43 - Dobra rada

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

No i skończyło się. Moje bycie dzielną.

Tylko na moment pozwoliłam sobie zatęsknić za bliskością Roberta i posypałam się jak domek z kart. Tamtej soboty przeryczałam cały wieczór. Leżałam zwinięta w kłębek na tapczanie i płakałam, dobijając Roberta siedzącego przy komputerze oddalonego ode mnie o prawie dziesięć tysięcy kilometrów. Chciałam się rozłączyć, ale mi nie pozwolił. Nie rozumiałam, dlaczego wolał gapić się na to, jak się rozkleiłam. Widziałam przecież, że było mu trudno, bo poczucie winy miał wypisane na twarzy. Mamrotał jakieś przeprosiny, a ja przez chwilę miałam ochotę nakrzyczeć na jego mamę, że załatwiła te cholerne wizy dla nich wszystkich, bo jej się chciało wyjechać do San Francisco na rok!

Nie zeszłam na kolację. Zawołałam z góry, że nie jestem głodna. Ale mama musiała chyba usłyszeć w moim głosie jakąś alarmującą nutkę, bo po chwili przyszła do mnie do pokoju. Przysiadła na brzegu łóżka i spytała delikatnie:

– Hej, skarbie... Co się dzieje?

– Kryzys mam... – wymamrotałam w poduszkę, którą przyciskałam do twarzy, żeby nie było widać, jak bardzo zryczana byłam.

– Wieku średniego?

– Mamo! – jęknęłam w proteście. To nie był czas na żarty.

– Co się stało?

– Nie dam rady...

– OK, rozumiem. Przerosło cię. Ale nadal nie wiem, co cię przerosło...

– Czekanie...

– Aha... – Mama zrozumiała w lot. – Nikt nie mówił, że będzie łatwo... – szepnęła i zaczęła mnie głaskać po głowie, jakbym znów miała trzy lata i stłukła sobie kolano.

– Ale... Dlaczego to tak boli? Dlaczego przez osiem miesięcy nie bolało tak bardzo i nagle zaczęło? I jest nie do zniesienia teraz?

– Tak to bywa, kiedy chowasz jakieś emocje za długo. I przychodzi taki moment, kiedy już się nie mieszczą i wszystko wybucha na raz, ze zwielokrotnioną siłą.

– I co ja mam teraz zrobić? Jak ja mam wytrzymać do lipca?

– Odpocznij, skarbie. Nie szukaj odpowiedzi na te pytania dzisiaj... Zjedz kolację i na pewno poczujesz się lepiej. A jutro... Nie wiem... Zastanów się, czy nie byłoby lepiej, gdybyście trochę rzadziej rozmawiali? Robertowi pewnie też nie jest łatwo, a jeśli się zorientuje, jak to przeżywasz, to zacznie się obwiniać za to, że jest ci źle.

– Już się zorientował... – mruknęłam. – Poryczałam się przy nim. Siedział jak zbity pies i nie pozwolił mi się rozłączyć, więc widział wszystkie stadia mojej załamki...

– O rany... – Wyrwało się mamie. – Biedny chłopiec...

– A ja to nie biedna?! – obruszyłam się.

– Ty masz rodzinę i przyjaciół wokół siebie. Zaopiekujemy się tobą, utulimy w żalu. A on? Nie sądzę, żeby poszedł do swojej mamy po pocieszenie... Faceci są w tej kwestii wyjątkowo uparci... – skomentowała, a ja ze zdumieniem usłyszałam w jej głosie rozbawioną nutkę. Zerknęłam na nią zaintrygowana, ale mama tylko uśmiechnęła się do mnie wymijająco i pogłaskała mnie po policzku. – Porozmawiajcie jutro szczerze. – Poradziła. – Jesteście na ostatniej prostej. Wtedy zawsze jest najtrudniej, bo już widzi się metę, ale zakwasy dają znać o sobie.

– Piękna metafora, mamo... – Skrzywiłam się. – Jakby mnie za mało bolało...

– No, już, już! – Mama podniosła się i klepnęła mnie mobilizująco po ramieniu. – Idź się ogarnąć do łazienki, bo buzia spuchnięta, jakbyś miała alergię na krem pod oczy. A ja ci przyniosę kolację na górę. Może lepiej nie wzbudzać rodzinnej sensacji, bo jeszcze Oliwia pomyśli, że zerwałaś z Robertem i teraz poderwiesz jej kolejnego chłopca.

– Kolejnego? – Zdziwiłam się.

– No, Kamila! – Zaśmiała się mama na widok mojej miny. – A nie?

– Zauważyłaś? – Wciąż nie mogłam otrząsnąć się z szoku.

– Rozmawiałyśmy już kiedyś o Przeczuciach, prawda? – Mrugnęła do mnie porozumiewawczo. – Dlaczego więc się dziwisz?

– A czy te twoje Przeczucia dają im jakiekolwiek szanse? – spytałam i podniosłam się z tapczanu. Zerknęłam w lustro i stwierdziłam, że faktycznie pasowało się ogarnąć po tym płaczu.

– Wszystko zależy od tego, kiedy twoja kuzynka przejrzy na oczy... Ale podejrzewam, że Kamil da jej tyle czasu, ile trzeba.

– Oj, mamo, mamo... Tylko nie baw się w swatkę! Nie znoszę swatania!

– Nawet jeśli widzisz, że ktoś wyraźnie ma się ku sobie?

Przypomniało mi się, jak zabawiłam się w dobrą wróżkę przy Emilii i Rafale. Ale to było coś innego. Tam wystarczyło ich tylko popchnąć ku sobie. Nikt nikogo do niczego nie zmuszał.

– Mówiąc o swataniu, miałam na myśli raczej kojarzenie par na siłę... – Uściśliłam.

– To zupełnie co innego! Nigdy bym nie wzięła na siebie odpowiedzialności za wybieranie komuś partnera. Nawet nie na siłę... Ale jeśli dwoje ludzi darzy się uczuciem, a brakuje im odwagi, żeby je sobie wyznać, to dlaczego by im nie pomóc?

– Nie jestem przekonana czy w przypadku Oliwii możemy mówić o jakichkolwiek uczuciach... – stwierdziłam sceptycznie. – Ale się nie wtrącam. Dorośli są.

– Prawie...

– Co: prawie?

– Prawie dorośli. Nie jestem do końca przekonana, czy skończenie osiemnastu lat jest równoznaczne z byciem dorosłym. Tak mało jeszcze wiecie o życiu...

– Jeśli chodzi o związki, to Oliwia z pewnością wie, o co chodzi... – wymamrotałam. – Ale Kamil jest kumaty i chyba zdaje sobie sprawę, w co się pakuje. Ja się nie wtrącam! – Powtórzyłam.

– Yhm... – Mama chrząknęła rozbawiona.

– No co? – zapytałam, nieświadomie przyjmując postawę defensywną.

– Ta cała zabawa w blog wyszła ci niechcący? – Mrugnęła do mnie.

– Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że coś jest na rzeczy! Kamil prowadzi szkolny blog i potrzebowałam jego pomocy. A Oliwia sama się zaoferowała z robieniem zdjęć. Pewnie chciała mi zrobić na złość, bo dogryzała Kamilowi od samego początku.

– Teraz też mu dogryza?

Zerknęłam na mamę zdumiona. No, nie dogryzała, to fakt. Nie okazywała mu też żadnych specjalnych względów. Ot, traktowała go niejako neutralnie. Czasami zaskakiwał mnie widok Oliwii spontanicznie rozmawiającej z Kamilem, jakby na moment zapominała, że na złość mnie miała go olewać. On też zachowywał się zwyczajnie, nie robił maślanych oczu ani nie ekscytował się tymi okazjami do rozmowy z dziewczyną, do której – byłam tego niemal pewna – czuł sympatię. Nie umiałam ocenić czy to było już zauroczenie. A moje Przeczucia w przypadku tej dwójki zupełnie milczały. Czyżbym chciała widzieć więcej niż rzeczywiście miało miejsce?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro