37#Na dwór marsz! (18+)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

6 dzień 

Piątek

Śniadanie minęło nam w przyjemnej atmosferze żartów. Przed wyjściem przeprowadziliśmy rozmowę na temat sytuacji z alejki , postanowiliśmy na razie nie poruszać tego tematu i cieszyć się wakacjami. Ciekawiło nas również jaka była niespodzianka przygotowana przez nauczycieli. Jak na razie musieliśmy czekać, aż wszyscy zjedzą i dopiero wtedy będziemy mogli ją zobaczyć. Reszta też się sprężała, ale większość wychowawczyń nie była zbyt skora do współpracy, ale w końcu zjeść musiały!

-Na dwór marsz!

Subsan również był podekscytowany, ale gdy wyszliśmy do skejtparku, trochę się zawiodłam.

-Myślałam, że ta niespodzianka będzie bardziej oryginalna. -Stwierdziłam, Subsan oczywiście posłał mi wredne spojrzenie i zaczął tłumaczyć nam, do której park będzie zamknięty dla innych gości. Dostaliśmy po deskorolce i komplecie ochraniaczy. Odrzuciłam kask i tego typu pierdoły na bok, bo na pewno nie będę tego nosić i tak stałam na deskorolce ruszając się na boki. Nagle moi przyjaciele ruszyli robiąc jakieś sztuczki, wychowawca był w połowie zdania i niezbyt mu się to podobało, ale nie komentował tego zachowania i próbował dalej tłumaczyć. Jednak szybko oprzytomniał i spojrzał na grupę, zmarszczył brwi i przeniósł zaskoczony wzrok na mnie. Wpatrywał się we mnie przez chwilę podczas, gdy bez skrępowania puszczałam balony z gumy do żucia, on dokładnie o czymś myślał- Długo będziesz się tak gapił?

Spytałam w końcu, wychowawca oczywiście wystawił w moją stronę język, po czym wskazał ruchem głowy na bawiących się w najlepsze chłopaków.

-Obstawiałem, że jako pierwsza mnie olejesz i zaczniesz się tam wygłupiać.

Spojrzałam na chłopaków szalejących w misie i skwasiłam się z niezadowoleniem.

-Za daleko.

Rzuciłam i ponownie wróciłam do puszczania balonów. Subsan jedynie wzruszył ramionami i wrócił do poprzedniego zajęcia. Chwilę późnij dookoła mnie zaczął krążyć Sam.

-Co jest Kizoku? Wszyscy wiemy, że jesteś leniem, ale od kiedy tak boisz się porażki?

Uniosłam pytająco jedną brew, podążając wzrokiem za chłopakiem, uśmiechnął się kpiąco i zatrzymał zaraz za mną. Męskie ramię owinęło się dookoła mojej szyi i pociągnęło w stronę miski, zatrzymałam się dosłownie w ostatniej chwili.

-Nie wciągaj mnie w coś tak męczącego.

Jęknęłam, mając zamiar pojechać do mojego zacienionego miejsca i dalej bujać się w przód i tył, ale chłopak zrobił coś czego nienawidziłam...

-A więc panienka Yami oddaje mi zwycięstwo walkowerem? Mięczak!

Zmierzyłam go nienawistnym wzrokiem, ale on uśmiechnął się z wyższością. Doskonale wie, że mnie sprowokował...

-Przypomnieć ci kto ostatnio rył mordą po asfalcie?

Chłopak uśmiechnął się chamsko i nachylił się nad moim uchem. 

-Więc Kizoku? Jedziesz czy pękasz?

Westchnęłam i przez chwilę patrzyłam na niego obojętnie , ale bezczelny uśmiech szybko zakwitł na mojej twarzy. Podjechałam do niego, łapiąc go za kołnierz bluzki i kładąc jedną nogę na jego desce. Jesteśmy w takiej pozycji, że gwałtowny ruch z jego strony, sprawi, że zjedziemy w dół, a jego mina świadczy, że nie chce do tego doprowadzić.

Kuroo pov

-Subsan! -Spojrzałem na Sama, który znajdował się w dość ciekawej pozycji z Yami, ale wyglądał na przerażonego- Ratuj mnie!

Powiedział to w tak żałosny sposób, że przez chwilę wydawało mi się, że patrzę na małego chłopca. 

-Co? Ty mówisz do mnie? -Przeniosłem wzrok na nauczyciela, który wyglądał na szczerze zaskoczonego tym, że szukają u niego pomocy. Po chwili rozejrzał się po okolicy i zatrzymał wzrok n mnie, zapewne dlatego, że stałem najbliżej. Wyciągnął dłonie zabierając mi deskorolkę, stanął na niej, przejechał kawałek, kucnął i upozorował wywrotkę w totalnie sztuczny sposób- O nie! Co za niefortunny wypadek! Nie mogę wstać! -Patrzył chwilę w oczy obrzydzonego chłopaka, a następnie obrócił się plecami do niego, podpierając głowę na dłoni- Także ten... Starałem się czy coś, ale radź sobie sam.

-Co!? Prze- Yami! 

Z zaciekawieniem zerknąłem na dziewczynę , która zjechała w tym samym momencie co jej kolega, obserwowałem jej ruchy, gdy zmuszała przyjaciela do niebezpiecznych trików i jak zwykle nie zawiodłem się tym widowiskiem. Po szaleństwie na falach spodziewałem się, że na desce też jeździ. Poza tym trzyma jedną nogę na deskorolce Sama, kontrolując w ten sposób jego jazdę. To musi był trudne... Powtórzę się... Spodziewałem się, że jeździ, jednak jej poziom... Wprawia mnie cholera jedna w kompleksy! Ewolucje, które wykonywała były zapewne skomplikowane i osobiście nawet nie znałem ich nazw! Trochę jeżdżę, ale to, że umiem zrobić jakieś tam triki nie przeszkadza mi w tym, bym nie znał ich nazw. Może mnie poduczy? Zostanie moją seksowną korepetytorką... Chociaż z drugiej strony... Sam wygląda na przerażonego, ale mu się nie dziwię.

-Dobra to teraz ja!

Spojrzałem na przyjaciela, odrywając na chwilę wzrok od dziewczyny. 

-To chyba nie najlepszy pomysł Bokuto...

Akaashi próbował zniechęcić białowłosego, ale raczej z marnym skutkiem. Kiedy chłopak stanął na desce i od razu upadł na plecy, nie mogłem powstrzymać śmiechu.

-Zamknij się Kuroo!

Zignorowałem go, ale spróbowałem powstrzymać śmiech. Nie było to jednak łatwe, nagle usłyszałem huk i wiązankę przekleństw. Yami już bez towarzystwa swojego kolegi podjechała do  profesora, w dalszym ciągu stojąc na desce i przybiła mu piątkę, patrząc z wrednym uśmieszkiem w dół. Widok na dole można nazwać górką z ludzkich ciał...

-Mówiłam, że idioci. 

Stwierdziła wzruszając ramionami. To zabawne, że dziewczyna w niczym nie odstępuje chłopakowi. Nauczyciel wzruszył ramionami, po czym spojrzał na dziewczynę z zainteresowaniem. 

-Mordercza technika numer trzy? 

Yami zmarszczyła brwi, jakby zaskoczona, że o to zapytał, ale po pierwszym szoku, przytaknęła i uśmiechnęła się znacząco. 

-Staruszek nieźle dawał ci w kość, co? 

Mężczyzna przyznała jej rację, robiąc jednocześnie niezadowoloną minę. 

-Tyle złamań... 

Brunetka zaśmiała się, wyciągając z kieszeni paczkę gum. Zaproponowała jedną nauczycielowi, a on chętnie skorzystał. Trochę wkurza mnie to, że tak dobrze się dogadują... Dziewczyny wolą starszych, poza tym nawet ja mogę stwierdzić, że Subaru-sensei jest popularny wśród kobiet. To po prostu przystojny i zabawny facet.

***

Po zjedzonym objedzie mieliśmy iść do swoich domków i ogarnąć się przed wyjściem na miasto, ale nie mogłem pójść z resztą, bo zostałem zawołany przez swoją wychowawczynię. Pech chciał, że zauważyła moją nieobecność tej pamiętnej nocy i postanowiła dać mi za to karę. Zamiast iść na miasto, będę zmywał naczynia.

-Coś ty narobił Kuroo?

Shou patrzył na mnie z politowaniem, ale kącik jego ust unosił się ku górze.

-I co się szczerzysz!? Zostałem wrobiony!

Brwi bruneta zmarszczyły się, a mina spochmurniała. Zmierzył mnie pełnym irytacji spojrzeniem, ale po chwili westchnął i złożył ręce na klatce piersiowej.

-Senpai co ona zrobiła?

Podrapałem się po karku ze zdenerwowaniem, podniosłem pytająco jedną brew. Chodziło mu o Yami... Wiem o tym, ale i tak wolę udawać, że nie... Widzę jednak jego minę i wiem, że mi nie odpuści.

-Shou... Jest w porządku! Mówiłem, że ja i Yami wszystko sobie wyjaśniliśmy! Zamknęli nas w schowku, nie mieliśmy zasięgu, więc byliśmy skazani na siebie.

-Słucham? Jak mogli was zamknąć w schowku? Co wasza dwójka tam robiła, że nikt was nie zauważył!?

-Wydaje mi się, że osoba, która zamykała drzwi nie sprawdziła czy kogoś tam nie ma...

-Ech... Wydaje mi się, że jesteś jedynym, który ma przez to problemy.

Niechętnie się z nim zgodziłem. Dlaczego tylko ja mam karę!? Ja pobawię się na zmywaku, a ona na mieście... Czad! Z tego co mi wiadomo, personel nie pojawi się w kuchni, a całą robotę zwalą na mnie... Świetnie!

Przed wyjściem reszty na miasto, kierowniczka zaprowadziła mnie do kuchni i dokładnie powiedziała co mam zrobić. Oprócz umycia, wysuszenia i schowania naczyń, muszę ogarnąć kuchnię... Czyli umyć podłogi i przetrzeć blaty. Z niechęcią wziąłem się za mycie naczyń i odkładanie ich na suszarkę, później je przetrę suchą ścierką. Po niecałych pięciu minutach kuchenne drzwi otworzyły się, stał w nich Subaru-sensei razem z Yami.

-Naprawdę Yami... Od samego początku znikałaś kilka razy i ja nic do tego nie mam, ale reszta kadry ci nie popuści.

-Luźno.

Nie wyglądała na poruszoną, kara chyba w ogóle nie wzbudziła w niej negatywnych emocji.

-Ech! A tak dobrze szło... -Mężczyzna spojrzał na mnie z zaskoczeniem, chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę z mojej obecności- Hm? Ty też masz karę Kuroo?

Spytał, uśmiechając się jednoznacznie.

-Niestety...

Duknąłem, posyłając znaczące spojrzenie Yami.

-Hm? Właściwie to pierwszego dnia ją podrywałeś, więc nic w tym dziwnego, że gdzieś razem spieprzyliście.

Nie wiedziałem jak zareagować. On może coś wiedzieć? Widział nas? Słyszał? O cholera!

-Nawet jeśli byliśmy razem, to na pewno nie w celach podrywu.

Dodała brunetka, wzruszając ramionami.

-Serio? -Nauczyciel nie wyglądał na przekonanego- Zresztą nieważne... Kuroo wytłumaczy ci co i jak! Wpadnę tu, gdy wrócimy! I pamiętaj o tym co ci mówiłem!

Mężczyzna od razu opuścił pomieszczenie. Nie zdążyłem niczego powiedzieć. Zapewne się śpieszył...

-W końcu poszedł. -Rzuciła, wbijając się bez ostrzeżenia w moje usta, jednak od razu ją od siebie odsunąłem- O co chodzi?

Prychnąłem i wróciłem do mycia naczyń, które Yami musiała wycierać.

-Powiedziałem, że zemszczę na tobie. Mogłaś mnie nie ignorować.

-Obrazisz się za to? Misiu...

Przerwałem jej wypowiedź ruchem ręki. Przy okazji ochlapałem ją woda, ale kilka kropli na twarzy jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

-Nie misiuj mi tu! Bierz się lepiej za robotę! -Dziewczyna przewróciła oczami i wróciła do pracy - Uważaj bo paznokietki połamiesz...

Zakpiłem, co prawda nie był to zamierzony efekt, ale nie miałem zamiaru przepraszać.

-Z krótkimi paznokciami też bym cię podrapała.

Spojrzałem na dziewczynę ze złością, ale ona nawet nie odwróciła wzroku od wycieranego talerza.

-Perwersyjna, zapatrzona w siebie, egoistyczna...

-Wiem, że mnie lubisz.

-Gówniara!

Dokończyłem, całkowicie ignorując to, że mi przerwała.

-Rocznikowo dzielą nas dwa lata.

Powiedziała z rozbawieniem. Nie mogę z tą dziewczyną!

-Yami nie denerwuj mnie już. Wystarczająco sobie nagrabiłaś przez ostatnie dni.

Niespodziewanie ręka dziewczyny ścisnęła moje policzki i zwróciła moją głową w stronę właścicielki. Yami patrzyła na mnie z przebiegłym uśmiechem, przez który po moich plecach przebiegły dreszcze.

-Zawsze możemy zająć się czymś przyjemniejszym i zapomnieć o tych negatywnych chwilach.

Szepnęła uwodzicielsko, robiąc krok w moją stronę. Zbliżyła się do mnie jeszcze bardziej, a jej ręce powoli wśliznęły się pod moją koszulkę, oprzytomniałem i pewnie odsunąłem ją od siebie na długość ramion.

-Zwariowałaś? -Próbowałem brzmieć groźnie, ale ona chyba niczego nie bierze na poważnie- A co jeśli ktoś tu wejdzie?

Palce dziewczyny owinęły się wokół mojej prawej ręki. Spojrzałem na Yami karcącym wzrokiem, ale jej tajemniczy uśmiech kompletnie zbił mnie z tropu, a gdy przyciągnęła moją dłoń do swoich ust i zaczęła składać na niej delikatne pocałunki, wiedziałem, że planuje coś zboczonego. Język dziewczyny przejechał wzdłuż mojego palca wskazującego. Wlepiała we mnie swoje niebieski ślepia, opierając się o mój tors i dalej oblizywała moje palce, budząc tym samym mojego kolegę ze snu.

-Szybki numerek... Nikt się nie dowie...

Wyszeptała zmysłowo, nasze twarze dzieliły, jedynie centymetry. Yami nie słysząc odpowiedzi, zaczęła składać mokre pocałunki na mojej szyi, a gdy jej wskazujący palec pociągnął rąbek mojej koszulki w dół, również na obojczyku. Drugą ręka zaciskała na krańcu moich spodenek, jej kciuk zataczał kółka na samym czubku mojego penisa. Mimo spodenek i bokserek wyraźnie odczuwałem poczynania dziewczyny w niższej partii mojego ciała. Jęknąłem, gdy zacisnęła rękę na moim kroczku, a jednocześnie ugryzła mnie w ucho.

-Cholera! -Sapnąłem, wywołując śmiech dziewczyny, która ostatni raz złączyła nasze usta, zanim uklęknęła przede mną. Kolejne jęki opuściły moje gardło, gdy zaczęła przejeżdżać czubkiem języka po główce mojego członka, następnie zaczęła lizać całą jego długość doprowadzając mnie do istnego szaleństwa. Kiedy mój przyjaciel zniknął w jej ustał jęknąłem stanowczo za głośno, po kilku kolejnych ruchach dziewczyny czułem, że jestem bliski dojścia- Odsuń się skarbie. Ja zaraz...

Przerwałem, gdy dziewczyna mimo mojego polecenia, nie chciała się odsunąć. Czy ona specjalnie stara się jarać mnie na każdym kroku, poddałem się przyjemności i swoim ukrytym rządzą, dociskając głową brunetki bardziej do swojego krocza.

Yami pov

-Kiedyś cię zabiję... Miałem takie genialne postanowienie! Musiałaś to spieprzyć!? -Chłopak zmienił nasze miejsca, podniósł mnie i usadził na blacie, o który sam się przed chwilą opierał. Ponownie złączyliśmy nasze ciała w namiętnym pocałunku- Nie mieszaj mi w głowie... Bo dalej masz chłopaka. Czuje się przez to jak ostatnia szmata.

-Tetsuro wiesz, że nie powinniśmy być razem, prawda? Może po prostu niech tak między nami będzie?

Chłopak westchnął, opierając swoje czoło o moje.

-Sam seks? Mając w dupie to czy już kogoś mamy?

-Nie... Powiedziałam ci to już kiedyś. Nigdy nie byłam zakochana, ale wiem, że jestem wierna. Jeśli kiedykolwiek się zakocham zejdziesz na dalszy plan. Nie zdradzę partnera.

Spodziewałam się odepchnięcia i napadu złości, ale otrzymałam śmiech i zadowolenie.

-Świetnie... Podpisuję się pod tym. O ile nie kochasz żadnego z nich.

Widziałam w jego oczach, że oczekuje swojej szansy... Dlatego moje słowa go zmotywowały, liczy, że się w nim zakocham i nie będę wchodzić w głupie związki.

-Cieszę się. Oprócz tego... Powiedz, że masz gumki.

Chłopak od razu spojrzał na mnie zgaszonym wzrokiem.

-W pokoju... Nie brałem ich ze sobą, byłem pewien, że będę sam.

-Nieeeee... Tyle czekania! -Jęknęłam, a chłopak dołączył do mnie w tym ubolewaniu, nie przeszkadzało mu to jednak w gładzeniu mojego uda, ułatwiała mu to spódniczka, którą ubrałam po powrocie z parku... Jęknęłam, gdy ścisnął mój pośladek- Masz bardzo lepkie rączki, wiesz?

-Twoja wina skarbie. Ubierasz sukienki na spotkania ze mną? Myślałaś, że tego nie wykorzystam?

-No tak troszkę.

-Ach tak? No to patrz! -Szybkim ruchem pozbył się moich majtek i zanurzył dwa palce w moim wnętrzu, ruszając nimi i wywołując u mnie falę rozkoszy- Nie jęcz tak głośno, bo jeszcze ktoś usłyszy...

Spojrzałam na niego z uśmiechem rozkoszy.

-Ty mi to mówisz? Przed chwileczką jęczałeś za trzech...

-Cicho...

Chłopak pochylił się nade mną i ponownie złączył nasze wargi, ani na chwilę nie przerwał swoich ruchów. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Otworzyłam oczy dostrzegając przypatrującą się nam dziewczynę, ona chyba nie zorientowała się, że ją widzę, poczułam złość... Widziałam ją już kilka razy, kręciła się wokół Tetsuro, a to bardzo mi się nie podobało...  Spojrzałam na nią wyzywająco. 

-Skarbie... -Jęknęłam, odnajdując złote tęczówki chłopaka, który czytając mi w myślach ponownie wbił się w moje usta, wplatając palce w jego włosy pogłębiłam pocałunek, jednocześnie nie spuszczając wzroku z dziewczyny, która obserwowała nasze poczynania z dziwną ciekawością. Naprawdę mnie irytuje... Co ona sobie myśli? Widzi, że mam zamiar dobrze się z nim bawić i jeszcze nas bezczelna podgląda! W drzwiach jest zamek z tego co pamiętam... Dobrze, bardzo dobrze... Złożyłam komplet pocałunków na jego szczęce, aż dotarłam do ucha, na początku przegryzłam delikatnie płatek, aby wywołać jego mruknięcie- Tetsu... Zamknij drzwi...

-Od kiedy ci to przeszkadza?

Spytał z cwanym uśmiechem, cmoknęłam go szybko w usta i przeszłam do pozycji siedzącej, zarzuciłam ręce na jego szyję i przyłożyłam swoje czoło do jego.

-Mi nie... Ale tobie tak... Dobrze wiemy, że większość ludzi na tym obozie bierze mnie za dziwkę, jestem pod jednym dachem z kilkoma facetami, do tego sytuacji z koszulką sówki... Ty masz dobrą opinię i właśnie dlatego robimy takie rzeczy w ukryciu... Nie psuj sobie reputacji.

-Ooo... Jesteś urocza, gdy się martwisz. -Przyznał kładąc dłoń na moim policzku i składając masę pocałunków na całej mojej twarzy, to on jest słodki, w tym co powiedziałam jest sporo prawdy, ale mówię to głównie, by odstraszyć dziewczynę, w innym wypadku nigdy bym mu tego nie powiedziała- Zaraz je zamknę... Przed tym mam jednak pytanie... Dlaczego miałaś bluzkę Bokuto?

-Spał u mnie... Najwidoczniej pomyliłam ją z koszulką Zena i się w nią przebrałam. Nie musisz być o to zazdrosny. Wbrew pozorom ta banda idiotów to bardzo skuteczna obrona przed jakimkolwiek stosunkiem. Gdyby tu byli palcem byś mnie nie dotknął.

-Oya? Chyba bardzo ich polubię... 

Ugryzł delikatnie skórę na mojej szyi i ruszył do drzwi.

Kuroo pov

Oblizałem palce, wpatrując się w oczy brunetki. Gdybyśmy byli razem, mógłbym uszczęśliwiać ją codziennie... Nie tylko przez seks, ale... Dlaczego nie wziąłem żadnej prezerwatywy!? Gdybym wcześniej wiedział, że będziemy odbywać "karę" razem... Wyszedłem na korytarz, nikogo nie było, mimo to w oczy rzuciła mi zakładka do książki, którą widziałem u Hany. Przez moje plecy przeszły dreszcze, podniosłem przedmiot. Rozejrzałem się jeszcze raz i ruszyłem w stronę najbliższego zakrętu, wolałem nie znaleźć tam ani Hany, ani nikogo innego.

-Tetsu!? -Zatrzymałem się zaledwie kilka metrów od mojego celu. Nawet gdyby tam była... Nie! To głupie! Łapię paranoje! Potrząsnąłem kilka razy głową i wróciłem do kuchni, zamknąłem drzwi i wróciłem do Yami, pokazując jej zakładkę- Zakładka?

-Należy do Hany. Mogła nas zobaczyć.

Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną.

-Czyli ta laska, która się przy tobie kręci nazywa się Hana... -Rzuciła z pewnego rodzaju złością- Olej to... Później z nią pogadam, może wcześniej jej wypadło...

Yami ponownie położyła się na blacie i przyciągnęła mnie do siebie, jej ręce powoli wędrowały po moim brzuchu i plecach. Nie mogłem jednak w pełni skupić się na rozkoszy, którą mi dawała.

-Nie wiem czy jest to najlepszy pomysł... -Odsunąłem się trochę od dziewczyny- Czasem bywasz zbyt... Arogancka i agresywna. Może lepiej jeśli ja z nią pogadam?

-Jeśli stała tu dłuższą chwilę, to widziała jak robię ci loda i prawie była światkiem twoich zdolności. Podejdziesz do niej i co powiesz? Kochanie jesteś zbyt miękki na takie rozmowy. Zajmę się tym... Będę miła.

-Może pójdziemy do niej razem? 

Yami pov

-Niech będzie. A teraz możemy kontynuować? 

Jęknęłam z rezygnacją. Ta Hana to niesamowita idiotka... Zgubić cokolwiek przy podglądaniu jak jej krasz zabawia się z inną... Teraz jednak ją oleję i skupię się na moim słodkim dawcy orgazmów. Chłopak posłał mi cwany uśmiech, kiedy jego głowa znikała między moimi udami. Nieźle się przygotował... Bezwolnie wygięłam plecy, gdy jego język zaczął drażnić moją łechtaczkę. Wolna rękę przeciągnął wzdłuż całego mojego ciało, aby na koniec włożyć dwa palce do moich ust. Poddałam się jego rytmowi i posłusznie zaczęłam lizać i ssać jego palce podczas, gdy on zaspokajał moje potrzeby. W pewnym sensie czułam się jakby brał mnie na dwa baty. Mimo że jego palce nie wchodziły tak daleko jak przyrodzenie to nadrabiał to przy pomocy języka. Ciepło szybko rozlało się po całym moim ciele.

***

Jak najszybciej dokończyliśmy nasze zadania i mieliśmy już wychodzić. Objęłam siatkarza od tyłu. Zaczęłam składać pojedyncze pocałunki między jego łopatkami, nie trudząc się nawet, by pozbyć się jego koszulki.

-Naprawdę jeszcze ci mało?

Spojrzał na mnie z rozbawieniem, a jednocześnie pożądaniem.

-Masz z tym jakiś problem?

Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, wspinając się na palcach, by oprzeć brodę na jego ramieniu.

-Zawsze wydawało mi się, że faceci namawiają kobiety do seksu, ale najwidoczniej ty jesteś po prostu niewyżyta.

Zmarszczyłam brwi i od razu odsunęłam się od chłopaka.

-Jeśli nie chcesz nie będę cię zmuszać, aż tak mi nie zależy.

Wzruszyłam ramionami, wymijając zaskoczonego siatkarza.

-Tak mówisz, a ile jest w tym prawdy ?

Odwróciłam się w stronę jego wyszczerzonej gęby i od razu prychnęłam pod nosem.

-Mogłabym rzec, że jesteś najlepszym facetem! Rzadko trafia się na gościa z takim sprzętem! 

-Sama wi...

-Oczywiście nie jestem kłamcą, więc tego nie powiem! -Kątem oka zauważyłam jak mina chłopaka zmienia się o 180 stopni- Skoro i tak jestem niewyżyta zadowolę się wszystkim, a założę się, że na tym obozie jest multum facetów, którzy postarają się zaspokoić moje potrzeby bez mrugnięcia okiem! Może znajdzie się ktoś z jeszcze lepszym sprzętem! Wszyscy będą zadowoleni! Ja zostanę zaspokojona, oni będą się cieszyć, że zamoczyli, a ty sobie odpoczniesz i jak zwykle nie zrobisz nic ciekawego ze swoim życiem!

Mijaliśmy właśnie domek chłopaka, kiedy skończyłam mówić. Tylko czekałam, aż mnie zatrzyma i opieprzy za ten pomysł.

-Bawi cię to? -Spojrzałam na niego pytająco- Jeśli masz zamiar opowiadać mi takie pierdoły, tylko po toby mnie sprowokować, oszczędź sobie zawodu, a mi niepotrzebnych nerwów! Nie będę cię trzymał! Proszę bardzo, idź sobie na podryw! Nikt ci przecież nie broni! Wyrwij sobie jakiegoś ruchacza! Niech cię przeleci, a przy okazji zarazi jakimś syfem! Proszę bardzo! Pędź!

Przewróciłam oczami i już chciałam powiedzieć, że żartowałam i wolę spędzić czas z nim, ale złapałam blokadę.

-Dla twojej wiadomości palancie, żartowałam. Dobrze wiem jak cię to wkurza i chciałam po prostu trochę cię sprowokować, ale ty jak zwykle robisz aferę z niczego. Nie poszłabym do łóżka z nikim skoro mam ciebie, a przynajmniej tak myślałam do teraz, bo skoro tobie to nie przeszkadza... Znajdę sobie jakiegoś ruchacza. On na pewno nie będzie robił akcji, że się z nim drażnię. Wyobraź sobie, że jesteś pierwszą osobą, której to przeszkadza. Możesz pójść sobie sam do tej swojej Hany. Niech cię pociesza. Skoro stała tam i gapiła się z fascynacją do tego stopnia, że biedna zgubiła zakładkę, to pewnie była zachwycona tym co widziała i chętnie to z tobą powtórzy.  A teraz oszczędzę ci nerwów i kulturalnie oddalę się od twojej, jakże dumnej osoby. Miłej nocy.

Wróciłam do swojego domku, przebrałam się i tak jak powiedziałam, miałam zamiar wyruszyć na miasto, uprzednio napisałam do nauczyciela, powiedział, że usprawiedliwi moją nieobecność i kazał wrócić na czas. Ubrałam czarne, krótkie spodenki i brudnozieloną bluzę z głębokim dekoltem przeplatanym czarnymi sznurkami. Założyłam jeszcze zegarek i niewielki, skórzany plecak. Wychodząc z domku, wpadłam na jednego z kucharzy, właściwie był w podobnym wieku co Kuroo, więc zapewne dorabia w wakacje.

-Wybacz... To moja wina.

No tak trochę... Dziwne jest to, że tak stał pod moimi drzwiami, ale co mam mu powiedzieć?

-Jest okej. To ja na ciebie wpadłam.

Rzuciłam, poprawiając ramiączko plecaka. 

-Em... Słuchaj... Miałaś karę, prawda?

No i? Przecież nikogo miało tam nie być... Co jeśli on wszystko widział? Mają tam monitoring?

-Tak.

Odparłam, niemal mechanicznie.

-Znalazłem na podłodze kartę płatniczą. Jest twoja?

Całe szczęście... I to podwójnę, bo po pierwsze nawet nie zauważyłam jej braku, a on jeszcze mi ją tak uprzejmie zwrócił, a po drugie moja mała schadzka z Kuroo dalej jest tajemnicą. Chociaż nie do końca, bo ta Hana o tym wie. 

-Dzięki, musiała mi wypaść. -Schowałam kartę do pokrowca telefonu- Masz teraz wolne? W ramach podziękowania zapraszam na kawę.

-Naprawdę? Nie chce żebyś się zmuszała...

-Jasne! Znasz jakąś dobrą kawiarnie?

Wydaje się miłym chłopakiem, dlatego nie mam problemu, by wypić z nim kawę. 

-Jest taka jedna. Serwują świetną kawę mrożoną.

-Wspaniałe. Idealna na takie dni.

~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro