Wodowstręt.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odkąd dołączyłam do drużyny Dantego nic się nie działo. Razem z Sophie uczyłam mojego brata zaklęć, próbowaliśmy też dowiedzieć się czegoś nowego z dziennika taty, ale nic nam nie wyszło. Pewnego dnia, gdy Lok i Sophie ćwiczyli walkę wręcz, odezwał się Gugenheim. chciał byśmy udali się do Grecji i zbadali sprawę związaną z wrakiem który mógł potencjalnie należeć do Argonautów.
-To może być ciekawe.- mruknęłam.- Organizacja wie o tym wraku?
-Na razie nie mamy o tym informacji ale trzeba uważać.
-Jak zawsze.- westchnęłam.
-Co o nich wiecie?
-Wedlug mitologii ich statek, Argo, posiadal na dziobie belkę ze świętego drzewa.- Odezwał się Dante.
-Co może świadczyć o tym że byli łowcami.- zjawiła się Sophie a zaraz za nią mój brat.- Rozmawiacie o Jazonie i argonautach?
-Owszem.
-Możeliwe że statek nadal jest nienaruszony.
-Wasza misja to udanie się do portu Velos, odnalezienie wraku i odzyska ie dziennika Jazona oraz jego tytanów hoplitiw- streścił nam ją Gugenheim.
-Super. Przynajmniej podróż będzie krótka.- mruknęłam.
-Nowa misja- usieszył się Lok.- W końcu.
-Przyda się pomoc Zahlii.- odparł Dante.
-Masz rację.
Sophei jednak bie była zadowolona ale mówi się trudno.
Spakowaliśmy więc nasze rzeczy i polecieliśmy. Udalismy się do wskazanego miasta i rozpoczęlismy poszukiwania. Nie trudno było znaleźć rzekę u ktirej spoczywał wrak, miejscowa ludność znała okoliczne wody jak własną kieszeń z resztą, fundacja i tak miała przypuszczenia co do tego miejsca.
Rozdzieliliśmy się, Lok i Sophie, Dante z Zahlią i ja sama. Nei przeszkadzało mi to ale kiedy spotkaliśmy się ponownie widziałam jak Castervillka patrzy z niechęcià na łowczynię.
-Czemu to ona musi być z Dantem?- burczała pod nosem.
-Mnie nie pytaj.- mruknęłam.- Ale powinnaś jej zaufać.
-Fakt, uratowała nas setki razy.
-Nie przesadzaj Lok.- westchnèłam widząc reakcję nastolatki.
-Niedaleko jest rzeka, okoliczni ludzie nazywają ją Stavropulos.
-Właśnie, Stavri-po-pulos.
-Greckie nazwy nie są dla Ciebie- westchnęłam- Czyli jest tak jak podejrzewaliśmy.
-To znacyz?- spytała Sophie.
-Według legendy Argonauci zatapiali w niej swoje statki aby nikt z ich nie korzystał. Przekonajmy się.
Zorganizowaliśmy sobie motorówkę i sprzęt do nurkowania na wszelki wypadek. Następnie udaliśmy się do rzeki. Na miejscu znajdowało się sporo skał i jaskiń.
-To chyba to miejsce.- mruknęłam.
-Zobaczymy co tam jest.
Dante wczytał do holotomu informacje które już posiadaliśmy. Dno znalezionej jaskini idealnie nadawało się do zatopienia statku.
-Holotomie, nanieś na mapę model statku.
Urządzenie zrobiło jak kazała Zahlia.
-Pasuje idealnie. - zauważył Lok.
-Zanurkujemy tam i wpłyniemy od strony dziobu, nawet jeżeli właz został zabezpieczony czarami musimy uważać.
-Co w razie przeszkód?- spytał mój brat- Możemy wzywać tytanów pod wodą?
-Tak, ale dużych i ciężkich. Inaczej wypłyną na powierzchnię.
-Takich jak Wolny strzelec i Kiltein.- dokończył za mnie Cherrit.- Będą mogli swobodnie chodzić po dnie.
-Cherrit- zwrócił się do tytana Dante- wypatruj nieproszonych gości a reszta, przebierać się.
-Już się robi, zawsze chciałem nauczyć się nurkować.- Odparł wyraźnie podekscytowany Lok.
-Taa, Hura.- mruknęłam już bez entuzjazmu.
-Co jest? Panna ogieniek boi się zamoczyć?- spytał z sarkazmem chłopak.
-Lepiej idź się przebieraj.- westchnęłam.
Nie lubię nurkować, ogółem na wodzie czuję się dziwnie, nie wiem jakim cudem jeszcze nie nabawiłam się choroby morskiej, ale mój ogień i woda raczej ze sobą nie współgrają.
Gdy wszyscy już byli w strojach do nurkowania wskoczyliśmy do wody. Kiedy większość drużyny popłynęła w kierunku wraku, Lok został trochę z tyłu.
Statek otaczała bariera ochronna nie pozwalająca przedostanie się kogoś z zewnątrz. Na szczęście zaklęcie Sophie łatwo ją przełamało. Ostrożnie wpłynęliśmy do środka. Dante prowadził, po jakimś czasie natrafiliśmy na zamknięte pomieszczenie do którego za nic nie mogliśmy się dostać. Rozejrzałam się dookoła.
"Zaraz, gdzie Lok?"- mojego brata nigdzie nie było, zawróciłam. Wtem góra zaczęła się walić.- "Pewnie została jakoś naruszona konstrukcja."- Przyspieszyłam szukając bata. W końcu go znalazłam, jedna z rurek doprowadzających tlen oderwała się i mój brat tracił tlen, dodatkowo spadała na niego kolejna belka której nie zauważył. Nie wiem czemu ale zamiast użyć zaklęcia po prostu odepchnęłam brata przyjmując na siebie uderzenie, w tym samym momencie zjawił się Dante. Detektyw złapał chłopaka kiedy ten już tracił przytomność. W ostatniej chwili wydostaliśmy się na powierzchnię.
-Lok!- podbiegłam do brata- nic Ci nie jest?
-Muszę tylko zaczerpnąć powietrza- wykaszlał.
-Co się stało?
-Zostałem z tyłu, nagle sufit zaczął się walić. Przepraszam.
-Nie masz za co, po prostu nurkowanie to nie twoja specjalność.
-Nie jestem pewna czy on w ogółe ma jakąś specjalność.- skwitowała Zahlia.
-Cóż, przynajmniej jedna rzecz nas łączy- mruknęłam rozmasowując bark.
-Powinien znać swoje granice.- odparła niebieskowłosa.
-Jak mówimy o granicach. Twoja wredność ich nie ma?
„Sophie, błagam, siedź cicho."
-Co teraz?- spytałam.
-Powrót na dno jest zbyt niebezpieczny.
-Cóż, skoro my nie możemy dostać się na statek- mruknęłam wstając- To sprowadźmy statek do nas.
Ustaliliśmy plan działania. Z pomocą Ikara należącego do Sophie, Calibana Dnatego injego skrzydlaka przywiązaliśmy liby w odpowiednich miejscach a Metagolem pod wodą miał pchać statek.
-To nie wystarczy.- mruknął brunet.
Wskoczyliśmy z powrotem do wody i pomogliśmy tytanowi zaklęciami. W końcu okret wydostał się na powierzchnię. Gdy to się stało w koncu mogliśmy orzebrać się z powrotem w normalne ubrania.
-Ten statek pochodzi z właściwego okresu bo wszystkie częsci są z brązu tak jak te pręty.- Dante wskazał dwa przedmioty.
-Czemu akurat z brązu?- spytał Lok.
-Wtedy jeszcze nie znali żelaza i stali. To był ich najtrwalszy materiał.
-Czyli wszystko tworzyli z brązu? Taki plastik starożytności?
-Bardzo dowcipne.- mruknęłam.
-Wrak wygląda tak jak te ze szkiców.
-Ale mam prawo przypuszczać, że to nie jest Argo.
-Dlaczego? - Lok był trochę zawiedziony.
-Jest znacznie mniejszy i ma inny rozkład pomieszczeń. Jest zbyt prosty.
-To najpewniej jeden ze statków z floty Argonautów ale nie ten którego szukamy.
-Zato może nas do niego doprowadzić.
Nagle z góry spadli na nas ludzie Organizacji wraz z tytanami. Wywiązała się walka.
-Jeseś mój, Dante Vale.- ja mam pytanie, co DeFoe ma do Dantego? Bo już sama nie pamiętam.- Trujący kieł.
Dante chciał przywołać Metagolema ale niestety, zurzył całą moc na pchanie statku. Na szczęście wraz z Zahlią nadal miałyśmy swoje tytany. Po chwili obok nas pojawił się Kiltein przywołany orzez kobietę i mój Wilny Strzelec.
-Ukryjmy się na statku.
Zrobiliśmy jak powiedział nam Dante.
-Co teraz? Ten facet może i jest kimpletnym głupkiem ale nas otoczył.- powiedział Lok wygladając przez szparę.
-Zahlio, Lok, Sophie, idźcie na pokład zablokować główny właz.
-A Ty i ja?- spytałam.
-Masz ze sobą strzygę?
-Mam, ale wolałabym jej nie używać.- mruknęłam patrząc ukradkiem orzez dziurę w burcie statku. Wyraźnie widziałam zbliżającego się DeFoe z mieczem w dłoni.
-Miej ją w pogotowiu gdyby zjawiła się ta dziewczyna w masce. Ja sobie poradzę.
-Rozumiem. Sprytny plan.
-Używajcie małych tytanów jak Garion czy Ikar by oszczędzać energię.- dodał detektyw jednocześnei cwanie się uśmiechając. W  tym samym minencie do środka wpadł okularnik prubujący nas zaatakowac ale mężczyzna go uniknął. Zablokowak wejście zaklęciem a reszta drużyny udała się na pozycje.
DeFoe przywołał Gargula i Trutnia ale nawet z nimi miał niewielką przewagę nad Dantem ktiry przywołał jedynie skrzydlaka. Co jak co ale Dan był świetny w walce nawet bez używanai mocy.
-Głupcze, myslisz, że zdziałasz coś pięścią przeciwko mieczowi?
-Po tylu Twoich porażkach myślałem, że Organizacja już dawno coś z Tobą zrobiła.
-Miże po prostu brakuje im ludzi?- spytałam.- Burza błysków.- trafiłam Gargula w plecy.- Zdaje się, że jest tu nielegalnie i raczej nie mam co liczyć na porządny pojedynek- westchnęłam. Stanęłam obok Dantego, z jednej strony był Defoe i Truten z drugiej Gargul.
-Przywołać ją?- mruknęłam.
-Jeszcze nie.
Tytan przeciwnika trafił Skrzydlaka a w tym samym mimencie Gargul probował nas zaatakować od tyłu.
-Smocza pięść, pustka.- te dwa zaklecia wystarczyly by pozbyć się kamiennego tytana.- Z tej odległosci nie obronisz się przed atakiem mojego tytana.- Zauważył mój partner.
-Będziesz musiał mnie zabić Dante. Nie poddam Ci się. A może woli to zrobić Ignis? Dobrze wiemy że Ty nie masz skrupułów.
Przewróciłam oczami.
W tym samym momencie do środka wpadła Sophie.
„Co o na tu robi? Na orawde tak trudno czasem wykonać jedno zwykłe polecenie?"
Zaatakowała naszego rozeciwnika lecz sama wpadła w jego rece.
-Teraz to Wy musicie się poddać.
-Przepraszam Dante. Ignis.
Westchnęłam ale uśmiechnęłam się lekko.
-Różnimy się, ja nie przyjaźnię się z moimi ludźmy. Przecież miżna ich zastąpić.
-Ty nie masz żadnych przyjaciók DeFoe.
-Wiesz...- zamysliłam się.- jak dla mnei to nie widzę powodu byśmy teraz cokolwiek robili.
-Co...
-Byrza błysków!- zza pleców mężczyzny zaatakował Lok, napastnik puścił Sophie a Dante odebrał mu miech jednocześnie przytrzymując go na ziemi.
-Zjawiłeś się w porę Lok.- mruknęłam.
-Inaczej pozwoliłabyś zrobic coś Sophie.
-Miże?- zamyśliłam się. Brat tylko obrzucił mnie wsciekłym spojrzeniem.
-Dante, tak mi przykro. Nie chciałam...- prubowała tłumaczyć się Castervillka.
-Nie teraz. Nie mamy czasu. Idźcie pomóc Zahlii.
Dzieciaki zniknęły.
-Ty tez Ignis.
-Dobra, dobra. Idę.- westchnękam.- Tylko nie daj mu zwiać.
Pobiegłam do reszty drużyny, już walczyli z agentami.
-Czas na porządniejszą walkę. Przybądź Strzygo!
Po chwili zaatakowałam wraz z tytanem. Agentów jednak było sporo i wcale nie byli tak słabi jak DeFoe, zwłaszcza Grier który w pewnym mimencie unicestwił Gariona i złapał Zahlię. Na szczęście udało jej się uwolnić.
Wtedy też pojaiwł się ponownie Dante trzymający za kołnież dowódcę garniturów.
-Opuśćcie statek albo on zginie.- przyłożył miecz do szyi męzczyzny.
-Złożyłem przysięgę. Nie opuszczę dowódcy.- odparł wojskowy.
-To nie bedize konieczne. Odejdźcie a oddam Wam DeFoe.
-Dante, On jest z organizacji. Nie miżna mu ufać.
-Zgadzam się z Zahlią. Myslisz, że do trzyma słowa?
-Côż, ja mu zaufam.- mruknęłam.
-Zgoda.- powiedział Grier.- I zamierzam dotrzymać słowa Dante Vale.
Detektyw puścił jego dowodcę.
-Idiota, zapłacisz mi za to życiem. Reszta, brać ich.
Ale blondyn powstrzymał ich kręcąc tylko głową. Wziął okularnika i przewiesił go sobie przez ramię. Ten groził mu śmiercią i tak dalej ale się tym nie przejął.
-Czasem honor drzemie w najmniej spodziewanym sercu.
-Odwaga też.- dodał Cherrit.- Lok przyjąk na siebie czterech agentów.
-Cóż, brawo dla braciszka.- zasmaiłam się odsyłajac Strzygę do amuletu.
-Szczerze, nie spodziewałam się tego po tobie.- powiedziała Zahlia.
-A ja tak. Mówiłam, swietnie radzisz sobie w opresji.
-Taki wojownik z pewnością zasłużył na ten miecz.- Dante podszedł do chłopaka i podał mu broń z lekkim ukłonem, zaśmialam sie w duchu na ten widok.
- Na prawdę?
-To tytan Lindorm, ale uważaj, trudno nad nim zapanować.
Widać było, że Loka kosztuje dużo woli i emergii by nawiącać więź z tytanem. Sophie i zahlia miały wątpliwosci ale ja wierzyłam w mojego brata i ostatecznie udało mu się. Na chwilę obok pojaiwł się tytan o wilczej głowie.
-To bardzo destrukcyjna moc, pewnie nie byłabym w stanie nawiązać z nim wiezi.- zauważyła Sophie.
-To, że nawiązał z nim więź, nie znaczy, że nad nim zapanuje.- Dodała niebieskowłosa.
Przyjżałam sie bratu, teraz to dostrzegłam....
-Ignis.- z za myślenia wyrwał mnie głos Dantego.- Lok na coś wpadł pomozesz czy nie?
-Już.
Przymicowaliśmy prety do mierścienia okalającego grotmaszt a następnie pchnęliśmy je. Gdy to zrobiliśmy ukazała się niewielka skrytka w podlodze. Znajdował się w niej dziennik. Dante zaczął go przeglądać.
-I co?
-Mieliśmy rację. To nie Argo ale statek należał do Atalanty, odwaznyej argonautki. Zaznaczyła na mapie gdzie zatopiono Argo. Znajduje się na dużej głębokości u wybrzeży wysp egejskich.
-Gdzie dokładniej?- spytałam.
-To chyba bedze wyspa Sutos.
-Może być problem, od lat trwa tam wojna domowa.
-Coś wymyślimy. Ale najpierw naradźmy się z Gugenheimem. Zahlio,- Dante zwricił sie do kobiety.- Zobacz co tu mam.
Podał jej torbę. Była pełna anuletiw Defoe.
-Rzuciłeś zaklęcie przerwania więzi?
-Nic podobnego, grzecznie poprosiłem.
-Po ten szybko się zwrócą.- wskazała na Gargula.
-Dostarczysz je do siedziby Fundacji?
-Ale tuch mocy, tak szkoda zmarnować.
-Obawiam się, ze zbyt długi były związane ze zkym człowiekiem, jedynie Ignis miałaby jakikolwiek z nich porzytek.
-Dzięki Dan.- mruknęłam krzywiac się.
-Rj, na pewno chcesz bym ja to zrobiła? Twoja drużyna mi raczej nie ufa.
-Wbrew temu co mówi Sophie dosć szybko doszedłem do wniosku, że mogę Ci ufać.- odparł mój były i po prostu odszedł.
-Dante ma rację. Uśmiechnęłam się do kobiety.- Z resztą, nie tylko on Ci ufa.
-Dzięki Ignis... Czemu tak Cię nie znosi?
-Côż, popełniłam kilka błędów, jak chcesz to Fundacja ma moje akta, możesz sprawdzić. Wracając, migę zabrać stąd jeden amulet?- wskazałam na torbę.
-Po co?
-Cóz, mam swoje powody. - Siegnęłam do torby i wyjęłam niewielki przedmiot.- Witaj skarbie.- uśmiechnęłam się czując powstającą wieź.- Zahlio, pamiętaj, cokolwiek zrobisz, ja i Dante Ci ufamy, i będę szczera, jestes dla mnie przyjaciółką.- powiedziałam szczerze a nastepnie wyszłam z jaskini. Tam podeszła do mnie Sophie.
-Ignis...
-Hm?
-Mam pytanie. Wtedy na dole z DeFoe, czy Ty...
-Pozwoliłabym Cię skrzywdzic? Nie, raczej nie. Nie jestem aż tak podła jak myśli mój braciszek.- spojrzakam na dziewczynę- Wiesz, kogoś mi przypominasz.
-Kogo?
-Kogoś kogoznałqm w przeszkosci. Inteligentną dziewczynę która miała takich przyjaciók jak Ty posiadasz, miała cel i robiła wszystko by go osiągnąć. Była odważna na swój sposób i raczej ufała ludziom.
-Myślisz, ze taka jestem?
-Cóż, może nie tak ufna jak ona i o wiele bardziej odważna ale owszem, tak uważam. To byłaby strata gdyby cos Ci się stało.
-Aha...
-Sophie?- dodalam cicho.- Pamietasz co mówiłaś wtedy o destrukcyjnej mocy?
-Tak. Wiesz, z jakiegoś powodu przypomina mi trochę Twoją moc, gdy przywołujesz strzygę.
-Tylko wtedy?
-No, nie całkiem.
Usmeichnęłam się smutno.
-Pewnie wyda Ci się to samolubne,- spojrzałam na dziewczynę.- Ale mam nadzieję, że Lokowi nie uda się przywołac tego tytana.
-Dlaczego?
Spojrzałam na brata na pokladzie motorówki.
„Bo wtedy będzie zbyt podobny do mnie."
-Bo ta moc, może go zniszczyć. Sophie, iwem, że jescze trochę czasu zostało ale pilnuj tego kretyna. Jesteś jego przyjaciółką, dobrze?
-Jasne.
Usmiechnęłam się.
-No dobra, ale my też ammy robotę zo zrobienia. No, chodź.
Ruszyłam na pokład a Castervillka za mną, czekała nas kolejna przygoda.
———————————————
W koncu!!!!!! Jakoś nie umiałam się zabrać za pisanie tego rozdziału.
Ogółem tak sobie myslę, że ta Ignis to ma strasz nie dużo takich wewnętrznych orzemyśleń, i szczerze to czasem mi się smutno robi jak je piszę ale nic to.
AYA-FuriaKitzu   Blagam Cię, wric do pisania czegos z Huntika.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro