XIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ciekawe... - mężczyzna obejrzał swój nowy strój w lustrze rozciągającym się na ścianie z boku kopuły. - Za chwilę przekonamy się, czy to naprawdę tak działa...

Zaśmiał się szyderczo, patrząc za siebie.

- Może przetestujemy to na tobie, co ty na to kotku?

- Jesteś żałosny - warknął - Zawsze to wiedziałem, jednak nie przyszło mi na myśl, że byłbyś w stanie tak skrzywdzić własnego syna.

- Adrien siedzi w domu - powiedział wymijająco - Nic mu nie będzie.

Blondyn szaleńczo zarechotał.

- Nawet nie zauważyłeś, że to ja - prychnął. - Przez ten cały czas byłeś ślepo zapatrzony w samego siebie, nie obchodziło cię nic innego. Kiedy ta twoja służka zdejmowała mi pierścień, nawet na mnie nie spojrzałeś. Teraz też mnie nie widzisz, siedzę w ciemności. Nie poznałeś głosu własnego syna, ani nie pojąłeś tego że codziennie wymykam się z domu by ratować świat jako Czarny Kot.

Mężczyzna milczał, nie ruszając się z miejsca.

- Nigdy nie obchodził cię mój los, myślałeś tylko o swojej pracy - kontynuował zachrypniętym głosem - Izolowałeś mnie od zewnętrznego świata, przyjaciół, czy nawet własnej matki. Dobrze wiesz, że ona żyje. Nie dziwię się, że cię zostawiła. Gdybym znalazł się na jej miejscu, nigdy nie związałbym się z kimś takim jak ty.

Nie odpowiedział, więc postanowił dalej prowadzić swój monolog.

- Nie pozwalałeś mi chodzić do szkoły, kontaktować się z nikim innym niż ty i ta twoja zasrana ekipa milionerów. Czy tak właśnie powinien zachowywać się ojciec wobec własnego syna? Myślę, że nie. Ale wiesz co? Teraz mnie to już nie obchodzi. Możesz mnie zabić, rób co chcesz. Tylko proszę cię, oszczędź ją - kiwnął głową w stronę nieprzytomnej dziewczyny - Ona nic ci nie zrobiła. Nie zasługuje na taki los.

Zamilkł, opierając głowę o zimną ścianę.

- Proszę, dobij mnie. Nie chce tego więcej czuć. To boli.

Osunął się w dół.

- To boli... - powtórzył słabym głosem.

- Adrien! - mężczyzna po chwili ocknął się, biegnąc w stronę nastolatka.

- Nie zbliżaj się do niego ty kutasiarzu! - do środka kopuły wpadła grupka nastolatków w lateksowych kostiumach. Dziewczyna w stroju lisa rzuciła się na o wiele starszego od niej człowieka, który w dodatku posiadał teraz władzę absolutną.

W czasie kiedy lisica starała się walczyć z Gabrielem Agrestem, Chloe po cichu podeszła do osłabionego przyjaciela.

- Wstawaj, muszę szybko cię stad zabrać - wyszeptała - Potrzebujesz pomocy medycznej, a twój ojciec w każdej chwili może wyrządzić ci jeszcze większą krzywdę.

- Nie dam rady - powiedział - Najpierw weź Marinette, później możesz zrobić coś ze mną jeśli dasz radę.

- Nino, zajmij się Marinette! - krzyknęła w stronę mulata, który w odpowiedzi skinął głową - Spokojnie, będzie bezpieczna. Nino już ją wynosi, widzisz?

- Okej - mruknął ledwo słyszalnie - Jednak dam radę wstać, jednak musisz mi w tym trochę pomóc...

Nastąpił huk, spowodowany odrzuceniem lisicy przez Władcę Ciem na drugi koniec pomieszczenia.

- Szybko! - blondynka złapała go za krawędź koszuli, próbując podlecieć do góry, jednak bezskutecznie, Był dla niej zbyt ciężki.

W ułamku sekundy przed ich twarzami pojawił się chłopak przebrany za żółwia, w którego skorupę po chwili uderzył cios wroga.

- Osłaniam was, udajcie się jak najdalej od tego miejsca - powiedział - Schowaj go w jakimś konkretnym miejscu, dobrze?

Kiwnęła głową, pomagając Adrienowi podnieść się na nogi. Choć kręciło mu się w głowie, a nogi odmawiały posłuszeństwa wiedział, że nie może się poddać. Musi zobaczyć Marinette.

Zanim udało im się wydostać na zewnątrz, blondwłosa kobieta chwyciła kieszeń jego koszuli, wyjmując z niej pawią proszkę. Przypięła ją pod szyją, aby po chwili transformować się w coś na podobieństwo pawia.

- Żarty się skończyły, Gabrielu - powiedziała, stając naprzeciwko niego - Nawet w tym białym wdzianku nie masz szans z Pawicą. Walcz, śmieciu...

*****

Hejka!

Udało mi się opublikować dwa rozdziały z różnych fanfiction w jeden dzień, bo akurat miałam chwilę wolnego czasu.

Rozdział co prawda krótki, ale myślę że jest w miarę okej.

Mam nadzieję, że @karilola033nie zabije mnie za ten i poprzedni rozdział xD

Do kiedyś tam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro