III. Kim są lekarze i łzy?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Oh, ta noc nie jest cicha. Jej spokojny sen zakłóca krzyk mamusi. Żeby nie było, ja nie krzyczę! Może tylko płaczę sobie cichutko, ale nikt nie widzi. Przyrzekam na arbuzy! Arbuzy dotrzymują słowa, nie mają wyboru. Wokół mnie jest dużo tych owoców, więc chyba mi uwierzą. Oni. Ci ludzie nade mną. Lekarze. To słowo brzmi tak dziwnie. Gdy je mówią, język podnosi się, jakby ktoś chciał się skrzywić, lecz zaraz po tym zaciskają szybko usta. To słowo jest jak zatrzymanie. Może lekarze mają siłę zatrzymywania czegoś?

     Zaciskam piąstki i odwracam wzrok, jednocześnie patrząc na mamusię. Tak, teraz widzę ją taką piękną! Jest jeszcze piękniejsza niż mogłabym sobie wymarzyć! Jak dobrze, że lekarze zatrzymali ją taką cudowną! Na jej czekoladowym czole są kropelki. To nie łzy, nie dam się oszukać. Ludzie nie potrafią płakać czołem, o nie, nie! Chyba nie. W zasadzie mało wiem o ludziach, mogłam ich sobie tylko wyobrażać.

    Mamusia bierze mnie na ręce i przytula. Ręce są takie cudowne! Ktoś, kto wymyślił ręce był geniuszem! Są takie dobre, miękkie, czuję się w nich bezpiecznie. Kładę główkę na klatce piersiowej mamusi. Witaj, serce! Miło cię znowu usłyszeć! Wydaje mi się, jakby szeptało do mnie, bo jakoś słabiej je słyszę. Może krzyczy tylko, gdy się go dosięgnie? Mamusia na pewno mi to wyjaśni.

    Szare oczy mamusi patrzą na mnie z czułością. Mówi coś o tym, że jesteśmy w Rwandzie, że mnie wita. Nie wiem dlaczego, ale rozumiem ją. Nie jej słowa, ale jej oczy. Rozumiem oczy mamusi i one mówią mi najwięcej. Są w nich takie malutkie łzy, po które wyciągam ręce. Spływają na moje palce, a mamusia śmieje się cicho. Jej oczy się śmieją.

     — Kubaho ni ukubana — szepcze. A więc istnieję. Jestem, mamo. Cieszysz się z tego?

     Kiwa głową, jakby mnie rozumiała. Tylko ona mnie teraz rozumie. Mimo że nie znam jeszcze wszystkich wyrazów. Znam jej łzy i jej oczy.

––––––––––––––––––––––––––
„Kubaho ni ukubana" – „Istnieć, to żyć z innymi" (przysłowie rwandyjskie)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro