1. Finding

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Louis nic nie mógł na to poradzić, ale zamarł, stojąc przed budynkiem. Wzdrygnął się delikatnie pod wpływem październikowego powietrza, które owiewało jego lekko zaczerwienione policzki. Nic nie mógł na to poradzić, ale zarumienił się, mimo że stał tylko na chodniku. Nawet jeszcze nie wszedł do środka!

Ściany zewnętrzne budynku były pomalowane na biało, jego oczy bolały od samego patrzenia na to, przy popołudniowym słońcu. Znak był napisany piękną kursywą razem z nazwą 'Pleasing Heat House'. Przełknął, kopiąc swoimi sneakersami chodnik, jakby sama ta akcja miała go powstrzymać od wejścia do środka. Jednak musiał to zrobić. Musiał.

Nie miał żadnego innego wyboru. Kręcąc ramionami i poprawiając awiatorki na swojej grzywce, wszedł na schody prowadzące do środka.

~*~

Szukanie pomocy w domu gorączek nie było na szczycie listy Louisa. Przynajmniej na początku.

Chciał poprosić przyjaciela o pomoc, ale jego wybory były ograniczone, a jedyną alfą jaką znał był Liam. Jednakże myśl o spędzeniu swojej gorączki z Liamem. Właściwie to samo bycie nago przed nim wysyłało dreszcze wzdłuż jego kręgosłupa. W końcu znali się odkąd siedzieli w pieluchach i czułby się dziwnie, prosząc Liama o pomoc, szczególnie po tych wszystkich latach przyjaźni. Nie, nie zrobiłby tego. Liam był poza zasięgiem.

Louis myślał o poproszenie któregoś z przyjaciół alf Liama, ale wtedy znowu, nie lubił pokazywać swojej wrażliwej strony przed obcymi, a kto wie, skoro nieznajomy byłby przyjacielem Liama to ich ścieżki mogłyby się w przyszłości przeciąć, a Louis nie miał ochoty na stanięcia twarzą w twarz z taką niezręcznością.

Musiałby się przywitać uśmiechem z tym mężczyzną, kiedy bez wątpienia obydwoje myśleliby o tym jak Louis błagał o knota. To było dalekie od perfekcji.

- Po raz ostatni, spędź swoją gorączkę samemu tak jak zawsze. Mogę wziąć popołudniówki i nocki - zachęcał go Liam, kiedy Louis stał za ladą ich sklepu z ubraniami, stukając swoją stopą w zamyśleniu.

- Li, co z twoją rodziną? Nie musisz wrócić na noc do szpitala, aby zająć się swoją mamą?

Mama Liama zachorowała tydzień temu i musiała być przyjęta do szpitala na dalszą diagnostykę i leczenie. Liam chodził tam i tam spał, aż nastawał ranek i musiał wracać otworzyć sklep.

To stało się rutyną i nawet jeśli Liam się nie skarżył to Louis mógł powiedzieć, że Liam często był chodzącym trupem. Zaczynając od jego ruchów, picia czarnej kawy z kubka do widocznych i permanentnych worków pod jego brązowymi oczami.

- Może mogę zatrudnić opiekunkę albo...

Louis odwrócił się i spojrzał na alfę, który rozkładał ostatnią dostawę.

- Nie stać cię na opiekunkę, Payno... Nie zbierasz czasem na nowy komputer? W tym momencie, jeśli weźmiesz opiekunkę na noc, to nie będziesz w stanie opłacić rachunków. - 'Przez co ja też będę cierpiał, ponieważ będę musiał płacić twoje rachunki za ciebie'. Co zostało niewypowiedziane, ale obydwoje o tym myśleli.

Liam zmarszczył brwi i westchnął. - Masz rację... w każdym razie mama nienawidzi jak obcy się nią zajmują, więc by zwariowała gdybym kogoś zatrudnił.

Omega skrzyżował ramiona. - Widzisz... zawsze mam rację...

Liam otworzył swoje usta, jakby chciał jeszcze zaprotestować, ale na szczęście dzwonek nad drzwiami zabrzmiał, ogłaszając przyjście klienta, więc obydwoje musieli wrócić do pracy. Myśl o nadchodzącej gorączce nigdy jednak nie opuściła umysłu Louisa, kiedy zajął się obsługą klienta.

Jednym z głównych powodów, przez który musiał skrócić swoją gorączkę był ich nowo otwarty biznes. Innym powodem był fakt, że Louis niemal wpadł w omega space podczas swojej ostatniej gorączki.

Ostatnio odkrył, że im starszy się robił tym gorzej się czuł podczas gorączki. Konsultował się z lekarzem i ten powiedział, że to ze względu na brak dotyku i długotrwały brak zapachu oraz obecności alfy.

Brał supresanty ( i jakiekolwiek tabletki, naprawdę, które mogły złagodzić ból), ale nie były wystarczające, by ustabilizować pozbawienie dotyku (szczególnie, kiedy miał gorączkę i nie był w stanie wziąć jakiekolwiek leki). Supresanty, na których był obecnie sprawiały, że miał gorączkę co pół roku, aby utrzymać jego hormony w równowadze. Chociaż sama myśl o nadchodzącej gorączce wysyłała dreszcze wzdłuż jego kręgosłupa. Wiedział, że musiał się z tym co pół roku zmierzyć, ale nigdy się tego nie bał. Gdyż z tyłu umysłu Louis wiedział, że najbardziej bolącą częścią dla większości omeg był brak zaknotowania, ale dla niego to zawsze był ból spowodowanym brakiem dotyku po i przed gorączką.

- Czy kiedykolwiek będzie lepiej? - Zapytała zdesperowany lekarza.

- Jeśli spędzisz ją z kimś to znacząco obniży szansę na to, byś wpadł w omega space. Ile czasu minęło od twojego ostatniego związku?

Louis zarumienił się na to pytanie, ale przeczyścił swoje gardło i wpłynął na tą wodę.

- Nie miałem stabilnego związku odkąd skończyłem uniwersytet... byłem zajęty moim biznesem i tym wszystkim... więc nie miałem zbytnio czasu na socjalizowanie się. I tego typu...

- Ach... więc sugeruję zastanowienie się nad tym... Spróbuj zmienić swój plan, aby znaleźć czas na zrelaksowanie się... Może poprzez presję w twojej pracy twoja omega staje się bardziej wrażliwa i twoje hormony są wzmocnione.

- Bardziej popieprzone... - wymamrotał Louis pod nosem, kiedy jego lekarz zachichotał.

- Poznaj bardziej swoje ciało i unikaj brania leków, jeśli nie jest to konieczne... Najlepszą i najbardziej naturalną drogą, by dojść do siebie po braku dotyku jest znalezienie kogoś komu można ufać i kto pomoże przez to przejść.

Wiedział to. Wiedział, że garść kolorowych tabletek nie była najlepszą opcją. Jezu, Louis w końcu doszedł do wniosku, że spróbuje... przynajmniej spróbuje, sprawić, aby jego gorączka tym razem wyglądała inaczej.

~*~

Po szerokich poszukiwaniach i nocach spędzonych na przeglądaniu blogów. Louis wybrał to co wtedy (teraz tego żałował) wydawało mu się być najlepszym rozwiązaniem.

Dom gorączek znajdował się poza Londynem, mniej więcej godzinę drogi od centrum (Louis zarumienił się sam do siebie, kiedy pierwszy raz odważył się wyszeptać tą nazwę). Usługi alfy do wynajęcia.

Serwis, który pozwalał omegom zatrudnić alfę, żeby dzielił z nim gorączkę i mogli ją spędzić razem w domu gorączek. Tego dokładnie potrzebował Louis.

Nawet jeśli będzie spędzał swoją gorączke z nieznajomym, to mężczyzna będzie profesjonalny i nigdy więcej nie będą musieli się widzieć. Żadnych niezręcznych spotkań i momentów!

Był taki podekscytowany, że od razu napisał do serwisu, załączając swoje wyniki i ostatnie badania, nim kliknął na ich stronę i prawie zemdlał z powodu ceny.

- Oczywiście, że to będzie cholernie drogie. - Louis przeklął pod nosem, kiedy wpatrywał się w cenę czterodniowej usługi.

Wszystko po to, aby ulżyć sobie w bólu. Louis w ciszy przeklinał biologię. Nigdy nie miej nic przeciwko cenie. Louis pokręcił głową, przybliżając swój kubek do siebie i biorąc z niego porządny łyk. Jego umysł był spiralą.

~*~

Jednak teraz stał tutaj, przed ciężkimi, jasnymi drzwiami domu gorączek i był coraz bardziej przekonany, że nie powinno go tu być.

Został zaskoczony, kiedy drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich omega z małą walizką. Louis czuł się, jakby fruwał na autopilocie, kiedy wszedł do środka, aby przytrzymać omedze drzwi, gdyż ta miała problem ze swoją walizką.

Louis wstrzymał oddech i poczuł rumieńce na swojej twarzy, kiedy wyczuł na niej zapach alfy.

Kurwa, też tak mógł.

Wnętrze było urządzone prosto i Louis mógł powiedzieć, że wystrój zaoferować komfort dla gości domu gorączek. Były tu komfortowe, puszyste poduszki na kanapach oraz fotele. W rogu znajdował się nawet stół do pingponga.

- Witam, w czym mogę pomóc? - Od razu został przywitany przez słodki uśmiech omegi - recepcjonistki, która miała na sobie sztywno wyprasowany uniform. Zarumienił się, nim drżącymi dłońmi wyjął ze swojej torby formularz, który wydrukował ze strony i wręczył go omedze za ladą.

- Dzwoniłem wcześniej... umm, powiedziano mi, żebym to wypełnił.

Kobieta skinęła głową, wpisując coś na swoim komputerze, nim posłała Louisowi jasny uśmiech.

- Pan Tomlinson, tak?

Louis sztywno skinął głową.

- Widzę, że już pan zdał nasze testy, więc jedynie co musi pan teraz zrobić to wybrać towarzysza i wrócić tutaj w czasie swojej gorączki, która ma miejsce za... - Sprawdziła kalendarz i kartkę w swojej dłoni. - Mniej niż tydzień?

- Tak... t-to prawda - wymamrotał Louis. O Boże, czy może wykopać dziurę i się w niej schować? Wiedział, że zarumienił się teraz na wściekle czerwony. Najprawdopodobniej bardziej czerwony niż paznokcie omegi.

- Nie ma się czego wstydzić - zapewniła go miła omega i to wcale nie zmniejszyło jego zażenowania, jedynie spowodowało, że opuścił torbę. - Jest pan w dobrych rękach.

Skinął głową, zacisnął wargi i wykręcił palce.

- Dobrze, więc tutaj jest lista naszych dostępnych kandydatów. Proszę to sobie przejrzeć, jeśli nasuną się panu jakieś pytania to z chęcią na nie odpowiem. Proszę dać mi znać, kiedy pan kogoś wybierze.

Dziewczyna wręczyła mu księgę, po którą Louis sięgnął trzęsącymi się dłońmi. Wskazała na jedną z kanap, więc poszedł w jej kierunku, wgłębiając się w delikatna skórę.

Wróciła do pisania czegoś na swoim komputerze, oczywiście, robiąc pokaz, aby zajął się swoim biznesem. Louis był i tak wdzięczny, kiedy otworzył księgę na swoich kolanach.

Każda strona zawierała zdjęcie alfy, krótkie przedstawienie oraz opis. Louis nic nie mógł na to poradzić, ale mrugał co chwilę, kiedy przeglądał księgę. Czuł się jak bohater tych filmów, gdzie główny bohater był zmuszony do wybrania swojego męża w zaaranżowanym małżeństwie.

Musiał pozbyć się tej myśli. To było dla jego własnego dobra. To wszystko będzie tego warte. Robił to dla swojej omegi.

Skanował strony, ale żadne ze zdjęć czy z opisów go nie przekonało, więc mógł jedynie wrócić do początku i ponownie przejrzeć księgę.

Żaden alfa nie dawał Louisowi poczucia bezpieczeństwa i nie sprawiał, że chciał spędzić z nim swoją gorączkę. Szatyn czuł jak traci skupienie, wszystkie twarze nieznajomych przepływały przez jego umysł.

Musi po prostu się przemóc i kogoś wybrać. Jego palce zatrzymały się na ostatniej stronie, gdzie znajdował się alfa z ciemną, czekoladową skórą i poważnym wzrokiem. Ten Dalton wydawał się być wystarczająco tolerancyjny, ale teraz, kiedy widział tych wszystkich kandydatów to miał ochotę się wycofać, nim jeszcze nie była za późno. Nie czuł żadnego przyciągania w stronę tych nieznajomych i jego omega była coraz smutniejsza im dłużej tu siedział.

Wstał i wrócił do lady, próbując ukryć fakt, że jego nogi się trzęsły.

- Wybrał już pan coś? - Zapytała omega, kiedy jego cień pojawił się jej na ladzie.

- Och, umm, nie, nie bardzo... ja - Louis wziął głęboki wdech. Wciąż był czas, aby się wycofać. - Przepraszam jestem w tym nowy i nie sądzę... że jestem mentalnie przygotowany.

- Ach... - Brwi omegi zmarszczyły się w trosce.

- Cóż... skoro jeszcze pan nie zapłacił, to chciały pan zrezygnować z usługi? Przepraszamy, że nie jesteśmy w stanie spełnić pańskich oczekiwać. - Dziewczyna brzmiała szczerze podczas swoich przeprosin i nawet na taką wyglądała. Louis trzymał księgę i wręczył jej ją.

- Przepraszam... - wyszeptał. Uczucie wstydu i winy go wypełniało. - Zmarnowałem pani czas...

Omega od razu zmarszczyła brwi, wyciągając dłoń. Louis nie oczekiwał tego, że złapie jego dłoń i podskoczył na nagły kontakt. Nawet jeśli również była omegą, to obcy dotyk wysłała po nim falę komfortu.

- Rozumiem. Też wcześniej znajdowałam się w tym miejscu. Wszyscy potrzebujemy małych kroków. Wiem, że masz swoje powody, aby przychodzić tutaj i szukać pomocy. To normalne. My, omegi, musimy trzymać się razem. Tu nie chodzi o to, by walczyć z tym kim jesteśmy, tu chodzi o akceptowanie i zrozumienie faktu, że natura nas taką stworzyła i jedynym wyjściem jest radzenie sobie i życie z tym.

Louis mógł poczuć jak kąciki jego oczu wypełniają się radą i pochylił swoją twarz, aby ukryć je za długą grzywką. Nigdy nie oczekiwał, że będzie miał sesję terapeutyczną, kiedy wszedł tutaj do domu gorączek.

- Tak, masz rację... - Nie mógł walczyć z załamaniem w swoim głosie, kiedy posłał omedze słaby uśmiech. - Po prostu czuję, że... to wszystko jest takie przytłaczające... szczególnie dla kogoś takiego jak ja, mającego problem z zaufaniem - wyznał, przełykając ciężko.

- Proszę, kochanie, do niczego się nie zmuszaj. To nic złego, że ma się problem z zaufaniem, ale zapewniam cię, że nasze alfy są szkolone, do każdej możliwej sytuacji.

Omega wciąż trzymała jego dłoń i Louis czuł się nieco żałośnie stojąc tam, pozwalając na to, by uspokajano go niczym trzylatka.

- Wiem, że to dziwne pytanie, ale macie w ofercie kogoś kto także jest nowy? Żeby to była ich pierwsza kompania?

Omega przechyliła swoją głowę na bok, myśląc, nim jej oczy się zaświeciły. Puściła (w końcu) dłoń Louisa (chociaż gdy to zrobiła to zatęsknił za jej ciepłem) i odwróciła się do biurka za sobą.

- Acha! - Louis usłyszał jej tryumfalny ton, nim odwróciła się twarzą do niego.

- Właśnie drukowałam nowy profil. Skończył w tym miesiącu trening i zaczyna od jutra.

Położyła papier przed Louisem i przesunęła go w jego stronę.

Pierwszą rzeczą jaka przykuła uwagę Louisa były wielki dołeczki na policzkach alfy. Kiedy inni kandydaci wyglądali poważnie i zatrważająco, ten alfa uśmiechał się psotnie do aparatu.

Miał głowę pełną brązowych loków, które sięgały mu prawie do ramienia i parę pasm zawijało się wokół jego policzków. Kilka loków opadało też na jego czoło, co sprawiało, że jego twarz wyglądała na delikatniejszą. Jego dzikie włosy nie ukrywały jego szczęki, raczej ją uwydatniały albo robiły to jego opuchnięte usta. Louis nic nie mógł na to poradzić, ale zastanawiał się jak te usta mogły smakować przyciśnięte do jego własnych. Czuł dziwne uczucie w swojej klatce piersiowej, które wysyłała w jego stronę jego omega.

Jego myśli go zaskoczyły i szybko odwrócił wzrok od zdjęcia, rumieniąc się wściekle, kiedy zauważył, że dziewczyna uśmiechała się do niego wszechwiedząco.

- Więc mamy zwycięzce, co

Udawał kaszel w swoją pięść, kiedy podwinął rękaw swojego swetra. To tak jakby ktoś podkręcił ciepło w pomieszczeniu, ponieważ teraz troszeczkę się pocił.

- Jednak muszę pana ostrzec, Harry jest nowy, więc jeśli nie spełni pana oczekiwać to w porządku jeśli napisze pan skargę, a my rozpoczniemy proces rekompensujący.

- Och nie, sądzę, że będzie świetny... mam na myśli... jest w tym nowy tak jak ja... Miło wiedzieć, że obydwoje jesteśmy amatorami. - Louis zatrzymał się w wyjaśnieniach. - Dlatego sądzę, że... jego niedoświadczenie jest czymś czego chce?

Omega zaśmiała się. - Jest pan trochę dziwny, panie Tomlinson.

- Mów mi Louis... - Oczy dziewczyny rozszerzyły się na to. - Odkąd praktycznie stałaś się moją terapeutką... - dodał nieśmiało.

Dziewczyna mrugnęła do niego. - W takim razie, w porządku, Louis. Możesz mówić mi Bebe. Cieszę się, że zdecydowałeś się kontynuować branie udziału w naszym programie. Wszystko zorganizuję, a ty możesz zabrać tą kopię profilu Harry'ego ze sobą do domu.

Louis spędził resztę popołudnia, rozmawiając z Bebe i dowiadując się więcej o Pleasing. W drodze powrotnej do domu, czuł się, jakby znalazł przyjaciela.

~*~

Odkąd załatwił wszystkie papierkowe formalności i zapłacił swoją kartą kredytową, Louis czuł, że powinien być bardziej zrelaksowany. Było jednak całkowicie odwrotnie.

Przez resztę tygodnia obsesyjnie sprawdzał profil alfy i śnił o nim podczas swoich drzemek.

W swoich snach alfa zawsze karcił go za to, że był za bardzo potrzebujący albo znikał w środku ich przytulania, deklarując coś lepszego do roboty. Rzadko kiedy to były przyjemne sny i Louis tracił swój zdrowy rozsądek im bardziej zbliżał się termin jego gorączki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro