Co się stało?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Marinette

Pukam,pukam i pukam do drzwi tego debilnego gabinetu pielęgniarki,ale nikt,powtarzam nikt się nie odzywa,a akurat dzisiaj jak na złość moją rozdawać cukierki na francuzkim,bo Ayla ma urodziny i specjalnie dla mnie kupiła Michałki z białą czekoladą dla których zrobiłabym dosłownie wszystko.Mogłabym za nie normalnie kogoś zabić albo popełnić samobójstwo,bo warto...są tak pyszne...nawet lepsze od oreo...mmm...kocham je...to moja nowa miłość... żegnaj Adrienie ,witajcie Michałki...Ale skoro chce je tak zdobyć muszę jak najszybciej dotrzeć do klasy nim cała reszta mi je zeżre...te żule zaraz mi je zjedzą,a ja do tego nie dopuszczę...

Mam tego serdecznie dosyć....Skoro postanowiłam się zmienić to trzeba iść na całość,a nie grzecznie siedzieć,pukać przed drzwiami i czekać na jakąś cholerną zgodę od pielęgniarki,że można wejść...Ja tylko do jasnej anielki chcę sobie opatrzyć kolano i wrócić na lekcję,czy to coś złego?!A dodatku jestem głodna!Ayla dobrze wie,że głodna Marinette, to zła Marinette...

Wstałam i podeszłam jeszcze raz do drzwi.Nacisnęłam klamkę... kurcze zamknięte,a przecież nie będę teraz po całej szkole latać z bolącym kolanem i szukać woźnej,która ma klucze od pomieszczenia....Chociaż jak się tak teraz zastanawiam to był jednak dobry pomysł,żeby dzisiaj pójść w rozpuszczonych do szkoły,bo dzięki temu teraz mam idealne narzędzie do otwierania drzwi tak jak w filmach sensacyjnych....wsówka do włosów....

Szybko wyciągnęłam przedmiot z moich granatowych, potarganych już loków i zaczęłam nim obracać w dziurce od klucza.Mimo,że robiłam to po raz pierwszy zamek szybko uległ i już po kilku sekundach starań stałam w pustym pomieszczeniu bandażując sobie kolano i zszywając spodnie...Tak bardzo chciałabym,żeby nikt nie zauważył,że były one szyte,ale pewnie i tak ta wytapetowana lalka Barbie,Chloe i tak się do mnie przyczepi.Tylko tym razem będzie mała różnica między nami.Role się odwróciły.Tym razem to ja będę się śmiać,a ona płakać...

Gdy już ogarnęłam mniej więcej siebie i ten cały syf w gabinecie pielęgniarki,który sama zrobiłam...ta logika... po prostu wyszłam niezauważalnie z pomieszczenia i ruszyłam w stronę sali.Jak zwykle na moje głupie szczęście zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę,a to oznaczało tylko jedno....zeżarli mi moje kochane Michałki...😢😭😭

Perspektywa Adriena

Praktycznie całą lekcję przesiedziałem rozmyślając o Marinette.Przed szkołą wydawała się taka jakaś...inna.Bardziej pewna siebie i odważna...nie powiem trochę mnie zainteresowała.Czekaj...Adrien...o czym ty myślisz,przecież chcesz odkryć kim jest Ladybug,a nie poznawać tajemnice Marinette.Chociaż mógłbym ją dzisiaj zaprosić po lekcjach np.na lody...hmmm...dobry pomysł...przy okazji się o niej czegoś dowiem i bliżej ją poznam....oczywiście o ile się zgodzi...

O dziwo ta lekcja francuskiego nie była,aż tak nudna jak zwykle ze względu na to, że Ayla miała urodziny i pani nie pytała.Jednak dobrze zrobiłem nie ucząc się wczoraj,jakbym był normalnie medium...w sumie fajnie,by było...Na początek wszyscy zaśpiewaliśmy jubilantce "sto lat" I pojedyńczo składaliśmy jej życzenia urodzinowe...Po długim oczekiwaniu przyszła kolej na mnie:

-Przede wszystkim chciałbym ci życzyć zdrowia,bo to one jest najważniejsze.Ale również wiele innych rzeczy m.in. ślubu z Nino,trójki cudownych dzieci,których będę wujkiem,dużo kasy,białego,szybkiego Audi i spełnienia twoich najskrytszych marzeń oraz pragnień.-powiedziałem kątem oka patrząc na lekko zaczerwienioną twarz Ayli,na której widok chciało mi się śmiać,ale jakby to wtedy wyglądało...

-Wow bardzo dziękuję Adrien.Proszę poczęstuj się Białymi Michałkami,tylko zostaw coś dla Mari.Ona je ubustwia,a jeżeli nie zostawię jej przynajmniej jednego to po mnie...zrobiłaby dla nich wszystko...dosłownie...-podsunęła mi pudełko ze smakołykiem ostrzegając mnie wcześniej...

-Spoko Ayla.Dzięki za informację.-odparłem puszczając jej oczko i kierując się w stronę swojej ławki wcześniej jeszcze zabierając dwa cukierki i chowając je do kieszeni....

Reszta tej lekcji minęła tak jak inne,czyli to co zwykle...literatura,gramatyka i nudne kazania nauczycielki...codzienność...

Po dzwonku wychodząc ostatni z sali dostrzegłem koło szafek Mari żwawo gestykulującą i całkowicie pochłoniętą rozmową z Aylą ...Chwila,chwila,czy ona ma podarte spodnie!?Co jej się stało!?Porozmawiam z nią o tym później...teraz wyraźnie z tego co widzę jest bardzo zajęta i raczej nie ma dobrego humoru....

Perspektywa Marinette

-Jak to mówisz, że już nie masz ich na zbyciu?!-spytałam się,a raczej wydarłam na mulatkę ledwo powtrzymując się od uderzenia mojej przyjaciółki.

-Tak to Marinette.Ostatnie dwie sztuki zabrał twój obiekt westchnień.-odpowiedziała spokojnie Ayla.

-Były obiekt westchnień.-dodałam szeptem miejąc nadzieję,że jednak mnie nie usłyszy.Oj już ja mu pokażę.Jak śmiał zabrać moją miłość?!Teraz to już nie jest miłość,tylko nienawiść.Popamiętasz mnie Agreste...popamiętasz...

-Jak to były?!-no super musiała usłyszeć...

-Po prostu były.Skoro i tak mnie nie zauważa to po co mam się starać?Ja w tym sensu nie widzę.Ayla nie daj mi tego za złe ,ale postanowiłam się zmienić.Nie przeszkadza ci to?-powiedziałam.

-No i takie nastawienie mi się podoba dziewczyno.Nie w żadnym razie mi to nie przeszkadza,a wręcz odpowiada Mari.-mówiła uśmiechając się do mnie promiennie.Przyznam ,gdybym jej nie znała mogłabym powiedzieć,że chce mnie nie daj Boże zgwałcić,ale na szczęście ją znam...

-A propo dzisiejszego wielkiego święta zapraszam cię serdecznie w piątek do "Seven" na uczczenie tego wspaniałego dnia.Co ty na to? -powiedziałam trzymając obie ręce na jej barkach i obserwując jej powiększające się z entuzjazmu źrenice.

-Jak na lato!-zapiszczała i podskoczyła parę razy w miejcu..

Nie zdążyła do końca się wykrzyczeć,gdyż przetrwał jej to dzwonek na lekcję wf-u,który wyjątkowo dzisiaj mamy połączony z chłopakami,a to jest w sam raz okazja,by zemścić się na moim obecnie BYŁYM obiektem westchnień,pożałuje,że odważył się wziąć moją miłość i nic dla mnie z niej nie zostawić...jak się tak zastanawiam ma to podwójne znaczenie...

Razem z Aylą ruszyłyśmy w kierunku szatni,by móc jak najszybciej się przygotować.Na dzisiaj nasz nauczyciel przygotował dość ciekawe zajęcie jakim jest lekkoatletyka,a to dobrze się składa,bo jak byłam mała brałam jej lekcje...Zapowiada się ciekawie...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest to dłuższy rozdział taki jaki obiecałam.Przepraszam,że pojawia się trochę później niż zamierzałam go wstawić,ale chciałam go jeszcze dopracować....😊

Czekam na wasze opinie co do niego...😄

Gwiazdki? ☆

Komentarze? 💭

Będę wdzięczna...😄😉😘


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro