5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sherlock Holmes siedział w fotelu i palił fajkę w głębokiej zadumie. Po raz pierwszy w życiu czuł, że zagadka wymyka się spod kontroli. Był prawie pewien, że sprawa jaką dostał, była pełnokrwistym morderstwem. Ale przejrzał już wcześniej miejsce wypadku i nawet jego niezwykle czujne oko nie wychwyciło najmniejszego szczegółu, który mógłby zdradzić zabójcę. Żadnych śladów krwi, ran, zadrapiań czy chodźmy muśniecia ofiary. Zresztą, nie tylko jej: ani podłoga, ani żaden mebel, drzwi czy okno nie zdradzały odwiedzin mordercy. Okoliczności śmierci młodej kobiety też nie mówiły zbyt wiele. Dama po prostu z nieznanych nikomu powodów weszła do opuszczonego budynku i padła martwa na środek jedynego pomieszczenia. Wcześniej, jak twierdziła rodzina, nie zdradzała objaw żadnej choroby fizycznej czy psychicznej.
Sherlock tak dalece męczył się rozwikłaniem tej zagadki, że postanowił sięgnąć po skrzypce i zagrać coś, dla rozjasnienia myśli. Watson patrzył na to wszystko siedząc w fotelu naprzeciwko i po prostu się nudził. Właśnie miał zamiar ziewnąć, gdy nagle usłyszeli pukanie do drzwi.
Do pokoju wpadł zasapany listonosz.
- List do Pana - wydyszał, podając Sherlockowi kopertę.
Holmes rozdarł ją pospiesznie i czytał w najgłebszym skupieniu. Listonosz czekał na jakąś reakcje, podziękowanie czy coś, po chwili jednak wyszedł, zrezygnowany.
- Od kogo to? - spytał Watson, doskonale zdając sobie sprawę, że zostanie zignorowany.
- Ha! - wykrzyknął nagle Sherlock. - Wiedziałem, że musiałem coś pominąć przy obserwacji!
- Ale co? O co chodzi? - dopytywał Watson.
- Byłem tak zdenerwowany na brak jakichkolwiek śladów, że nie spojrzałem na sufit! - powiedział, ubierając się w biegu. - Szybko, Watsonie, musimy to natychmiast nadrobić!
- Ale...
- Masz - rzucił Holmes, wciskając mu list w ręce. Watson czytał:
" Cześć Sher-locked,
Zapomniałeś spojrzeć na sufit. Sorry, że nie mogę wpaść, by ci tego powiedzieć osobiście, ale wiem, że lubisz rozwiązywać sprawy sam. Po za tym mam coś do zrobienia na liniach czasowych Ziemi 616, jakiś przerośnięty fioletowy facio z  metalową rękawiczką trochę tam narozrabiał, muszę tam trochę posprzątać. Nie lubię tego wymiaru, mają oni własnych bohaterów, którzy lubią działać 'na własną rękę', czyli bez mojej pomocy, zupełnie jak ty. Beze mnie sobie jednak na bank nie poradzą. No więc spójrz jeszcze raz na suficik, przesłuchaj siostrę ciosteczną ojca ciotki poszkodowanej i przyjrzyj się psu jej brata, to naprowadzi cię na właściwy trop. Koniecznie wyślij mi focie.
Ściskam
Mary Sue
PS. Nie ma za co.
PPS. Nie bądź czubem, pokaż te list Watsonowi, on też chce coś wiedzieć."

Watson marszczył brwi.
- Tylko sobie nie myśl, że każdą sprawę tak rozwiązuję - burknął Sherlock, zabierając mu list. - Jestem samodzielny, nie potrzebuje pomocy. - dodał, poprawiając kołnierz płaszcza w lustrze. - Ruszamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro