Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nico

 Rozległ się dźwięk gongu, wzywający na obiad. Nico przewrócił oczami nie ruszając się ze swojego łóżka. Nie chciało mu się iść, właściwie nie był głodny. Wiedział jednak, że jeśli nie pójdzie Will będzie się martwił. Na myśl o chłopaku nagle wróciły mu chęci. Każda chwila spędzona z nim była dla Nica wyjątkowa, a w dodatku siedział przy stoliku Apollina. Zalecenie lekarza. Wyszedł z domku, i skrzywił się mrużąc oczy, bo słońce raziło go w twarz. "Dzięki Apollinie" pomyślał z ironią "Dobrze jest znać twoje zdanie". Ruszył w stronę stołówki. Usiadł przy stoliku, a gdy podeszła do niego nimfa, wziął kilka pestek granatu, po czym wrzucił je do ogniska ofiarnego. Wrócił do stołu, przy którym siedziało już parę dzieci Apollina, w tym Will. 

- Nie weźmiesz nic dla siebie? - Zapytał blondyn z troską

- Nie jestem głodny- odparł jak zwykle Nico

- Musisz coś zjeść, inaczej niedługo będziesz chudszy od tych twoich zombie - powiedział stanowczym tonem Will.

Nico przewrócił oczami, ale wziął kolejnych kilka pestek i zaczął je jeść bez przekonania. Cały czas przypatrywał się Rose, która akurat śmiała się z czegoś z jedną z córek Demeter. Nowa obozowiczka rzuciła ledwo zauważalne spojrzenie na stolik Apollina. Ich spojrzenia skrzyżowały się. Znów to zobaczył, spojrzenie łowcy, który czai się na swoją ofiarę. Wstał od stolika w tym samym momencie co dziewczyna. Will również podniósł się z miejsca.

- Nico, przyjdź dziś do mojego gabinetu, chciałbym z tobą pogadać - powiedział

Nico nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ podeszła do nich Rose. 

- Hej Will!- zaczęła radośnie, przywołując na twarz uśmiech. - oprowadził byś mnie po obozie? Jeszcze nie zdążyłam wszystkiego zobaczyć.

Nico zacisnął zęby. Nie może zostawić Willa samego z tą dziewczyną, jest niebezpieczna. Jego rozmyślania przerwał głos blondyna.

- Jasne, że tak! Idziesz z nami Nico?

Nico w duchu odetchnął z ulgą.

- Tak, pójdę z wami

Widział minę dziewczyny. Przez ułamek sekundy na jej twarzy malował się gniew po czym znów przykleiła na nią wielki uśmiech.

- Cudownie, bardzo się cieszę! - zaszczebiotała-Nigdy wcześniej nie spotkałam syna Hadesa!

Nico zamarł

- Skąd wiesz, że jestem synem Hadesa? - zapytał

Coś go tknęło, więc przyjrzał się twarzy dziewczyny ze zdwojoną uwagą. Doznał silnego uczucia  Déjà vu. Gdzieś już ją spotkał... Tylko nie wiedział gdzie.

- Widziałam jak wchodziłeś do domku trzynastego - odpowiedziała bez zająknięcia - Poza tym wyglądasz na syna pana podziemia

- Skąd zatem wiesz - zapytał Nico, coraz bardziej podejrzliwie - jak wygląda mój tata?

- Nie wiem jak wygląda - odparła dziewczyna - ale mniej więcej tak wyobrażałam sobie jego dzieci: blade, ciemne włosy i oczy...

- Chodźcie - powiedział Will, przerywając ich wymianę zdań i łapiąc Nica za nadgarstek. Był to znak, żeby Nico uważał na słowa. Syn Hadesa zastanawiał się czy nadejdzie dzień, w którym jego serce nie będzie chciało roztrzaskać mu klatki piersiowej, przy najdrobniejszym kontakcie fizycznym z blondynem. 

Szli przez obóz, a Will opowiadał Rose o mijanych punktach, tłumaczył ich funkcje, odpowiadał na pytania. Nagle usłyszeli wołanie i zobaczyli biegnącego ku nim Percy'ego a za nim jego dziewczynę Annabeth. 

- Co się stało? - zapytał Nico, kiedy syn Posejdona zatrzymał się przy nich.

- Przyjeżdża delegacja z Obozu Jupiter - powiedziała Annabeth, która pojawiła się obok Percy'ego - Jason zabrał Piper na wycieczkę po Nowym Rzymie i dzisiaj wracają, a razem z nimi przyjadą też Reyna, Frank i Hazel.

Nico uśmiechnął się. Tęsknił za siostrą i cieszył się, że znów ją zobaczy. Polubił ludzi w Obozie Jupiter, i choć był małomówny i zamknięty, ich obecność sprawiała mu radość. Chciał też zobaczyć Hazel z innego powodu. Wiedział, że mu uwierzy i nikomu nie wygada jeśli ją o to poprosi. Wiedział, że pomoże mu w rozgryzieniu tajemnicy Rose Carion.


-------------------------------------------------------------------

To już czwarty rozdział, mam nadzieję że się podobał :D

~Ave Roma

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro