Szkolne przygody ( 2/2)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Marinette

Ten gość,na którego wpadłam również dołączył się do mnie i pomógł mi zbierać moją własność.W swoich rękach trzymał już między innymi najcenniejszą rzecz jaką posiadałam...pamiętnik...
Gdy skończyłam zbierać resztę przedmiotów i miałam zamiar wziąć te od tego ktosia,z którym się zderzyłam spojrzałam w górę i dostrzegłam dwie szmaragdowe tęczówki patrzące na mnie z troską ,pod których spojrzeniem nogi mi się uginały,aż do dzisiaj...pamiętaj Marinette masz się zmienić...

Spóściłam szybko głowę,by nie stracić odwagi i przypadkowo nie zemdleć,wzięłam od nigo moje rzeczy i bez słowa jak najszybciej pobiegłam w stronę klasy...super znowu stchurzyłam,zresztą jak za każdym razem, gdy go widzę,ale to było ostatni raz...ostatni...Ciekawe czym jeszcze zaskoczy mnie ten dzień?Ale wiem jedno...Adrienie Agrest zrobię wszystko,by wyzbyć się mojego uczucia do ciebie i postaram się dziś cie zawzięcie unikać...
Zara,zaraz...Dlaczego mnie tak boli kolano? Ugh...Chyba musiałam coś sobie zrobić,gdy się z nim zderzyłam.To teraz zamiast na francuski Marinette uda się do pielęgniarki...no po prostu extra...

Perspektywa Adriena

Wpadłem wprost na Marinette,a może to ona wpadła na mnie,nie wiem.Granatowłosa powiedziała coś cicho pod nosem, nawet na mnie nie patrząc i zaczęła zbierać swoje rzeczy, które wyspały się z jej otwartego plecaka.Patrzyłem się chwilę na jej ruchy wykonywane zgrabnymi rękami i po chwili postanowiłem pomóc dziewczynie,a nie stać jak jakiś kołek i się na nią patrzyć,jeszcze ktoś weźmie mnie za jakiegoś zboczeńca...

Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy ,był różowy notatnik dziewczyny,który zabezpieczony był złotą klamrą ,pod którą znajdowała się mała kłudka....możliwe jest,że to jej pamiętnik.I po prostu nie mogąc się powstrzymać...jak to ja...niepostrzeżenie wsunąłem go sobie do torby tak,by Marinette nie zdążyła tego zauważyć.Zebrałem jeszcze parę jej rzeczy i podeszłem do dziewczyny,by zwrócić jej własność....może i nie całą,ale jednak...

Granatowłosa podeszła do mnie wyciągając ręce ,by zabrać to co trzymałem i nagle spojrzała w górę.Jej piękne fiołkowe oczy,zarazem tak znajome,a jednak obce,w których można by się spokojnie utopić i zginąć delektując się ich pięknem oraz spokojem wypływającym z nich.Tak bardzo mi kogoś przypominała,ale na złość nie mogłem sobie przypomnieć kogo dokładnie.Stałbym tak dalej i wpatrywał się w te niezwykłe oczy,ale Marinette nagle wyrwała mi z rąk rzeczy po czym szybko i bez słowa wbiegła do szkoły.Ciekawe co jej się stało,że tak uciekła?Stałem tak jeszcze parę minut wpatrując się w jej odbiegającą sylwetkę dopuki całkowite zniknęła za murami naszego gimnazjum po czym sam również ruszyłem w kierunku budynku,by po chwili spotkać pod salą od francuskiego Nino,mojego kumpla,zioma i dalej,by jeszcze wymieniać . Porozmawialiśmy trochę do czasu ,gdy odezwał się szkolny dzwonek po czym usiedliśmy w naszej pierwszej ławce rozpakowując się jednocześnie i czekając następnie na przyjście pani Biutsier(aut.nwm jak to się pisze) pogrążyliśmy się w rozmowie.Chwilę później do klasy weszła nauczycielka wraz z Ayli'ą ,która szybko usiadła ławkę za nami:

-Hej chłopaki nie wiecie przypadkiem,gdzie podziewa się nasza Marinette?-spytała mulatka z ombre szturchając Nino długopisem w plecy a mnie kopiąc po krześle i wykrzywiając dziwnie twarz w naszym kierunku, przy tym jakoś podejrzanie się na mnie patrząc.

Zaraz,zaraz,czyli fiołkowooka wcale nie pobiegła wtedy w pośpiechu do klasy albo spotkać się z Al ?Jeśli nie to gdzie teraz jest.Na wagary raczej by nie poszła,a dyrektor nie miał za co ją do siebie wzywać,a to może oznaczać tylko jedno.Albo utknęła ponownie w damskiej toalecie zatrzaskując się w kabinie, albo musiało jej się coś przytrafić.Mam nadzieję,że obcja jeden jej się przytrafiła,bo niezniósłbym myśli,że mojej przyjaciółce mogło się coś stać...

C.D.N.

Gwiazdki? ☆

Komentarze? 💭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro