15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wcale nie byłem zadowolony ze swojego układu z Chevrolet. Inaczej to sobie wyobrażałem. Jednak ona wydawała się z siebie zadowolona. Wkurzało mnie jej zachowanie. Chociaż nie rozumiałem dlaczego. Dziewczyna przyprowadzała wielu facetów, którzy byli beznadziejni. Co ona w nich widziała? Nie dało się z nimi rozmawiać. Poza tym miałem wrażenie, że Chev nie przejmowała się moim zdaniem na temat swoich wyborów. Oczywiście nie mogłem jej zabronić spotykać się ze wszystkimi kolesiami, których mi przedstawiała. Zaczęłaby coś podejrzewać, a tak nadal miałem ją pod kontrolą. Niestety niektórzy z facetów, z którymi się spotykała, naprawdę byli spoko. Dogadywałem się z nimi, a nie chciałem. Powinienem pozwolić Chev na związek. Byłaby szczęśliwa. Przynajmniej przestałaby uganiać się za idiotami, którzy mogli ją skrzywdzić. Jednak nie rozumiałem, czemu jej to utrudniałem. Nie chciałem, chyba żeby się ode mnie oddaliła. Co, gdyby wpadła na pomysł, żeby się wyprowadzić? Nie mogłem na to pozwolić. Straciłbym ją wtedy na dobre.

Sam też spotykałem się z dziewczynami. Niby czemu miałbym tego nie robić? Tym bardziej że niektóre z nich naprawdę wydawały się warte mojego zainteresowania. Może czas najwyższy pomyśleć o czymś stałym. Jednak wiele ze swoich nowych koleżanek odrzucałem. Nie spełniały moich oczekiwań. Liczyły tylko na dobrą zabawę, co jeszcze jakiś czas temu w ogóle by mi nie przeszkadzało albo na faceta, który miał kasę i chętnie zainwestuje ją w nie. Akurat nie zamierzałem brać żadnej laski, która wyciągałaby tylko łapy po moje pieniądze. Szukałem czegoś więcej. Zazwyczaj kończyło się na rozmowie przy barze. Nawet nie chciałem zabrać dziewczyn do domu. Wolałem, żeby nie wiedziały, gdzie mieszkałem, a i tak nie chciałem się z nimi bzykać. Oczywiście nie odrzucałem każdej poznanej panienki. Aż tak mi nie odjebało. Spotykałem się z jedną dziewczyną trochę dłużej. Nie planowałem nic poważnego. Po prostu wydawała się osobą, z którą chciałem spędzać więcej czasu. Chev nawet ją poznała. Wydawało mi się, że się dogadywały. Chociaż wcale tego nie chciałem. Moja współlokatorka miała być zła na laski, z którymi się spotykałem, a nie się z nimi zaprzyjaźniać.

– Ona jest dziwna – odezwała się Chev któregoś dnia.

Nie wiedziałem, o kim mówiła. Spojrzałem na nią, marszcząc brwi. Nawet nie próbowałem się domyślać. Na pewno nie teraz. Lepiej, gdyby od razu powiedziała dokładnie, o co chodziło. Poza tym dopiero, co wstałem i chciałem napić się kawy. Inaczej dziewczyna będzie musiała mi wyjaśniać każde swoje słowo. Wątpiłem, żeby miała na to ochotę. Rano zazwyczaj ciężko było się ze mną dogadać, a Chevrolet już dawno powinna o tym wiedzieć. Tym bardziej że sama nie bywała rannym ptaszkiem. Wczoraj pracowałem do późna, żeby skończyć projekt na czas, a jutro musiałem znaleźć się w biurze. Wolałbym zostać w domu, ale były rzeczy, które niestety musiałem dopilnować na miejscu. Miałem tylko kilka godzin na odpoczynek i nie chciałem marnować ich na bezsensowne rozmowy. Mógłbym wrócić do łóżka i jeszcze się zdrzemnąć. Zresztą Michael mógł tutaj przyjść w każdej chwili. Wtedy nie zaznam spokoju.

– Kto? – spytałem, przecierając twarz dłońmi.

Miałem nadzieję, że Chevrolet przygotowała dla mnie kawę. Mogłaby to zrobić w zamian za to, że czasami sprzątałem po niej bałagan w salonie. Wkurwiało mnie to, że zostawiała swoje ubrania na kanapie. W końcu nie wytrzymam i wyrzucę je przez okno. Nie miałem ochoty po powrocie do mieszkania patrzeć na spodnie współlokatorki, które musiałem zdejmować z krzeseł albo fotela, żeby gdziekolwiek usiąść. Nadal zbierałem jej rzeczy. Jednak wyrzucałem je pod drzwiami pokoju dziewczyny. Tylko wtedy miałem pewność, że je sprzątnie. Tym bardziej, gdy się o nie przewracała, wychodząc ze swojego pokoju. Bawiło mnie, jak bluźniła w drodze do łazienki i gdy wyjmowała pranie z pralki. Chyba nie uważała, że ubrania same się wypiorą albo zrobię to za nią? Niedoczekanie. Nie umawiałem się na sprzątanie po swojej współlokatorce. Powinna przestać być bałaganiarą. Tym bardziej że na pewno nie znajdzie sobie faceta, który będzie za nią sprzątać. Raczej ona będzie musiała to robić. Nie wyobrażałem sobie tego.

– Ta twoja laska. - Patrzyła na mnie.

Czemu nie powiedziała nic wcześniej? Nie to, żebym nagle przestał spotykać się z Sienną. Przynajmniej wiedziałbym, że Chev miała z nią jakiś problem. Cieszyło mnie, że mogłem ją wkurzyć. Właśnie o to mu chodziło. Chociaż wydawało mi, że dziewczyny dobrze się dogadywały. Przez moment nawet miałem dość ich plotkowania. Byłem w stanie je rozdzielać. Gadały o głupotach i miałem nadzieję, że nie zaczną mnie obgadywać. Lepiej, żeby moja przyjaciółka nie opowiadała nic o naszej przygodzie. Chociaż powoli zaczynałem się przyzwyczajać do tego, że dziewczyny nie miały problemu ze spędzaniem czasu w swoim towarzystwie. Czemu niby zdanie Chev na temat mojej laski miało dla mnie tak wielkie znaczenie? Przecież ona wcale nie przejmowała się tym, co myślałem o facetach, z którymi się spotykała. Udawała, że było inaczej, żebym jej odpuścił. Nie chciałbym jej stracić przez jakiegoś idiotę. Dlatego musiałem uważać, żeby relacja Chevrolet z chłopakami nie stała się zbyt poważna. Tym bardziej że sam nie zaproponuję żadnej dziewczynie zamieszkania razem.

– Myślałem, że jest spoko. - Naszykowałem sobie kubek.

Wciągnęła mnie w rozmowę, więc potrzebowałem pobudzenia. Nie lubiłem poważnych rozmów z rana. Łatwo mnie było wtedy zdenerwować. W sumie to było wiele rzeczy, które przeszkadzały mi w Siennie, a spotykaliśmy się od niedawna. Jednak chciałem robić na złość Chev. Myślałem, że będzie zazdrosna. Tak, jak ja, gdy widziałem ją z innymi facetami. Wolałbym być na ich miejscu, ale nigdy się do tego nie przyznam. Zwłaszcza przed nią. Poza tym wolałbym, żeby nie pozwalali sobie na zbyt wiele. Chociaż oni mogli mieć Chevrolet, a ja nie. Nie miałem nawet co liczyć, że powtórzymy wspólną noc. Jednak nie zauważyłem, żeby ona była o mnie zazdrosna. Traktowała mnie po przyjacielsku. Nie powinno mnie to dziwić. Przecież sam nie wiedziałem, co czułem do swojej współlokatorki. Nie podejrzewałem się o zazdrość. Wiedziałem, że dziewczyna kiedyś namiesza mi w głowie. Właśnie dlatego nadal powinienem trzymać ją na dystans, a to było coraz trudniejsze.

– Niby tak, ale lepiej poszukaj sobie innej. - Zabrała mi kubek z rąk.

Spiorunowałem ją wzrokiem. Dobrze, że nie zdążyłem nalać kawy. Nie było tak dobrze, Chev. Jeden zero dla mnie. Nie było mowy, żebym jej oddał swój napój. Siedziała tutaj, więc mogła przygotować go dla nas wcześniej. Tym bardziej że zamierzała gadać ze mną od rana. Nie miałem ochoty na rozmowę o Siennie. Uważałem, że ten związek nie przetrwa. Jednak miałem swoje głupie powody, nadal się z nią spotykając. Była nimi Chev. Spojrzałem na nią, gdy podstawiła mój kubek pod ekspres. Mógłbym go zabrać, gdy już go napełni. Czemu nie przygotowała kawy, chociaż dla siebie? Chyba nie liczyła, że sam wszystko zrobię. Na pewno nie. Dziewczyna czasami była leniwa. Zastanawiałem się, jak radziła sobie w pracy. Przecież jako dekoratorka musiała być ogarnięta. Widocznie uznała, że w domu już mogła sobie odpuścić albo bardzo chciała mnie wkurzyć. Bałaganiarstwo i lenistwo to chyba jej najgorsze wady. Gdyby nie to uznałbym, że była idealną współlokatorką. Niestety na ten tytuł sobie nie zasłużyła. Miała szczęście, że jej nie pogoniłem.

– Kiepski argument. - Wyjąłem drugi kubek i od razu napełniłem go kawą, odchodząc od Chev. – Nieźle się pieprzy.

Nie tak dobrze, jak moja współlokatorka, ale robiła loda. To dobry powód, żeby zostać z nią dłużej. Na facetów to działało. Łatwo było nas uszczęśliwić. Kobiety miały swoje atuty, a Sienny to głębokie gardło. Zaimponowała mi, więc dałem jej szansę. Okazało się, że poza seksem nawet dobrze się dogadywaliśmy. Chociaż nie sądziłem, że wyjdzie z tego coś na stałe. Były rzeczy, które w dziewczynie doprowadzały mnie do szału. Nasz związek zakończy się pewnie, gdy zasugeruje, że powinienem się oświadczyć. Jeśli Chevrolet chciała, mogliśmy porozmawiać na temat mojego seksu. Nie miałem problemu, żeby podzielić się z nią szczegółami. Może dałbym jej kilka rad, jak zadowolić faceta. Chociaż ona wiedziała doskonale, co robić. Akurat ona zawróciła mi w głowie samym tym, że nie wymiękła po pierwszej rundzie i chciała więcej, mimo że sam już nie miałem sił jej zaspokoić. Gdyby chciała, moglibyśmy się dobrze bawić.

– Nie muszę tego słuchać. - Zatkała uszy rękoma, na co się zaśmiałem.

Przecież Chev nie była niewiniątkiem. Nie musiała przy mnie udawać wstydliwej panienki. Przecież zdążyłem już poznać ją na tyle, żeby wiedzieć, że rozmowy o seksie nie był dla niej niczym wstydliwym. Jakoś nie miała problemu z opowiadaniem mi o swoich przygodach seksualnych z facetami. Chociaż też nie miałem ochoty ich słuchać. Byłem zazdrosny. Prawda była taka, że sam chciałem wyprawiać z nią rzeczy, o których mówiła. Na pewno miałaby lepsze doznania. Tym bardziej że pamiętałem, jak to było, gdy w nią wszedłem. Tyle mi wystarczyło, a dostałem o wiele więcej. Żałowałem, że byłem wtedy pijany. Chociaż mniej niż ona. Inaczej do niczego by nie doszło. Dziewczyna na trzeźwo nigdy nie zgodziłaby się na seks ze mną. A szkoda. Mógłbym zapewnić jej lepsze orgazmy. Czemu Chevrolet nie chciała tego powtórzyć? Wątpiłem, żeby źle wspominała nasze zbliżenie. Przecież razem mogliśmy się bawić o wiele lepiej niż z przypadkowymi osobami poznanymi w klubach. Powinna dać mi szansę. Postarałbym się, żeby więcej nie szukała żadnego idioty.

– Dorosła z ciebie dziewczynka. Wiesz, co to seks. - Patrzyłem na nią rozbawiony.

Niesamowite, że można było ją zawstydzić. Miałem ochotę chwilę się z niej nabijać. Mogłoby być zabawnie. Chociaż Chev czasami potrafiła się szybko wkurzyć. Pewnie przestałaby się do mnie odzywać. Nie mogła tego zrobić. Przecież musiałem pilnować, z jakimi facetami się spotykała. Nie zamierzałem jej odpuścić. Nigdy nie traktowałem seksu jak temat tabu. Może, dlatego że byłem facetem, a my głównie o tym rozmawialiśmy. To lepsze niż plotki i rozmowy o ubraniach. Baby gadały o tym godzinami. Nawet próbowały wciągać chłopaków w te gadki. Jak mogły uznać, że będą chcieli wypowiadać się na temat ciuchów? Chyba że chodziło o krótkie kiecki, które odsłaniały ich nogi i czasami tyłki. To akurat nam się podobało. Chev powinna się już przyzwyczaić do rozmów o seksie. Tym bardziej że wiele razy uczestniczyła w nich, gdy przychodził Michael. Wtedy miałem wrażenie, że czuła się swobodnie.

– Ale nie muszę wiedzieć o tym, jak pieprzysz się z laską. - Odstawiła kubek.

A może wolała porozmawiać o tym, jak pieprzyliśmy się razem? Bardzo chętnie do tego wrócę. Mogła nawet mieć swoje uwagi. Nie potrafiłem wymazać z pamięci tego, jak mnie dosiadła, chcąc więcej. Brałem, co mi dawała, starając się to odwzajemnić. Dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak zawróciła mi w głowie. Jedna noc jej na to wystarczyła. Jednak nie zamierzałem się do tego przyznać. Tym bardziej że dla niej to niewiele znaczyło. Zwykły seks po pijaku, o którym chciała zapomnieć. Też powinienem to zrobić. Czemu szło mi kiepsko? Czemu nagle zacząłem być zazdrosny o każdego chłopaka kręcącego się przy Chev? Przecież nie byliśmy razem. Chciałem, żeby okazało się, że dziewczyna udawała swoją obojętność. Próbowała mnie unikać, bo nie radziła sobie z tym, co czuła. Chyba zaczynałem wmawiać sobie głupoty.

– Z tobą też było zajebiście.

Nie rozmawialiśmy o tym ani razu. Chevrolet chciała, żebyśmy zapomnieli, że uprawialiśmy seks. Próbowałem, ale chciałem to powtórzyć. Bardzo. Tylko nie wiedziałem, jak zasugerować dziewczynie swoje chęci. Przecież wiedziałem, że się nie zgodzi. Udawała, że nic między nami nie zaszło. Chociaż unikała mnie. Więcej czasu spędzała poza domem. Wolała obcych facetów, ale z żadnym nie będzie jej dobrze. Wierzyłem, że sama dojdzie do tego wniosku i sama przyjdzie do mnie. Czekałem na ten moment, a wtedy dam jej wszystko, czego będzie chciała. Chyba oszalałem. Wiedziałem, że to się stanie, gdy przestanę trzymać Chevrolet na dystans. Przestawałem panować nad swoimi uczuciami, a musiałem je ukrywać. Nie przyznam się przyjaciółce, że byłem o nią zazdrosny, tylko, dlatego że się ze mną przespała. Zerknąłem na nią. Wyglądała na wkurzoną. Nie taki efekt chciałem osiągnąć.

– Miałeś zapomnieć! - Wkurzona wycelowała we mnie palcem.

– Staram się. Dobrze, że mi nie obciągnęłaś. Byłoby trudniej. - Zaśmiałem się.

Chwilę po tym pożałowałem swoich słów. Szczególnie w chwili, gdy poczułem jej dłoń na swoim policzku. Byłoby miło, gdyby nie to, że się wcześniej zamachnęła. Głośny plask wybudził mnie z szoku. Uderzyła mnie! W sumie to zasłużyłem. Jednak nie spodziewałem się, że Chev uderzy mnie w twarz. Nawet nie zdążyłem zareagować. Kurwa! Zapomniałem się. Było mi wstyd. Mogłem zapomnieć o tym, że Chevrolet kiedykolwiek się jeszcze do mnie zbliży. Przegrałem sprawę i zwykłe przepraszam, niewiele zmieni. Jednak myślałem, że dziewczyna uzna moje słowa za żart, jak wiele razy. Nie miałem na myśli nic złego.

– Stul pysk, Cadeb!

Była na mnie wściekła. Wolałbym, żeby nie uderzyła mnie drugi raz. Na wszelki wypadek odsunąłem się trochę i byłem gotów na kolejny atak. Powinienem siedzieć cicho, ale nie przewidziałem, że tak zdenerwują ją moje słowa o obciąganiu. Gdybym rzucił takim tekstem, zanim się ze sobą przespaliśmy, pewnie śmiałaby się razem ze mną, rzucając kolejnym żartem. Poza tym sama chciała, żebym udawał, że nic się nie stało. To właśnie próbowałem robić. Czasami w ogóle jej nie rozumiałem. Miałem wrażenie, że w najbliższym czasie ciężko będzie nam się dogadać. Nie mogłem, przecież cały czas zastanawiać się przy Chev, które moje słowa ją urażą. Bez przesady. Nie będę nad nią nadskakiwać. Jednak zamierzałem przeprosić za dzisiejsze słowa sprzed kilku minut.

– Przepraszam. - Patrzyłem na nią zszokowany. – Zasłużyłem.

– Żebyś wiedział, kutasie! – wrzasnęła.

Nie wiedziałem, co jeszcze powiedzieć. Przecież to i tak nic nie zmieni. Nie cofnę swoich słów. Miałem nadzieję, że przeprosiny wystarczą. Chociaż byłem przekonany, że żadne słowa jej teraz nie uspokoją. Nawaliłem. Zachowałem się jak idiota. Przecież Chev była moją przyjaciółką. Wcale nie zależało mi tylko na zaciągnięciu jej do łóżka. Szanowałem ją, chociaż po moich słowach mogła pomyśleć coś innego. Zastanawiałem się, co jeszcze mogłem powiedzieć, żeby polepszyć sytuację.

– Chev... - Spojrzałem na nią niepewnie.

– Zamknij się! - Wyszła z mieszkania, trzaskając drzwiami.

Cholera! Oby tylko nic nie odwaliła. Mogła uderzyć mnie jeszcze raz, jeśli dzięki temu by jej ulżyło. Pozwoliłbym jej na to. Niestety wolała wyjść z mieszkania. Starałem się uspokoić. Przecież nie zrobiłem nic złego. Żartowałem jak zawsze. To Chev podeszła do tego zbyt emocjonalnie. Odbiło jej. Zastawiałem się, gdzie mogła pójść. Przecież nie miała koleżanek. Chociaż miałem nadzieję, że w tej kwestii coś się zmieniło. Nie chciałem, żeby Chev czuła się samotna. Właśnie dlatego często zabierałem ją do klubów ze sobą albo łaziliśmy razem do Michaela. Chociaż tam oboje musieliśmy wysłuchiwać głupich komentarzy na swój temat. Poza tym wolałbym, żeby nie poleciała w ramiona żadnego faceta. Nie chciałem, żeby ktoś ją wykorzystał. Czasami dziewczyny nie zdawały sobie sprawy z tego, że były łatwym celem. Zapłakane i zranione od razu wzbudzały zainteresowanie podejrzanych typów, którzy od razu oferowali swoją pomoc. Miałem nadzieję, że za jakiś czas uda mi się dodzwonić do swojej współlokatorki i dowiedzieć się gdzie była. Nic więcej.

Napisałem do Michaela SMS, żeby spróbował skontaktować się z Chev. To był mój jedyny pomysł na tę chwilę. Chociaż zazwyczaj rozmawiali ze sobą tylko w mojej obecności. Jednak jemu mogła odpisać, a mnie będzie ignorowała. To nieodpowiedzialne, ale wkurzone dziewczyny nie myślały. Martwiłem się o swoją współlokatorkę. Musiałem wiedzieć, że była bezpieczna. Wiedziałem, że przez to będę musiał odbyć z przyjacielem rozmowę. Znowu zacznie mi wmawiać głupoty, do których nie zamierzałem się przyznać. Jednak ze mną dziewczyna w ogóle nie chciała gadać. Odrzucała każde połączenie.

Chev wróciła do mieszkania dopiero wieczorem i nie odezwała się do mnie nawet słowem. Chociaż nie. Wyzwała mnie, gdy potknęła się o swoje brudne ubrania pod drzwiami, których pewnie w złości nawet nie zauważyła. Pod jej nieobecność zebrałem je wszystkie z salonu i naszykowałem, żeby mogła wynieść pranie do łazienki. Nie pozwolę, żeby jej ubrania leżały porozrzucane po całym salonie. Mogłaby też wrzucić rzeczy do prania, ale to chyba dla niej zbyt wiele.

– Pierdol się, Cade! - Rzuciła ubrania w stronę salonu.

Na pewno ich nie sprzątnę. Miałem dość bałaganu Chevrolet. Kiedy dotrze do niej, że powinna zbierać swoje szmaty? Rano zobaczy je z powrotem pod drzwiami. Nie odpuszczę. Nawet jeśli była na mnie zła, miałem to gdzieś. Musiała zacząć w końcu po sobie sprzątać. Inaczej zacznę chować wszystkie porozrzucane ubrania z naszej wspólnej części mieszkania i poczekam, aż zacznie ich szukać. Będzie wesoło, ale może tym razem uda mi się czegoś nauczyć Chevrolet. Nie wymagałem wiele. Miała tylko nie zostawiać swoich brudnych ubrań po całym mieszkaniu. W swoim pokoju mogła mieć burdel, ale salon i reszta pomieszczeń miała być czysta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro