43

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Perspektywa Dylana:

- Zjebałem - powiedziałem opierając głowę o zimną ścianę w celi

- Nie zadręczaj się- powiedział Zayn- zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży

- Wierzysz w happy end?- zapytałem obracając głowę w prawo aby na niego spojrzeć

- Trzeba myśleć pozytywnie. Twoja omega jest sprytna więc na pewno coś wymyśli- pocieszył, a ja od razu obróciłem głowę w przód

"Twoja omega"?

Tommy nie jest moją omegą....a szkoda

Teraz gdy go porwali dużo zrozumiałem.... Tommy jest dla mnie naprawdę ważny. Mimo, że w szkole drażniliśmy się, to po poznaniu go bliżej strasznie go polubiłem. Chyba nawet za bardzo. Za każdym razem gdy go widzę przypomina mi się nasz pocałunek.... swoją drogą było to bardzo przyjemnie przeżycie. Nigdy nie czułem czegoś takiego, nawet moja alfa skacze przy nim z radości

- Dylan Dylan Dylan- usłyszałem najbardziej wkurzający głos na świecie

Spojrzałem w stronę krat, a gdy zobaczyłem kto za nimi stoi poczułem nie małe wkurzenie. Od razu wstałem podchodząc do niego a gdy nasze oczy spotkał się od razu posłaliśmy sobie wrogie spojrzenia. Z tą różnicą, że na jego twarzy malował się szyderczy uśmiech

- Nie wiem czemu, ale wypełnia mnie radość widząc cię- powiedział ukazując szereg białych zębów- za kratkami

- Niedługo to ty za nimi skończysz- powiedziałem opanowanym głosem

- Ciekawe w jaki sposób...myślisz, że on cie uratuje? Jedna omega przeciwko tak liczebnej straży jaką ja posiadam? - powiedział zwycięsko- on by nie dał rady jednej alfie

- Jeszcze go nie znasz

- Nie...ale poznam- odparł, a ja nie rozumiejąc o co mu chodzi zmarszczyłem brwi- bo wiesz....Tommy to bardzo ciekawa omega, ma ostry charakter, szkoda by było zmarnować taki okaza

- Do czego zmierzasz?

- A do tego, że chętnie go oznaczę....co prawda miał kupca, ale nie przyjechał na czas....no cóż- wzruszył ramionami- jego strata

- Spróbuj tylko, a rozerwe ci ten zdradziecki łeb- krzyknąłem chwytając za kraty, a w lochach rozległ się metaliczny dźwięk

Patrzyłem wrogo w jego oczy mocno zaciskając zęby, jednak na nim nie robiło to większego wrażenia

- A....i jeszcze jedno- powiedział odsuwając się lekko w tył, a ręką wskazał na wejście- twoi koledzy też ci nie pomogą- dodał, a w tym samym momencie w pomieszczeniu zjawiła się straż

Z całą resztą moich przyjaciół

- Dylan!- krzyknął Brad próbując się wyrwać jednak bezskutecznie- puszczaj mnie ty krasnalu

- A gdzie Tommy?- zapytał Liam widząc, że nie ma z nami blondyna

- Jest bezpieczny- odparłem posyłając mu uśmiech, aby go uspokoić, a w tym samym momencie straż wprowadziła resztę do naszej celi

- Wiedziałem, że nie można ci ufać- wysyczał Brett przez zęby

- Och nie- zaczął Scott udając smutek- i co ja teraz biedy poczne. A no tak, już wiem! Pójdę szukać moją przyszłą omegę która chowa się gdzieś po kątach- dodał po czym z cwanym uśmiechem opuścił pomieszczenie

Zebrałem powietrza w płuca, po czym głośno westchnąłem opierając czoło o kraty. Zabije tego drania....niech tylko położy na nim łapy

- Jak was złapali?- zapytał Zayn

- Otoczyli nas- zaczął Minho- musieli się zorientować, że sami tu nie przyszliście i jakieś pięć minut temu gdy mieliśmy nabrać następnych nagle zleciało się dwudziestu lub trzydziestu strażników

- Próbowaliśmy walczyc, ale to nic nie dało- dodał Theo wzdychając- mieli przewagę liczebną

- Poza tym trochę trudno się walczy jak nad głową latają ci kule- powiedział James

Kiwnąłem mu głową w geście zrozumienia, po czym na powrót wróciłem pod ścianę. Zjechałem w dół siadając na zimnej podłodze, po czym odchylając głowę w tył, przymykałem oczy. Boże....to wszystko jest do dupy

Nagle usłyszałem dziwny szmer, jednak nie zainteresowało mnie to. Pewnie znów latają i szukają Thomasa po kątach

- Słyszałeś?- zapytał jeden z dwóch strażników- idź zobaczyć- dodał, a po chwili usłyszałem dźwięk kroków

Kroki mężczyzny stały się cichsze jednak po chwili było można usłyszeć tylko cichy szelest. Może coś upadło

Sekundy mijały, a ja nie usłyszałem kolejnych odgłosów....nawet głupiego "tu nic nie ma". Otworzyłem oczy spoglądając w przód, a w tym samym momencie ciało drugiego strażnika zniknęło za rogiem. Po chwili usłyszałem tylko cichy szelest, a po niecałej minucie wrócił ten sam strażnik

Znaczy chyba....

Strażnik stanął przed naszą celą idealnie na wprost mnie, a ja od razu posłałem mu wrogie spojrzenie. Mężczyzna przechylił lekko głowę w bok po czym zaczął nią kiwać na boki

On się za mnie śmieje

- Szkoda, że nie mam telefonu bo chętnie zrobił bym ci zdjęcie- powiedział, a jego głos wydawał się być znajomy

Strażnik wyjął z kieszeni klucze po czym zaczął otwierać cele. Spojrzeliśmy po sobie zdezorientowani, a w tym samym momencie strażnik wszedł do środka zdejmując hełm

Tommy!

- Tom- powiedział Brad po czym podleciał do chłopaka wtulając się w niego- Boże jak ja się bałem- dodał, a my od razu podeszliśmy do chłopaka

- Jak ci się udała to zrobić?- zapytałem wtulając w siebie chłopaka

Bardzo brakuje mi jego bliskość

- Wmieszałem się w tłum- wyjaśnił posyłając mu swój piękny uśmiech- a i jeszcze jedno- dodał spoglądając na Brada- dzięki za nazwanie mnie krasnalem

- To byłeś ty?- zapytał lekko rozbawionym głosem na co ten tylko kiwnął

- Tak jak już mówiłem, musiałem się wtopić w tłum....dobra, a teraz musimy znaleźć Harry'ego

- Tam jest- powiedział James wskazując na cele przed nami- masz klucze więc może któryś będzie pasować

Blondyn kiwnął po czym od razu ruszył do celi. Wyciągnął z kieszeni pęk kluczy po czym po kolei zaczął próbować otworzyć zamek

- Kur- wyszeptał- żaden nie pasuje

- Na pewno każdy sprawdziłeś?- zapytał Niall

- Tak.... też już drugi raz sprawdzam i nic...

- Bo żaden nie będzie pasować- wtrącił Zayn przez co od razu posłałem mu pytające spojrzenie- z tego co zauważyłem to po uwięzieniu nas Louis oddał klucze strażnikom....jednak klucz do celi Harry'ego zabrał i schował do kieszeni

- Po co miał by go zabierać?- zapytałem marszcząc brwi

- Bo wiem co robią strażnicy z uwięzionymi omegami- usłyszałem znajomy głos, a moje mięśnie od razu się spięły

Obróciłem się w tył, a widząc Louisa w drzwiach od razu przygotowałem ciało do walki.

Tylko, że coś mi nie pasuje. Czemu on nie woła straży?....nawet jego mina nie wskazuje na to, aby był wkurzony

Louis ruszył w naszą stronę jednak gołym okiem było widać, że nie ma zamiaru nas obezwładnić. Chłopak ominął nas podchodząc do celi Harry'ego po czym zrobił coś czego bym się bo nim nie spodziewał. On otworzył drzwi do jego celi

- Czemu to robisz?- zapytałem marszcząc brwi

Nadal mu nie ufałem

- Nie wiem....zawsze nienawidziłem omeg jednak przy nim czuje coś innego. Nie chcę, aby coś mu się stało- wyznał po czym spojrzał na mnie- Proszę.... zabierzcie go stąd w bezpieczne miejsce

- Ucieknij z nami- powiedział Brad kładąc mu dłoń na ramieniu

- Nie- pokręcił głową- nie mogę....tu jest moje miejsce- powiedział wchodząc do celi, a już po chwili wszedł z niej z chłopakiem na rękach- a teraz chodźcie, pokaże wam drogę ucieczki

~~~~~~~~~~~~

.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro