I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powoli kończył się wieczór, gdy dochodziła godzina 23:00, co dla ostatnich restauracji oznaczało jedno - zamknięcie. Co prawda o tej porze już raczej nikt nie przychodził, lecz trzeba było dopełnić zmianę. Tymczasem po ulicy szedł, choć ciężko było nazwać to naturalnym krokiem, szatyn w czarnych dzinsach przylegających do ciała wraz z białą koszulką wsuniętą w spodnie owinięte paskiem, a do tego czarna letnia kurtka oraz ciężkie buty. Młody chłopak ewidetnie wracał z imprezy, na co wskazywały jego zmęczona twarz, a jednoczesne rozbawienie prawdopodobnie podkoloryzowane jakimiś promilami. Temu strasznie chciało się pić, a nigdzie wokół żadnego otwartego sklepu, poza jednym niewielkim lokalem w klasycznych kolorach, choć to sprawiało wrażenie całkiem porządnego miejsca. Jisung niewiele myśląc powędrował prosto do restauracji, do której zaraz wszedł i natychmiast podszedł do lady, na której prawie się rozłożył. Za chwilę z zaplecza wyszedł brunet o niewinnej urodzie, ale wyraźnie zmęczony już pracą jeszcze o tej porze, a mimo to wysilił się na nieznaczne uniesienie kącików ust, a wtedy spytał melodyjnym głosem: 

- Co podać? 

- Cokolwiek, błagam... - niemal wyjęczał szatyn - Tak mi się pić chce...

- W twoim stanie to chyba tylko woda... - przyznał szczerze. 

- O nie, nie chcę wody... - zmarszczył twarz zdegustowany. - Hmm.... 

- Miało być cokolwiek - zaśmiał się cicho. 

- Ej! Chwila... - nagle się podniósł i zaczął rozglądać - Przecież to kawiarnia...

- Bingo - rzekł cynicznie patrząc w bok z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej. 

- Poproszę mrożoną kawę! 

- Jasne... - westchnął ciężko - Za chwilę podam...

Kiedy brunet zajął się przygotowywaniem napoju, Jisung w tym czasie próbował zebrać myśli i nieco otrzeźwieć. W końcu wlał w siebie całkiem sporą ilość trunku, a miał tylko śledzić przyjaciela wraz z resztą. W końcu ten od jakiegoś czasu zrobił się tajemniczy i zaczął się spotykać z kimś, ale żaden z szóstki jeszcze nie rozgryzł z kim. W każdym razie śledztwo szybko stało się nudne, a cel poszukiwań skutecznie znikał z oczu, dlatego chłopcy postanowili w końcu zająć się sobą. I tak wyszło, że niektórzy wypili trochę za dużo... 

Za niedługi czas na ladzie pojawił się plastikowy kubek z jasną kawą, w której gdzieś pływały kostki lodu, a na niej stała bita śmietana posypana kakao. Szatyn jeszcze nie zdążył usłyszeć ile ma zapłacić, a już chwycił za kubek, z którego ściągnął wieko i zaczął pić zachłannie. Gdy w końcu skończył, uderzył pustym naczyniem z samym lodem o ladę wydając z siebie charakterystyczny odgłos świadczący o ugaszeniu pragnienia. Brunet wcześniej podający mu tę kawę niekontrolowanie parsknął śmiechem i od razu zakrył usta dłonią, gdy dostrzegł nad ustami i na nosie szatyna białą pianę, jakby ten miał wąsy. Jisung posłał mu zdezorientowane spojrzenie marszcząc brwi, ale za chwilę zrozumiał i sam się zaczął śmiać, gdy kasjer podawał mu chusteczkę. Wtedy chłopak szybko się wytarł, zerkając na plakietkę przyczepioną do koszuli wyższego i na głos czytał: 

- Minho...

- Hm? - ten odruchowo zareagował. 

- Dziękuję, Minho - posłał mu życzliwy uśmiech. 

- Cóż, to moja praca. Szczerze mówiąc... - zaczął pocierać dłoń o kark zerkając na zegarek - Powinienem już zamykać, dlatego proszę, abyś szybko zapłacił i wyszedł. 

- Co? Już? - zawołał zdumiony. 

- Nie jesteśmy otwarci przez całą dobę, wiesz? 

- Taka szkoda... - dodał zasmucony - Taka miła obsługa... 

- Jutro też jesteśmy otwarci. Jeśli masz czas, możesz przyjść. 

- Mam lepszy pomysł... - uśmiechnął się podstępnie.

- Niby jaki? - westchnął. 

- Zamknij tu, a my pójdziemy na spacer - był przekonany, że to doskonały pomysł. 

- Raczej nie... - spojrzał na niego ze zwątpieniem. 

- Czemu nie? - oburzył się. 

- Miałem ciężką zmianę od czternastej. Rozumiesz, jestem zmęczony... A jutro mam zajęcia... - aż złapał się za głowę myśląc o tym wszystkim. 

- Od czternastej?! Przecież to dziesięć godzin! To w ogóle legalne tyle pracować? 

- To wyjątkowa sytuacja. No nieważne... 

Jisung już nie dopytywał o tę sprawę, a zamiast tego poprosił o cenę za swój napój, po czym szybko opłacił rachunek poprzez przyłożenie karty kredytowej do terminala. Przeszło, o czym brunet poinformował. Han nie zdążył jeszcze schować portfela do kieszeni, gdy kątem oka dostrzegł za szybą przyjaciela w luźnych ciuchach i z czapką, którego tyle czasu szukał z resztą. Wtem odwrócił się z oburzeniem, a gdy ten też zauważył szatyna, natychmiast rzucił się do ucieczki, a Jisung tuż za nim, wybiegając z restauracji.

Minho zmarszczył brwi zdezorientowany, ale szybko dostrzegł na podłodze czarny portfel, który wcześniej na pewno widział w ręce klienta. Bez pośpiechu podszedł i podniósł, po czym szybko zamknął restaurację, a następnie wrócił na zaplecze, gdzie się przebrał do wyjścia i opuścił w końcu miejsce pracy zabierając ze sobą portfel, aby na spokojnie w domu spróbować się skontaktować z roztrzepanym chłopakiem, a jeśli nie znajdzie kontaktu, przyniesie rzecz z powrotem do restauracji z nadzieją, że ten wróci po to...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro