Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziewczyna była już na dworze i przeglądała dzienniki, nie skupiała się bardzo na treści, po prostu przeglądała teksty, a gdy ją coś zaciekawiło, zatrzymywała się. Tak było właśnie z zombie. Od zawsze uwielbiała horrory, a Resident Evil w szczególności przypadł jej do gustu. Przez chwilę przyglądała się stronie i zaczęła czytać.





„Mówi się, że ze względu na bladą skórę i złą postawę, są często mylone z nastolatkami". Ta jasne. Podobna również jest gnijąca skóra tak? Chyba że wyglądają inaczej niż na filmach, jeśli oczywiście istnieją.

Przeczytała tekst do końca i czuła się pewna, dumna z siebie, że teraz wie, jak postępować w przypadku ataku zombie. Jakby nie wiedziała tego wcześniej.

Paula od zawsze miała dobry słuch i nie zawiódł on jej w tej chwili. Zanim kogokolwiek zobaczyła, słyszała jego kroki poruszające liście. Odwróciła się w stronę dźwięku i wyobrażała sobie, jak atakuje ją stado zombie. Schowała dzienniki do swojej torby i miała nadzieję, że przybysz ich nie zauważył. Ford wspominał, że wiele stworzeń może chcieć je zabrać. Przyglądała się wciąż drzewom. Po chwili zaczęły się pojawiać kontury postaci. Chwilę później chłopak w czarnej bluzie z bladą twarzą wyszedł z lasu. Szedł pochylony i przyglądał się dziewczynie.

- Siemanko. - Jego głos był trochę chropowaty, ale przyjemny dla ucha. Brzmiał trochę jak przechodzący mutacje chłopak.

- Eee... Cześć.

- Chciałabyś pogadać? Bo ja mam na to wielką chęć.

- Nie dzięki. Chyba wolę pobyć sama, ale się nie obraź. Jestem po prostu samotnikiem. - Znowu zapominasz o opisach po dialogach Autorko. Zamknij się, bo cię... Cię, z dużej... (Niewidzialna Ręka uderzyła Billa w twarz(?). Oczywiście nikt nic nie zobaczył, bo demon jest niewidzialny, ale ból był autentyczny, za sprawą autorki). Mówiłam, że cię uderzę.

- Ale jesteś pewna? Nie chcesz pójść potrzymać się za rączki i takie tam? - Chłopak był nachalny, ale wciąż trzymał się jakieś dwa metry od dziewczyny.

- Przepraszam, ale dopiero cię poznałam i nie jestem zainteresowana spędzeniem czasu z...

- Norman?! Znowu szukasz sobie dziewczyny? - Dipper pojawił się na ganku. - Czemu, gdy pojawia się nowa dziewczyna w mieście, staje się waszym celem?

- Bo wciąż potrzebujemy królowej. - Chłopak nazwany przez Dippera Normanem zaczął rozpinać swój płaszcz.

- To poszukajcie sobie kogoś o waszym wzroście. - Spod ubrania zaczęły wyłaniać się małe ludziki.

- Gnomy? Czy tam krasnoludy? Tego się nie spodziewałam. - Paula była zaskoczona. Mimowolnie wyobrażała sobie zgniłe ciało pod ubraniem, a nie jakieś małe cosie.

- Tak, jesteśmy krasnoludami, a ty byłabyś naszą kolejną ofiarą, gdyby nie ten smarkacz.

- Shmebulock! - Gnom z dziwną miną nagle krzyknął, co spowodowało, że reszta krasnoludów się przestraszyła i uciekła.

- No i po sprawie. Radzę ci uważać na każdego, kto wydaje ci się dziwny. - Dipper rzucił Pauli czerwone jabłko i wrócił do domu.

Paula usiadła przy stole z powrotem i wyjęła swój zeszyt. Obiecała pewnej osobie, że będzie opisywać pokrótce, co się wydarzyło danego dnia, więc się za to zabrała.

Pierwszy dzień minął za szybko. Poznałam mieszkańców Chaty, którzy przypadli mi bardzo do gustu. Dowiedziałam się kilku rzeczy o każdym (lody czekoladowe są lepsze od truskawkowych). W nocy zaś miałam dziwny sen. Nie wiem, czy mam go brać na serio, czy podejść do niego sceptycznie.
Uczucie bycia obserwowanych nie znika.

Ona chciałaby go nie brać na serio? Co Ona sobie myśli? Myśli jak zwykła dziewczyna. Nie możesz jej winić. No wiem! Muszę zrobić coś, by uwierzyła we mnie. Ale co? Myślę, że da się coś wymyślić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro