramionach, które oplotły go w matczynym uścisku. Zdziwił się, bo dawno nikt nie okazywał mu czułości, a zwłaszcza ten głupkowaty nerd, który chyba bał się dotyku Kozume. Już dawno nie czuł jego oddechu na swoim karku oraz hipnotyzującego zapachu perfum w swoich nozdrzach. Na chwile uspokoił się, ale tylko po ty by zaraz wybuchnąć mocniej i zmoczyć koszule swojego przyjaciela.

- Wszystko będzie dobrze Kenma..- Kuro powtarzał jak mantrę swoim kojącym głosem te kilka słów.

Jednak to nie uspokajało blondyna. Myśl o ich ostatnich chwilach i to jak ich relacja zaczęła się niespodziewanie psuć doprowadzała go do szaleństwa, nie mówiąc już o jego innych problemach związanych ze studiami i sytuacją rodzinną w domu. Wielkie krople łez spływały dalej, zatapiając się w czerwonym materiale. 

- Kuro, ja.. - zaczął, mówiąc rozdrganym głosem. - Ja nie chce cię stracić Kuro.. - wtulił się bardziej w czarnowłosego.

Tetsuro na chwile sparaliżowało. Odsuwał się stopniowo od blondyna, by móc odkochać się w nim. Chciał by znalazł kogoś na kogo zasługiwał, a nie taką pokrakę jakim był. Chyba jednak zrozumiał, że nie da rady funkcjonować w ten sposób, bo oprócz tego, że brakowało mu bliskości Kenmy, to jeszcze on sam za nim tęsknił.  Wziął głęboki oddech.

- Nie stracisz mnie nigdy, Kenma. 

W końcu zrozumiał, że wpadł w sidła miłości i tak szybko się z nich nie wydostanie, nawet jakby chciał.

Oddech blondyna uspokoił się. 

×××

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro