36

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Perspektywa Thomasa:

- Aaaaaaaaa!- usłyszałem krzyk Brada z dołu

- Co jest!- powiedziałem zaspanym głosem wstając do siadu

- Yyyyymm jeszcze pięć minut- wymruczał Dylan obracając się w moją stronę

- Dylan wstawaj! Brad się darł na dole

- Może coś ci się przesłyszało- odparł, po czym zarzucił dłoń przez moją talie

Chłopak przybliżył się do mnie wtulając od razu w lewy bok, po czym zakręcił nosem na moim biodrze. Pogłaskałem go delikatnie po włosach, a na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech

- Boże Brad!- krzyknął Minho- oddychaj!- dodał a my od razu spojrzeliśmy na siebie

Od razu zerwaliśmy się z miejsca i nie wiedzieć jakim cudem po paru sekundach znaleźliśmy się na dole. Boże powiedz, że z Bradem wszystko okey....

- Co się stało!- krzyknąłem wbiegając do kuchni

- Tommy nie uwierzysz- powiedział uradowany Brad podchodząc do mnie

Moment.....to jemu nic nie jest? On nawet wygląda jakby pożarł wszystkich życiową energię

- Czemu tak się drzesz z rana?- zapytał Dylan ustając obok mnie

- Tommy patrz- powiedział brunet chwytając mnie za rękę po czym pociągnął w stronę Theo- no dalej.....odchyl tą bluzkę- dodał z nadmiernym entuzjazmem na co ten tylko przewrócił rozbawiony oczami

Theo chwycił za kołnierzyk swojej bluzki po czym delikatnie pociągnął go w bloku. Na początku nie zrozumiałem o co chodzi, dopiero po chwili zorientowałem się, że na szyi chłopaka znajduje się sporego rozmiaru ugryzienie

To oznaczało tylko jedno

- Boże- wyszeptałem zakrywając usta dłońmi- gratulację- dodałem po czym przytuliłem chłopaka- moment....a kto jest twoją alfą?

- Naprawdę musisz o to pytać?- powiedział Mike ustając za chłopakiem po czym położył mu dłoń na ramieniu po drugiej stronie

Theo spojrzał na mężczyznę, a gdy ich oczy się spotkały od razu posłali sobie czuły uśmiech. Mike musnął usta Theo swoimi, a ten w odpowiedzi wtulił się w bok już swojej alfy

- No....- zaczął Dylan- gratulację. Myślałem, że już zawsze będziesz takim nudnym....wiecznie zapracowanym....bez polotu....

- Nawet nie próbuj- przerwał mu Mike

- .....staruchem - dokończył przez co oczy szatyna zaświeciły się na czerwono

- Staruchem?- zapytał zaspanym głosem Liam robiąc sobie kawę- ty się ciesz, że obok nich pokoju nie masz. Pieprzyli się chyba całą noc- dodał a twarz Theo momentalnie pokryły rumieńce

- Przepraszam- odparł mu chłopak zażenowanym głosem

Przewróciłem tylko rozbawiony oczami po czym od razu ruszyłem na górę, aby wskoczyć do wanny na szybką kąpiel. Po dotarciu do łazienki nalałem trzy czwarte gorącej wody po czym niechlujnie zdjąłem ciuchy. Wskoczyłem do wody na której znajdowała się biała pianka po czym położyłem głowę na miękkim zagłówku

- Jestem w raju- wyszeptałem zamykając oczy

Ta.....w raju.... gówno prawda

Mimo, że mam tu wszystko czego zapragnie to tak naprawdę nie mam nic. Co mi po tych dobrach materialnych skoro wewnętrznie jestem rozdarty. Potrzebuje kogoś kto zapewni mi szczęście samym byciem. Dylan już ma swojego przeznaczonego więc i ja muszę znaleźć swojego. Ciekawe jaki on jest, mam nadzieję, że jest to jakiś szatyn....taki który będzie umiał mnie rozbawić nawet w najgorszy dzień.

A co do wyglądu?....raczej nie mam jakiś zastrzeżeń....

Poprawiłem się w wannie, a po niespełna sekundzie usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Wytarłem dłonie w ręcznik znajdujący się obok po czym leniwie sięgnąłem po telefon.

- Kur....- wyszeptałem widząc jakie wiadomości znów mi przychodzą

"Najpierw zgarniasz sobie Dylana a teraz Scotta? Nie ładnie"

"Taka omega jak ty nie zasługuje na niego"

"Nie jest ci wstyd?"

"Dziwka"

"Na twoim miejscu skoczyła bym pod pociąg"

"Zrób światu przysługę i odejdź"

"Jak to jest skakać z kwiatka na kwiatek? Ja bym tak nie zrobił więc jestem ciekawy czy nie gryzie cię jakieś sumienie"

"Chłopiec z bogatej rodziny za dużo romansów się naczytał i teraz odwala"

"Księżniczka"

Westchnąłem przewracając oczami po czym rzuciłem telefon w kąt na ciuchy. Co oni sobie myślą.... że niby mnie to ruszy?

Nie rusza mnie to

Nie rusza

Nie rusza

Przecież to puste słowa

Oni nie wiedzą jak jest

- Tommy- usłyszałem głos Dylana- wszystko okey?

- Tak czemu pytasz? I co ty tu robisz? Kąpie się- odparłem sprawdzając czy piana aby na pewno dobrze zakrywa moje ciało

- Nie musisz się kryć.... przecież obaj jesteśmy chłopakami- odparł jednak w jego głosie można było wyczuć, że się czymś martwi

- Sorry.....taki chyba instynkt omeg- odparłem po czym zacząłem się bawić pianą- czemu tu jeszcze stoisz?- zapytałem spoglądając na niego i nie wiedzieć czemu ten uklęknął przy wannie

- Tommy.....powiedz co jest

- Nic nie jest.....a co ma być?- zapytałem śmiejąc się nerwowo

- To czemu płaczesz?- zapytał a ja odruchowo dotknąłem swojej twarzy

- Nie płacze.... kąpie się i twarz myłem

- Czyli mam rozumieć, że przejechałeś tylko palcem w dół po policzkach?- zapytał unosząc jedną brew

I co ja mam teraz mu powiedzieć?

No wiesz Dylan jacyś mało świadomi ludzie wyzywają mnie w internecie, a ja ślepo w to wierzę, że jestem "dziwką" albo "księżniczką"

- Tommy.... proszę powiedz mi

- Naprawdę nic mi nie jest

- Ale widać, że

- Powiedziałem, że nic mi nie jest!- wydałem się posyłając mu wrogie spojrzenie, a ten momentalnie zamilkł

Pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza, a Dylan patrzył na mnie z niepewnością. Szatyn ostatecznie przybrał pokerową twarz po czym wstał i ruszył w stronę drzwi

- Pamiętaj, że jak będziesz chciał pogadać to zawsze jestem do twojej dyspozycji- powiedział po czym opuścił łazienkę

Patrzyłem z niedowierzaniem na już zamknięte drzwi, a gdy wszystko do mnie dotarło od razu zakryłem twarz dłońmi po czym zniknąłem po wodą.

Moje życie jest do dupy. Nie dość, że jestem omegą to na dodatek męską, w społeczeństwie jestem uważamy za najsłabsze ogniwo, a teraz nawet za dziwkę. Zakochałem się w Dylanie, a on ma już przeznaczonego. W dodatku ten incydent ze Scottem

Właśnie....Scott, może on mi w tym wszystkim doradzi. Niby Dylan mówił, że mogę do niego przyjść i porozmawiać ale Scott wydaje się być osobą która wie dużo o życiu, poza tym nie będę rozmawiać z Dylanem o nim i mówić mu, że się w nim zakochałem

***********

- Scott- powiedziałem wchodząc do jego pokoju

- Później oddzwonię- powiedział po czym rozłączył się

- Oh..... przepraszam, nie wiedziałem, że z kimś rozmawiasz. Mogę przyjść później - zacząłem obracając się w stronę drzwi jednak ten szybko chwycił mnie za ramię

- Nie....spokojnie. To i tak nie był ważny telefon- powiedział chowając telefon w kieszeń- Co cię do mnie sprowadza?

- Szczerze? Gdy tu szedłem wiedziałem co mam powiedzieć, ale teraz trochę się boję i nie wiem jak to ubrać w słowa- powiedziałem bawiąc się nerwowo palcami

- Problemy sercowe?- zapytałem a ja od razu na niego spojrzałem- i pewnie nie tylko- dodał unosząc jedną brew w górę

- Wiedziałem, że jesteś odpowiednią osobą- powiedziałem posyłając mu uśmiech który szybko został odwzajemniony

- Chodź- powiedział chwytając mnie za rękę po czym posadził na kanapie- a więc?- zapytał siadając obok mnie

- To może zacznę od tych innych spraw- zacząłem spoglądając na dłonie- wiesz o tej akcji z naszą trójką w internecie.... także na początku jakoś mnie to nie ruszało i miałem to gdzieś co kto sobie pomyśli, jednak teraz gdy ta cała fala krytyki na mnie zleciała czuje się jak ostatni śmieć i...

- I zaczynasz wierzyć w to co piszą ludzie w internecie?- dokończył, a ja poczułem dziwną radość wiedząc, że ktoś mnie rozumie

- Tak.... dokładnie o to chodzi- powiedziałem niepewnie a ten przysunął się do mnie

- Słuchaj młody. Oni widzą tylko to co chcą widzieć, a później piszą to co im śliną na język przyniesie. Tak naprawdę to są bzdury bo oni ci po prostu zazdroszczę i mogę się założyć, że wszyscy mają fatalne zachowanie. Nie ma co się nimi przejmować, bo oni wypisują to tylko po to aby wyładować swoją złość na kimś. Pamiętaj też, że jeśli byłbyś naprawdę taki jak piszą to byś się tym nie przejął, a po tobie widać, że to cię naprawdę dotknęło. A wiesz czemu tak twierdzę?

- Czemu?

- Bo ty jesteś naprawdę wspaniałą osobą, a im jesteś lepszy tym więcej cię rzeczy boli. To nie tak, że masz słabą psychikę. Ty po prostu byłeś silny zbyt długo.

- Tak uważasz?- zapytałem będąc już w lepszym nastroju

- Oczywiście- odparł po czym pogłaskał mnie po głowie- A ta druga sprawa?- dopytał , a ja od razu zabrałem większy oddech- Jeśli nie chcesz mówić teraz to

- Powiem- odparłem przerywając mu

- Prosze bardzo

- A więc tak......jedna sprawa dotyczyła tych wiadomości od ludzi z internetu. Natomiast druga dotyczy Dylana

- Zakochałeś się w nim?- zapytał, a moja oczy momentalnie się rozszerzyły- skąd wiem? Widać to po tobie

- Jestem aż tak oczywisty?- zapytałem bawiąc się palcami

- Nie wiem czy inni to zauważyli, ale on na pewno nie. On jest po prostu głupi- powiedział przewracając oczami, a ja zaśmiałem się cicho- ale wiesz co....mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia

- Jaką?- zapytałem zaciekawiony

- Może wybierzemy się dziś wieczorem na mały spacer po lesie? Od razu pokaże ci co lubię robić gdy jestem sfrustrowany

- W sumie....to dobry pomysł. Powiem tylko Bradowi, że

- Nie- przerwał mi chwytając za moją rękę przez co od razu zmarszczyłem brwi- znaczy...niech to będzie nasza mała tajemnica. Oni by się od razu wtrącali

- Masz racje....Brad od razu wysłał by kogoś z nami- odparłem po chwili zastanowienia- w takim razie jesteśmy umówieni- dodałem wstając

- Tak- odparł kiwając powoli głową

- To do wieczora- powiedziałem po czym ruszyłem w stronę wyjścia

To będzie piękny wieczór

~~~~~~~~~~

Jutro już wlatuje drama❤️🙈✨

Sorry za błędy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro