HI SAM!!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wika POV

Hej to ja Wika, kto by mnie nie znał. Aktualnie chodzę po domu, ponieważ gdyż nudzi mi się. Każdy był zajęty swoimi sprawami np:

Chase poleciał do parku pobiegać.

Augus pakuje się do Australii na tydzień.

Robbie jest na dworze i coś tam robi razem z Jamesonem.

Henrik jest w gabinecie i pewnie ma jakieś papiery do wypełnienia.

Marvin poleciał gdzieś z Jackieboy men.

Anti jest gdzieś w domu razem z Pati.

Szlajałam się po całym domu nie mając co robić. Usiadłam na kanapie włączyłem telewizor. Zaczęłam oglądać jakieś duperele.

Aż w końcu znudziło mi się oglądanie telewizji wiec włączyłem konsole i zaczęłam grać w GTA V .
Wybrałam postać Trewora i napierdalałam we wszystko co popadnie.

....

Po jakiej godzinie grania znudziło mi się wieczne umieranie i łapanie przez policję. Dobrze ze Jacka tu nie ma bo inaczej by mnie zabił za to że mu wszystkie pieniądze zurzyłam.
Poleciałam na górę do pokoju Pati. Weszłam jak do siebie a kolo biurka siedziała Anti i coś patrzył na komputerze a sama Pati siedziała na podłodze odwrócona do mnie tyłem.

Co ty robisz..?- zapytałam.

Czesze się...- powiedzia nie odwracając wzroku.

Jakoś nie wiedzę żebyś czesała włosów..- powiedziałam siadając na łóżku.

Ta się do mnie odwróciła a w jednej ręce trzymała szczotkę a w drugiej swój ogon.

...- nic nie powiedziałam.

No co musze jakoś wyglądać... z kołtunionem ogonem nie będę chodzić po domu...- powiedziała.

To co robiłaś...- zapytała.

A grałam w GTA V... i no wszystkie pieniądze straciłam....- powiedziałam drapacze się po głowie.

A kim grałaś...- zapytał Anti.

Trworem ale..- powiedziałam ale nie dokończył bo zobaczyłam jak oczy Antiego robią się czarne.

TO BYŁA MOJA POSTAĆ...- krzyknął Anti.

Ale ja nie wiedziałam...- powiedziałam wstając z łóżka.

To się kurwa pyta....- powiedział.

Ja POV

Patrzyłam na to wszystko jak ta dwójka się kłuciła.
Wstałam z podłogi, podeszłam do biurka kolo którego siedział Anti i położyłam szczotkę.

Ej dobra STOP...- powiedziałam stanowczo ostatnie słowo.

Dobra, ja się ogarniam..- powiedziała Wika.

Ja jeszcze chwila...- powiedziała Anti.

W tym samym czasie...

Henrik POV

Nie ruszaj się... inaczej zrobię ci krzywdę...- powiedziałem.

Dobrze doktorze..- ???

Pomogłem mu wstać.

Daj mi rączki... trzeba nauczyć nie chodzić...- powiedziałem.

Chłopiec dał mi rączki i próbował postawić pierwszy krok.

Dobrze ci idzie...- powiedziałem przez co chłopiec się uśmiechnął.

W tym momencie... ktoś wszedł do pokoju.

Henrik widziałeś mój...- powiedziała Wika ale nie skończyła bo zobaczyła małego chłopca ubranego w dosyć za dużą koszulkę Henrika, z zielonymi włosami i z małym zielonym ogonkiem.

Wika czej...- powiedziała Pati ale też nie skończyła kiedy zobaczyła chłopca.

Henrik kto to jest...- spytała Wika.

Emm no.. ten młodzieniec to nasz Sam....- powiedziałem drapiac się po karku.

W tym właśnie momencie dziewczyny zemndlały.

Co im się stało..- zapytał Sam.

Nic nic...- powiedziałem.

Położyłem Sam-a na biurku i podbiegłem do dziewczyn.

Wziąłem Wiktorię na ręce i zaniósłem na łóżko. Sam w tym czasie obserwował to robie.

Położyłem Pati kolo Wiki a Sam zaskoczył z biurka i podszedłdo dziewczyn.

Ale nic im nie będzie...- zapytał Sam robiąc oczka szczeniaczka a raczej oko szczeniaka.

Spokojnie Sam nie pierwszy raz mdlaly...- powiedziałem pocierajac jego głowę przez co jego ogonek zamerdał.

To co... zbadać cie i może pójdziemy poznać resztę... co ty na to..- spytałem kucajac przed nim.

Taaakkk...- krzyknął.

Po czasie....

Ja POV

Wstałam z łóżka, przeciagnełam się i rozejrzałam po pokoju. Co dziwne byłam w pokoju a raczej gabinecie Henrika.

Potrząsałam Wiką żeby się obudziła oczywiście nic to nie poskutkowało. Wiec wzięłam najbliższą poduszekę i trzepłam ją w ten ryjek.

Ta od razu se podniosła do siadu.

JUZ NIE ŚPIĘ...!- krzyknęła. O kurde co my tu robimy...?- zapytała.

A bo ja wiem..- powiedziałam wstając z łóżka.

Dobra dawaj wychodzimy bo będzie jeszcze na nasz Henrik krzyczał..- powiedziałam.

Pomogłam jej wstać i wyszłiśmy z pokoju Henrika.

Na wejście do korytarza usłyszeliśmy krzyki chłopaków.

Spojrzałem się na siebie w stylu
,, Wut " . Poszliśmy w strone salonu a tam zostaliśmy chłopaków który patrzyli na coś przed nimi.

Ej co w tak drzewie ryja.... słychać was aż na górze...- powiedziała Wika.

Henrik podszedł do nas a na rękach miał Sam-a. Nie będziecie juz mdleć...- zapytał.

Nie juz nie..- powiedziałam.

Hi jestem Sam...- powiedziałam podając do nas swoją malutką rękę.

No heeeeej...- powiedziała Wka.

Podeszłam do Henrika który trzymał Sam-a.

Jak on stał się człowiekiem.. no prawie człowiekiem...- zapytałam cicho.

Henrik popatrzył na mnie i postawił Sam-a na ziemię gdzie Robbie siedział.

Wziął mnie za rękę do kuchni

Wiesz trudna sprawa.. ostatnio pracowałem nad pewnym lekiem które miało zwiększyć odporność dla innych ludzi... ale coś poszło nie tak....- powiedział i usiadł na krześle.

Usiadłam po drugiej stronie stołu i słuchałam dalej.

Ale coś poszło nie tak.... dodałem coś no fioleki i to... no cóż poszło z dymem...- powiedział przecierając twarz.

Tyle miesięcy... tworzenia nowego leku... i na nic...- powiedziała załamanym głosem.

Podeszłam do niego i go przytuliłam.

Następnym razem się uda... na pewno..- powiedziałam pobierając jego plecy.

Dzięki... ale wracając... kiedy wyszedłem na moment z gabinetu żeby się umyć po powrocie zobaczyłem że kapsuła z Sam-em jest rozbita a zielona maź kumulowała się w jednym miejscu.... kiedy ciałem wziąć sama na ręce to w tedy zobaczyłem ze ma nogi...- powiedział poważnie.

Co się mogło stać.... że jest człowiekiem....- zapytałam.

Sam mi powiedział ze jak był ten wybuch, jeden z materiałów wystrzelił prosto w jego kapsułe on sam wypadł do czegoś dziwnego.... później próbował wyjść i w tedy zauważył ze jest większy i ma nogi i ręce...- powiedział.

Cóż jego forma musiała wchłonąć to do czego wpadł... i stworzyła coś czym jest teraz Sam...- powiedział.

Dziwne... nie mówiłeś ze jesteś alchemikiem...- powiedziałam troszkę się śmiejąc.

Czasem jak się nudzę Lubie sobie poeksperymentować...- powiedział Henrik również się śmiejąc.

To co... może pójdziemy do reszty...- zaproponowałam.

No to chodź...- powiedział wstając z krzesła.

Ruszyliśmy do salonu gdzie Wika siedziała na ziemi i trzymała Sam-a na kolanach.

Pati.... mamy jakieś ubrania dla niego..- zapytała Wika.

Coś się znajdzie..- powiedziałam.

Chodź Sam znajdziemy ci jakieś fajne ciuszki..- powiedziała Wika.

Ruszyliśmy z Sam-em do mojego pokoju, od razu zaczęłam wyjmować jakieś ubrania.

Wika poszukaj u siebie jakiś spodni..- powiedziałam do niej.

Okej.. - i ruszyła z chłopcem.

Ale masz pojęcie ze Sam umie juz chodzić...- powiedziałam rozmawiona.

Sam się zaśmiał i pokonał głową.

Ale wiesz Pati ze ja kocham dzieci... i no aaa on jest taki uroczy...- powiedziała Wika piszczac.

Aż mnie uszy zabolały.

Dziewczyno ciszej... ja mam bardziej wyczulony zmysł od ciebie...- powiedziałam.

Sorry chciałam głośniej...- powiedziała i uśmiechneła się cwanie.

Dobra idź..- powiedziałam.

Dziewczyna poszła do swojego pokoju po spodzie dla Sam-a a ja szukałam jakieś bliski albo sweterku.

Jak to wyczulone zmysły...- zapytał Sam.

Wiesz... ja nie jestem człowiekiem tylko pół smokiem... Wika tez jest inna...- powiedziałam spoglądając na Sam-a.

Ale, skoro jesteś smokiem to nie powinnaś mieć skrzydeł, ogona...- zapytał.

Wiesz ukrywam je żeby ludzie na ulicy się nie wystraszyli...- powiedziałam.

A ja nie mogę....- powiedział i skupił się.

Możesz...- powiedziałam.

Sam spojrzał na mnie ciekawsko.

Mam dla ciebie idealny sweter..- powiedziałam i pokazałam mu duży ciemno niebieski sweter.

WIKA MASZ TE SPODNIE...- krzyknęłam.

Nie dostałam odpowiedzi.

Chodź Sam sprawdzimy co się dzieje u Wiki...- powiedziałam.

Wstałam z podłogi juz miałam ruszyć ale Sam mnie zatrzymał.

Co się stało..- zapytałam.

A możesz pokazać jak wyglądasz z ogonem....- zapytał dając mi oko szczeniaczka.

No dobra...- powiedziałam.

Zamknelam oczy i po chwili je otworzyłam. Za mną wił się mój ogon.

Sam patrzył na mnie.

Wow nie będę sam...!!!- powiedział co mnie wręcz wzruszyło.

I ja tak samo...- powiedziałam pocierajac jego głowę.

To co.. idziemy..- zapytałam.

Tak chodźmy..- powiedział i ruszyliśmy.

Dotarliśmy do pokoju Wiki a tam zobaczyłam Wikę leżącą na łóżku a kolo niej Henrika.

Co w robicie.... Wika znalazłaś te spodnie..- zapytam ja zakładając ręce na biodrach.

No właśnie mama szukać ale Henrik mnie zagadał i tak jakoś wyszło...- powiedziała Wika.

Ale ja jej mówiłem żeby szukała...- powiedział Henrik wstając z łóżka.

Dobra, dobra dzieci ja poszukam tych spodni..- powiedziałam i poszłam do szafy.

Jakiś czas później....

Dobra Sam zakładamy..- powiedziała Wika.

Sam grzecznie posłuchał i założył sweter.

To co idziemy się pokazać...- zapytałam.

Tak...- krzyknął i pobiegł na dół.

Podbiegłem za nim na dół gdzie była reszta.

Ej ludzie..- powiedziałam.

Wszyscy spojrzeli w naszym kierunku.

Oto i nasz Sam...!!- krzyknęła Wika a z korytarza wybiegł Sam. Wyglądał tak....

Bro... niezła styluwa..- powiedział Chase poprawiając swoją czapkę.

Niebieski....- powiedział Robbie pochodząc do Sam-a.

Razem z Wiką patrzyłyśmy na to wszystko uśmiechając się do sceny.

Ale najlepsze jest to ze to ja wszystko wybierałem...- powiedział Wika stając dumnie.

Teraz to już nie żyjesz...- powiedziam i zaczęłam ja gonić.

♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢
TAK O TO WITAMY SAM-A W NASZE RODZINIE

DO NASTĘPNEGO BAY

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro