5#Kogo me piękne oczu widzą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Nie mogę uwierzyć ...

Zaskoczona spojrzałam na mojego nowego współlokatora.

-Niby w co ?

-No co ty !? Po pierwsze będę mieszkał z moją kuzynką ! Po drugie jesteśmy tu sami ! Po trzecie będziesz chodzić do nekomy ! Przez tyle lat uczyłaś się za granicą co ograniczało nasz kontakt, a teraz będziemy widywali się codziennie !

Shou był naprawdę podniecony zaistniałą sytuacją, ja też bo dom był genialny ! Może nie był ogromny, ale duży, sala kinowa, stół bilardowy, basen, niewielka stajnia czy szklana oranżeria wszystko mieściło się na posesji !

-Ej Shou, masz zamiar przenieść tu Shiro ?

-A mogę ?

-No jasne ! Czemu miał byś nie móc ?

-Trzy ogiery na jednym pastwisku ? To nie brzmi najlepiej, nawet jeśli twoje się lubią.

-Pastwisko jest duże, Apollo jest spokojny, problem może być z Anxem, ale wydaje mi się, że rywalizacja między nimi nie potrwa długo ...

-Jutro to załatwię.

-Zadzwoń do naszego stajennego, potrafi zajmować się końmi.

-Numer. -Przytaknęłam i sięgnęłam po telefon, szybko znalazłam numer i podałam telefon kuzynowi. Po kilku sekundach odzyskałam mój telefon, a Shou wyszedłby zadzwonić. Dokończyłam szybko kolację, aby jeszcze wyprowadzić psy na wieczorny spacer. Szybko dostałam się do swojego pokoju o ciemno szarych ścianach z czarnymi meblami, jednak małe lampki i dużo ozdobnych poduszek dodawały wnętrzu przytulności. Z oparcia kanapy zgarnęłam zielonkawą bomberke,  którą zarzuciłam na swoją czarną koszulkę schodząc po schodach- Wychodzisz ?

-Wieczorny spacer, mogę wrócić trochę późno.

-Może pójdę z tobą ? Jest już po 20.

-Shou, będę spacerować z dwoma ogromnymi psami. Skrzyżowanymi w laboratorium, wyglądającymi jak demony. Myślisz, że ktoś chciałby zaryzykować ?

Chłopak zaśmiał się i bez słowa wszedł do salonu, uznałam to jako przyznanie mi racji i bez słowa wyszłam. Udałam się do parku, który był spory kawałek od domu, ale nie przeszkadzał mi taki spacer, gdy w końcu dotarłam do opustoszałego parku spuściłam psy ze smyczy i oparłam się o metalową barierkę oddzielającą mnie od jeziora, w którym pływały naprawdę spore rybki, ale podczas moich podróży widziałam o wiele większe potwory ... Z resztą w całym życiu wyłowiłam tyle ryb, że te są przy nich maleńkie, a wszystko przez ojca, który uwielbia wędkować.

-Oya ? Kogo me piękne oczy widzą ?

Spojrzałam na chłopaka, którego widziałam już na treningu.

-Boską istotę, która jest na tyle łaskawa, by ci na to pozwolić. -Założyłam pasemko włosów za ucho i dokładnie mu się przyjrzałam- Kuroo Tetsurou, prawda ?

-No proszę ! Czyli mnie znasz !?

-Shou trochę powiedział mi o osobniku, który co chwilę na mnie zerkał. Następnym razem zrób zdjęcie zostanie na dłużej.

Spojrzałam na niego z zadziornym uśmiechem, chciałam się z nim trochę podroczyć tym bardziej, że był całkiem niezły.

-Zastanowię się. Ty wiesz kim ja jestem, ale ty się nie przedstawiłaś.

-Kizoku Yami.

-Kizoku-chan !

-Nie.

-Co ? Źle to wymówiłem czy coś ? A może jesteś starsza ode mnie ?

-Po prostu Yami. Nie lubię formalności.

-Nie lubisz ?

-Coś w tym dziwnego mon chat ? -Chłopak zamrugał kilka razy co trochę mnie rozbawiło. Gdybym była na jego miejscu zareagowałabym podobnie, w końcu raczej rzadko zdarza się Japończyk, który miesza języki- Zapomniałeś jak się mówi ?

-Nie jednak nie wiem co oznacz on chat.

-Mon chat, a jak myślisz ? Co oznacza ?

-Przyjacielu ?

Zaśmiałam się, kręcąc przecząco głową.

-Mój kotku z francuskiego.

Chłopak wydał z siebie ciche mruknięcie, spojrzałam w miejsce, w którym przed chwilą stał, ale tam go nie było, siedział na ławce za mną, odwróciłam się w tamtą stronę.

-Znasz francuski czy tylko kilka zwrotów ?

-Mieszkałam w Francji więc umiem się dogadać, to mi wystarczy.

-Długo ?

-Rok. Matka chciałabym uczyła się za granicą ... Skończyło się na tym, że co roku uczyłam się w innym miejscu na przykład w Paryżu.

-Więc gdzie zawędrujesz w tym roku, księżniczko ?

Wykrzywiłam usta w lisim uśmieszku.

-Zostaje ... Idę do liceum, w którym uczyli się moi rodzice. -Chłopak już otworzył usta, by coś powiedzieć, ale przeszkodził mu mój telefon- Czego chcesz ? -Rzuciłam od niechcenia, ale nie zrozumiałam niczego co mówił do mnie Zen- Co ?

Chłopak przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Muzyka cichła, więc domyślałam się, że wychodził z domu, w którym prawdopodobnie była impreza.

-Teraz lepiej ?

-Teraz lepiej ?

Powtórzyłam jego zbulwersowany ton głosu i od razu odsunęłam telefon od ucha.

-Tak Yami ! To zajebisty moment na twoje chujowe gierki ! Naprawdę świetnie kurwa trafiłaś !

-Mhm. Dzwonisz do mnie by się wydrzeć czy chcesz czegoś konkretnego ?

Zen wziął głęboki oddech co zawsze go uspokajało.

-Sorry ... Rano pokłóciłem się z starymi, a teraz ci pieprzeni !

-Uspokój się.

Przerwałam mu, a ten znowu wziął głęboki wdech.

-Chodzi o to, że nie mam gdzie iść. Mogę przenocować u ciebie ?

-Chwilowo nie ma mnie w domu, ale już będę wracać.

-Dzięki ...

-Spoko.

Chłopak zaśmiał się i przerwał połączenie. Schowałam telefon do kieszeni spodni i gwizdnęłam dość głośno.

-Masz psa ? -Posłałam czarnowłosemu uśmiech i bez słowa ruszyłam w stronę wyjścia, już po chwili Kuroo mnie dogonił- To było bardziej tak czy nie .

-Dwa.

-Dwa psy ?

Przytaknęłam słysząc ciche uderzanie pazurów.

-Tak. Takie to bydlęta, że nie miałam ochoty się z żadnym męczyć na smyczy ! A tak moją towarzystwo, a ja mam spokój.

Czarnowłosy zaczął się śmiać za co szturchnęłam go ramieniem. Kuroo nie spodziewanie zaczął czochrać mnie po włosach, mimo moich sprzeciwów. Przerwał dopiero, gdy usłyszał warczenie, które ucichło, gdy zabrał ręce.

-Oya ?

Zaciekawiony znowu położył dłoń na mojej głowie co poskutkowało warczeniem. Ta zabawa sprawiła mu chyba dużo radości, bo powtarzał to kilka razy.

-Zabieraj te łapę nieuczesany gorylu !

Odtrąciłam jego dłoń i szybko zapięłam psy.

-Pominę fakt, że mnie obraziłaś i to bardzo nietrafnie ! Dlaczego są takie duże ?

-Powiedzmy, że są krzyżówkami.

-Taaaa ... Dużo tych wilków potrzebowałaś do krzyżowania czy niedźwiedzie sprowadzałaś ?

-Haha ! Bardzo zabawne ... A ty masz jakiegoś kota ?

Kuroo zaśmiał się zaprzeczając ruchem głowy.

-Dlaczego akurat kota ? A może ja wole psy ?

-Właściwie wyglądasz jakby ptaki zrobiły sobie z twoich włosów gniazdo, więc masz ptaka ?

-Nie ...

Powiedział z irytacją, ale gdy zobaczył jak się szczerze i znacząco ruszam brwiami zauważył podtekst, w tym momencie skręciłam machając mu na odchodne.

-A bientôt !

-Czyli !?

Krzyknął za mną na co jedynie się zaśmiałam.

~~~~~~~

A bientôt- Do zobaczenia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro