42

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Perspektywa Thomasa:

- To na pewno dobry pomysł?- zapytał Dylan czołgając się za mną

- Tak....w każdym pokoju jest co najmniej jeden szyb wentylacyjny a omegi są przywiązane do ziemi, aby nie miały możliwości ucieczki. Poza tym, kto wpadnie na to, że będziemy się skradać w tak oklepany sposób. Jak to mówią, najciemniej pod latarnią- wyjaśniłem - Ciiii- dodałem po czym spojrzałem przez kolejną kratkę

Jest!

Tylko nie sam. Tak jak mogłem się spodziewać jest z nim Louis, który o dziwo siedział przed nieprzytomnym chłopakiem na krześle i z zaciekawieniem patrzył na niego.

Dobra...albo czekamy albo działamy...nie lubię siedzieć w miejscu więc mój wybór będzie oczywisty. Kiwnąłem im aby przeczołgali się za mną, a ci od razu kiwnęli w geście zrozumienia. Po jakiś dziesięciu metrach czołgania się dotarliśmy do pokoju w którym alfy i bety przebierając się. Poczekaliśmy chwilę a po upewnieniu się, że nikogo nie ma wskoczyliśmy do środka

- I co teraz?- zapytał Zayn, a ja zacząłem się rozglądać

- Miałem nadzieję że znajdę tu te kombinezony które wy macie, ale się przeliczyłem- wyjaśniłem grzebiąc w koszu- dobra wezmę co jest- dodałem po czym wyciągnąłem jakąś brudną białą bluzkę i za duże brązowe spodnie

Rozebrałem się z tej haniebnej sukienki po czym wskoczyłem w kogoś ciuchy, a samą sukienkę schowałem pod stertą ubrań.

- A teraz zrobimy tak- powiedziałem obracając się do nich- Dylan.... wszytko Okey?- zapytałem widząc jego dziwnie zamyślony wzrok

- Yyyyy tak tak- powiedział otrząsając się- rozbieraj się...znaczy kontynuuj... miało być kontynuuj- dodał śmiejąc się nerwowo

Okey....

- A więc zrobimy tak...

*******

Na powrót wczołgałem się w szyb wentylacyjny po czym od razu udałem się nad pokój w którym przebywa Harry. Tak jak przeczuwałem Louis nadal tam jest i tak samo jak wcześniej siedzi przed chłopakiem i bacznie go obserwuje. Trochę to dziwne, ale co zrobić, może wariaci tak mają

Nagle usłyszałem trzask drzwiami, a w pomieszczeniu zjawił się strażnik

- Scott- powiedział zdyszany- Scott leży nieprzytomny, a omega zniknęła- dodał przez co Lois od razu wstał

- Zostań tu i go pilnuj, a ja się tym zajmę- powiedział po czym ruszył w stronę drzwi- a i jeszcze jedno- dodał obracając się w jego stronę- dotknij go tylko, a osobiście odetnie ci łeb- zagroził, a ten od razu pokiwał głową w geście zrozumienia

Louis opuścił pokój trzaskając drzwiami, a ja od razu otworzyłem klapę

- Gotowy?- zapytałem, a Dylan od razu zaczął odwiązywać chłopaka

Szatyn podniósł bruneta w stylu panny młodej, a w tym samym momencie do pokoju wbiegł Zeyn

- Wszystko gotowe?- zapytałem spoglądając na chłopaka

- Tak. Straż wysłana na drugą stronę posesji, jednak musimy się pospieszyć. Z tego co widziałem próbują obudzić Scotta, a jeśli on się obudzi to od razu zacznie nas szukać- wyjaśnił przejmując chłopaka od Dylana

- Dasz radę go tam wciągnąć?- zapytał Dylan  spoglądając na mnie

Spojrzałem na nieprzytomnego chłopaka i w tedy zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam na tyle siły aby go podnieść. Pokręciłem głową na nie, a szatyn od razu machnął ręką abym się posunął.

- Ja tam wskoczę, a ty mi go podasz- usłyszałem głos Dylana gdy odsunąłem się w tył

- Dobra...ale musimy to zrobić szybko bo

- Bo co- przerwał mu znajomy głos, a ja zamarłem w bezruchu. To głos Louisa- straż! Pojmać ich- dodał, a już po chwili słyszałem odgłosy szarpaniny

- Puszczaj ty wywłoko- krzyknął Zayn

- Nie szarpcie się bo i tak wam to nic nie da- powiedział Louis

- Skąd wiedziałeś, żeby tu przyjść?- zapytał Dylan w momencie gdy szarpania ustały

- To bardzo proste- zaczął, a do moich uszu docierał odgłos kroków- u nas jest jedna prosta zasada, każdy strażnik ma obowiązek mówienie "Pan Scott" a nie "Scott". Niby drobna rzecz, a w tak łatwy sposób można rozpoznać czy ktoś się wkradł- powiedział spokojnym głosem- a teraz do celi z nimi! I znaleźć mi tą omegę....on musi gdzieś tu być

Ku*wa!

- A co z tą nieprzytomną omegą?- dopytał jeden ze strażników

- Też do celi....osobnej celi

Po chwili słyszałem tylko szmery i odgłos trzaskania drzwiami. Po upewnieniu się, że nikogo nie ma w pokoju obróciłem się po czym ruszyłem szukać jakiegoś sposobu ucieczki....tylko nie tymi szybami wentylacyjnymi....a może by tak też sprawić sobie takie wdzianko

Zmieniłem kierunek, a już po paru minutach czołgania znalazłem się nad przebieralnią strażników.... ku*wa trochę za dużo ich... Nie mogę czekać, ale nie mogę też rzucić się na alfy...nie dał bym im rady.

Zacząłem czekać w ciszy i jak na złość w pomieszczeniu zjawiało się coraz to więcej alf i bet....kurna. Więcej ich matka nie miała?

Oparłem łokcie o klatkę po czym z niecierpliwością czekałem aż wszyscy zaczną się ulatniać...z nudów zacząłem nawet oglądać paznokcie

- Czerwony alarm- usłyszałem głos jednego ze strażników- omega uciekła- dodał a w pomieszczeniu momentalnie zapanował gwar wszyscy zaczęli się ubierać, a ja momentalnie podniosłem się na łokciach

Bóg mnie kocha

Strażnicy opuścili przebieralnię, a ja niekontrolowanie naparłem mocniej na klatkę, nagle moje dłonie straciły miejsce podparcia, a ja z sekundy na sekundę widziałem jak zbliżam się do podłogi

- Kur...- wysyczałem spadając na prawy bok

Bóg mnie jednak nie lubi

Przynajmniej wszyscy opuścili pomieszczenie. Wstałem otrzepując się z brudu i pajęczyn po czym zacząłem się rozglądać. Obróciłem się w tył i tak jak byłem pewny tak teraz przez moje ciało przeszły dreszcze strachu

Chwyciłem za pierwszą lepy przedmiot z prawej strony po czym nakierowałem nim na trzy alfy. Jak się po chwili okazało była to sporych rozmiarów maczeta

- Zróbcie tylko krok, a odetnie wam jaja- powiedziałem wskazując maczetą na każdego

Alfy posłały sobie rozbawione spojrzenia po czym ich wzrok znów spoczął na mnie. Nie podoba mi się to....i to, że moje groźby nie podziałały, a ci pewnie wstają i idą w moją stronę

No bo w sumie co może zrobić omega....taka mała bezbronna omega....no w moim przypadku dużo, a to, że oni mnie nie doceniają to już ich błąd

Czas się trochę zabawić

**********

- Trzeba było ze mną nie zadzierać- powiedziałem wpychając ostatnią nieprzytomną alfę do wąskiej szafki

Cudem zamknąłem szafkę po czym zabrałem się do szukania jakiegoś kombinezonu w moim rozmiarze

Ciekawe czy są jakieś alfy co noszą rozmiar XS

~~~~~~~~~~~~~~~

To do jutra ✨✨✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro