𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 7: 𝓼𝓶𝓸𝓬𝔃𝔂𝓬𝔂 𝔃 𝓚𝓪𝓻𝓪𝓼𝓾𝓷𝓸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ZMIENIŁAM TROSZECZKĘ PRZEBIEG ZDARZEŃ. Zapraszam do czytania.

***********************************************

Dziewczyny weszły do wielkiej sali, gdzie będzie odbywał się turniej. Wszystkie były zestresowane, ale największe podekscytowanie czuła Maiko, która z iskierkami w oczach obserwowała rozciągające się zawodniczki.

- Wygramy, chociaż jeden mecz.- powiedziała do dziewczyn czerwonowłosa zdejmując czarną bluzę a pod nią widniał strój Karasuno, z dumnym 4. Uśmiechnęły się do siebie, wiedziały że nie przejdą dalej niż wygranie jednego meczu, i to za pomocą Maiko która ma dar przeszkadzający wrogom jak i dopingujący drużynę.

- Z tobą na pewno.- powiedziała czarnowłosa atakująca. Poszły się rozciągać i zaraz zmierzyć się z pierwszą drużyną.

- Mam nadzieje, że to wygramy.- powiedziała kapitan. Wszystkie uśmiechnęły się pocieszająco do dziewczyny na ostatnim roku, dla której te mecze były ważne. Wiedziała że zawiodła jako kapitan, powinna dziewczyny trenować, ale sama opuszczała treningi.

- Mecz pomiędzy Karasuno a Aeiko, zaraz się zacznie. Niech kapitanowie uścisną sobie dłonie.- powiedział sędzia główny, Yui podeszłą do wysokiej dziewczyny i uścisnęły sobie dłonie i życzyły dobrej gry.- Piłka dla Karasuno.- powiedział mężczyzna podając piłkę rozgrywającej, która stanęła na końcowej linii i z stresem wypisanym na twarzy jak i w oczach czekała na gwizdek, gdy go usłyszała podrzuciła piłkę do góry i uderzyła ją, piłka przeleciała nad siatką i wylądowała na parkiecie.

Zdobyły pierwszy punkt, ale to dopiero początek.

- Dobry serw!- krzyknęły dziewczyny, tym samym podbudowując pewność siebie Aiko. Ponownie odbiła piłkę, tylko ta tym razem nie odbiła się o parkiet a została przyjęta. Zawodniczki przeciwnej drużyny grały dobrze, rozumiały się i nie pozwalały by któraś z dziewczyn czuła się pominięta. Kapitan podrzuciła piłkę do atakującej ale ta nie odbiła dobrze, a nawet nie trafiła w piłkę, nie wiedząc o co chodzi ich najlepszej zawodniczce kapitan się odwróciła i zobaczyła przerażający widok, który powodował u niej odruchy wymiotne ze stresu. Naprzeciw nich były normalne dziewczyny, zawodniczki takie jak one, lecz z tyłu kryła się bestia. Widziały jakby niebieskie oczy przeszywały je na wylot a czerwone długie włosy formowały się w skrzydła, a cała ona była przerażająca wydawało się jakby naokoło jej powstała czerwona para, która formowała się w czerwone wielkie skrzydła kryjące całe boisko.

- Co to jest?- zapytała samą siebie czarnowłosa kapitan przeciwnej drużyny niż była Maiko. Mecz pomiędzy tymi drużynami został osądzony, Karasuno wygrało przez ich przerażającą zawodniczkę z tyłu. Tak też się stało dwa sety zostały wygrane przez dziewczęta z drużyny kruków.

- One miały być krukami... Nie smokami.- powiedziała do siebie dziewczyna o blond włosach idąc na ławkę, by zebrać swoje rzeczy i udać się wraz z dziewczynami na trybuny by pooglądać inne mecze.

- Karasuno to upadłe kruki, ale nie powiedziano nigdy by do nich nie dołączył kiedyś upadły smok.- powiedziała pierwszoklasistka która znała czerwonowłosą, chodziły razem do gimnazjum i widziała grę tej dziewczyny już kiedyś, wiedziała że to ona wykreowała postacie innym dziewczyną, po jej odejściu odeszły inne zdolności dziewczyn.

- Co masz na myśli Midori?- zapytała kapitan idąc już na trybuny, wraz z innymi dziewczynami.

- Znam ją. Krukom zostały podcięte skrzydła, tak jak i jej. Zaczęły odrastać, na fundamentach czerwonych skrzydeł smoczycy z Karasuno.- powiedziała zielonowłosa.

- Ciekawe.- powiedziała czarnowłosa.


Kolejny mecz który miała rozegrać drużyna dziewczyn z Karasuno nie miał być już taki prosty, w poprzednim wystarczyło ukazać zagubione smocze, w gnieździe kruków, a oni już zdobywali im nieumyślnie punkty.

- Teraz gramy z cięższym zawodnikiem. Możliwe, że nie wystarczy nam aura Maiko.- powiedziała pani kapitan wskazała na następnych przeciwników.

- Przegramy...- powiedziała atakująca.

- Może przegrana nie jest zła?- zapytała siedząca na ławce Maiko popijając wodę z bidonu, dziewczyny spojrzały na nią pytająco.- Przegrana to nie porażka, to motywacja do dalszych działań.- powiedziała i wstała idąc w stronę boiska po usłyszanym gwizdku. Ustawiły się naprzeciw nowych przeciwników i ukłoniły się. Wycofały się na swoje pozycje.

Maiko czuła, że teraz będzie to ostatni mecz, ale chciałaby chociaż powalczyć do końca. Piłka przeleciała nad nią jak i nad siatką i została odebrana, jedna z zawodniczek wystawiła a atakująca zaatakowała. Cieszyły się za szybko zbyt pewne siebie, czerwonowłosa widziała jak piłka dla innych z ogromną szybkością miała upaść na sam róg boiska, lecz już mówiła jej skrzydła obejmują je całe... Z wielką szybkością dostała się na róg boiska i odbiła piłkę prosto w ręce rozgrywającej która zaserwowała i to one zdobyły punkt.

- Gramy dalej!- krzyknęła motywująco czerwonowłosa. Mecz zaczął się robić coraz bardziej przytłaczający, cały czas zdobywali po jednym punkcie, mieli remis już od dłuższego czasu. Dziewczyny z przeciwnej drużyny zauważyły, że to nie inne dziewczyny są dobre lecz ta czerwonowłosa Libero z tyłu, która podaje piłki do zawodniczek i dzięki niej zdobywają punkty. Atakująca odbiła piłkę tak by to jedna z Karasuno dotknęła piłkę.

- Dotknęłam ją!- powiedziała środkowa i odwróciła się raz z innymi by zobaczyć jak dziewczyny z przeciwnej drużyny zdobywają ostateczny punkt.

- Nie pozwolę na to!- krzyknęła smoczyca i pobiegła za piłką. Leciała z ogromną prędkością jak i siłą ale ona jej dorównywała, skoczyła do przodu z wyciągniętą dłonią, piłka odbiła się od jej ręki i wycofała się do tyłu. Nie zdołała się zatrzymać, leciała do przodu aż wylądowała na ścianie o którą uderzyła głową, tym samym powodując zawroty głowy jak i krew z nosa. Najgorsze było to że nie miały nikogo na rezerwie.

- Saiko wygrywa z powodu braku zawodników Karasuno!- powiedział sędzia.

- Wszystko w porządku Sasuki?!- krzyknęła Yui na razie nie martwiąc się przegraną. Maiko wstała jak gdyby nigdy nic i poszła po torby.

- Tak. Chodźmy zobaczyć mecz chłopaków.- powiedziała Maiko idąc w stronę przebieralni. Przez jej nieuwagę jak i głupią chęć zdobycia punktu przegrały. Weszła do szatni i ściągnęła bluzkę z numerem 4, westchnęła i założyła białą koszulkę z króliczkiem a na nogi ubrała czarne dresy.

- Sasuki na pewno wszystko ok? Mocno przywaliłaś w ścianę.- zapytała atakująca Karasuno.

- Tak. Wybaczcie pójdę przodem.- powiedziała i poszła w stronę sali gdzie odbywały się meczę męskie. Była smutna, ale miała nadzieje że Tsukishima i Yamaguchi wygrywają. Weszła na trybuny i zaczęła obserwować.

Karasuno było takie dobre... Poprawił jej się humor po zobaczeniu, tego emocjonującego meczu.

- Karasuno!- krzyknęła czerwonowłosa nie za bardzo przekrzykując innych skandujących ludzi, ale to nie był pełen jej głos...- Wzlećcie KARASUNO!!!- krzyknęła na tyle głośno by chłopcy na chwile się odwrócili i zobaczyli na trybunach niską dziewczynę, a naokoło jej była jakby aura przyjazności.

- Mamy fankę...- powiedział Tanaka.- Musimy dla niej wygrać!- krzyknął.

- Zrobimy to dla niej!- krzyknął tak samo Nishinoya, cieszący się że dopinguję ich dziewczyna.

- TSUKKI!- krzyknęła a chłopcom zwiędły miny, ten gbur ma fankę...- JEŻELI TEGO NIE ZABLOKUJESZ, DOSTANIESZ!- jednak nie...

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

No, no skończyłam ten rozdział. W następnym Maiko spotka pewnego jegomościa, który ma bzika na punkcie samego siebie.

PS. Słów 1061.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro